wtorek, 29 stycznia 2019

Antoni Szulczyński - malarz od urodzenia.




Poniższa nota biograficzna, podobnie jak i fotografia oraz zamieszczony odnośnik do filmu zostały zapożyczone  przez nas, ze strony internetowej poświęconej wspomnianemu artyście: antoniszulczynski.pl
Projekt został zrealizowany ze środków dofinansowania  ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, zaś partnerami projektu były gminy: Wilczyn, oraz Kramsk.
Materiał zostaje opublikowany przez nas, za zgodą jego autora Pana Krzysztofa Paluszyńskiego – za co bardzo serdecznie dziękujemy!!!

Materiał  zostaje opublikowany przez nas w charakterze pro publico bono.






 Antoni Szulczyński urodził się w Wilczynie w roku 1877. Nie wiadomo co tak bardzo rozpaliło wyobraźnię chłopaka, którego ojciec był młynarzem -właścicielem wiatraka i sporego areału ziemi, że jemu współcześni twierdzili, że już jako dziecko pisał patykiem na piasku „będę wielkim malarzem”. Bezspornym pozostaje fakt, że aby realizować swoje młodzieńcze marzenia wyjechał z małej wielkopolskiej wsi by w Krakowie rozpocząć studia na Akademii Sztuk Pięknych. Ukończył ją w wieku 24 lat, a nauki kontynuował podróżując po całej Europie. Swój warsztat doskonalił na uczelniach w Wiedniu, Rzymie, Monachium i Wilnie.
O wielkości jego talentu świadczy fakt, że już jako 22 letni początkujący student rozpoczął pracę nad polichromiami w kościele pod wezwaniem świętej Katarzyny w Miedźnie, które ukończył po studiach w 1907 roku. W swoim dorobku artysta ma również zapierające swoim artyzmem monumentalne polichromie i obrazy w kościołach Matki Bożej Bolesnej w Skulsku, Kramsku, Wilczynie oraz w Broniszewie i Łubnicach, oraz Złotkowie.
Znany ze swoich dzieł sakralnych Antoni Szulczyński był też cenionym portrecistą i autorem pejzaży, które zdobiły i zdobią ściany wielu domów w kraju. W dużej części pewnie i w Krakowie, jak i innych miejscach gdzie pobierał nauki. Tworzył nawet w cieniu osobistej tragedii, która go dotknęła. W wyniku nie do końca jasnego splotu zdarzeń utracił władzę w nogach. We wspomnieniach na temat jego życia przewija się informacja, że od pewnego momentu swojego życia był słabego zdrowia. Inni twierdzą, że paraliż nóg był wynikiem skoku na główkę do jeziora, jeszcze inni, że powikłań poodmrożeniowych. Pewne jest jedno, jeździł po Europie szukając dla siebie pomocy w tej chorobie. Trzeba przyjąć, że to właśnie ta osobista tragedia, w ten czy inny sposób przyczyniła się do jego przedwczesnej śmierci w wieku zaledwie 45 lat. Pomimo uznania jakim cieszył się w ówczesnym jemu czasie i talentowi, którym dorównywał zdaniem niektórych samemu Józefowi Mehofferowi dzisiaj jest artystą znanym i docenianym jedynie przez specjalistów. Najwyższy czas, by ten jeden z najwybitniejszych wielkopolskich malarzy został doceniony przez szerokie grono naszego społeczeństwa.