poniedziałek, 16 grudnia 2019

O przedstawieniach kolędniczych w pow. wieluńskim.


Na chwilę przerywamy cykl dotyczący monografii Załęcza Wielkiego, tylko po to aby w ostatnie dwa przedświąteczne tygodnie skupić się na tematyce Bożego Narodzenia. Ostatnia część dot. Załęcza ukaże się u nas po Nowym Roku, poniżej przedstawiamy zwyczaje i scenariusze związane z wigilijnym kolędowaniem. Materia głównie dotyczy Ziemi Wieluńskiej, choć pojawiają się wzmianki wskazujące na pow. kaliski (tak bowiem czynił autor materiału źródłowego).

Materiały opublikowane przez nas zamieszczone są w charakterze pro publico bono.





                Wg  badań terenowych przeprowadzonych przez Jana Piotra Dekowskiego przedstawienia kolędnicze, mające miejsce podczas wieczoru wigilijnego (pomiędzy spożyciem wieczerzy, a pójściem na pasterkę), związane z tzw. pochodem „wilijorzy”, występowały na obszarach powiatów zarówno: wieluńskiego, jak i kaliskiego[1]. Autor artykułu wyróżniał pośród nich trzy grupy, które nazywać miano kolejno: pasterzami, Herodami, bądź Józefkami.
„Pasterze” składać się mieli z grupy od 5 do 8 kawalerów, bądź chłopców ucharakteryzowanych stosownie do odgrywanych przez siebie ról: ubrani byli w wełniane czapki, i kapoty podpasane powrósłem, czasem mieli dodatkowo hałasować strzelając z bata, jeden z nich nosić miał przy sobie skrzyneczkę na datki.
Spośród nich wszystkich wyróżniała się postać tego, który pozostawał przebrany za anioła; zaś w przypadku wsi Wróblew, jeden z owych kolędników miał chodzić  przebrany za niedźwiedzia. Ubrany miał być w wywrócony na drugą stronę kożuch, przepasany powrozem, a w swym zachowaniu uobecniać się miał  figlarny charakter tejże postaci[2]. Postać niedźwiedzia była bardzo charakterystyczną dla pochodów przebierańców na terenie pozostałych obszarów Wielkopolski, jednak jak wynika z pracy Dekowskiego: na obszarze Ziemi Wieluńskiej motyw ten był raczej rzadszy. 
            Przebierańcy chadzali od chaty do chaty w obrębie (najczęściej) danej wsi, śpiewając pastorałki, bądź kolędy takie jak: „Dzisiaj w Betlejem”, „Chrystus się narodził”, lub „Wśród nocnej ciszy”[3]. Na zakończenie śpiewu, chłopiec przebrany za anioła miał zapytywać: czy mieszkające w danym domu dzieci, oraz dziewczęta umieją dobrze pacierz – jeśli okazywało się, że nie: smagał je batem. W przypadku gdy w danym gospodarstwie zamieszkiwały panny niezbyt lubiane wśród przybyłych kawalerów, to ci często zwykli płatać im dość nieprzyjemne figle jak gliną, bądź wapnem okna – stąd nazywano im „mazgierami”[4].


            W grupie Józefków do gromady kolędników, liczącej sobie 5-7 osób, zaliczano postaci: św. Józefa, anioła, chłopa, diabła, Żyda, żołnierza; rzadziej: dziada z batem, diablątka, skarbnika, Żydówkę, lub babę zbierającą dary. Dekowski powołując się na przeprowadzone przez siebie badania terenowe, wymieniał następujące wsie, w których w omawianym okresie pojawiały się grupy kolędnicze tego typu: Bolesławiec, Chróścin, Czarnożyły, Mieleszyn, Młyńsk, Ożarów i Wróblew;  natomiast z pow. kaliskiego:  Chełmce, oraz Jagodziniec [5].
            Postacią centralną był św. Józef przypominający (co zresztą zauważa sam autor) św. Mikołaja, z tradycyjnych przedstawień jego jako biskupa. Miał on na sobie  białą bluzę lub koszulę ściągniętą skórzanym pasem, Rzadziej biały płaszcz ozdobiony po bokach futerkiem króliczym. Na głowie miał wysoką biskupią tiarę, spod której wychylały się bujne kędziory imitowane przy pomocy lnianego włókna. Z pakuł lnianych miał również brodę i wąsy. W ręku trzymał pastorał[6].
            Na pograniczu wieluńsko-sieradzkim we wsi Leliwie, pow. sieradzki, „wiliorze” prowadzili ze sobą maszkarę, która okryta była szarą płachtą i miała na kiju łeb z rogami oraz ruchomą paszczę. Miała to być według informatorów krowa, dla której w czasie występów domagali się wody, a gdy ją otrzymali w ceberku, dla żartów, rozlewali ją po izbie[7].
            Zjawienie się Józefków w domu zwiastowało najpierw wkroczenie anioła, który zwiastował narodziny Jezusa, po nim wkraczał św. Józef, a za nim inni przebierańcy. Odśpiewawszy kolędy takie jak: „Wśród nocnej ciszy”, „Chrystus się narodził”, następowała dalsza część „przedstawienia”, w której św. Józef  odpytywał dzieci ze znajomości pacierza, bądź pytał czy były grzeczne. Jeśli tak to otrzymywały prezenty, a jeśli nie to czekało je bicie rózgą, bądź pasem[8].
           
            Ostatnią grupą byli tzw. Herodowie, zwani także Wojskiem Herodowym. Autor przytaczanej przeze mnie publikacji, wymieniał następujące wsie, w których dane mu było badać ów zwyczaj: Aleksandrów, Czarnożyły, Czastary, Dalachów, Dzietrzniki, Janowiec, Kamion, Kluski, Komorniki, Konopnica, Kowale, Łagiewniki, Mieleszyn Mierzyce, Młyńsk, Mokrsk, Praszka, Raduszyce, Rychłocice, Sławików, Wójcin[9].
Do postaci uobecniających się w herodowych przedstawieniach zaliczano m.in.: króla Heroda, marszałka dworu, anioła, diabła, Żyda, śmierć; rzadziej: Turka (Dzietrzniki, Praszka), lub św. Mikołaja (Czastary)[10].
Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na dwie z wymienionych postaci, będących stereotypowym, a zarazem komicznym przedstawieniem postaci „obcego”. Aktora odgrywającego postać Żyda charakteryzowano w następujący sposób: ubierano w powłóczysty płaszcz, doprawiano brodę, dawano laskę na której się podpierał, dźwigać miał także na swych plecach wór wypełniony: sieczką i skorupami[11].
Postać Turka odwoływała się do Wielkopolskiej tradycji straży Turków przy Grobie Jezusa ( Dekowski zwracał uwagę, iż zwyczaj ten na Ziemi Wieluńskiej charakterystyczny był głównie dla okolic Praszki). W przedstawieniach kolędniczych jawił się jako mściciel stojący w obronie Chrystusa, wyzywając przy tym Heroda na pojedynek. Ubrany był podobnie jak marszałek dworu, wyróżniać miał go od niego wykonany z papieru hełm, bądź turban zwinięty z kolorowej chusty[12].
            Niekiedy w grupie herodowej występowała tzw. „koza”. Zwyczaj ten zarejestrowano w Konopnicy, Kluskach, Niechmirowie, Rychłocicach. Za maszkarę tę przebierał się jeden kawalerów. Odziany był on w płachtę lub kożuch, spod którego wysuwał się łeb kozi wystrugany z drewna i osadzony na drągu [13]. Zarówno „koza”, jak i wspominana wcześniej „krowa” były odpowiednikami, znanego w innych częściach Polski „turonia”, jednak na podstawie przeprowadzonych przeze mnie badań, by był on znany w regionie Wielkopolski.
            Obecność herodów w domostwie opierała się na odegraniu przedstawienia, bardzo często o charakterze humorystycznym, dopiero po zakończeniu którego następowało śpiewanie kolęd. W zamian, jak poprzednio omawiane grupy otrzymywali drobne podarki, pieniądze, które potem między sobą dzielili. Poniżej przytaczam dwa dialogi, zaczerpnięte z pracy Dekowskiego.





Wersja z Mieleszyna[14]


ANIOŁ WSZEDŁSZY DO IZBY MÓWIŁ:

Gloria,  gloria, in exelcis Deo.
Dzieciątko się narodziło
Cały świat oswobodziło.
Proszę o krzesło dla króla

KRÓL GDY ZAJĄŁ MIEJSCE MÓWIŁ:


Na mój rozkaz, na moje wezwanie,
Niech tu przede mną marszałek stanie.

MARSZAŁEK:

Staję przed tobą najjaśniejszy panie,
Co tylko rozkażesz – wszystko się stanie.

KRÓL:

Idź do Betlejem i wszystkim dziatkom
Głowy pościnaj,
Jeśli spotkasz mego syna,
To go nie omijana moje prośby, na moje wezwanie,
Niech mi tu zaraz Żydzina stanie.

ŻYD:

Aj waj, bolom mnie nogi!
Ach jakie wy tu macie wysokie progi.
Ach jak macie w chałupie jasno,
Aż mi się w oczach zrobiło ciasno.

KRÓL:

Żydzie ilu jest bogów?

ŻYD:

Tyle ile w garnku pierogów.

KRÓL:

Żydzie jakie są bogi?

ŻYD:

Ruski, pruski i nasz

KRÓL:

Żydzie, gdzie ty byłeś?

ŻYD:

W Afryce, panie.

KRÓL:

Co tam słychać?

ŻYD:

Granie.

KRÓL:

Zagraj Żydzie!

ŻYD:

Aj, waj, nie umie!

KRÓL:

To śpiewaj Żydzie

ŻYD:


Okociła mi się koza
Za piecym na grzędzie
Porodziła łyse koźlę
Nie wiem co to będzie
Złapał Icek za ogonek
A Moszek za nóżki
Będą sobie przyświadcować
Jak poniosą kózki.

DIABEŁ:

Niech będzie pochwalony
Ja czarny nieogolony
Te rany, które mam na ciele
Nikt mi nie zagoi
Gdzie stanę wszędzie śmierć
Za mną stoi

ŚMIERĆ:

Ja biedna kostusia tak zmarzłam
Aż króla Heroda w zamku znalazłam

KRÓL:

Kostucho mam od ciebie jedno: litości
Dam ci za to purpury nakryjesz swoje kości.

ŚMIERĆ:

Ja w purpurach nie chodziłam
I chodzić nie będę
Nie takim królom ścinałam głowy
I tobie ścinać będę

DIABEŁ:

Moja dusza twoje ciało.

ŚMIERĆ:

3 razy powtarzała: Moja dusza twoje ciało.
. Wreszcie mówiła: Zgoda! Zgoda!





Wersja z Praszki[15].

MARSZAŁEK WSZEDŁSZY DO IZBY NAJPIERW ŚPIEWAŁ KOLĘDĘ: „MIZERNA CICHA, STAJENKA LICHA”, A NASTĘPNIE ZWRACAŁ SIĘ DO DOMOWNIKÓW:

Ja minister króla mego
Proszę o krzesło dla niego.

PO TYCH SŁOWACH WCHODZIŁ KRÓL Z TURKIEM. KRÓL ZAJMOWAL MIEJSCE, MÓWIŁ:

Jam król Herod z ogromnego świata,
Złotymi laurami przekwitają lata.
Mój lud, mój wierny, mój kochany,
Nie lękam się twogi ni zmiany.
Ja jestem królem nad królami
I pan wielki nad panami
Mam kraje szerokie i ludne,
A w nich pola uprawne i gaje cudne.

TUREK:

Jam Turek, z dalekiej bogatej krainy,
Gdzie najpiękniejsze rodzą się dziewczyny,
Ja Turek śmiały do ciebie przystępuje
I mój ostry miecz co pokazuje.
Ja chce z tobą najpierw walki próbować,
A potem ciebie i twój dwór wymordować.

KRÓL:
Turku poganinie nie bądź tak zuchwały,
Jak wpadniesz w moje ręce będziesz porąbany.

TUREK:
Ja poganin, ty poganin, my pogany
Ach ty królu Herodzie będziesz strasznie porąbany.

KRÓL:
A mam ci ja, mam ci ja nielada frasunek,
Wzywam ciebie diabła, przyjdź  mi na ratunek.
DIABEŁ:
Ej myślałeś ty królu Herodzie,
Że jesteś nieśmiertelny w narodzie,
Za twe zbytki i płochości,
Czekają cię piekielne ciemności.
Już tu na tym oj ziemskim padole,
Musisz wycierpieć męczeńską dole.
Spójrz, spójrz na ten kij dębowy,
A i na ten łańcuch stalowy,
Który wisi nad tobą.

KRÓL:
A idź precz, idź precz ty piekielniku,
Wolałbym śmierć niż ciebie grzeszniku.

ŚMIERĆ:

Jestem królu Herodzie, wielki panie,
Na twoje prośby i zawołanie,
Czterdzieści par butów zdarłam,
Zanim cię tutaj znalazłam.

KRÓL:
Kostucho, kostucho daruj życie,
Ja cię wynagrodzę znakomicie,
W purpurę odzieję twoje kości
I dam ci darów w obfitości.

ŚMIERĆ:
Ja w purpurze nigdy nie chodziłam,
I chodzić nie będę
Nie takim królom ścinałam głowy
I tobie ścinać będę
Ostatnie słowa wypowiadam
I kosę na szyję zakładam.

MARSZAŁEK:

Nie bój się królu, królu morowy,
Bo ja tu stoję u twojej głowy
U twojej głowy, u twego boku,
I nie odejdę stąd ani kroku.

KRÓL:
Marszałku wezwij Żyda!

MARSZAŁEK:

Żydzie do króla!

ŻYD:
Idę panie, idę przez te progi,
Ale się boję o moje nogi

KRÓL:
Żydzie gdzieś ty był?

ŻYD:
W bożnicy, panie

3 RAZY TO POWTARZANO

KRÓL:
Coś ty tam robił?

ŻYD:

Modliłem się panie, żeby te króle
Wszystkie w piekle pozdychali.

KRÓL:
Coś powiedział Żydzie?

ŻYD:
Żeby te króle miały dobrze.
KRÓL:
Żydzie, ile masz dzieci?

ŻYD:

Tyle ile w kącie śmieci,
Śura to porka i dzieci ośmioro
To razem dziesięcioro.

KRÓL:
Żydzie, kto ci nabił te garbice?

ŻYD:

Oj co to króla obchodzi?

KRÓL:
Mów Żydzie!

ŻYD:
Szedym przez ulice
Spotkały mnei dwie pannice
I nabiły mi te garbice

KRÓL:
Śpiewaj Żydzie!

ŻYD:
Nu, co będzie!

PO NAMYŚLE ŚPIEWAŁ:

Jechołym przez Wisłę, paliłem cygaro,
Iskra mi upadła, Wisła się zapala,
Aj waj, aj waj, Wisła się zapala
Te praszkowskie panny wysokiego czoła
Wiazly na furmanke, połamały koła
Aw waj, aj waj gwałtu, połamały koła

NA ZAKOŃCZENIE MÓWILI LUB ŚPIEWALI:

Do widzenia, szczęść wam Boże,
Niech wam Pan Bóg dopomoże,
My z herodami powrócimy,
Zdrowia, szczęścia wam życyzmy.
Wiwat, wiwat, już idziemy,
Za kolędę dziękujemy,
Za narodzenie Chrystusa,
Będzie w niebie wasza dusza.



Przypisy.


[1] Zob. Jan Piotr Dekowski, O widowiskach kolędniczych w wieluńskiem, [w:] Prace i materiały Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi. Seria Etnograficzna nr 16., Łódź 1972, s. 65.
[2] Zob. Tamże, s. 67.
[3] Zob. tamże.
[4] Tamże.
[5] Zob. tamże, s. 68-69.
[6] Tamże, s. 68.
[7] Tamże  (przypisy).
[8] Zob. Tamże, s. 69.
[9] Tamże, s. 75.
[10] Zob. tamże, s. 69.
[11] Zob. Tamże, s. 70.
[12] Zob. tamże.
[13] Tamże, s. 72.
[14] Tamże, s. 81.
[15] Tamże, s. 78-80.


Bibliografia i źródło ilustracji.

Jan Piotr Dekowski, O widowiskach kolędniczych w wieluńskiem, [w:] Prace i materiały Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi. Seria Etnograficzna nr 16., Łódź 1972.