poniedziałek, 4 lutego 2019

Archiwum X Wielkopolski Wschodniej, cz. 2: Wylatowo.





Nie jesteśmy portalem poświęconym zjawiskom paranormalnym, i nie zamierzamy się nim stać. Jednakże prezentując artykuły, i inne materiały poświęcone wybranym miejscom na mapie naszego Regionu, nie sposób nie wspomnieć o miejscach takich jak wieś Wylatowo – historycznie znajdującej się w granicach Wielkopolski Wschodniej.
Przed ponad osiemnastoma laty sławę przyniosło jej pojawianie się na okolicznych polach tajemniczych piktogramów (kręgów w zbożu). Tym samym wieś stała się drugim (obok Emilcina), istotnym miejscem dla Polskich ufologów, oraz tropicieli zjawisk nadprzyrodzonych.
Przez wzgląd na: nietypowy charakter dzisiejszego materiału, oraz koncepcji działania  portalu Region Wielkopolska Wschodnia; autorka miała poważne wątpliwości: czy powinna poruszać tutaj ten temat… Po dłuższym namyśle, postanowiła jednak uczynić to, aby wykazać iż: w granicach obszaru naszego Regionu kryją się nie tylko miejsca ważne historycznie i kulturowo; ale także i te, które zyskały sławę w sposób „niezwykły”, i swego czasu budziły sensację, którą żyła cała Polska.
Temat piktogramów w Wylatowie należy traktować jako wyjątek – ciekawostkę, i zarazem przerywnik między kolejnym odcinkami cykli artykułów o charakterze popularnonaukowym.  Takim też przyjmuje go autorka, jednocześnie dystansując się do niego, i nie przedstawiając  jako dowód na istnienie czegokolwiek nadprzyrodzonego. Osąd tego czy w sprawie wydarzeń w Wylatowie: istotnie było „coś na rzeczy”, czy też była ona efektem sprawnej mistyfikacji – pozostawiamy osobistemu odczuciu każdego z czytelników.
Niniejszym uznajemy ten artykuł za drugą odsłonę cyklu „Archiwum X Wschodniej Wielkopolski”; który na stałe zamieszczamy w dziale „Ciekawostki”, gdzie zostały już zamieszczone materiały o swobodniejszej od pozostałych treści.


Wylatowo – niepozorna wieś, sferą tajemnic.




Historia wsi, położonej w gminie Mogilno, sięga co najmniej XII w., w XIV otrzymała prawa miejskie (jako prywatne miasto duchowe klasztoru kanoników regularnych w Trzemesznie), które zostały jej odebrane w XIX w. , przez władze pruskie. Pamiątką po miejskiej przeszłości Wylatowa jest: zwarta zabudowa o charakterze małomiasteczkowym,  występująca w jego centrum, z czworobocznym placem (dawniej rynkiem). Zabytek stanowi znajdujący się tam drewniany kościół pod wezwaniem Świętych Apostołów Piotra i Pawła.
Etymologię wsi wyjaśniał Kazimierz Rymut w swej publikacji pt. „Nazwy miast Polski”:
WYLATOWO - nazwa notowana od XII w. (VELATOW 1245, VYELATOWO 1247, WELATOWO 1357, VYELATHOWO 1366, WIELATHOWO 1580, WIELATOWO, niekiedy WILATOWO, WYLATOWO 1893). Nazwa dawniej brzmiała WIELATOWO. Pochodzi od nazwy osobowej WIELAT. Do nazwy osobowej po. staropolski wyraz wieli (wielki) i imiona złożone typu Wielisław. Zmiana WIELATOWO w WILATOWO zaszła na skutek podwyższenia wymowy samogłoski "e" przed spółgłoską "i". Wtórnym skojarzeniem nazwy z wyrazami typu wylatywać można tłumaczyć zmianę WILATOWO w WYLATOWO[1].
            Wywód ten, do którego przychyla się także autorka, stanowi zaprzeczenie, przyjętego przez niektórych miłośników zjawisk w Wylatowie założenia, iż: nazwa wywodzi się od czasownika „wylatywać” – w tym przypadku sugerującego że tajemnicze zjawiska, o których mowa będzie dalej, mogły mieć już  w przeszłości[2].
            W latach 60-70. XX w. liczba mieszkańców wsi wynosiła około 2000. Obecnie jest ich ponad trzy razy mniej – według Narodowego Spisu Powszechnego w 2011 r. żyły tam 624 osoby[3].
            Faktów świadczących za tym, aby jakiekolwiek tajemnicze zjawiska w obrębie wsi, w ogóle miały miejsce – brak… Z wyjątkiem wzmianek, jakoby: w dawnych czasach ludzie z Wylatowa nie pozwalali wychodzić na te pola dzieciom mówiąc, że „mogą tam zostać porwane przez diabła i nigdy nie wrócić”[4].
Pomnijmy jednak, że podobne temu przeświadczenia przestrzegające przed wrogimi człowiekowi istotami nadprzyrodzonymi, czyhającymi na niego w polu, nie są niczym niezwykłym w polskiej kulturze ludowej (i nie tylko). Wystarczy tylko wspomnieć, o opisywanych przez nas w Bestiariuszu podaniach, dotyczących choćby zagacza porywającego dzieci, czy też wszelkiej maści: południce, płonniki, etc.  A zatem pod tym względem przykład Wylatowa nie jest niczym niezwykłym, a genezy powstania tego typu przeświadczeń, i funkcjonowania jego w świadomości lokalnej ludności – i nie powinno uważać się go za dowód na istnienie kontaktów z obcą cywilizacją.


W Wylatowie kręgi w zbożu gniotą...




 Wszystko zaczęło się od tego gdy: tajemnicze kręgi w zbożu, z którymi na lata zasłynęło Wylatowo, pojawiły się na tamtejszych polach po raz pierwszy w 2000 r. Pierwszy raz zaobserwowano je na polu należącym do Tadeusz Filipczaka. Dopiero dwa lata później Jerzy Szpulecki, mieszkaniec wsi, przyznał, że wcześniej widział niezidentyfikowany obiekt, będący źródłem czerwonego światła. Kiedy go zobaczył, wysiadła elektryczność, a on poczuł dziwną energię. Jego zdaniem kręgi powstały najprawdopodobniej właśnie w tym momencie. Był 22 lipca 2000 r. – początek „kosmicznej” historii niewielkiej wsi[5].
Z czasem relacji przybywało – a wraz z nimi przybywało także badaczy, których celem było zbadanie tego niezwykłego fenomenu.
W 2003 r. Fundacja Nautilus rozpoczęła monitoring pól. Obraz z 4 kamer nagrywano na kasety VHS. Ale na nic się to zdało, bo tym razem kręgi pojawiły się na innym polu, nieobjętym monitoringiem, znajdującym się po drugiej stronie drogi.  Rok później, oprócz przygotowania urządzeń do rejestracji cyfrowej, włączono także do akcji sporą grupę osób, które patrolowały wylatowskie pola. Mimo takiego zaangażowania tajemnicy powstania znaków nie udało się jednak odkryć. Choć podczas obchodu ludzie świecili latarkami na zboże, które wyglądało wtedy zwyczajnie, ledwie 45 minut później, kiedy zaczęło wschodzić słońce, okazało się, że na polu jest już 30 kręgów! To niemożliwe, by w tak krótki czasie znaki zostały wykonane ręką ludzką. W dodatku w ich wykonanie musiałoby zostać zaangażowanych wiele osób. Nie zauważyły ich parole, nie zarejestrowały kamery. Jedynym dziwnym zjawiskiem, jakie odnotowano, był rozbłysk światła nad polem. Rok później, mimo użycia jeszcze lepszego sprzętu, znaki znów pojawiły się niepostrzeżenie – na innym polu niż to objęte monitoringiem[6].  
Cóż… Okiem sceptyka, czy też raczej językiem rzecz ujmując: najwyraźniej „gwiezdnych przybyszów- artystów, peszyła obecność sprzętu rejestrującego ich pracę, którym posługiwali się ich „ziemscy gospodarze”.
            Ponadto, jak zaznaczają źródła, które podjęły się tematu: w przeciwieństwie do powstających zagranicą kręgów, te wylatowskie znajdowały się w bliskiej odległości od siebie, i były znacznie mniejsze.

Warto też zwrócić uwagę na fakt, iż sława jaką zaczęła cieszyć się miejscowość zaczęła przyciągać do siebie już nie tylko badaczy, i amatorów zjawisk nadprzyrodzonych, lecz także zwykłych ciekawskich. Przyjeżdżały tu nawet wycieczki dzieci i młodzieży organizowane w ramach wakacyjnego wypoczynku. Po zapłaceniu za bilet (kilka złotych), można było wejść na pole ze znakami albo obserwować je z góry, z wysięgnika wozu strażackiego. Niektórzy mieszkańcy wsi próbowali zarobić, sprzedając pamiątki kojarzące się z piktogramami – pocztówki, kalendarze czy koszulki - ale fortuny nikt na tym nie zrobił[7].
Mowa była także o inwestycjach, jakie pojawić się miały zarówno we wsi, jak i jej okolicach. Ostatecznie niewiele z tych planów wynikło – Wylatowo miało swoje „pięć minut sławy”, i tak nagle jak się ono pojawiło, tak szybko się skończyło. Bowiem oficjalnie od 2006 roku żadne znaczące „kręgi w zbożu”, już się więcej nie pojawiło. Choć i dziś nie brakuje tych, którzy odwołując się do dawnej sensacji, jaką budziła wieś, od czasu do czasu donoszą o powstawaniu kolejnych piktogramów, czy rzekomych spotkań z tajemniczymi istotami. Doniesienia te jednak wydają się jedynie odbijać echem od dawnej sławy tegoż miejsca.


Wnioski, czyli zrzędzenie sceptyka.





W tym miejscu wypadałoby podsumować temat i wydać swój werdykt – jednak na początku artykułu, obiecywaliśmy się od tego wstrzymać. "Dziwnym" zrządzeniem losu wylatowskie kręgi w zbożu powstawały w okresie, gdy na świecie panowała swoista "moda" na tego typu zjawiska; z biegiem ich lat (i zanikiem dawnego zainteresowania zjawiskiem ich powstawania), pojawianie się ich niemalże ustało.  Bez wątpienia przyznać jednak trzeba: iż wygląd ich budzi uznanie dla ich twórców. Ten kto je wykonał wykazał się (czy raczej wykazali się, gdyż z pewnością nie jest to efekt pracy pojedynczej jednostki): ogromną i dokładną organizacją, i dobrze dobranymi technikami wykonania. Z pewnością wykonanie tak dopracowanych, geometrycznych wzorów nie byłoby rzeczą łatwą, bez nadzorowania prac z góry (np. na podnośniku, przy dobrym oświetleniu – a to było już wzmiankowane w relacjonowanych obserwacjach). Niemożliwym było też wykonanie ich w krótkim czasie i bez wspomnianej już starannej organizacji pracy. Zadbano także o to aby w miejscu ich powstawania, nie pozostawiać zbędnych śladów, które z kolei wskazywałyby na zbiorową pracę ludzi (niedbale wydeptane ścieżki w pobliżu kręgów).
Badacze i entuzjaści wspominają także o wykrytym w tym miejscu promieniowaniu, które rejestrować miały posiadane przez nich czujniki. Pytanie czy promieniowanie to istotnie z jakiegoś powodu, nie znajdowało się w tym miejscu wcześniej, przed powstaniem kręgów – stwierdzić trudno, bo przed występowaniem tajemniczych zjawisk, nikt tego przecież nie badał). Stąd biorą się domysły, przyjmowane przez niektórych  o jeśli nie pozaziemskim, to militarnym charakterze (testowanie broni, technologii).  Przychylając się do drugiego wątku: to co jeśli promieniowanie owo, byłoby wynikiem działań z czasów II Wojny Światowej?
Ktoś powie: dobrze - ale przecież byli tam badacze, i zaświadczali, iż niemożliwym było wykonanie piktogramów przez człowieka, z taką dokładnością i w tak krótkim czasie. Zadajmy zatem pytanie: co jeśli kręgi z Wylatowa, ich powstawanie było zaplanowanym działaniem… które wynikało z jak najbardziej ziemskiej inicjatywy. Być może ktoś zainspirowany powstawaniem piktogramów, choćby w Anglii, zamierzał dla żartu i rozgłosu wykonać podobny projekt w Wylatowie? Być może była to także dość nietypowa próba promocji okolic, przez lokalnych włodarzy, którym pomysł ten ktoś posunął? Postaci badaczy, swym autorytetem mieliby zatem w obu przypadkach dodać zjawisku wiarygodności… Choć występowanie kręgów, wcale nie musiało być „nie z tego świata”.
W końcu sami polscy ufolodzy mogli podjąć się próby stworzenia projektu, który dalby twarde dowody na rację istnienia, i przeprowadzania przez nich swoich badań? Z jakiegoś powodu wybór padł na Wylatowo. Grupą, która najbardziej zaangażowała się w badanie tutejszych piktogramów była Fundacja Nautilus, nieco kontrowersyjna, posiadająca wśród miłośników zjawisk niewyjaśnionych spore grono miłośników, jak i przeciwników. Nie mając jednak żadnych dowodów, nie chcemy w tym miejscu podważać wyników pracy grupy, ani wysnuwać bezpodstawnych oskarżeń. 
Pozostaje jeszcze kwestia świadków: być może początkowo były wśród nich osoby, które wiedziały, co (a właściwie kto) stoi za efektem powstawania kręgów w zbożu na wylatowskich polach. Być może twórcy sami zadbali o to, aby historia krążyła w obiegu, a z czasem... sama zaczęła żyć własnym życiem. Oznaczałoby to, tak że jak w przypadku podań o charakterze tradycyjnych (relacji wierzeniowych), każdy mógł dopowiadać coś od siebie, bo chciał dorzucić własną cegiełkę  do wspólnej historii, w którą z czasem być może zapragnęli wierzyć wszyscy. Każdy przecież chce by obszar jego rodzinnego miasta okazał się być miejscem niezwykłym. W każdym z nas tkwi też głęboko zakorzeniona potrzeba doświadczenia czego niezwykłego - przeciwieństwa szarej rzeczywistości.  Tak jak w przypadku ludowych podań, tak i tu przekazywane sobie plotki  mogły wymieszać się z prawdą,  ubogacając ją i wreszcie dominując. Nie wolno także zapominać, że za "legendą" Wylatowa, stała współczesna popkultura, która podsycała wyobraźnie twórców kręgów, badaczy, w końcu mieszkańców wsi, jak i osób ją odwiedzających.
            Ostatecznej odpowiedzi na rozwiązanie tej zagadki nie znajdziemy, i choć sława Wylatowa znacząco przygasła – warto pamiętać, iż był taki czas, gdy Wielkopolska Wschodnia miała swoją strefę tajemnic, rodem z Archiwum X.





            Na sam koniec prezentujemy materiał filmowy (dla bardziej zaciekawionych tematem) - film dokumentalny stanowiący rejestrację rozmów, z rzekomymi świadkami powstawania i badań tajemniczych kręgów w Wylatowie. Odnośnik do filmu, podobnie jak załączone w artykule zdjęcia prezentujemy na naszym portalu w charakterze pro publico bono.







Bibliografia.


1.      Historia Wylatowa 2000-2002:
2.      Wylatowo – piktogramy UFO:
3.      Wylatowo. Czy niewielką wieś odwiedzili kosmici? Kilka faktów:


Źródło fotografii piktogramów:

Wylatowo.pl


[1] Historia Wylatowa 2000-2002:
[2] zob. Wylatowo – piktogramy UFO:
https://www.olabloga.eu/wylatowo (stan na dnia 03.02.2019).
[3] Wylatowo. Czy niewielką wieś odwiedzili kosmici? Kilka faktów:
[4] Wylatowo – piktogramy UFO.
[5] Wylatowo. Czy niewielką wieś odwiedzili kosmici? Kilka faktów
[6] Tamże.
[7] Tamże.