Królestwo ptaków w wierzeniach ludowych.
Victor Vasnetsov, Sirin (z lewej) i Alkonost (z prawej), "Ptaki Radości i Smutku:
Źródło: Wikipedia.
Pomimo wpływów
kultury chrześcijańskiej w wielkopolskim folklorze wciąż pozostawały żywe
przeświadczenia, sięgające swą genezą do dawnych słowiańskich wierzeń.
Posiadają one swe odzwierciedlenie w bogactwie regionalnej kultury ludowej.
Wątek świata zwierzęcego, uobecniający się w lokalnych wierzeniach i
zwyczajach, wydaje się być niedoceniany i pomijany przez wielu regionalistów –
toteż postanowiliśmy obrać go sobie za najbliższy cel, który chcielibyśmy
przedstawić naszym czytelnikom. W poprzedniej części przyjrzeliśmy się wątkom
kulturowym dotyczącym zwierząt gospodarskich, tym razem skupimy się na wątkach
wierzeniowych dotyczących poszczególnych gatunków ptaków.
Świat ptaków od
zawsze był silnie zakorzeniony w słowiańskiej kulturze, co z kolei wyraża się w
mnogości wierzeń i zwyczajów związanych z nimi związanych. W zamierzchłych
czasach w miejsce nazywane – Wyrajem. Rozumieć je można jako zaświaty,
zamieszkiwane przez dusze ludzkie, oczekujące nowego wcielenia. Dusza
umierającego człowieka udawać się miała tam pod postacią ptaka - często
gołębia. Ów wątek wierzeniowy zachował się w wielkopolskiej kulturze ludowej,
gdzie przez kolejne pokolenia wierzono, że dusza umierającego człowieka
opuszcza ciało pod postacią ptasią – choć rzecz jasna, nie było już mowy o
udawaniu się od Wyraju, lecz Raju rządzonego przez chrześcijańskiego Boga.
Dusze ludzkie mogły czasem powracać na ziemię pod postacią ptasią – stąd
istniał zakaz zabijania niektórych gatunków tych zwierząt, takich jak: gołębie,
skowronki, łabędzie, kukułki, jaskółki, gęsi, kruków. Nie należało także
krzywdzić lelków i sów (uważane za istoty wywodzące się ze świata chtonicznego),
oraz bocianów – te z kolei uważane były za boskich wysłańców. Skrzywdzenie
któregokolwiek z wymienionych gatunków ptaków skutkować miało karą boską, czyli
wszelkiego rodzaju nieszczęściami, a nawet śmiercią.
W Wyraju
zamieszkiwać miała także bogini-personifikacja wiosny, która rokrocznie
powracać miała do świata ludzi w czasie określonej pory roku. W tej odległej,
niebiańskiej krainie zimować miały także niektóre gatunki ptaków, jak bociany –
które powracając wraz z nadejściem wiosny w pobliża ludzkich siedlisk,
sprowadzać miały wraz z sobą odradzające się ludzkie dusze. Stanowi to źródło
powszechnie znanego przeświadczenia, mówiącego o tym, że: „bocian przynosi
dzieci”. Ciekawe, że w wielkopolskim folklorze zimujące gatunki ptaków miały
spędzać zimę na dnie stawów, stamtąd też bocian miał przynosić dzieci. Jeśli
jednak weźmiemy pod uwagę, że sfera akwatyczna była postrzegana za tożsamą z
zaświatami – w ostatecznym rozrachunku wszystko się nam zgadza.
Ciekawe wątki
dotyczą postaci, której zadaniem było strzeżenie wrót Wyraju. Źródła wzmiankują
tutaj Złotego Kura, lub Raroga - uważanego za wcielenie słowiańskiego
boga-słońce: Swaroga, bądź też jego wysłannika. Niektórzy badacze sugerują, że
pod tą postacią mógł kryć się bóg zaświatów – Weles. Wg niektórych teorii,
późniejsze przypisanie owego bóstwa chtonicznym zaświatom, nastąpiło dopiero
pod wpływem kultury chrześcijańskiej – wówczas zaczęto stawiać rozróżnienie
między Wyrajem (odpowiednikiem Nieba), a Nawią (po prostu krainą umarłych),
którą władać miał właśnie Weles[1]. Co
ciekawe, gdy postrzegano go jako strażnika któregokolwiek z obydwu wspomnianych
światów, przypisywano mu postać gadzią – żmija. Wątkiem tym jednak zajmiemy się
dopiero w kolejnej części.
Ciekawy
wątek w wielkopolskim folklorze stanowią ludowe interpretacje wydawanych przez
poszczególne gatunki ptaków odgłosów. Wyobraźnia dawnych mieszkańców wsi
naszego regionu zwykła obrazować je w formach następujących ptasich „rozmówek”:
Trznadel
rzekomo woła: „Boli, Boli, boli, cierp, cierp, cierp”. Kaczki zaś gwarzą:
„Idzie pan, idzie pan”. Puchacz pokrzykuje: „Idź w dołek, pod kościółek”. Dwie
gęsi między sobą rozmawiają: „Idzie ekonom”. – „Idzie, idzie” – „Ty ja, ty ja,
ty ja”. Skowronek zaś zaśpiewa: „Weź go za rogi, postaw na nogi, a bij, bij,
bij po nogach – po nogach”. A świergot jaskółki jest tak interpretowany: „Toś
ty gospodarz, Toś ty gospodarz. Jak ci kto chałupę wylepi, To ty na nią
wleziesz, To ty na nią wleziesz, Ty psia kręć, ty psia kręć” (Bondzyń k.
Janowca). Dwa wróble zaś wiodą taki dialog :”Wiesz, gdzie pańska pszeniczka” – „W
wiym, a wiym”. –„ No to kim, no to kim [kim – chodź]”[2]
Źródło: Wikipedia
Bocian – bywał postrzegany, jako jeden
z ważniejszych zwiastunów wiosny (obok jaskółki). Jego silny związek z
przebudzającymi się siłami wegetatywnymi, znalazł swoje odzwierciedlenie w
rytuałach wiosennych, kiedy to postać bociana pojawia się wśród bogatej
czeladzi maszkar zapustnych.
Wiązanie tego
ptaka ze sferą płodności w folklorze uobecniało się w tym, że
w Wielkopolsce panowało przekonanie, że bocian gdzieś z tajemniczego stawu
przynosi nowo narodzone dziecko i wrzuca je do domu kominem. Stąd starsze
dzieci, widząc na wiosnę pierwszego bociana, wołały: Bocian, bocian, długi nos,
przynieś dziecko dam ci grosz.[3]
Ciekawostkę stanowić może fakt, iż w
gwarze Wielkopolskiej bociana naszywano pieszczotliwie: „Wojtusiem”, jako że
często ptaki te powracały wiosną w rodzime strony, właśnie w okolicach dies
natalis świętego Wojciecha.
Z postacią tego ptaka wiążą się także
ciekawe apokryfy ludowe, tłumaczące genezę jego pochodzenia. Z opowieści
pochodzącej z okolic Środy Wielkopolskiej dowiadujemy się, że bocian był
niegdyś ptakiem, który potrafił porozumiewać się ludzką mową. Miał jednak
bardzo brzydki zwyczaj, polegający na tym, że lubił podsłuchiwać i obserwować,
to co dziać się miało w danym gospodarstwie, a następnie rozpowiadać o tym
pozostałym gospodarzom. Owa plotkarska natura bociana bardzo nie spodobała się
Bogu. Ukarał więc niepokornego bociana, skracając mu język o połowę. Od tamtej
pory bocian może i jest w stanie pojąć
ludzką mowę, lecz nie jest w stanie już się nią posługiwać[4].
Inny
apokryf pochodzący z okolic Kalisza sugeruje, iż w przeszłości bocian był
człowiekiem – żniwiarzem, który był tak pochłonięty swoją pracą, iż nie
odpowiedział na pozdrowienie wędrującego po świecie Chrystusa. Za karę został
on przemieniony w ptaka, pod postacią którego go znamy, i oczyszczać świat ze
wszelkiego plugastwa – aż do ponownego nadejścia Zbawiciela.
Tymczasem
odnotowana w przedwojennej prasie wersja, pochodząca ze wsi Dzierawy (pow.
kolski) przedstawia nam nieco inne okoliczności przemiany człowieka w bociana.
Zgodnie z tą wersją, niedługo po wypędzeniu pierwszych rodziców z Raju, ludzie
zaczęli uskarżać się na panoszące się nadmiernie po ziemi gady oraz płazy.
Odpowiadając na ich modlitwy, Bóg wezwał do siebie pewnego człowieka, któremu
wręczył worek, do którego polecił zbierać wszelkie plugastwa. Zaznaczył jednak
surowo, że gdy zadanie zostanie już wykonane, pod żadnym pozorem nie wolno
zaglądać do wnętrza rzeczonego worka.
Człowiek ów wypełnił polecenie Boga,
jednak nie mógł powstrzymać się przed tym, by choć na chwilę nie podejrzeć
zawartości worka. Gdy tylko rozsupłał
wiążący go sznurek, ze środka pakunku natychmiast wypełzły wszelkie schwytane
doń: gryzonie, gady oraz płazy, i ponownie rozpierzchły się po świecie. Wiedząc
o tym, Bóg wezwał do siebie owego człowieka i zapytał go o to, czy wykonał
powierzone sobie zadanie. Człowiek odparł zgodnie z prawdą, że tak. Wówczas
Stwórca zapytał go, czy dotrzymał także przyrzeczenia, aby nie zaglądać do
wnętrza worka. Tym razem człowiek skłamał, twierdząc, że był całkowicie
posłuszny bożym poleceniom. Bóg odparł mu na to, że wie o jego kłamstwie i
nieposłuszeństwie, za które zostanie
odpowiednio ukarany. Przemienił wówczas owego człowieka w bociana – pod
tą właśnie postacią, jest on zmuszony, po kres świata, zbierać wszelkie
gryzonie, gady i płazy[5].
Paw – nie jest naszym rodzimym gatunkiem, a w
przeciwieństwie do niektórych sprowadzonych na nasze tereny ptaków (jak
bażant), nie zaadaptował się do polskiego środowiska. Nie ma mowy, aby
samodzielnie egzystował w naszej przyrodzie. Zawsze znajdował się on wyłącznie
na utrzymaniu człowieka, przy czym wyłącznie zamożnych było stać na
sprowadzenie tych ptaków do własnego majątku i utrzymanie ich.
W wielu kulturach paw kojarzony
jest z: dostojeństwem, dumą, pychą, pięknem... ale i z miłością. W nawiązaniu
do tego ostatniego kontekstu, postać pawia przeniknęła do poetyki ludowej,
uobecniając się w pieśniach miłosnych. Tak jest też w przypadku średniowiecznej
pieśni o pawiu, której ludowy wariant został odnotowany w Pawłówku (pow.
kaliski). Trzeba tutaj zwrócić uwagę na zawoalowany kontekst erotyczny, który
przejawia się w jej treści:
Przede dworym/:zielona murawa:/
:/ pasła Kasia prześlicznego pawia:/
Wyciyna go :/ chusteczkom niechcący:/
:/ paw poleciał do boru krzyczący:/
Kasia za nim :/pryndko pobieżała :/
:/ i spódniczkę sobie pomaczała :/
Jasiu jej się /: piynknie zaczoł prosić :/
/:by kazała swojum łunczke kosić :/
Mojom łunczke :/ nie lada kto siecze :/
:/ z mojej łunczki bystra woda ciecze :/[6].
Puszczyk – podobnie, jak
miało to miejsce w przypadku innych sów, był on w wielu kulturach postrzegany, jako
wysłannik zaświatów, któremu przypisywano wręcz cechy demoniczne. Swym
pohukiwaniem, interpretowanym w kulturze ludowej, jako: „pójdź tu w dołek, pod
kościółek”, zwiastować miał czyjąś rychłą śmierć. Łacińska nazwa rodzaju ptaków
z rodziny puszczykowatych – strix, zdaje się podkreślać związek tych ptaków ze
światem upiorów – a dokładniej: strzyg. Także gatunek sowy płomykówki był
postrzegany za potencjalnie niebezpieczny
- a wszystko to poprzez rdzawe zabarwienie jej piór, kojarzone z ogniem.
Wierzono, że jeśli przysiądzie na dachu któregoś z gospodarskich zabudowań, to może
sprowadzić nań pożar.
Kania – Zarówno na Słowiańszczyźnie,
jak i w innych kręgach kulturowych do często powtarzających się motywów mitów,
baśni i podań ludowych, należy wątek niebiańskich panien, które pod postacią
łabędzi sfruwały na ziemię, by zażyć kąpieli w pobliskim akwenie. Zanim zdążyły
zanurzyć swoje ciało w wodzie, zdejmowały z siebie swoje pierzaste szaty i
ukrywały je gdzieś nieopodal. Jeśli ktoś pragnął pojąć za żonę taką niebiankę,
powinien odnaleźć jej pierzaste szaty, a następnie ukryć je w sobie wiadomym
miejscu. Tylko to dawało możliwość zatrzymania przy swoim boku niebiańskiej
panny i poślubienie jej. Bez swych ptasich szat nie była ona w stanie powrócić
w niebiańskie przestworza. Trzeba było jednak mieć się na baczności i dobrze pilnować
tajemnicy ukrycia owej szaty, bowiem jeśli niebianka ją odnalazła – zazwyczaj
porzucała swoje ziemskie życie, męża i dzieci… choć zdarzało się, że te
ostatnie zabierała wraz z sobą.
W folklorze wschodniej
Słowiańszczyzny - zwłaszcza w bestiariuszu ludowym z obszarów Rosji, pojawia
się jeszcze inny wątek, dotyczący niezwykłych niebianek, rodem z mitycznego
Wyraju. Posiadać miały one głowy o twarzach pięknych kobiet, oraz ptasi tułów
(najczęściej sowi). Być może ów ptasie ciało i głowę kobiety pierwotnie
posiadały istoty, które utożsamiano z innym ptakiem drapieżnym – kanią. Kaniami
w folklorze Kujaw, a także graniczących z nimi obszarami Wielkopolski
Wschodniej, nazywano tajemnicze kobiece istoty. Przybywać miały one w daną
okolicę po zmroku, unosząc się na niewielkim obłoku.
Szczególnie narażone na ich ataki miały
być dzieci. Dlatego też, te które miały w zwyczaju późną porą oddalać się poza
obręb podwórka, były natychmiast przywoływane przez swoje matki, następującymi
słowy: „Dzieci, dzieci! Kania leci!”. Mówiło się o tym, że kanie mają w
zwyczaju zwabiać swe ofiary i zdobywać ich zaufanie najróżniejszymi oferowanymi
łakociami. Następnie, w odpowiedniej ku temu chwili, wciągały je na swój obłok
i o odlatywały w nieznane. Co się dalej
działo z niesfornymi milusińskimi, które nieopatrznie zaufały podstępnej kani? Tego podania ludowe już nie
tłumaczą.
Postać
kani jest bardzo popularna w folklorze Kaszub, gdzie na jej temat funkcjonuje
wiele niezwykłych opowieści. Często przedstawia się ją jako złą czarownicę,
mogącą przybrać postać opisywanego ptaka. Mówi się, że nie tylko zwykła ona
porywać dzieci, ale i także sprowadzać klęski i siać spustoszenie w okolicy.
W kaszubskich legendach, mitach i porzekadłach nazwa
ptaka występuje najczęściej z wyrazami: pragnienie, deszcz, posucha, np.
„pragnie jak kania dżdżu”, „wzdycha jak kania za deszczem”, ale również wtedy,
gdy mówi się o człowieku, którego morzy sen – „kania go tłucze”. Prawdopodobnie
takie porzekadła i sądy są efektem dźwięku, jaki ptak wydaje w locie,
rozumianego przez Kaszubów jako „Pijc! Pijc!”. Dźwięk ten funkcjonuje więc jako
tęskne zawołanie spragnionej nieustannie kani. Kiedy usłyszy się jej
charakterystyczny głos, mówi się że ptak woła o deszcz[7].
Fakt ten
tłumaczą dwie historie. Pierwsza z nich opowiada o czasach, gdy nastała
potworna susza. Zwierzęta zwróciły się o pomoc do Boga, który wskazał im
miejsce, gdzie należy kopać studnię. Jednak kania, nie chciała wspomóc ich w
ciężkiej pracy, twierdząc, że przez to zabrudzi sobie pióra. Niebawem spotkała
ją za to kara: Bóg dzięki posiadanej przez siebie moc sprawił, że ptak
nieustannie odczuwa pragnienie, którego nie jest nigdy w stanie w pełni
zaspokoić[8].
Wg innej opowieści: Jezus
ze św. Piotrem wędrowali po świecie, i akurat przechodzili koło Pucka, zaszli
do zagrody i poprosili o wodę. Gospodyni zabroniła im korzystać ze studni. To
za karę zamienili ją w kanię[9].
W związku z tym,
co już zostało opisane, na Kaszubach istniał zwyczaj „ścinania kani”. Opierał
się on najpierw na symbolicznym procesie ptaka, a następnie na ceremonialnym
jego uśmierceniu. Zwyczaj przetrwał po dziś dzień, jednak z czasem żywe ptaki
poczęto zastępować specjalnie przygotowanymi kukłami. Być może tego typu
praktyki i wierzenia były także obecne w folklorze Wielkopolski Wschodniej,
lecz z jakiegoś powodu z czasem zostały zapomniane?
Lelki, bażanty i kuropatwy - gatunki
ptaków, które pozostało nam omówić należą do tych, które w folklorze niektórych
części regionu Wielkopolski Wschodniej, postrzegane są jako tzw.
„zwodniacze". Pierwszym z nich jest lelek – gatunek ptaka kulturowo
łączony z krainą zaświatów. Bardzo ciekawym wątkiem jest przydomek, którego ów
ptak się doczekał w kulturze ludowej, a mianowicie brzmiał on – „kozodój”.
Wierzono bowiem, że lelki mają w zwyczaju zakradać się on nocami do ludzkich siedzib
i pić mleko z kozich wymion. Podobny wątek odnosi się także przeświadczeń dotyczących
węży zamieszkujących siedlisko – o tym jednak w kolejnej części opracowania. Co
się zaś tyczy lelka, to pamiętać należy także to, że należał on do gatunków
ptaków, które miały w zwyczaju wodzić podróżujących nocą ludzi na manowce.
Oskar
Kolberg w jednym z tomów swych „Dzieł wszystkich”, poświęconemu obszarowi Ziemi
Kaliskiej wzmiankował, iż istnieje na tym obszarze przeświadczenie, że na
mokradłach można napotkać tajemniczego ptaka „zwodziasza”. Badacz nie
przedstawiał jego konkretnego opisu, wspominał jedynie, że wydawał z siebie
charakterystyczny odgłos, którym wabił swe ofiary na mokradła.
Tymczasem w okolicach wsi Grądy i Bocian
(pow. wieruszowski), przestrzegano przed równie tajemniczym ptakiem –
„zwodzijosem”. Zgodnie z opisem: miał to być szary ptak, ukazujący się na
mokradłach oraz terenach leśnych. Udając rannego ściągał na siebie uwagę
niczego nie świadomych wędrowców, którzy uznając go za łatwą zdobycz, usiłowali
go pochwycić. Gdy tylko nieostrożny ciekawski zbliżył się znacznie zbyt blisko,
ptaszysko odlatywało dalej – działo się tak w kółko, często do tragicznego
finału, jakim było utonięcie ofiary na pobliskich mokradłach[10].
Jego odpowiednikiem, w miejscowościach
takich jak: Praszka, Zdziechowice, Przedmość był tak zwany „zwodziaszek”. Zły
duch miał ukazywać się we wspomnianych okolicach pod postacią bażanta, bądź
kuropatwy, a jego zamiary nie odbiegały od tych, które już zostały przeze mnie opisane wcześniej[11].
[1] Zob. A.
Szyjewski, Religia Słowian. Kraków: Wydawnictwo WAM, 2004.
[2] Tamże,
s. 531.
[3] Bocianopedia,
Dlaczego bocian przynosił dzieci?:
http://www.bocianopedia.pl/bociany-i-bocki/bocian-i-czlowiek-czyli-nasz-powszechnie-lubiany-sasiad/dlaczego-bocian-przynosil-dzieci/157
(stan na dnia: 20.06.2022).
[4] zob. T. Wróblewski, Pojęcia o świecie, [w:]
Kultura Ludowa Wielkopolski, J.
Burszta (red.), t. III, Poznań.
[5] Zob. I.
Ziębowicz, Legenda o bocianie, [w:]
„Gazeta kolska”, L. Godziemba-Głowiński (red.), nr 14, 1932, s. 2.
[6] A.
Jabłońska-Ważny, Pieśni powszechne i
melodie instrumentalne, [w:] Zachować żywy głos tradycji, Kalisz 2007,
Muzeum Okręgowe Ziemi Kaliskiej, s. 3.
[7] T.
Słomczyński, Tajemnicze, złe i
opiekuńcze. Ptaki w kaszubskich wierzeniach:
https://magazynkaszuby.pl/2017/03/tajemnicze-zle-opiekuncze-ptaki-kaszubskich-wierzeniach/
(stan na dnia: 20.06.2022).
[8] Zob.
tamże.
[9] Tamże.
[10] Zob. G.
Szymański, „Duchy, strachy i nawiedzone miejsca”:
https://www.tugazeta.pl/1,duchy-strachy-i-nawiedzone-miejsca,42301.html?fbclid=IwAR0qxRciYBmJQNKGsKR4YPrk2-_rScQ1OUUEjOm0lugzP5cY2eQ22BsEgNg
(stan na dnia: 16. 06. 2022).
[11] M.
Koziołek, Opowieści z dreszczykiem:
demonologia okolic Praszki:
https://krysztalowagalaz.pl/opowiesci-z-dreszczykiem-demonologia-okolic-praszki-przedmosc-wroblem-skomlin/
(stan na dnia 16.06.2022).
BIBLIOGRFIA.
1. Bocianopedia, Dlaczego bocian przynosił dzieci?:
2.
Etnografia Lubelszczyzny – ludowe wierzenia o zwierzętach:
https://teatrnn.pl/leksykon/artykuly/etnografia-lubelszczyzny-ludowe-wierzenia-o-zwierzetach/
3.
Koziołek Milena, Opowieści z dreszczykiem: demonologia
okolic Praszki:
4. Słomczyński Tomasz, Tajemnicze,
złe i opiekuńcze. Ptaki w kaszubskich wierzeniach:
https://magazynkaszuby.pl/2017/03/tajemnicze-zle-opiekuncze-ptaki-kaszubskich-wierzeniach/
5. Szyjewski Andrzej, Religia Słowian. Kraków:
Wydawnictwo WAM, 2004.
6. Szymański Grzegorz, „Duchy, strachy i
nawiedzone miejsca”:
7. Vargas Witold, Bestiariusz. Zwierzęta, BOSZ
8. Wróblewski
Tadeusz, Pojęcia o świecie, [w:] Kultura
Ludowa Wielkopolski, J. Burszta (red.), t. III, Poznań., s. 531.
9. Ziębowicz I., Legenda o bocianie, [w:] „Gazeta
kolska”, L. Godziemba-Głowiński (red.), nr 14, 1932. Jabłońska-Ważny Anna , Pieśni powszechne i melodie instrumentalne,
[w:] Zachować żywy głos tradycji, Kalisz 2007, Muzeum Okręgowe Ziemi
Kaliskiej.