piątek, 8 lipca 2022

Zwierzęta w folklorze Wielkopolski Wschodniej, cz. 2: Królestwo ptaków.

 


Królestwo ptaków w wierzeniach ludowych.



Victor Vasnetsov, Sirin (z lewej) i Alkonost (z prawej), "Ptaki Radości i Smutku:

Źródło: Wikipedia.

 

Pomimo wpływów kultury chrześcijańskiej w wielkopolskim folklorze wciąż pozostawały żywe przeświadczenia, sięgające swą genezą do dawnych słowiańskich wierzeń. Posiadają one swe odzwierciedlenie w bogactwie regionalnej kultury ludowej. Wątek świata zwierzęcego, uobecniający się w lokalnych wierzeniach i zwyczajach, wydaje się być niedoceniany i pomijany przez wielu regionalistów – toteż postanowiliśmy obrać go sobie za najbliższy cel, który chcielibyśmy przedstawić naszym czytelnikom. W poprzedniej części przyjrzeliśmy się wątkom kulturowym dotyczącym zwierząt gospodarskich, tym razem skupimy się na wątkach wierzeniowych dotyczących poszczególnych gatunków ptaków.

Świat ptaków od zawsze był silnie zakorzeniony w słowiańskiej kulturze, co z kolei wyraża się w mnogości wierzeń i zwyczajów związanych z nimi związanych. W zamierzchłych czasach w miejsce nazywane – Wyrajem. Rozumieć je można jako zaświaty, zamieszkiwane przez dusze ludzkie, oczekujące nowego wcielenia. Dusza umierającego człowieka udawać się miała tam pod postacią ptaka - często gołębia. Ów wątek wierzeniowy zachował się w wielkopolskiej kulturze ludowej, gdzie przez kolejne pokolenia wierzono, że dusza umierającego człowieka opuszcza ciało pod postacią ptasią – choć rzecz jasna, nie było już mowy o udawaniu się od Wyraju, lecz Raju rządzonego przez chrześcijańskiego Boga. Dusze ludzkie mogły czasem powracać na ziemię pod postacią ptasią – stąd istniał zakaz zabijania niektórych gatunków tych zwierząt, takich jak: gołębie, skowronki, łabędzie, kukułki, jaskółki, gęsi, kruków. Nie należało także krzywdzić lelków i sów (uważane za istoty wywodzące się ze świata chtonicznego), oraz bocianów – te z kolei uważane były za boskich wysłańców. Skrzywdzenie któregokolwiek z wymienionych gatunków ptaków skutkować miało karą boską, czyli wszelkiego rodzaju nieszczęściami, a nawet śmiercią.

W Wyraju zamieszkiwać miała także bogini-personifikacja wiosny, która rokrocznie powracać miała do świata ludzi w czasie określonej pory roku. W tej odległej, niebiańskiej krainie zimować miały także niektóre gatunki ptaków, jak bociany – które powracając wraz z nadejściem wiosny w pobliża ludzkich siedlisk, sprowadzać miały wraz z sobą odradzające się ludzkie dusze. Stanowi to źródło powszechnie znanego przeświadczenia, mówiącego o tym, że: „bocian przynosi dzieci”. Ciekawe, że w wielkopolskim folklorze zimujące gatunki ptaków miały spędzać zimę na dnie stawów, stamtąd też bocian miał przynosić dzieci. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę, że sfera akwatyczna była postrzegana za tożsamą z zaświatami – w ostatecznym rozrachunku wszystko się nam zgadza.

Ciekawe wątki dotyczą postaci, której zadaniem było strzeżenie wrót Wyraju. Źródła wzmiankują tutaj Złotego Kura, lub Raroga - uważanego za wcielenie słowiańskiego boga-słońce: Swaroga, bądź też jego wysłannika. Niektórzy badacze sugerują, że pod tą postacią mógł kryć się bóg zaświatów – Weles. Wg niektórych teorii, późniejsze przypisanie owego bóstwa chtonicznym zaświatom, nastąpiło dopiero pod wpływem kultury chrześcijańskiej – wówczas zaczęto stawiać rozróżnienie między Wyrajem (odpowiednikiem Nieba), a Nawią (po prostu krainą umarłych), którą władać miał właśnie Weles[1]. Co ciekawe, gdy postrzegano go jako strażnika któregokolwiek z obydwu wspomnianych światów, przypisywano mu postać gadzią – żmija. Wątkiem tym jednak zajmiemy się dopiero w kolejnej części.

            Ciekawy wątek w wielkopolskim folklorze stanowią ludowe interpretacje wydawanych przez poszczególne gatunki ptaków odgłosów. Wyobraźnia dawnych mieszkańców wsi naszego regionu zwykła obrazować je w formach następujących ptasich „rozmówek”:

Trznadel rzekomo woła: „Boli, Boli, boli, cierp, cierp, cierp”. Kaczki zaś gwarzą: „Idzie pan, idzie pan”. Puchacz pokrzykuje: „Idź w dołek, pod kościółek”. Dwie gęsi między sobą rozmawiają: „Idzie ekonom”. – „Idzie, idzie” – „Ty ja, ty ja, ty ja”. Skowronek zaś zaśpiewa: „Weź go za rogi, postaw na nogi, a bij, bij, bij po nogach – po nogach”. A świergot jaskółki jest tak interpretowany: „Toś ty gospodarz, Toś ty gospodarz. Jak ci kto chałupę wylepi, To ty na nią wleziesz, To ty na nią wleziesz, Ty psia kręć, ty psia kręć” (Bondzyń k. Janowca). Dwa wróble zaś wiodą taki dialog :”Wiesz, gdzie pańska pszeniczka” – „W wiym, a wiym”. –„ No to kim, no to kim [kim – chodź]”[2]

   


Źródło: Wikipedia

 

            Bocian – bywał postrzegany, jako jeden z ważniejszych zwiastunów wiosny (obok jaskółki). Jego silny związek z przebudzającymi się siłami wegetatywnymi, znalazł swoje odzwierciedlenie w rytuałach wiosennych, kiedy to postać bociana pojawia się wśród bogatej czeladzi maszkar zapustnych.

Wiązanie tego ptaka ze sferą płodności w folklorze uobecniało się w  tym, że w Wielkopolsce panowało przekonanie, że bocian gdzieś z tajemniczego stawu przynosi nowo narodzone dziecko i wrzuca je do domu kominem. Stąd starsze dzieci, widząc na wiosnę pierwszego bociana, wołały: Bocian, bocian, długi nos, przynieś dziecko dam ci grosz.[3]

Ciekawostkę stanowić może fakt, iż w gwarze Wielkopolskiej bociana naszywano pieszczotliwie: „Wojtusiem”, jako że często ptaki te powracały wiosną w rodzime strony, właśnie w okolicach dies natalis świętego Wojciecha.

            Z postacią tego ptaka wiążą się także ciekawe apokryfy ludowe, tłumaczące genezę jego pochodzenia. Z opowieści pochodzącej z okolic Środy Wielkopolskiej dowiadujemy się, że bocian był niegdyś ptakiem, który potrafił porozumiewać się ludzką mową. Miał jednak bardzo brzydki zwyczaj, polegający na tym, że lubił podsłuchiwać i obserwować, to co dziać się miało w danym gospodarstwie, a następnie rozpowiadać o tym pozostałym gospodarzom. Owa plotkarska natura bociana bardzo nie spodobała się Bogu. Ukarał więc niepokornego bociana, skracając mu język o połowę. Od tamtej pory bocian może i  jest w stanie pojąć ludzką mowę, lecz nie jest w stanie już się nią posługiwać[4].

            Inny apokryf pochodzący z okolic Kalisza sugeruje, iż w przeszłości bocian był człowiekiem – żniwiarzem, który był tak pochłonięty swoją pracą, iż nie odpowiedział na pozdrowienie wędrującego po świecie Chrystusa. Za karę został on przemieniony w ptaka, pod postacią którego go znamy, i oczyszczać świat ze wszelkiego plugastwa – aż do ponownego nadejścia Zbawiciela.

            Tymczasem odnotowana w przedwojennej prasie wersja, pochodząca ze wsi Dzierawy (pow. kolski) przedstawia nam nieco inne okoliczności przemiany człowieka w bociana. Zgodnie z tą wersją, niedługo po wypędzeniu pierwszych rodziców z Raju, ludzie zaczęli uskarżać się na panoszące się nadmiernie po ziemi gady oraz płazy. Odpowiadając na ich modlitwy, Bóg wezwał do siebie pewnego człowieka, któremu wręczył worek, do którego polecił zbierać wszelkie plugastwa. Zaznaczył jednak surowo, że gdy zadanie zostanie już wykonane, pod żadnym pozorem nie wolno zaglądać do wnętrza rzeczonego worka.

Człowiek ów wypełnił polecenie Boga, jednak nie mógł powstrzymać się przed tym, by choć na chwilę nie podejrzeć zawartości worka. Gdy tylko  rozsupłał wiążący go sznurek, ze środka pakunku natychmiast wypełzły wszelkie schwytane doń: gryzonie, gady oraz płazy, i ponownie rozpierzchły się po świecie. Wiedząc o tym, Bóg wezwał do siebie owego człowieka i zapytał go o to, czy wykonał powierzone sobie zadanie. Człowiek odparł zgodnie z prawdą, że tak. Wówczas Stwórca zapytał go, czy dotrzymał także przyrzeczenia, aby nie zaglądać do wnętrza worka. Tym razem człowiek skłamał, twierdząc, że był całkowicie posłuszny bożym poleceniom. Bóg odparł mu na to, że wie o jego kłamstwie i nieposłuszeństwie, za które zostanie  odpowiednio ukarany. Przemienił wówczas owego człowieka w bociana – pod tą właśnie postacią, jest on zmuszony, po kres świata, zbierać wszelkie gryzonie, gady i płazy[5].

 


Źródło: Wikipedia.


            Paw  nie jest naszym rodzimym gatunkiem, a w przeciwieństwie do niektórych sprowadzonych na nasze tereny ptaków (jak bażant), nie zaadaptował się do polskiego środowiska. Nie ma mowy, aby samodzielnie egzystował w naszej przyrodzie. Zawsze znajdował się on wyłącznie na utrzymaniu człowieka, przy czym wyłącznie zamożnych było stać na sprowadzenie tych ptaków do własnego majątku i utrzymanie ich.

            W wielu kulturach paw kojarzony jest z: dostojeństwem, dumą, pychą, pięknem... ale i z miłością. W nawiązaniu do tego ostatniego kontekstu, postać pawia przeniknęła do poetyki ludowej, uobecniając się w pieśniach miłosnych. Tak jest też w przypadku średniowiecznej pieśni o pawiu, której ludowy wariant został odnotowany w Pawłówku (pow. kaliski). Trzeba tutaj zwrócić uwagę na zawoalowany kontekst erotyczny, który przejawia się w jej treści:

Przede dworym/:zielona murawa:/
:/ pasła Kasia prześlicznego pawia:/
Wyciyna go :/ chusteczkom niechcący:/
:/ paw poleciał do boru krzyczący:/
Kasia za nim :/pryndko pobieżała :/
:/ i spódniczkę sobie pomaczała :/
Jasiu jej się /: piynknie zaczoł prosić :/
/:by kazała swojum łunczke kosić :/
Mojom łunczke :/ nie lada kto siecze :/
:/ z mojej łunczki bystra woda ciecze :/[6].



Źródło: Wikipedia

 

                 Puszczyk – podobnie, jak miało to miejsce w przypadku innych sów, był on w wielu kulturach postrzegany, jako wysłannik zaświatów, któremu przypisywano wręcz cechy demoniczne. Swym pohukiwaniem, interpretowanym w kulturze ludowej, jako: „pójdź tu w dołek, pod kościółek”, zwiastować miał czyjąś rychłą śmierć. Łacińska nazwa rodzaju ptaków z rodziny puszczykowatych – strix, zdaje się podkreślać związek tych ptaków ze światem upiorów – a dokładniej: strzyg. Także gatunek sowy płomykówki był postrzegany za potencjalnie niebezpieczny  - a wszystko to poprzez rdzawe zabarwienie jej piór, kojarzone z ogniem. Wierzono, że jeśli przysiądzie na dachu któregoś z gospodarskich zabudowań, to może sprowadzić nań pożar.  

 


Źródło: Wikipedia


            Kania – Zarówno na Słowiańszczyźnie, jak i w innych kręgach kulturowych do często powtarzających się motywów mitów, baśni i podań ludowych, należy wątek niebiańskich panien, które pod postacią łabędzi sfruwały na ziemię, by zażyć kąpieli w pobliskim akwenie. Zanim zdążyły zanurzyć swoje ciało w wodzie, zdejmowały z siebie swoje pierzaste szaty i ukrywały je gdzieś nieopodal. Jeśli ktoś pragnął pojąć za żonę taką niebiankę, powinien odnaleźć jej pierzaste szaty, a następnie ukryć je w sobie wiadomym miejscu. Tylko to dawało możliwość zatrzymania przy swoim boku niebiańskiej panny i poślubienie jej. Bez swych ptasich szat nie była ona w stanie powrócić w niebiańskie przestworza. Trzeba było jednak mieć się na baczności i dobrze pilnować tajemnicy ukrycia owej szaty, bowiem jeśli niebianka ją odnalazła – zazwyczaj porzucała swoje ziemskie życie, męża i dzieci… choć zdarzało się, że te ostatnie zabierała wraz z sobą. 

            W folklorze wschodniej Słowiańszczyzny - zwłaszcza w bestiariuszu ludowym z obszarów Rosji, pojawia się jeszcze inny wątek, dotyczący niezwykłych niebianek, rodem z mitycznego Wyraju. Posiadać miały one głowy o twarzach pięknych kobiet, oraz ptasi tułów (najczęściej sowi). Być może ów ptasie ciało i głowę kobiety pierwotnie posiadały istoty, które utożsamiano z innym ptakiem drapieżnym – kanią. Kaniami w folklorze Kujaw, a także graniczących z nimi obszarami Wielkopolski Wschodniej, nazywano tajemnicze kobiece istoty. Przybywać miały one w daną okolicę po zmroku, unosząc się na niewielkim obłoku.

Szczególnie narażone na ich ataki miały być dzieci. Dlatego też, te które miały w zwyczaju późną porą oddalać się poza obręb podwórka, były natychmiast przywoływane przez swoje matki, następującymi słowy: „Dzieci, dzieci! Kania leci!”. Mówiło się o tym, że kanie mają w zwyczaju zwabiać swe ofiary i zdobywać ich zaufanie najróżniejszymi oferowanymi łakociami. Następnie, w odpowiedniej ku temu chwili, wciągały je na swój obłok i o odlatywały w nieznane.  Co się dalej działo z niesfornymi milusińskimi, które nieopatrznie zaufały  podstępnej kani? Tego podania ludowe już nie tłumaczą.

 

            Postać kani jest bardzo popularna w folklorze Kaszub, gdzie na jej temat funkcjonuje wiele niezwykłych opowieści. Często przedstawia się ją jako złą czarownicę, mogącą przybrać postać opisywanego ptaka. Mówi się, że nie tylko zwykła ona porywać dzieci, ale i także sprowadzać klęski i siać spustoszenie w okolicy.

W kaszubskich legendach, mitach i porzekadłach nazwa ptaka występuje najczęściej z wyrazami: pragnienie, deszcz, posucha, np. „pragnie jak kania dżdżu”, „wzdycha jak kania za deszczem”, ale również wtedy, gdy mówi się o człowieku, którego morzy sen – „kania go tłucze”. Prawdopodobnie takie porzekadła i sądy są efektem dźwięku, jaki ptak wydaje w locie, rozumianego przez Kaszubów jako „Pijc! Pijc!”. Dźwięk ten funkcjonuje więc jako tęskne zawołanie spragnionej nieustannie kani. Kiedy usłyszy się jej charakterystyczny głos, mówi się że ptak woła o deszcz[7].

Fakt ten tłumaczą dwie historie. Pierwsza z nich opowiada o czasach, gdy nastała potworna susza. Zwierzęta zwróciły się o pomoc do Boga, który wskazał im miejsce, gdzie należy kopać studnię. Jednak kania, nie chciała wspomóc ich w ciężkiej pracy, twierdząc, że przez to zabrudzi sobie pióra. Niebawem spotkała ją za to kara: Bóg dzięki posiadanej przez siebie moc sprawił, że ptak nieustannie odczuwa pragnienie, którego nie jest nigdy w stanie w pełni zaspokoić[8].

Wg innej opowieści: Jezus ze św. Piotrem wędrowali po świecie, i akurat przechodzili koło Pucka, zaszli do zagrody i poprosili o wodę. Gospodyni zabroniła im korzystać ze studni. To za karę zamienili ją w kanię[9].

W związku z tym, co już zostało opisane, na Kaszubach istniał zwyczaj „ścinania kani”. Opierał się on najpierw na symbolicznym procesie ptaka, a następnie na ceremonialnym jego uśmierceniu. Zwyczaj przetrwał po dziś dzień, jednak z czasem żywe ptaki poczęto zastępować specjalnie przygotowanymi kukłami. Być może tego typu praktyki i wierzenia były także obecne w folklorze Wielkopolski Wschodniej, lecz z jakiegoś powodu z czasem zostały zapomniane?

 


Źródło: Wikipedia.


            Lelki, bażanty i kuropatwy - gatunki ptaków, które pozostało nam omówić należą do tych, które w folklorze niektórych części regionu Wielkopolski Wschodniej, postrzegane są jako tzw. „zwodniacze". Pierwszym z nich jest lelek – gatunek ptaka kulturowo łączony z krainą zaświatów. Bardzo ciekawym wątkiem jest przydomek, którego ów ptak się doczekał w kulturze ludowej, a mianowicie brzmiał on – „kozodój”. Wierzono bowiem, że lelki mają w zwyczaju zakradać się on nocami do ludzkich siedzib i pić mleko z kozich wymion. Podobny wątek odnosi się także przeświadczeń dotyczących węży zamieszkujących siedlisko – o tym jednak w kolejnej części opracowania. Co się zaś tyczy lelka, to pamiętać należy także to, że należał on do gatunków ptaków, które miały w zwyczaju wodzić podróżujących nocą ludzi na manowce.

            Oskar Kolberg w jednym z tomów swych „Dzieł wszystkich”, poświęconemu obszarowi Ziemi Kaliskiej wzmiankował, iż istnieje na tym obszarze przeświadczenie, że na mokradłach można napotkać tajemniczego ptaka „zwodziasza”. Badacz nie przedstawiał jego konkretnego opisu, wspominał jedynie, że wydawał z siebie charakterystyczny odgłos, którym wabił swe ofiary na mokradła.

Tymczasem w okolicach wsi Grądy i Bocian (pow. wieruszowski), przestrzegano przed równie tajemniczym ptakiem – „zwodzijosem”. Zgodnie z opisem: miał to być szary ptak, ukazujący się na mokradłach oraz terenach leśnych. Udając rannego ściągał na siebie uwagę niczego nie świadomych wędrowców, którzy uznając go za łatwą zdobycz, usiłowali go pochwycić. Gdy tylko nieostrożny ciekawski zbliżył się znacznie zbyt blisko, ptaszysko odlatywało dalej – działo się tak w kółko, często do tragicznego finału, jakim było utonięcie ofiary na pobliskich mokradłach[10].  

Jego odpowiednikiem, w miejscowościach takich jak: Praszka, Zdziechowice, Przedmość był tak zwany „zwodziaszek”. Zły duch miał ukazywać się we wspomnianych okolicach pod postacią bażanta, bądź kuropatwy, a jego zamiary nie odbiegały od tych, które już zostały  przeze mnie opisane wcześniej[11].


CIĄG DALSZY  ZA TYDZIEŃ



PRZYPISY.


[1] Zob. A. Szyjewski, Religia Słowian. Kraków: Wydawnictwo WAM, 2004.

[2] Tamże, s. 531.

[4] zob. T. Wróblewski, Pojęcia o świecie, [w:] Kultura Ludowa Wielkopolski, J. Burszta (red.), t. III, Poznań.

[5] Zob. I. Ziębowicz, Legenda o bocianie, [w:] „Gazeta kolska”, L. Godziemba-Głowiński (red.), nr 14, 1932, s. 2.

[6] A. Jabłońska-Ważny, Pieśni powszechne i melodie instrumentalne, [w:] Zachować żywy głos tradycji, Kalisz 2007, Muzeum Okręgowe Ziemi Kaliskiej, s. 3.

[7] T. Słomczyński, Tajemnicze, złe i opiekuńcze. Ptaki w kaszubskich wierzeniach:

https://magazynkaszuby.pl/2017/03/tajemnicze-zle-opiekuncze-ptaki-kaszubskich-wierzeniach/ (stan na dnia: 20.06.2022).

[8] Zob. tamże.

[9] Tamże.

[10] Zob. G. Szymański, „Duchy, strachy i nawiedzone miejsca”:

https://www.tugazeta.pl/1,duchy-strachy-i-nawiedzone-miejsca,42301.html?fbclid=IwAR0qxRciYBmJQNKGsKR4YPrk2-_rScQ1OUUEjOm0lugzP5cY2eQ22BsEgNg (stan na dnia: 16. 06. 2022).

[11] M. Koziołek, Opowieści z dreszczykiem: demonologia okolic Praszki:

https://krysztalowagalaz.pl/opowiesci-z-dreszczykiem-demonologia-okolic-praszki-przedmosc-wroblem-skomlin/ (stan na dnia 16.06.2022).


BIBLIOGRFIA.


1.      Bocianopedia, Dlaczego bocian przynosił dzieci?:

http://www.bocianopedia.pl/bociany-i-bocki/bocian-i-czlowiek-czyli-nasz-powszechnie-lubiany-sasiad/dlaczego-bocian-przynosil-dzieci/157

2.      Etnografia Lubelszczyzny – ludowe wierzenia o zwierzętach:

https://teatrnn.pl/leksykon/artykuly/etnografia-lubelszczyzny-ludowe-wierzenia-o-zwierzetach/

3.      Koziołek Milena, Opowieści z dreszczykiem: demonologia okolic Praszki:

https://krysztalowagalaz.pl/opowiesci-z-dreszczykiem-demonologia-okolic-praszki-przedmosc-wroblem-skomlin/ 

      4. Słomczyński Tomasz, Tajemnicze, złe i opiekuńcze. Ptaki w kaszubskich wierzeniach:

https://magazynkaszuby.pl/2017/03/tajemnicze-zle-opiekuncze-ptaki-kaszubskich-wierzeniach/

5.  Szyjewski Andrzej, Religia Słowian. Kraków: Wydawnictwo WAM, 2004.

6.  Szymański Grzegorz, „Duchy, strachy i nawiedzone miejsca”:

https://www.tugazeta.pl/1,duchy-strachy-i-nawiedzone-miejsca,42301.html?fbclid=IwAR0qxRciYBmJQNKGsKR4YPrk2-_rScQ1OUUEjOm0lugzP5cY2eQ22BsEgNg

7.   Vargas Witold, Bestiariusz. Zwierzęta, BOSZ

8.  Wróblewski Tadeusz, Pojęcia o świecie, [w:] Kultura Ludowa Wielkopolski, J. Burszta (red.), t. III, Poznań., s. 531.

9.  Ziębowicz I., Legenda o bocianie, [w:] „Gazeta kolska”, L. Godziemba-Głowiński (red.), nr 14, 1932. Jabłońska-Ważny Anna , Pieśni powszechne i melodie instrumentalne, [w:] Zachować żywy głos tradycji, Kalisz 2007, Muzeum Okręgowe Ziemi Kaliskiej.