Poniższa nota biograficzna,
podobnie jak i fotografia oraz zamieszczony odnośnik do filmu zostały
zapożyczone przez nas, ze strony internetowej poświęconej wspomnianemu
artyście: antoniszulczynski.pl
Projekt został zrealizowany ze
środków dofinansowania ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa
Narodowego, zaś partnerami projektu były gminy: Wilczyn, oraz Kramsk.
Materiał zostaje opublikowany
przez nas, za zgodą jego autora Pana Krzysztofa Paluszyńskiego – za co bardzo
serdecznie dziękujemy!!!
Materiał zostaje
opublikowany przez nas w charakterze pro publico bono.
Antoni Szulczyński urodził się w
Wilczynie w roku 1877. Nie wiadomo co tak bardzo rozpaliło wyobraźnię chłopaka,
którego ojciec był młynarzem -właścicielem wiatraka i sporego areału ziemi, że
jemu współcześni twierdzili, że już jako dziecko pisał patykiem na piasku „będę
wielkim malarzem”. Bezspornym pozostaje fakt, że aby realizować swoje
młodzieńcze marzenia wyjechał z małej wielkopolskiej wsi by w Krakowie
rozpocząć studia na Akademii Sztuk Pięknych. Ukończył ją w wieku 24 lat, a
nauki kontynuował podróżując po całej Europie. Swój warsztat doskonalił na
uczelniach w Wiedniu, Rzymie, Monachium i Wilnie.
O wielkości jego talentu świadczy fakt, że już
jako 22 letni początkujący student rozpoczął pracę nad polichromiami w kościele
pod wezwaniem świętej Katarzyny w Miedźnie, które ukończył po studiach w 1907
roku. W swoim dorobku artysta ma również zapierające swoim artyzmem
monumentalne polichromie i obrazy w kościołach Matki Bożej Bolesnej w Skulsku,
Kramsku, Wilczynie oraz w Broniszewie i Łubnicach, oraz Złotkowie.
Znany ze swoich dzieł sakralnych Antoni
Szulczyński był też cenionym portrecistą i autorem pejzaży, które zdobiły i
zdobią ściany wielu domów w kraju. W dużej części pewnie i w Krakowie, jak i
innych miejscach gdzie pobierał nauki. Tworzył nawet w cieniu osobistej
tragedii, która go dotknęła. W wyniku nie do końca jasnego splotu zdarzeń
utracił władzę w nogach. We wspomnieniach na temat jego życia przewija się
informacja, że od pewnego momentu swojego życia był słabego zdrowia. Inni
twierdzą, że paraliż nóg był wynikiem skoku na główkę do jeziora, jeszcze inni,
że powikłań poodmrożeniowych. Pewne jest jedno, jeździł po Europie szukając dla
siebie pomocy w tej chorobie. Trzeba przyjąć, że to właśnie ta osobista
tragedia, w ten czy inny sposób przyczyniła się do jego przedwczesnej śmierci w
wieku zaledwie 45 lat. Pomimo uznania jakim cieszył się w ówczesnym jemu czasie
i talentowi, którym dorównywał zdaniem niektórych samemu Józefowi Mehofferowi
dzisiaj jest artystą znanym i docenianym jedynie przez specjalistów. Najwyższy
czas, by ten jeden z najwybitniejszych wielkopolskich malarzy został doceniony
przez szerokie grono naszego społeczeństwa.