Nie jesteśmy portalem poświęconym zjawiskom
paranormalnym, i nie zamierzamy się nim stać. Jednakże prezentując artykuły, i
inne materiały poświęcone wybranym miejscom na mapie naszego Regionu, nie sposób
nie wspomnieć o miejscach takich jak wieś Wylatowo – historycznie znajdującej
się w granicach Wielkopolski Wschodniej.
Przed ponad osiemnastoma laty sławę
przyniosło jej pojawianie się na okolicznych polach tajemniczych piktogramów
(kręgów w zbożu). Tym samym wieś stała się drugim (obok Emilcina), istotnym
miejscem dla Polskich ufologów, oraz tropicieli zjawisk nadprzyrodzonych.
Przez wzgląd na: nietypowy charakter
dzisiejszego materiału, oraz koncepcji działania portalu Region Wielkopolska Wschodnia; autorka
miała poważne wątpliwości: czy powinna poruszać tutaj ten temat… Po dłuższym namyśle,
postanowiła jednak uczynić to, aby wykazać iż: w granicach obszaru naszego
Regionu kryją się nie tylko miejsca ważne historycznie i kulturowo; ale także i
te, które zyskały sławę w sposób „niezwykły”, i swego czasu budziły sensację,
którą żyła cała Polska.
Temat piktogramów w Wylatowie należy
traktować jako wyjątek – ciekawostkę, i zarazem przerywnik między kolejnym
odcinkami cykli artykułów o charakterze popularnonaukowym. Takim też przyjmuje go autorka, jednocześnie dystansując
się do niego, i nie przedstawiając jako
dowód na istnienie czegokolwiek nadprzyrodzonego. Osąd tego czy w sprawie
wydarzeń w Wylatowie: istotnie było „coś na rzeczy”, czy też była ona efektem
sprawnej mistyfikacji – pozostawiamy osobistemu odczuciu każdego z czytelników.
Niniejszym uznajemy ten artykuł za drugą
odsłonę cyklu „Archiwum X Wschodniej Wielkopolski”; który na stałe zamieszczamy
w dziale „Ciekawostki”, gdzie zostały już zamieszczone materiały o swobodniejszej
od pozostałych treści.
Wylatowo – niepozorna wieś, sferą tajemnic.
Historia
wsi, położonej w gminie Mogilno, sięga co najmniej XII w., w XIV otrzymała
prawa miejskie (jako prywatne miasto duchowe klasztoru kanoników regularnych w
Trzemesznie), które zostały jej odebrane w XIX w. , przez władze pruskie. Pamiątką
po miejskiej przeszłości Wylatowa jest: zwarta zabudowa o charakterze
małomiasteczkowym, występująca w jego
centrum, z czworobocznym placem (dawniej rynkiem). Zabytek stanowi znajdujący
tam drewniany kościół pod wezwaniem Świętych Apostołów Piotra i Pawła.
Etymologię wsi wyjaśniał Kazimierz Rymut
w swej publikacji pt. „Nazwy miast Polski”:
W latach 60-70. XX w. liczba mieszkańców wsi
wynosiła około 2000. Obecnie jest ich ponad trzy razy mniej – według Narodowego
Spisu Powszechnego w 2011 r. żyły tam 624 osoby[3].
: w dawnych
czasach ludzie z Wylatowa nie pozwalali wychodzić na te pola dzieciom mówiąc,
że „mogą tam zostać porwane przez diabła i nigdy nie wrócić”[4].
Pomnijmy jednak, że podobne temu
przeświadczenia przestrzegające przed wrogimi człowiekowi istotami
nadprzyrodzonymi, czyhającymi na niego w polu, nie są niczym niezwykłym w
polskiej kulturze ludowej (i nie tylko). Wystarczy tylko wspomnieć, o
opisywanych przez nas w Bestiariuszu podaniach, dotyczących choćby zagacza
porywającego dzieci, czy też wszelkiej maści: południce, płonniki, etc. A zatem pod tym względem przykład Wylatowa nie
jest niczym niezwykłym, a genezy powstania tego typu przeświadczeń, i
funkcjonowania jego w świadomości lokalnej ludności – i nie powinno uważać się
go za dowód na istnienie kontaktów z obcą cywilizacją.
W Wylatowie kręgi w zbożu gniotą...
Wszystko
zaczęło się od tego gdy: tajemnicze kręgi
w zbożu, z którymi na lata zasłynęło Wylatowo, pojawiły się na tamtejszych
polach po raz pierwszy w 2000 r. Pierwszy raz zaobserwowano je na polu
należącym do Tadeusz Filipczaka. Dopiero dwa lata później Jerzy Szpulecki,
mieszkaniec wsi, przyznał, że wcześniej widział niezidentyfikowany obiekt,
będący źródłem czerwonego światła. Kiedy go zobaczył, wysiadła elektryczność, a
on poczuł dziwną energię. Jego zdaniem kręgi powstały najprawdopodobniej
właśnie w tym momencie. Był 22 lipca 2000 r. – początek „kosmicznej” historii
niewielkiej wsi[5].
Z czasem relacji przybywało – a wraz z
nimi przybywało także badaczy, których celem było zbadanie tego niezwykłego fenomenu.
W
2003 r. Fundacja Nautilus rozpoczęła monitoring pól. Obraz z 4 kamer nagrywano
na kasety VHS. Ale na nic się to zdało, bo tym razem kręgi pojawiły się na
innym polu, nieobjętym monitoringiem, znajdującym się po drugiej stronie drogi.
Rok później, oprócz przygotowania
urządzeń do rejestracji cyfrowej, włączono także do akcji sporą grupę osób,
które patrolowały wylatowskie pola. Mimo takiego zaangażowania tajemnicy
powstania znaków nie udało się jednak odkryć. Choć podczas obchodu ludzie
świecili latarkami na zboże, które wyglądało wtedy zwyczajnie, ledwie 45 minut
później, kiedy zaczęło wschodzić słońce, okazało się, że na polu jest już 30
kręgów! To niemożliwe, by w tak krótki czasie znaki zostały wykonane ręką
ludzką. W dodatku w ich wykonanie musiałoby zostać zaangażowanych wiele osób.
Nie zauważyły ich parole, nie zarejestrowały kamery. Jedynym dziwnym
zjawiskiem, jakie odnotowano, był rozbłysk światła nad polem. Rok później, mimo
użycia jeszcze lepszego sprzętu, znaki znów pojawiły się niepostrzeżenie – na
innym polu niż to objęte monitoringiem[6].
Cóż… Okiem sceptyka, czy też raczej
językiem rzecz ujmując: najwyraźniej „gwiezdnych przybyszów- artystów, peszyła
obecność sprzętu rejestrującego ich pracę, którym posługiwali się ich „ziemscy
gospodarze”.
Ponadto, jak zaznaczają źródła,
które podjęły się tematu: w przeciwieństwie do powstających zagranicą kręgów,
te wylatowskie znajdowały się w bliskiej odległości od siebie, i były znacznie
mniejsze.
Warto też zwrócić uwagę na fakt, iż
sława jaką zaczęła cieszyć się miejscowość zaczęła przyciągać do siebie już nie
tylko badaczy, i amatorów zjawisk nadprzyrodzonych, lecz także zwykłych ciekawskich.
Przyjeżdżały tu nawet wycieczki dzieci i
młodzieży organizowane w ramach wakacyjnego wypoczynku. Po zapłaceniu za bilet
(kilka złotych), można było wejść na pole ze znakami albo obserwować je z góry,
z wysięgnika wozu strażackiego. Niektórzy mieszkańcy wsi próbowali zarobić,
sprzedając pamiątki kojarzące się z piktogramami – pocztówki, kalendarze czy
koszulki - ale fortuny nikt na tym nie zrobił[7].
Mowa była także o inwestycjach, jakie
pojawić się miały zarówno we wsi, jak i jej okolicach. Ostatecznie niewiele z
tych planów wynikło – Wylatowo miało swoje „pięć minut sławy”, i tak nagle jak
się ono pojawiło, tak szybko się skończyło. Bowiem oficjalnie od 2006 roku
żadne znaczące „kręgi w zbożu”, już się więcej nie pojawiło. Choć i dziś nie
brakuje tych, którzy odwołując się do dawnej sensacji, jaką budziła wieś, od
czasu do czasu donoszą o powstawaniu kolejnych piktogramów, czy rzekomych
spotkań z tajemniczymi istotami. Doniesienia te jednak wydają się jedynie odbijać
echem od dawnej sławy tegoż miejsca.
Wnioski, czyli zrzędzenie sceptyka.
W tym miejscu wypadałoby podsumować
temat i wydać swój werdykt – jednak na początku artykułu, obiecywaliśmy się od
tego wstrzymać. "Dziwnym" zrządzeniem losu wylatowskie kręgi w zbożu powstawały w okresie, gdy na świecie panowała swoista "moda" na tego typu zjawiska; z biegiem ich lat (i zanikiem dawnego zainteresowania zjawiskiem ich powstawania), pojawianie się ich niemalże ustało. Bez wątpienia przyznać jednak trzeba: iż wygląd ich budzi uznanie dla ich twórców. Ten kto je wykonał
wykazał się (czy raczej wykazali się, gdyż z pewnością nie jest to efekt pracy pojedynczej
jednostki): ogromną i dokładną organizacją, i dobrze dobranymi technikami
wykonania. Z pewnością wykonanie tak dopracowanych, geometrycznych wzorów nie
byłoby rzeczą łatwą, bez nadzorowania prac z góry (np. na podnośniku, przy
dobrym oświetleniu – a to było już wzmiankowane w relacjonowanych
obserwacjach). Niemożliwym było też wykonanie ich w krótkim czasie i bez wspomnianej już starannej organizacji pracy. Zadbano także o to aby w miejscu ich powstawania, nie pozostawiać zbędnych śladów, które z kolei wskazywałyby na zbiorową pracę ludzi (niedbale wydeptane ścieżki w pobliżu kręgów).
Badacze i entuzjaści wspominają także o
wykrytym w tym miejscu promieniowaniu, które rejestrować miały posiadane przez
nich czujniki. Pytanie czy promieniowanie to istotnie z jakiegoś powodu, nie
znajdowało się w tym miejscu wcześniej, przed powstaniem kręgów – stwierdzić trudno,
bo przed występowaniem tajemniczych zjawisk, nikt tego przecież nie badał).
Stąd biorą się domysły, przyjmowane przez niektórych o jeśli nie pozaziemskim, to militarnym
charakterze (testowanie broni, technologii). Przychylając się do drugiego wątku: to co jeśli
promieniowanie owo, byłoby wynikiem działań z czasów II Wojny Światowej?
Ktoś powie: dobrze - ale przecież byli
tam badacze, i zaświadczali, iż niemożliwym było wykonanie piktogramów przez
człowieka, z taką dokładnością i w tak krótkim czasie. Zadajmy zatem pytanie:
co jeśli kręgi z Wylatowa, ich powstawanie było zaplanowanym działaniem… które
wynikało z jak najbardziej ziemskiej inicjatywy. Być może ktoś zainspirowany
powstawaniem piktogramów, choćby w Anglii, zamierzał dla żartu i rozgłosu
wykonać podobny projekt w Wylatowie? Być może była to także dość nietypowa
próba promocji okolic, przez lokalnych włodarzy, którym pomysł ten ktoś
posunął? Postaci badaczy, swym autorytetem mieliby zatem w obu przypadkach
dodać zjawisku wiarygodności… Choć występowanie kręgów, wcale nie musiało być „nie
z tego świata”.
W
końcu sami polscy ufolodzy mogli podjąć się próby stworzenia projektu, który
dalby twarde dowody na rację istnienia, i przeprowadzania przez nich swoich
badań? Z jakiegoś powodu wybór padł na Wylatowo. Grupą, która najbardziej zaangażowała się w badanie tutejszych piktogramów była Fundacja Nautilus, nieco kontrowersyjna, posiadająca wśród miłośników zjawisk niewyjaśnionych spore grono miłośników, jak i przeciwników. Nie mając jednak żadnych dowodów, nie chcemy w tym miejscu podważać wyników pracy grupy, ani wysnuwać bezpodstawnych oskarżeń.
Pozostaje jeszcze kwestia świadków: być może początkowo były wśród nich osoby, które wiedziały, co (a właściwie kto) stoi za efektem powstawania kręgów w zbożu na wylatowskich polach. Być może twórcy sami zadbali o to, aby historia krążyła w obiegu, a z czasem... sama zaczęła żyć własnym życiem. Oznaczałoby to, tak że jak w przypadku podań o charakterze tradycyjnych (relacji wierzeniowych), każdy mógł dopowiadać coś od siebie, bo chciał dorzucić własną cegiełkę do wspólnej historii, w którą z czasem być może zapragnęli wierzyć wszyscy. Każdy przecież chce by obszar jego rodzinnego miasta okazał się być miejscem niezwykłym. W każdym z nas tkwi też głęboko zakorzeniona potrzeba doświadczenia czego niezwykłego - przeciwieństwa szarej rzeczywistości. Tak jak w przypadku ludowych podań, tak i tu przekazywane sobie plotki mogły wymieszać się z prawdą, ubogacając ją i wreszcie dominując. Nie wolno także zapominać, że za "legendą" Wylatowa, stała współczesna popkultura, która podsycała wyobraźnie twórców kręgów, badaczy, w końcu mieszkańców wsi, jak i osób ją odwiedzających.
Pozostaje jeszcze kwestia świadków: być może początkowo były wśród nich osoby, które wiedziały, co (a właściwie kto) stoi za efektem powstawania kręgów w zbożu na wylatowskich polach. Być może twórcy sami zadbali o to, aby historia krążyła w obiegu, a z czasem... sama zaczęła żyć własnym życiem. Oznaczałoby to, tak że jak w przypadku podań o charakterze tradycyjnych (relacji wierzeniowych), każdy mógł dopowiadać coś od siebie, bo chciał dorzucić własną cegiełkę do wspólnej historii, w którą z czasem być może zapragnęli wierzyć wszyscy. Każdy przecież chce by obszar jego rodzinnego miasta okazał się być miejscem niezwykłym. W każdym z nas tkwi też głęboko zakorzeniona potrzeba doświadczenia czego niezwykłego - przeciwieństwa szarej rzeczywistości. Tak jak w przypadku ludowych podań, tak i tu przekazywane sobie plotki mogły wymieszać się z prawdą, ubogacając ją i wreszcie dominując. Nie wolno także zapominać, że za "legendą" Wylatowa, stała współczesna popkultura, która podsycała wyobraźnie twórców kręgów, badaczy, w końcu mieszkańców wsi, jak i osób ją odwiedzających.
Ostatecznej odpowiedzi na
rozwiązanie tej zagadki nie znajdziemy, i choć sława Wylatowa znacząco
przygasła – warto pamiętać, iż był taki czas, gdy Wielkopolska Wschodnia miała
swoją strefę tajemnic, rodem z Archiwum X.
Na sam koniec prezentujemy materiał
filmowy (dla bardziej zaciekawionych tematem) - film dokumentalny stanowiący rejestrację
rozmów, z rzekomymi świadkami powstawania i badań tajemniczych kręgów w Wylatowie.
Odnośnik do filmu, podobnie jak załączone w artykule zdjęcia prezentujemy na
naszym portalu w charakterze pro publico
bono.
Bibliografia.
1. Historia Wylatowa 2000-2002:
2. Wylatowo – piktogramy UFO:
3. Wylatowo. Czy niewielką wieś odwiedzili kosmici?
Kilka faktów:
Źródło
fotografii piktogramów:
Wylatowo.pl
[1] Historia Wylatowa 2000-2002:
http://www.wylatowo.pl/wylatowo.php?tab=Wylatowo&art=6&dzial=Historia
(stan na 03.02.2019).
[2] zob. Wylatowo – piktogramy UFO:
https://www.olabloga.eu/wylatowo
(stan na dnia 03.02.2019).
[3] Wylatowo. Czy niewielką wieś odwiedzili
kosmici? Kilka faktów:
[4] Wylatowo – piktogramy UFO.
[5] Wylatowo. Czy niewielką wieś odwiedzili
kosmici? Kilka faktów
[6] Tamże.
[7] Tamże.