poniedziałek, 6 lipca 2020

Rośliny i zioła w folklorze Wielkopolski Wschodniej, cz. 3: zioła i rośliny wszelakie (odsłona pierwsza).



W naszych pierwotnych założeniach cykl o roślinach w praktykach i wierzeniach naszego Regionu
miał liczyć sobie trzy części. Jednak mnogość materiału (choć i tak go okrawamy jak możemy) sprawiła, że ostatnia - trzecia odsłona cyklu, poświęcona ziołom i roślinom, które nie klasyfikują się do poprzednich kategorii, zostanie podzielona na dwie części. Dziś publikujemy pierwszą z nich.

Opisując wybrane przez nas gatunki ziół, staraliśmy skupiać się głównie na ich zastosowaniach praktykowanych na obszarach naszego Regionu. Wiele z nich było także święconych z okazji świąt takich jak: Boże Ciało, czy też Matki Boskiej Zielnej. Niektóre z nich miały za zadanie po prostu leczyć i chronić - inne zapewniać miłość, lub być elementami praktyk magicznych.

Zapraszamy do lektury! 





                Bluszczyk kurdybanek. Przez wzgląd na przyjemny zapach używany był jako przyprawa do zup, oraz mięs. Posiadał także swoje zastosowanie w medycynie ludowej: wśród ludu w pow. Żywiec krąży opowieść, że ziele ma na końcu korzonek ugryziony, bo ugryzł go cierpiący na zęby lub ból w boku św. Piotr, zapewne z zalecenia Chrystusa, jak o tym mówi opowieść z pow. Gorlice. Odtąd też bluszczyk zowie się zielem św. Piotra i bywa stosowany przeciw bólowi zębów [1]. Z kolei w okolicach Tarnobrzega stosowano tę roślinę jako roślinę mającą stanowić lekarstwo przeciwko bólowi głowy - dokładniej zalecano owijać bluszczykiem ową bolącą część ciała [2]. Ogólnie roślina ta była stosowana przeciwko wszelakim bólom wewnętrznym, powołując się na przykłady z naszego Regionu pozwolę sobie przytoczyć następujące metody odnotowane przez A. Fischera: zaparza się bluszczyk i robi się okłady na bolący brzuch (pow. Konin). Odwarem z bluszczyka trują solitera [tasiemca] (okolice Kalisza). Bluszczyk służy także jako środek przeciw zatrzymaniu moczu u koni (Wielkopolska) [3].



Rumianek.  Należy do ziół, które powinny być zebrane na św. Jana, a w pow. lubawskim nawet wcześniej, gdyż bowiem gdyby tak się nie stało: miała przyjść czarownica i “osmrodzić zioła”. Natomiast na Kaszubach wystrzegano się przed zbieraniem go w piątek, który przez wzgląd na pamiątkę śmierci Chrystusa, uważany był za dzień feralny, i mógł sprawić, że roślina ta utraciłaby swoją moc [4].  Psi rumianek, zwany też czasem końskim, służy do wróżb, jak np. w pow. Wieliczka. Dziewczęta obrywając liście kwiatu, mówią kolejno: „w głowie, mowie, myśli, w sercu, w tyłku”, a ostatni zerwany liść wskazuje, czy dziewczę wyjdzie za mąż. Dlatego też rumianek bywa także wspominany w pieśniach weselnych, śpiewanych w pierwszy wieczór u panny młodej (Lubelskie, Mazowsze) [5].
    W lecznictwie ludowym znajdował on szerokie zastosowanie, w zależności od regionu kraju leczono nim najróżniejsze dolegliwości, np. w okolicach Kalisza przemywano nim: rany i wrzody (oprócz liszajów) [6].





            Grążel żółty. Bywa bardzo często mylony z lilią wodną, zaś na obszarach pow. konińskiego, i ogólnie: Ziemi Kaliskiej, roślina ta otrzymała ludową nazwę brzmiącą: “bonowie”. Niektóre źródła sugerują, iż w latach głodu zrywane kwiaty tych roślin służyły za pożywienie dla ludzi [7]. W niektórych częściach Polski grążel znajdował zastosowanie w medycynie ludowej, zaś co się tyczy terenów Wielkopolski Wschodniej, to istnieją przesłanki sugerujące, iż były stosowane w celu rzucania uroków: niektóre wieśniaczki zwane czarownicami o północy zrywają w stawach roślinę zwaną bonowie (Nuphar), suszą ją i startą na proch wsypują do wódki. Wypicie tej wódki sprawia, że spojrzenie na znienawidzonego sąsiada i powiedzenie: „Diable wymieć mu koryta i spróbuj go”, sprawia, że cała zwierzyna należąca do niego zdechnie w przeciągu dwunastu godzin [8].




  
    Lubczyk (zwany także “lubieńcem”). Jak sama nazwa wskazuje: było to zioło, które prócz tego, że stanowiło aromatyczną przyprawę do potraw; czy też znajdowało zastosowanie w ziołolecznictwie; to przede wszystkim było postrzegane w kulturze ludowej jako afrodyzjak. W celu zapewnienia sobie powodzenia u płci przeciwnej, zalecano: zażywania kąpieli, do której dodano owego zioła; bądź dodawania jej do potraw osobie, o której względy zabiegano. Istniały także i inne praktyki, których podejmowano się na terenach Ziemi Kaliskiej: roślinę tę podczas pełni Księżyca zrywa się o północy, wymawiając następujące zaklęcie: „Lubieniec, ja cię rwę pięciu palcami, szóstą dłonią, niech się za przyjaźnią moją ludzie gonią”  [9].





    Macierzanka. Należała do ziół święconych w dniu Matki Boskiej Zielnej, lub też na Boże Ciało. Uważano ją za roślinę przydatną na wszelakie dolegliwości. Na obszarach naszego Regionu herbata z macierzanki wykorzystywana jest w: chorobach serca (Ziemia Kaliska) (...). Na reumatyzm i różne bóle w kościach okadza się miejsca cierpiące macierzanką (T. serpyllum) święconą na Boże Ciało. Okadzanie odbywa się pod okryciem, więc wywołuje poty i przynosi chwilową ulgę (pow. Konin) (...). Na maciczne cierpienia piją odwar z macierzanki, a jeśli kobieta ma poród trudny, robią naparzania z tej rośliny (pow. Konin) [10]. Warto zwrócić tutaj uwagę na fakt, że macierzanka, w różnych częściach Polski była wykorzystywana przy “problemach kobiecych”, czy też sferą związaną z macierzyństwem, połogiem. W Kieleckim: kąpieli w niej zażywać miały kobiety pragnące zajść w ciążę. W innych regionach tego typu kąpiele były przeznaczone dla nowonarodzonych dzieci, a jeszcze gdzie indziej: w domach gdzie znajdował się noworodek, aby uchronić go od uroku, wieszano w oknach właśnie te zioła, poświęcone w dniu Bożego Ciała [11]. 




    Mięta. Najczęściej używana jest w formie naparu lub odwaru. Stosowana jest głównie przeciw bólom brzucha (konin, Żnin). (...) Na ból brzucha u dziecka podaje mu się do picia rumianek, a brzuch okłada materacykiem z mięty żabiej skropionej octem lub okowitą; kąpie się je także w ziołach. Innym sposobem na kolkę brzuszną jest wódka z pieprzem albo mieszaniną z sadzy, octu, oliwy i wódki. Później okłada się brzuch ciepłym popiołem (pow. Konin) [12].
    Mięta posiadała także i inne zastosowania: na terenach Ziemi Kaliskiej parzono nią garnki, w celu uniknięcia psucia się w nich mleka. Podobnie w pow. krakowskim: latem aby zapobiec zważeniu się mleka, dodawano do niego odrobinę listków mięty [13]. 

    




Przestęp biały. Nazwa pospolita tego gatunku wywodzi się najprawdopodobniej od nazwy ludowej: „ma nazwę od przestąpienia przykazania boskiego” [14] (okolice Krakowa).  Ze względu na swoje podobieństwo do korzenia mandragory, niekiedy był mylony z tą rośliną: „korzeń przestępu ma być zupełnie podobny do dziecka, a więc posiada głowę, oczy, uszy, brzuch”, ze względu na pewne podobieństwo z owocami pokrzyku był zaś mylony właśnie z tą rośliną. „Wierzą, że ta roślina jest albo męska albo żeńska” (powszechnie) [15].
    W lecznictwie ludowym naszego Regionu: jego liście były przykładane bezpośrednio na świeże rany (okolice Konina), zaś w weterynarii: smażony korzeń leczy ranę końskiego kopyta powstałą z “zagwożdżenia” [16] (także okolice Konina). W innych częściach kraju okadzano nim krowy, którym czarownice “odebrały” mleko. 
    Ze względu na pewne niuanse wyglądu części tej rośliny, o których powiedzieliśmy sobie na początku: oczywistym staje się fakt, iż łączona była ona ze sferą działalności czarownic. W różnych częściach kraju wierzono, że dobrze jest nosić przy sobie fragment części tej rośliny poświęconej w dniu Matki Boskiej Zielnej, aby uchronić się przed działaniem uroków. Tymczasem gdzie indziej jednak uważano że tego dnia tylko czarownice mają prawo je święcić: „Baby czarownice trzymają u siebie przestęp w chałupie, rośnie o u nich byle gdzie, nawet w garnkach bez ziemi. Na każdym nowiu dają czarownice przestęp krowom i kadzą je nim. Taka krowa odbiera mleko każdej innej krowie, z którą się spotyka” [17]. Znajduje to potwierdzenie, w przeświadczeniach pochodzących z terenów Ziemi Kaliskiej: „Rośliny tej używają kobiety znachorki do swych praktyk, lecz krzak, który ma im posłużyć do czarów, muszą koniecznie chować w ukryciu przed okiem ludzkim. Skoro więc wieśniaczka weźmie kawałek owego przestępu, okadzi nim krowę, puści ją wraz z drugiemi w pole do stada gromadzkiego, wtedy wszystko mleko ściągnie krowa jej do siebie” [18].





   
            Przytulia. Na terenach naszego kraju występuje ponad dwadzieścia gatunków tej rośliny. Zazwyczaj w praktykach ludowych pojawiają się odwołania do przytulii zwyczajnej, jednakże w źródłach natrafić można na wyjątki od tej reguły, jak chociażby: przytulia właściwa (G. verum) włożona do butów podróżnego, chroni od znużenia (okolice Sieradza) i odświeża zmęczone nogi (Ziemia Kaliska) [19].





Rozmaryn. Choć roślina ta znalazła zastosowanie zarówno jako przyprawa, bądź element  niektórych praktyk zielarskich, to w pamięci kultury ludowej zdołał zapisać się jako roślina obrzędowa, związana z magią miłosną. W trakcie obrzędowości weselnej wieńce z niego wykonane zdobiły parę młodą, odniesienia do niego pojawiały się w słowach pieśni weselnych. Trzeba jednak też zaznaczyć, iż odgrywał on rolę w przypadku panien, oraz kawalerów, którym nie dane było nigdy stanąć na ślubnym kobiercu. Działo się tak za sprawą, iż w przypadku tych osób pogrzeb uważany był za swego rodzaju “substytut wesela” (pisałam o tym w materiałach  związanych z obrzędowością pogrzebową, jak i ślubną), stąd też obecność rozmarynu w kontekście omawianych sytuacji. Zdobiono nim wówczas trumny panien oraz kawalerów, wkładano im go do trumien, a także sadzono bezpośrednio na grobach (zwłaszcza dziewcząt). 
Na terenach Wielkopolskich (o czym wspominał Kolberg, w jednym z tomów swych “Dzieł…”, poświęconego Wielkiemu Księstwu Poznańskiemu), bywał też używany w magii miłosnej: jeśli dziewczynie uda się zatknąć gałązkę rozmarynu w koszulę na piersiach pożądanego chłopca, wówczas może mieć pewność, że ten odwzajemni jej miłość [20].
Ponadto w medycynie ludowej z okolic Gołuchowa, odwar z tej rośliny był stosowany na pozbycie się duszności.





  

Ruta. Stosowana była w przypadku zapobiegania m.in. chorobom zakaźnym ( tych przypadkach stosowano odwar), przykładowo: na ziemi kaliskiej za jej pomocą leczono odrę i ospę u dzieci [21]. Roślina ta służy do neutralizowania popędu płciowego u kobiet i mężczyzn. Jest na to ludowe powiedzenie: „ruta umniejsza mężczyznom Wenery, a białogłowym dodaje cery” [22]. Ponadto w niektórych regionach kraju za jej pomocą leczono także niektóre dolegliwości kobiece, czy też choroby skóry. Ponadto (jak odnotował to Oskar Kolberg, w jednym z tomów swych “Dzieł…” poświęconych Księstwu Poznańskiemu) rucie przypisywano właściwość neutralizowania jadu węża: ruta pomocna jest jedynie do zaklęć przeciw ukąszeniu węża, „a jej sok wpuszczony w blizny i pęknięcie lubo ich nie goi, ale miłość i opiekę drugich sprowadza” [23].
            Podobnie jak rozmaryn, tak i ruta odgrywała ważną rolę w obrzędach związanych z zamążpójściem. W ogródku panny na wydaniu powinny rosnąć zioła takie jak: rozmaryn, ruta, barwinek i tojad. Jednakże istniało pewne tabu zakazujące młodym pannom samodzielnego sadzenia, bądź siania ruty, oraz barwinka - w przeciwnym razie grozić im mogło staropanieństwo (stąd gdzieniegdzie istniało przekonanie, iż rutę sieją stare panny). Z kolei ruta wraz z tojadem posiadać miały jeszcze tę rzekomą właściwość, iż potrafiły neutralizować działanie wszelkich diabelskich mocy [24].  
Wracając do obrzędowości weselnej trzeba wspomnieć o roli, jaką w niej odkrywała ruta. Pojawia się ona nie tylko w pieśniach śpiewanych na tę okazję, ale także z niej wykonywano także weselne ozdoby, a niekiedy nawet: pleciono wianki, którymi para młoda  wymieniała się w trakcie zaślubin (zamiast obrączkami). Ponadto: w przypadku obrzędowości pogrzebowej wkładano ją zmarłym dzieciom do trumny, co sprawiać miało że ich ciała nie psuły się zbyt szybko i “ile możności nieskażone podążyły ku niebiosom” [25].  
              W kulturze ludowej znane są legendy i opowieści o rucie, które niejako tłumaczą jej specyficzny wygląd: „ruta była jednym z najdzielniejszych środków przeciw Bazyliszkowi. Gdzie się zjawiał ten potwór, samym wzrokiem zabijający ludzi, wpuszczano wiązkę ruty. To od spojrzenia zjadliwego zbieliła, ale za drugą wiązką zdychać musiał” (Wójcicki 1842 II: 296); „Ruta zasiała się z kropel krwi Chrystusa spadających na skałę, gdy szedł na Golgotę obciążony krzyżem. Gdziekolwiek upadła krwi jego kropla, tam urósł krzak ruciny i pokrył gałązki kropelkami łez. Na tę pamiątkę liście ruty mają kształt spadającej łzy (Żmudź) [26].



Chaber bławatek. Roślinę tę często zbierano w okolicach święta Bożego Ciała, aby udekorować nim ołtarze. W niektórych regionach przypisywano mu właściwości chroniące domostwo przed uderzeniem pioruna, dlatego też święcono go w trakcie obchodów wspomnianego święta, a następnie zatykano pod strzechą - gdzie indziej czyniono to w wigilię św. Jana. 
Bławatki służą także do wróżby, w tym celu wrzuca się bławat do rozkopanego mrowiska, a jeżeli ten zczerwienieje, ma to oznaczać, że dziewczyna wyjdzie za mąż (pow. Wieliczka). W związku z tym wymienia się bławatki czasem także w pieśniach (Wielkopolska) [27]. 
Ponadto w różnych regionach kraju chabry stosuje się w medycynie ludowej (głównie w przypadku chorób oczu), oraz weterynarii (choroby bydła).




Orlik pospolity. W staropolskich wierzeniach roślinie tej przypisywano: łagodzenie dolegliwości porodowych (przez spożycie jej ziaren), ochronę przed wpływem negatywnych czarów (zwłaszcza tych  odbierających męską potencję, czy też urokami rzucanymi na bydło) [28]. W czasach nam współcześniejszych przeświadczenia ludowe związane z tą rośliną zachowały się głównie na obszarach Podhala. W Wielkopolsce miano niegdyś dodawać orlika krowom do paszy, żeby chronić je przed czarownicami, które chcą im odebrać mleko [29].




  
    Podbiał pospolity. Podbiał należy do tych roślin, które po pewnej przyprawie nadawały się jako jarzyny. Pewne echa tego spotykamy w ironicznej nazwie kapusta sterników nadawanej podbiałowi przez Polaków nad Niemnem [30]. Główne lecznicze zastosowanie tej rośliny w zielarstwie opierało się na leczeniu chorób układu oddechowego. Niekiedy zaś wedle opinii owczarzy wielkopolskich palenie podbiału zaostrzać miało  rozum.
Podbiał ma nadto jeszcze drugie ogólne zastosowanie, a mianowicie przeciw wszelkim wrzodom i ranom. Świeże liście podbiału przykłada się na czyraki i wrzody na ciele, liście bowiem wyciągają materię i szybko goją. Liście spełniają tu rolę środka osłaniającego, łagodzącego i odwilżającego. (...) Liście podbiału przykłada się także do ran z oparzenia (pow. Konin) [31].





  
            Babka. W lecznictwie ludowym wykorzystywano głównie trzy gatunki tejże rośliny: b. średnią, b. większą i b. lancetowatą (pospolicie nazywaną “języczki”). O powszechności użycia tych roślin świadczy cytat: „O skuteczności tej rośliny wie już każde dziecko. Przykłada się świeże liście do ran”. Całe, potłuczone lub rozdrobnione liście przykładane są do ran, obtarć i stosowane przy chorobach skóry.  Babkę przykłada się na rany, ale tylko te
zadane sierpem i kosą (pow. Konin) [32]. W innych regionach Polski w zależności od gatunku tej rośliny stosowano ją także na dolegliwości takie jak: biegunka, choroby układu oddechowego, bóle zębów, reumatyzm.
 
 

             

 Centuria. Na terenach polskich rosną trzy gatunki z rodzaju tej rośliny: c. podpolita (zwana także “tysięcznikiem”), c. nadbrzeżna, c. nadobna. Zioło to jest wykorzystywane do wyroku lekarstw, przede wszystkim tych na wzmocnienie żołądka. Na terenach naszego regionu istniało przekonanie sugerujące, że: żucie liści tysiącznika w czasie upału gasi pragnienie [33]. 




    Jemioła.  W polskiej medycynie ludowej odgrywała ona rolę przede wszystkim w leczeniu chorób dziecięcych, oraz dolegliwości kobiecych. Ponadto: starsze źródła podają również, że odwaru z jemioły i jej jagód używają kobiety wewnętrznie przy wywoływaniu poronienia [34]. W Wielkopolsce wierzono, iż powoduje ona, że: zwierzęta stają się posłuszne. Krowę, która sprawia problemy, należy uderzyć trzy razy rózgą z jemioły (...) Jemiołę dodaje się świniom do paszy, aby chronić je przed chorobami [35].


CDN.



Bibliografia.
 

Kujawska Monika (red.),  Rośliny w wierzeniach i zwyczajach ludowych. Słownik Adama Fischera, Prace i materiały etnograficzne t. XXXVII, Polskie Towarzystwo Ludoznawcze.


Spis i źródła ilustracji.
1.    Orlik pospolity:
2.    Pozostałe:
Wikipedia.


   Przypisy

  1. M. Kujawska (red.),  Rośliny w wierzeniach i zwyczajach ludowych. Słownik Adama Fischera, Prace i materiały etnograficzne t. XXXVII, Polskie Towarzystwo Ludoznawcze, s. 89.
  2. zob. tamże.
  3. Tamże, s. 90.
  4. Tamże, s. 290.
  5. Tamże.
  6. zob. Tamże, s. 292.
  7. zob. tamże, s. 375. 
  8. Tamże, s. 376.
  9. Tamże, s. 420.
  10. Tamże, s. 421-424.
  11. zob. Tamże, s. 423-424.
  12. Tamże, s. 438. 
  13. zob. tamże, s. 440. 
  14. Tamże, s. 450.
  15. Tamże.
  16. Tamże, s. 451.
  17. Tamże.
  18. Tamże.
  19. Tamże, s. 454.
  20. Tamże, s. 463.
  21. zob. tamże, s. 466.
  22. Tamże, s. 467.
  23. Tamże.
  24. zob. Tamże, s. 468.
  25. Tamże, s. 469.
  26. Tamże.
  27. Tamże, s. 114.
  28. zob. tamże, s. 239.
  29. Tamże. 
  30. Tamże, s. 263.
  31. Tamże, s. 264.
  32. Tamże, s. 336-338.
  33. zob. tamże, s. 357.
  34. Tamże, s. 383.
  35. Tamże, s.384.