środa, 30 sierpnia 2017

Leśne licha.


W tej części wscodniowielkopolskiego bestiariusza, przedstawiamy czytelnikom kilka postaci najbliżej związanych ze sferą natury – lasem. Podobnie jak w przypadku wcześniej omawianych przez nas istot, tak i te dziś omawiane mogą być reliktem dawnych wierzeń, w których pełniły role duchów opiekuńczych leśnych ostępów. 
Na pierwszy plan wyłaniają się przekonania dotyczące pary opiekunów kniei, którzy w należności od regionu Polski, czy też słowiańszczyzny byli wyobrażani, czy też nazywani z goła inaczej. W odniesieniu do męskiego opiekuna lasu, z omawianych terenów, utarło się  powszechne określenie: leśnika.
Miał to być półczłowiek – półzwierzę, który swoim wołaniem wciągał ludzi głęboko do lasu, gdzie ich dusił. Towarzyszką „leśnika”, była „leśna dziewica”, równie niebezpieczna, choć nie tak straszna z wyglądu. W innym wypadku wyobrażenie dusza leśnego, identyfikowano ze skrzatem, nosiło nazwę „Borowca” – ducha opiekującego się zwierzyną leśną. Poza nim las zamieszkiwał także Boruta, skrzat, dziki myśliwy(…). W odległej przeszłości znacznie więcej było wyobrażeń demonicznych zamieszkujących las. Z biegiem czasu jedne zostały utożsamiane z diabłem (co widoczne jest także tutaj), o innych zapomniano [1]. Według wersji opowiadanej w okolicy Pleszewa, Borutę nazywano także synomicznymi określeniami borowiec i błotnik [2].
Dla badaczy Wschodniej Wielkopolski szczególnie ciekawy wydać się może obszar Puszczy Pyzdrskiej. Biorąc pod uwagę wielkość obszaru, oraz jego dzikość, zastanawia ile podań i wierzeń ludowych, mogło niegdyś krążyć w okolicy. Ile z tego przepadało, a ile mogło się zachować? Trudno ocenić, wypadałoby przeprowadzić badania terenowe na tym obszarze, na ten moment brak nam jednak czasu, ani funduszy aby „wyruszyć w tern”. Staraliśmy się skontaktować z jednostkami powiązanymi z Puszczą, wypytać o wątki podaniowe. Niestety, udało nam się otrzymać jedynie strzępki informacji na temat legend krążących na terenie Puszczy, od innych instytucji wciąż czekamy na odzew. 

 




Kolejnym określeniem odwołującym się do postaci pana boru, było po prostu nazywanie go: „rogaczem”. Mogło ono wynikać z faktu przedstawiania go sobie jako leśnego diabła, bądź po prostu – jelenia, którego uważano za króla kniei. Na terenach ziemi wieluńskiej, a dokładniej w okolicach  Załęcza Wielkiego, ochrzczono go lokalnym imieniem – lejin. Starał się on ściągać ludzi na bezdroża i na moczary. Oto np. idący lasem młody chłopak zobaczył jelenia tonącego w torowisku.  Postanowił on dorżnąć go i wyciągnąć na suche miejsce. Gdy jednak zbliżył się do jelenia, ten zaczął go walić kopytami i próbował zepchnąć do bagna. Gdy to mu się nie udało, wyskoczył na drogę i zaczął „rechotać” z chłopca, a następnie znikł. W Bobrownikach w Wieluńskiem, „leijn” próbował kopytami i rogami atakować dzieci zbierające jagody. Jednocześnie wydawał ludzkie okrzyki [ 3].
Warto nadmienić, iż postać jelenia – władcy lasu, pojawia się w podaniach założycielskich miast takich jak chociażby: Wieleń, Wieluń, Złotów oraz Gołuchów. Jego obecność w nich, a dokładniej – symboliczna rola, jaką przyszło mu odegrać wskazywać może na duchowe relikty dawnych, pogańskich wierzeń.

Ciekawy przykład tego typu wierzeń dotyczyć miał także, podań związanych z dębem "Stefanem", we wsi Bądecz, gdzie: miejscowa ludność wciąż opowiada legendę, jakoby o określonej godzinie zjawiały się przy nim jelenie z wiankami na głowach i tańczyły w rytm jakiejś nieziemskiej muzyki [4].
 







Jak już wspomnieliśmy na samym początku naszych wywodów, opiekę nad knieją sprawowała zazwyczaj para duchów / bóstw. O jej męskiej części właśnie zdążyliśmy sobie przedstawić, pora teraz na omówienie kobiecej „połówki” tego „leśnego owocu”… wszak, określenie „jabłka”, nie bardzo   tutaj pasuje.
Partnerką pana lasu, była zazwyczaj kobieca postać, której wygląd, charakter oraz miano mogły się od siebie różnić w zależności od regionu Polski. W Wielkopolsce, zazwyczaj była to osoba młodej, kuszącej dziewczyny, której osobność przywodziła na myśl, znaną z innych części kraju – błędnicę.
Z materiałów źródłowych dotyczących naszego regionu, udało nam się ustalić, iż na ziemi wieluńskiej nazywano ją Czerwoną, bądź Zieloną Panią. Przeważnie była to młoda i ładna dziewczyna, ubrana w czerwoną, lub też w innych miejscowościach, w zieloną sukienkę. Wabiła ona młodych mężczyzn, którzy za nią idąc gubili drogę.  Dość typowa była np. czerwona pani znana z opowiadań mieszkańców wsi nad górną Wartą (Bobrowniki, Załęcze Wielkie, Kochlew, Drobnice, Raduczyce). Najczęściej pokazywała się ona mężczyzną w godzinach południowych, przy słonecznej pogodzie, i tak swoim wyglądem potrafiła ich oczarować, że zapominając o wszystkim szli za nią w głąb lasu [5].


 
Ile twarzy duchów-opiekunów natur uda się odnaleźć czytelnikom? :)

Innym przykładem opiekuńczego ducha lasu, o zbliżonym charakterze, o którym mówią podania z okolic Załęcza Wielkiego, był niewidzialny prowadnik.  Wyprowadzał on ludzi „w takie błędy”, że potrafili siedem razy przechodzić koło jednego miejsca nie zdając sobie sprawy gdzie się znajdują. Prowadnik miał jednak swoje godziny działania. Dlatego też jedyną obroną przed jego działalnością było położenie się na ziemi i odczekanie odpowiedniego momentu, gdyż „gdy ta godzina wyjdzie, od razu się przytomnieje” [6].


Wniosek jaki nasuwa się po przedstawieniu tych postaci jest taki, że wielkopolskie duchy leśne, z reguły nie były przychylnie nastawione w stosunku do ludzi. Analizując opowieści pochodzące z pozostałych regionów Polski,  zdarza się natrafić na wzmianki, iż mieszkańcy leśnych ostępów zwykli czasem przejawiać bardziej dobrotliwy stosunek. Wszystko zależało od tego, kto był jakim człowiekiem i czy okazywał szacunek naturze. Dobrym wędrowcom - wskazywano drogę, oraz obdarzano bogactwem leśnych owoców, złych - karano atakiem leśnych zwierząt, skazywano na błądzenie po manowcach, a nawet śmierć.
Być może wielkopolskie duchy, nie lubiły ludzkiej obecności w swoim królestwie gdyż, jak pisywał Białczyński – zbyt pachniemy cywilizacją, udomowieniem, podczas gdy  teren lasu to sfera dzikości? Dlatego nasza obecność wydaje się być tak nieznośna leśnym duchom [7]?







Pora wspomnieć o kolejnej kategorii leśnych istot, do których należeć będą istoty określane mianem: dzikiego gonu, dzikiego polowania, dzikich / leśnych myśliwych.  
Szulczewski zauważał ponadto, że wszędzie tam, gdzie w Wielkopolsce mieszkali Niemcy w większych skupiskach, zjawisko to zwano „dzikim strzelcem (…). Postać pojawiała się głownie na ternach północno-zachodniej Wielkopolski, oraz terenów Pomorza, „wysuwano przypuszczenie, że jest to polska wersja dość znanego niemieckiego motywu demonicznego tzw. wilde Jagd. Przeczyłby temu jednak fakt, że i w wielu innych okolicach Polski, tam gdzie wpływy niemieckie były bardzo słabe, w opowiadaniach ludowych pojawiał się niekiedy ów dziki jeździec.  Także Tadeusz Wróblewski skłaniał się ku poglądowi o rodzimym pochodzeniu tegoż zjawiska, gdy pisał iż „wyobrażenie leśnego jeźdźca może reprezentować jakiś archaiczny szczątkowej rodzimej przedchrześcijańskiej demonologii, jednakże tej tezy nie podparł żadnym argumentem [8].
Jeśli zaś chodzi o tereny Wschodniej Wielkopolski, na których pojawiać się miały podania zawierające tenże motyw, z pewnością należy wymienić obszary na których, w lasach pod Piłą, od Margonina do Szamocina  [9], a także:  Zaniemyśla, oraz Zamczyska (w dolinie Noteci) [10].

W podaniach podkreśla się, że duch tajemniczego łowcy był za życia bezbożnikiem, którego po śmierci potępiono i skazano na wieczne łowy po okolicznych lasach. Czasem mowa jest o pojedynczej postaci bezgłowego jeźdźca (choć nie zawsze, bowiem mawia się, iż odziany jest w głęboką czerń), innym razem wzmianki wspominają o grupie jeźdźców, którym towarzyszy sfora widmowych psów. Wierzono, iż spotkanie z nimi nie wróży niczego dobrego, dlatego nawet gdy do niego doszło należało starać się ukryć swoją obecność, tak by nie zwrócić na siebie uwagi Dzikiego Gonu. Przekazy ludowe sugerowały także, że najlepszą ochronę w takim wypadku stanowić miała modlitwa. Zdarzać się jednak miały przypadki (choć należały do zupełnej rzadkości), kiedy to dziki jeździec zdecydował się wynagrodzić / odwdzięczyć się za coś śmiertelnikowi  [11].

Biorąc pod uwagę fakt, iż na terenie Puszczy Pyzdrskiej obowiązywało osadnictwo olęderskie, które w znacznej części stanowili przybysze z terenów Niemiec, oraz Holandii, przypuszczamy, iż podania tego typu mogły zagościć i tutaj. Niestety na ten czas, brak nam jakichkolwiek danych na ten temat. 









Kolejną postacią w korowodzie naszych leśnych stworzeń niech będzie osoba wilkołaka, choć nie kryjemy, iż posiadaliśmy pewne wątpliwości aby zamieścić go akurat tutaj. Wydaje się on bowiem bardziej pasować do będącego w opracowaniu artykułu dotyczącego upiorów, oraz straszydeł. Z drugiej jednak strony swym charakterem wpasowuje się ona także w szereg istot powiązanych ze sferą natury, dlatego też (podobnie jak niektórzy autorzy opracowań na temat ludowej demonologii) zdecydowaliśmy się zamieścić go w tymże miejscu. 

Nazwa „wilkołak”  posiada swoją etymologię, wynikającą z połączenia dwóch słów: „wilk” i „dłaka”, z którego drugie oznacza „sierść” [12]. Wg podań wilkołakiem stawała się osoba żyjąca, która w określonych okolicznościach była w stanie przybrać postać wilka. Mógł to być czarownik, jak i człowiek, na którego rzucono klątwę – została ona na niego rzucona w wybranym momencie życia, bądź też został nią naznaczony jeszcze przed swymi narodzinami.
Postać wilkołaka, podobnie jak wampira została przez ostatnie dekady dość szeroko wypromowana przez kulturę masową, a zatem można założyć, iż wydają się one być bardzo dobrze znane naszym czytelnikom. Do najpopularniejszych motywów związanych z postacią monstrum w wilczej skórze, zapożyczonych z folkloru ludowego wymienić należy: przemianę podczas pełni księżyca, spożywanie ludzkiego mięsa, oraz śmierć w wyniku rany zadanej srebrną kulą.

Zdaniem T. Wróblewskiego „istnieją ślady, które uzasadniają przypuszczenie, że w głębokiej przeszłości pogańskiej wilk, podobnie jak niedźwiedź, był teriomorficznym bóstwem walki i władcą kniei . Toteż pojecie wilkołaka można omówić przy okazji charakteryzowania demonicznych postaci leśnych [13]. A oto i kilka przykładów, potwierdzających niniejsze stwierdzenie.
W kulturze wikingów spotykamy wzmianki, na temat osób będących w stanie przyjąć postać niedźwiedzia (berserk), bądź wilka (ulfhednar) [14] [15] [16]. Przykłady tego typu wierzeń występowały także na terenie słowiańszczyzny.
Jako ciekawostkę można wymienić szereg przekonań dotyczących wilkołactwa, pochodzących z terenów Bałkanów. Imiona takie jak: Vlk, Vuk(a), Vukica, Vukobrat, Vukomil, Vukoslav, Vukovoj, Doborvuk, Milovuk nadawano w rodzinach, w których dzieci często chorowały lub umierały, a także aby zabezpieczyć je przed przerażającymi czarownicami, wilkołakami i wilkami(…). Jak wynika z przetłaczających danych, środkiem ochronnym noworodków przed wilkami oraz wilkołakami  oraz urokami czarownic była werbalna identyfikacja ze szczenięciem wilczym (u ludów kaukaskich i autajskich – psim). Oznacza to, że dla zachowania dziecka przy życiu, rodzice dobrowolnie dedykowali je patronowi wilków. Wilkołaków i czarownic (…) Bułgarski zwyczaj wkładania noworodkowi czaszki wilka lub psa  dla ochrony przed duchami naviaci, navi i powodowaną przez nie chorobą navjasvane, stanowi  przesłankę do łączenia zagrożenia osesków z Nyją – znanym z  XV-wiecznych przekazów Jakuba Parkosza i Jana Długosza „bogiem podziemnym i stróżem oraz opiekunem dusz” [17].





Temat poświęcony postaciom związanych ze sferą lasu / natury, zamkniemy omówieniem dość krótkiego wątku postaci olbrzymów w folklorze Wschodniej Wielkopolski. Podobnie jak przed chwilą omawiane wilkołaki, także i te istoty przysporzyły nam niewielkich problemów z zakwalifikowaniem ich do konkretnej kategorii naszego bestiariusza. Ostatecznie jednak, biorąc pod uwagę fakt, iż w wierzeniach wiązano je ze sferą natury, zdecydowaliśmy się przedstawić je do „wspólnego worka”, z omawianymi wcześniej istotami. To właśnie  w ich działalności mającej miejsce w odległych czasach, dopatrywano się oddziaływania na okoliczne ukształtowanie terenu. Niezwykłe wzniesienia, góry, rozpadliny, wyrwy, jeziora – były w przekonaniu ówczesnych wynikiem działalności ongiś olbrzymów [18].



Warto też zauważyć, iż postaci olbrzymów zwykły bardzo rzadko pojawiać się w tutejszym folklorze, co też odnotowali i inni badacze regionu Wielkopolski. Niewiele zatem można o nich powiedzieć, ponad to, co już o nich wspomnialiśmy.
            Na sam koniec możemy jednak przytoczyć następujące podanie dotyczące tychże istot, a pochodzi ono z krajeńskiego Grodna, i dotyczy znajdującego się tam kamiennego kręgu:
W lesie koło Grodna znajdowało się czterdzieści kamieni ułożonych w koło,   a w środku dwa duże. Nikt nie znał ich pochodzenia, tylko legenda wyjaśniała zagadkę. Dawno temu, niedaleko wsi Grodno rósł święty gaj – miejsce kultu religijnego mieszkańców. Pewnej sobótkowej nocy przybyło tu 42 olbrzymów i rozpoczęło hulankę. Gdy bóg Światowid pojawił się nad Grodnem, usłyszał muzykę i wycia pijanych biesiadników, którzy zakłócali spokój bóstwom i mieszkańcom. Rozgniewany wezwał do pomocy innych bogów, m. in. Peruna, który przybył na ognistym rydwanie i oświetlił święty gaj i ucztujących olbrzymów. Wtedy rozbawiona zgraja z przerażeniem wyraziła skruchę, co jednak nie powstrzymało rozgniewanych bogów. Na ich rozkaz olbrzymi ustawili się w koło, a w środku dwóch grajków wygrywało hymn. Powoli zostawali poddawani karze – kamieniały im nogi, ręce i kolejno reszta ciała. Zostali zamienieni  w kamienie ku przestrodze o uszanowaniu miejsc świętych i wszechwładnych potęg [19].


Autor: Marta Kaleta.


Przypisy.

[1] W. Łysiak, W kręgu wielkopolskich demonów i przekonań niedemonicznych, Międzychód 1993, Wydawnictwo "Eco", s. 78.
[2] T. Wróblewski, Demony i wyobrażenia demonologiczne, [w:] Kultura ludowa Wielkopolski, t. III, J. Burszta (red.), Poznań 1967, Wydawnictwo Poznańskie, s. 443.
[3] B. Baranowski, W kręgu upiorów i wilkołaków, Łódź 1981, Wydawnictwo Łódzkie, s. 167.
[4] M. Mikołajczak, Tajemnice słowiańskich bogów, Wydawnictwo Dolnośląskie, s. 33.
[5] B. Baranowski, dz. cyt., s. 163.
[6] Tamże, s. 169.
[7] zob. Cz. Białczyński, Stworze i Zdusze, czyli Starosłowiańskie boginki i demony, Strzelce 1993, Slovianskie Slovo.
Słowem komentarza: autorska pragnie nadmienić, iż powołuje się na wymienioną powyżej publikację jedynie w formie ciekawostki.  Niektóre treści w niej zwarte nie zawsze znajdują bowiem potwierdzenie naukowe, a stanowią jedynie luźne domysły, a wręcz są tworem bezpośredniej wyobraźni autora. Niemniej publikacja zasługuje na uwagę, jeśliby podejść do niej jako do literatury z pogranicza fantastyki, opierającej się na faktach naukowych. Powszechnie jednak odradza się powoływanie na nią, jako na źródło ściśle naukowe – do czego też skłania się autorka.
[8] W. Łysiak, dz. cyt., s. 81.
[9] Tamże.
[10] Zob. J. Sobczak, Księga zjaw i duchów wielkopolskich czyli Przewodnik po nawiedzanych zamkach, pałacach i dworach oraz innych miejscach tajemnych, Poznań, Wydawnictwo Zysk i S-ka.
[11] Zob. W. Łysiak, dz. cyt., s. 81-85.
[12] Zob. T. Wróblewski, dz. cyt., s. 445.
[13] W. Łysiak, dz. cyt., s. 54.
[14] Zob. E. Petoia, Wampiry i wilkołaki. Źródła, historia, legendy od antyku do współczesności, Kraków 2004, Universitas.
[15] Zob. L. P. Słupecki, Mitologia skandynawska w epoce wikingów, Kraków 2006, Zakład Wydawniczy „Nomos”.
[16] Zob. Tenże, Wojownicy i wilkołaki, Warszawa 1994, Wydawnictwo Naukowe PWN.
[17] A. Kowalik, Ad earum ubera catulos applicare non horruerit, infantulis abiectis. „Kwiatek retoryczny” czy relikt rytu inicjacyjnego?, [w:] Bestie, żywy inwentarz i bracia mniejsi : motywy zwierzęce w mitologiach, sztuce i życiu codziennym / red. nauk. Piotr Kowalski, Opole 2007, Wydawnictwo Uniwersytetu Opolskiego, s. 103-104.
[18] J. Burszta, Obraz kultury ludowej regionu kaliskiego w „Dziełach” Oskara Kolberga, „Rocznik Kaliski”, t. III, 1970, s. 41.

[19] Strona Internetowa Muzeum Krajny, Legenda ,,O kamiennym kręgu z Grodna”:



Bibliografia.


1.      Baranowski Bohdan, W kręgu upiorów i wilkołaków, Łódź 1981, Wydawnictwo Łódzkie.
2.      Białczyński Czesław, Stworze i Zdusze, czyli Starosłowiańskie boginki i demony, Strzelce 1993, Slovianskie Slovo.
3.      Brückner Aleksander, Mitologia słowiańska i polska, Warszawa 1985, PWN.
4.      Burszta Józef, Obraz kultury ludowej regionu kaliskiego w „Dziełach” Oskara Kolberga, „Rocznik Kaliski”, t. III, 1970.
5.      Gieysztor Aleksander, Mitologia Słowian, Warszawa 1986, Wydawnictwo Artystyczne i Filmowe.
6.      Kolberg Oskar, Dzieła Wszystkie. Kaliskie i Sieradzkie, t. XLVII,  Wrocław-Poznań 1967, Polskie Wydawnictwo Muzyczne: Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza.
7.      Kowalik Anna, Ad earum ubera catulos applicare non horruerit, infantulis abiectis. „Kwiatek retoryczny” czy relikt rytu inicjacyjnego?, [w:] Bestie, żywy inwentarz i bracia mniejsi: motywy zwierzęce w mitologiach, sztuce i życiu codziennym / red. nauk. Piotr Kowalski, Opole 2007, Wydawnictwo Uniwersytetu Opolskiego.
8.      Linkner Tadeusz, Słowiańskie bogi i demony. Z rękopisu Bronisława Tentowskiego, Gdańsk 1998, Marpress.
9.      Łowmiański Henryk, Religia Słowian i jej upadek, Warszawa 1979, PWN.
10.  Łysiak Wojciech, W kręgu wielkopolskich demonów i przekonań niedemonicznych, Międzychód 1993, Wydawnictwo "Eco".
11.  Mikołajczak Mariola, Tajemnice słowiańskich bogów, Wydawnictwo Dolnośląskie.
12.  Moszyński Kazimierz, Kultura Ludowa Słowian, t. II, Kraków 1934, Polska Akademia Umiejętności.
13.  Pełka Leonard, Polska Demonologia Ludowa, Warszawa 1987, Iskry.
14.  Petoia Erberto, Wampiry i wilkołaki. Źródła, historia, legendy od antyku do współczesności, Kraków 2004, Universitas.
15.  Podgórscy Barbara i Adam, Wielka Księga demonów polskich. Leksykon i antologia demonologii ludowej, Katowice 2005, Wydawnictwo KOS.
16.  Sala Bartłomiej Grzegorz, Wycie w ciemności. Wilki i wilkołaki Europy, Olszanica 2017, BOSZ.
17.  Słupecki Leszek Paweł, Mitologia skandynawska w epoce wikingów, Kraków 2006, Zakład Wydawniczy „Nomos”.
18.  Słupecki Leszek Paweł, Wojownicy i wilkołaki, Warszawa 1994, Wydawnictwo Naukowe PWN.
19.  Sobczak Jerzy, Księga zjaw i duchów wielkopolskich czyli Przewodnik po nawiedzanych zamkach, pałacach i dworach oraz innych miejscach tajemnych, Poznań, Wydawnictwo Zysk i S-ka.
20.  Wróblewski Tadeusz, Demony i wyobrażenia demonologiczne, [w:] Kultura ludowa Wielkopolski, t. III, J. Burszta (red.), Poznań 1967, Wydawnictwo Poznańskie.
21.  Zych Paweł, Vargas Witold, Bestiariusz słowiański. Rzecz o skrzatach, wodnikach i rusałkach, Olszanica 2015, BOSZ.
22.  Zych Paweł, Vargas Witold, Bestiariusz słowiański. Część druga. Rzecz o biziach, kadukach i samojadkach, Olszanica 2016, BOSZ.
 
 
Spis i źródła ilustracji:
 
1. Leszy:
https://storiedistoria.com/2017/06/le-creature-fantastiche-nella-mitologia-europea/leszy_martaemilia/

2.      Lejiń:

Zych Paweł, Vargas Witold, Bestiariusz słowiański. Rzecz o skrzatach, wodnikach i rusałkach, Olszanica 2015, BOSZ.

3.      Zielona Pani:

Hanna Dola (strona Facebook, wpis z dnia 11 czerwca 2021)

https://www.facebook.com/HannaDolaArt

4.      Duchy natury:

https://planetapolska.net/rozrywka/23674-tylko-najbardziej-spostrzegawcze-osoby-potrafia-znalezc-9-twarzy-kryjacych-sie-na-tym-rysunku/

5.      Jeździec bez głowy:

Wikipedia.

6.      Wilkołak:

Regnum Barbaricum (strona Facebook z dnia 9 kwietnia 2020):

https://pl-pl.facebook.com/RegnumBarbaricum/photos/a.725919287512357/2639687049468895/?type=3&theater

7.      Olbrzym:

Wikipedia