środa, 13 lipca 2022

Zwierzęta w folklorze Wielkopolski Wschodniej, cz. 3: Mieszkańcy leśnych kniei.

 


W ostatniej części poświęconej naszemu opracowaniu, dotyczącego świata zwierząt w zwyczajach i wierzeniach Wschodniej Wielkopolski skupimy się na omówieniu dzikich gatunków zwierząt, zamieszkujących leśne ostępy.


 


Leonardo da Vinci "Dama z łasicą".

Źródło: Wikipedia.


Łasica – choć zaliczyć ją należy bez wątpienia w poczet zwierząt dzikich, to często zdarzyło jej się zakradać w pobliże ludzkich siedzib oraz w nich pomieszkiwać. Do powszechnych przekonań w folklorze polskim, związanych z postacią łasicy należy fakt, iż zwierzę to posiada trujący oddech - stąd też należało unikać z nim bezpośrednich. Tymczasem w okolicach Załęcza Wielkiego łasicę darzono dużym szacunkiem, gdyż uważano ją za najmądrzejsze z dzikich zwierząt. Przypisywano jej umiejętność rozumienia ludzkiej mowy, a także fakt, iż jeśli w danym gospodarstwie nie spotkała ją żadna przykrość – tam też nie wyrządzała żadnej szkody. W przeciwnym razie urażona, bądź skrzywdzona łasica mogła się w pewien sposób mścić na złych gospodarzach. Niemniej jednak, fakt zagnieżdżenia się łasicy w obrębie gospodarstwa postrzegany był przychylnie – wszak znana jest ona ze swej zawziętości, z jaką zwykła zwalczać wszelkie szkodniki. 

Ponadto, na obszarze Wielkopolski wierzono w istnienie wiłów – istot nadprzyrodzonych o dość bogatej charakterystyce, mogących przybierać różnorodne formy – w tym łasicy, bądź gronostaja. Pod tą postacią, wił jawił się zazwyczaj jako opiekun natury, ale i domowego siedliska, które z sobie wiadomych względów zdecydował się objąć je swoją opieką.

 


Wiktor Wasniecow "Żmij Gorynycz".

Źródło: https://www.slawoslaw.pl/zmij-slowianski-smok/


Węże – podobnie, jak łasice, także i one lubiły od czasu do czasu zagnieżdżać się w pobliżu ludzkich obejść. Od pradawnych czasów, fakt uwicia sobie przez węże gniazda w obrębie gospodarstwa, był postrzegany na całej słowiańszczyźnie, jako szczególne błogosławieństwo. Nie inaczej było w tradycji wsi polskiej, gdzie dawne słowiańskie wierzenia i chrześcijańskie praktyki łączyły się z sobą w jedno. Uważano więc, że wąż zamieszkujący obejście jest jego opiekunem - nie wolno było go zatem w żaden sposób skrzywdzić, ani urazić… zaś zabicie jego mogło wiązać się z karą boską. Z praktycznego punktu widzenia: węże były uznawana za pożyteczne, gdyż pomagały się pozbywać się uciążliwych gryzoni. W podzięce za pomoc i opiekę pozostawiano dla nich w kącie izby, obory bądź stodoły… miseczkę mleka. Pokutowało przekonanie, że stanowi ono gadzi przysmak. Prawdopodobnie ma to związek z dawnymi wierzeniami, o których zdążyliśmy sobie już wspomnieć przy okazji omawiania wątków dotyczących kóz oraz lelków. Ich geneza sięga do wierzeń w mityczne istoty nazywane żmijami, do których się odwołamy w toku naszych dalszych rozważań.

            Na chwilę pozwolę sobie nawiązać do folkloru łużyckiego, gdzie zachowało się kilka interesujących nas wątków wierzeniowych. Na wsiach w tamtym obszarze Słowiańszczyzny powszechne było przeświadczenie, mówiące o tym, że parze gospodarzy opowiada para zamieszkujących ich obejście węży – Gospodar i Gospodzia. Związek pomiędzy nimi był na tyle silny, iż gdy umierał gospodarz - umierał i Gospodar; zaś gdy umierała gospodyni – wraz z nią odchodziła Gospodzia[1].

            Kolejny dowód na to, że szacunek, jakim darzono węże zamieszkałe w gospodarstwie posiada prasłowiańskie korzenie, to wiara w polne duchy opiekuńcze, sprowadzające na daną rodzinę dobrobyt. W folklorze górnołużyckim mówi się o istocie zwanej „żmijem”, zaś w tradycji dolnołużyckiej odpowiada jej postać „plona”. „Plon”/”żmij” to istota wywodząca się z dawnych pogańskich wierzeń, związana ze sferą urodzaju, przybierająca postaci: niewielkiego smoka, białego lub czarnego cielęcia, ale i też czarnego kurczęcia – najczęściej przemokniętego kogutka[2]. Wierzono, że wybiera on sobie rodzinę, którą (jeśli jest przez nią traktowany z należytym szacunkiem), obdarza dobrobytem – pieniędzmi lub ziarnem. Echem, tych niewątpliwie starych słowiańskich tradycji, była występująca na obszarach wielkopolskich wiara w istoty, takie jak: plonki (gównie w Kaliskiem), skrzaty oraz trachy (Wielkopolska Zachodnia, Ziemia Lubuska).

          Plonki, podobnie jak dolnołużycki „plon”, ukazywać się miały pod postacią czarnych, przemoczonych kogutków, które można było przygarnąć pod swój dach. Gdy tak się stało, plonek wchodził ze swoim gospodarzem w swoisty układ – w zamian za jego duszę, obdarzał go dobrobytem w postaci pieniędzy, bądź ziarna. 

           W innych częściach Wielkopolski podobne do plonka funkcje w folklorze pełnić miał  skrzat. W tutejszym ludowym przeświadczeniu, etymologia jego nazwy wywodzić się miała od: skrzeczenia, bądź skrzenia się. Wierzono bowiem, że skrzat służąc swemu gospodarzowi, znosi do jego domu skradzione w sąsiedztwie ziarna zboża, oraz dobra materialne. Przynosić je miał pod postacią unoszącego się w powietrzu, skrzącego ptaka lub małego smoka, który od czasu do czasu miał wydawać z siebie odgłos przypominający skrzeczenie.

 W Zachodniej Wielkopolsce, odpowiednika opisanego powyżej skrzata nazywano – trachem. Był on niewielkim smokiem, który w zamian za duszę gospodarza, znosił mu do gospodarstwa zrabowane przez siebie dobra. Jeśli jakiejś gospodyni udało się go przyuważyć lecącego na niebie, chcąc zawłaszczyć sobie targane przez niego dobra, powinna była ona zadrzeć do góry spódnicę i zakrzyknąć do smoka: „Ja ci swoją rzecz pokazałam! Teraz ty pokaż mi swoją!”. Wówczas zgorszony zastanym widokiem trach, miał wypuścić na ziemię to co trzymał, a następnie odlecieć w dal[3].  



Wiktor Wasniecow "Walka carewicza Iwana ze Żmijem".

Źródło: Wikipedia.


            Jak możemy wywnioskować, wszystkie opisywane powyżej istoty, bez względu na to jak zostaną przez nas nazwane – są w pewien sposób „spokrewnione”. Zaś za ich wspólny mianownik uznać należy postać starosłowiańskiego żmija.

Wierzenia o Żmiju dobrze zachowały się w kulturze ludowej, gdzie jego obraz jest niejednolity. Raz jawi się jako potężna istota pomagająca człowiekowi, mająca nierozerwalny związek z cyklem wegetacyjnym, zaś innym razem przedstawiany jest jako ludzki antagonista (…).Żmij to skrzydlata istota mityczna znana zapewne na całym obszarze Słowiańszczyzny. Badacze przypuszczają, że wierzenia o Żmiju mogą mieć nawet korzenie praindoeuropejskie, wedle których Żmij miałby być słowiańskim utożsamieniem chaosu. Przyjmuje się powszechnie, że Żmij to zoomorficzna postać boga zaświatów Welesa. Teza ta jest umotywowana przekazami, wedle których Żmij pełnił funkcję strażnika wejścia do Wyraju podziemnego (Nawii), krainy, nad którymi pieczę sprawował wspomniany bóg. Pod postacią Żmija Weles miał rzekomo stawić czoła samemu Perunowi[4].  

            W kontekście kultury chrześcijańskiej wspominany żmij zaczął być utożsamiany z powszechnie znanym europejskim smokiem… czy nawet tożsamy z diabłem. Wcześniej, w dobie pogańskiej rozgraniczano tego typu istoty na żmije i smoki (którym bliżej było do utrwalonego nam wizerunku tejże istoty we współczesnej kulturze), które uchodziły za swoich przeciwników i zwykły walczyć ze sobą przy każdej nadarzającej się okazji.

            Wierzono, że żmije były powiązane ze sferą wodną (zamieszkiwały okolice akwenów),  jak i mogły przybywać z przestworzy - co z kolei oznacza, że mogły mieć wpływ na zjawiska pogodowe. Jako przykład, należy tutaj przytoczyć wątek wierzeniowy pochodzący z okolic Kalisza, gdzie zwykło uważać się, że: „tęcza schodzi z nieba, by napić się wody”. Jest to stary motyw nawiązujący do dawnych wierzeń, gdzie tęcza rozumiana była jako postać żmija, który pije wodę, by móc potem sprowadzić na okolice deszcz.

Z kolei w okolicach Twardowa (pow. pleszewski) wierzono, że gdy tęcza napije się wody, to pochłania ją ze zbiornika wraz z rybami – zatem, gdy na drogach, polach i w ogrodach natrafiano na znajdujące się tam ryby i inne wodne stworzenia, tłumaczono to sobie tym, że zostały one „wyplute” wraz z deszczem przez chmury[5].



William Sewell - Serbian tale "A Pavilion Neither in the Sky nor on the Earth".

Źródło: Wikipedia.


            Dawna wiara w żmije uobecniała się w późniejszych podaniach, gdzie główny wątek opowieści stanowiła postać legendarnego Króla Węży. W Potulicach (pow. nakielski) rośnie dąb, pod korzeniami którego znajdować się miało wejście do jego podziemnego królestwa. Od czasu do czasu puszczał je, chcąc poprzebywać nieco w świecie ludzi. Miał także w zwyczaju zakradać się do gospodarstw, a dokładniej do obór, by pod swą gadzią postacią móc skosztować nieco krowiego mleka, którego jak na gada przystało, nie mógł sobie odmówić. Podczas jednej z takich wizyt  poznał piękną Małgorzatkę, do której zapałał szczerym uczuciem. Chcąc zdobyć jej serce przybrał ludzką postać, pod którą zaczął się z nią spotykać, a z czasem i ona zaczęła odwzajemniać jego uczucie.

Niestety, pewnego razu na osadę napadła grupa rabusiów, którzy porwali mieszkańców, a wraz z nimi wybrankę Króla Węży. Chcąc ocalić zarówno ją, jak i pozostałych mieszkańców osady, przybrał postać potężnego gada, pod którą udało mu się pokonać rabusiów i uwolnić jeńców. Ożenił się także z Małgorzatą, a że ludzie nie do końca przychylnie patrzeli na ich związek, zabrał ją więc do swego podziemnego, pełnego bogactw królestwa, w którym żyć mają wspólnie po dziś dzień.

            Tymczasem w opowieści z okolic Gniezna, Król Węży jawi się jako potężny gad, władca zwierząt tego gatunku. Powszechnie wiadomym było, że wraz ze swoją gadzią czeladzią lubił się wylegiwać on na podgnieźnieńskich łąkach. Wiedział o tym pewien młodzieniec, który wówczas terminował u lokalnego rzeźnika. Podstępem udało mu się zdobyć koronę Króla, która w przyszłości zapewniła mu bajeczne bogactwa i powodzenie w życiu. Jego czyn sprawił też, że urażony Król, wraz ze swymi poddanymi opuścił na zawsze okolice miasta i odtąd  nie spotyka się już tam węży.

 


Iwan Bilibin "Wodnik".

Źródło: Wikipedia.


            Żaby i jaszczurki - wielkopolskie wierzenia dotyczące gadów i płazów są dość intrygujące. Na przykład wierzono, że pod postacią niektórych jaszczurek  lub żab, mogą kryć się dusze zmarłych. Przekonanie to wynikać mogło z wiary, że zarówno gady jak i płazy są nie tylko zwierzętami związanymi ze sferą magii, ale i zaświatów. Jeśli zatem jakiś wdowiec zaobserwował, że podąża za nim jakaś jaszczurka – nie powinien jej zabijać, gdyż mogło się okazać, że właśnie przyszła do niego z wizytą zmarła żona[6]! Podobny motyw pojawia się w folklorze Kalisza, gdzie jeden z bohaterów opowieści odwiedzając grób żony, za którą niezwykle tęsknił, zastał wygrzebującą się z mogiły żabę… którą uznał za powracającą duszę małżonki[7].

            W Wielkim Księstwie Poznańskim uważano każdą dużą żabę, ropuchę za czarownicę i z tego powodu bojąc się jej, nie zabijano, chyba że już coś złego nabroiła. Zdarzało się jednak, że zabijano ją właśnie dlatego, „aby więcej nie szkodziła”, i aby pewnym być, że żaba straciła życie, kobiety przebijały ją kołkiem, i jakby na pal wbitą przytwierdzano do ziemi. W razie zniknięcia w nocy tak unieruchomionej po zabiciu ropuchy, wierzono, że albo „diabeł pomógł nocną porą uwolnić sie z kołka czarownicy, albo sama się odczepiła stamtąd [sic!], o własnych czarodziejskich siłach” [8].

Na kaliskim Tyńcu żabę hodowano w sieni, pod doniczką na wypadek pojawienia się w pobliżu domostwa lokalnej wiedźmy. Gdy ta się zjawiała, aby rzucić urok na domowników oraz ich dobytek, żabę należało wyciągnąć spod doniczki, a następnie rozerwawszy ją na pół rzucić w twarz domniemanej wiedźmy – wierzono, że ten właśnie sposób jest w stanie odżegnać potencjalny urok.  

              Ponadto, w kulturze istniało przekonanie, że niektóre gatunki zwierząt (jeśli nie wszystkie) posiadają swojego króla, bądź królową. W przypadku węży, był to omawiany już Król Węży; zaś władzę nad żabami miała sprawować ich Królowa Żab, która z reguły zamieszkiwać miała głębiny okolicznego stawu[9].

 


Źródło: https://www.saatchiart.com/paintings/crayfish/feature 


            Raki – skoro już mowa o władcach zwierząt, to warto zaznaczyć, że poszczególne stawy, czy też jeziora posiadały swojego włodarza. Z reguły był to okoliczny wodnik, jednak wodami jeziora Powidzkiego (pow. słupecki) zawiadywać miał olbrzymi Rak Samotnik. Jego okazały pałac miał być usytuowany w najgłębszej części jeziora, a jego poddanymi były ryby oraz inne raki. Rak Samotnik był znany ze swego nieprzychylnego ludziom nastawienia. Bardzo nie podobało mu się, że zdecydowali się osiedlać w pobliżu jeziora, będącego jego królestwem. Utrudniając pracę rybakom, rozcinał ich sieci tym samym uwalniając swoich poddanych, którzy dali się schwytać ludziom. W końcu jednak znaleziono na Raka sposób – przykuto go w księżycową noc łańcuchami do dna jeziora, gdzie  przebywa spętany po dziś dzień.

 


Św. Hubert.

Źródło: https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t31.18172-8/23213262_1985612038132108_4360674517785017292_o.jpg?stp=cp0_dst-jpg_e15_fr_q65&_nc_cat=111&ccb=1-7&_nc_sid=8024bb&efg=eyJpIjoidCJ9&_nc_ohc=xR2BsBCQL7kAX_6ZVHw&_nc_ht=scontent-waw1-1.xx&oh=00_AT_O5ObABdIhSe3tg07XHLwrBN_PmU_PBjswpR2KBW7RAQ&oe=62F2492B


            Jelenie – wierzono, że pod postacią najokazalszego jelenia żyjącego w pobliskich leśnych ostępach kryje się postać władcy lasu. Rozumiano go jako swoistego ducha opiekuńczego leśnych kniei, którego gwarowo określano mianem „rogatego”, bądź „lejinia”. Jego stosunek do ludzi zależał od tego  z jakimi intencjami wkraczali oni w leśne ostępy. Jeśli ktoś szanował leśną przyrodę, to mógł liczyć na to, że przez leśnego opiekuna zostanie potraktowany przychylnie. Jeśli zaś było inaczej – powinien się obawiać z jego strony zemsty.

           Być może dawny szacunek jakim obdarzano jelenie, widząc w nich pradawnych opiekunów borów, sprawiła, że motyw ten w pewien sposób przeszedł do legend założycielskich miast. Pojawia się w nim częsty wątek, w którym postać jelenia z gwiazdą, bądź krzyżem pomiędzy swym porożem objawił się bohaterom legendy, tym samym dając im znać, że to właśnie w danym miejscu powinno zostać założone dane miasto (Gołuchów, pow. pleszewski). Motyw ten mógł zmieniać się w zależności od wariantów opowieści, ale przejawiający się w opowieściach wątek jelenia, z którym wiązał się znak od opatrzności, wciąż pozostaje ten sam.

Legenda dotycząca okoliczności założenia Wielunia odwołuje się do polowania, w którym miał uczestniczyć książę wielkopolski, Władysław Odonic. Udało mu się upolować pokaźnego jelenia, nad ciałem którego książę ujrzał następujące znaki: kielich oraz Baranka Bożego z krzyżem i chorągwią. Odonic pojął, że oto przemówiła do Opatrzność, toteż w niedługim czasie ufundował klasztor OO. Augustianów, w pobliżu którego powstało w przyszłości przyszłe miasto – Wieluń (wcześniej nazywane Jeleniem, a potem Wieleniem).  



 Alfred Wierusz-Kowalski "Wilki podczas zamieci".

Źródło: Wikipedia.


            Wilk – był jednym ze zwierząt, których się szczególnie wystrzegano – co biorąc pod uwagę naturę tego stworzenia nie może dziwić. Jednak lęk jaki wzbudzał wilk nie wynikał wyłącznie z jego agresywnej natury, lecz także z faktu przynależności tego zwierzęcia do  świata chronicznego, a zatem - magii, chaosu. Obawiano się go do tego stopnia, że w niektórych regionach Polski unikano bezpośredniego wypowiadania słowa „wilk”, zastępując je synonimem – „Jakubek”. W przedchrześcijańskich wierzeniach, podobnie jak niedźwiedzia, tak i wilka łączono  z postacią dawnego boga podziemi oraz magii – Welesem. W czasach chrześcijaństwa, część przypisywanej mu symboliki przeniesiono na postać św. Mikołaja. On to właśnie od tamtej pory miał stać się opiekunem nie tylko bydła, ale także chronić ludzkie osady przez atakami wilków.

            Wierzono, że wilczą postać mogą przybrać wszelakiej maści czarownicy i czarownice. Stąd już prosta droga do wątku wilkołactwa, który w folklorze Wielkopolski zwykł pojawiać się raczej rzadko. Osobiście znana mi jest zaledwie jedna opowieść, wywodząca się z terenów Pałuk, traktująca o pewnym młodzieńcu, który w wyniku klątwy został przemieniony w wilkołaka.

            O tym, że postać wilka łączona była ze sferą magii i czarownic, wszelakich upiorów, świadczyć mogą utrwalone w folklorze bałkańskim zwyczaje. Otóż, w rodzinach gdzie często umierały dzieci, bądź kolejny potomek odznaczał się nader wątłym zdrowiem, podejmowano pewne czynności magiczne, które miały na celu zapewnić mu ochronę przed wpływami czarownic, oraz wszelkich innych mocy związanych ze sferą natury i  chaosu… w tym także wilków. Jedną z owych praktyk było nadawanie dziecku imienia, związanego z postacią wilka (Vlk, Vukovoj, Doborvuk). Inny zwyczaj polegał na wkładaniu pod poduszkę dziecka, którego dotyczył rytuał: wilczej bądź psiej czaszki. Obydwa te ryty w sposób magiczny zakładały zawarcie swoistego braterstwa z wilkami, oraz wszelkimi innymi mocami, mogącego skrzywdzić dziecko. Wszak niemożliwym było, aby były one w stanie skrzywdzić „swego”[10].

 


Iwan Szyszkin "Poranek w sosnowym lesie".

Źródło: Wikipedia.


            Niedźwiedź -   także i jego wiązano ze sferą podziemi, magii, bogiem Welesem. Swą postacią reprezentował on także uśpione siły wegetatywne – co wiązało się z kolei z tym, że zwierzę to przesypiało w swej gawrze zimę, a budziło się dopiero na wiosnę. Niedźwiedzi sen zimowy był zatem interpretowany, jako pobyt w zaświatach, z których zwierzę powracało wraz z nadejściem wiosny. Stąd jego obecność w korowodach maszkar zapustnych, a także w pochodach wielkanocnych przebierańców na wybranych obszarach Wielkopolski Wschodniej. Dowodów na związek niedźwiedzia ze sferą płodności w kulturze słowiańskiej, w tym wielkopolskiej, jest wiele. Ponoć w czasach dawnej słowiańszczyzny, obrzęd pokładzin odbywał się właśnie na niedźwiedziej skórze. Także we wschodniowielkopolskiej obrzędowości wiosennej, postać człowieka przebranego w słomiany strój „niedźwiedzia” przepasany był pasem wykonanym z suszonych grochowin - które z kolei symbolizowały stan bezżeństwa, niepłodność. Ich obecność w stroju obrzędowym, nawiązującym do postaci opisywanego zwierzęcia należy zatem rozumieć, jako: symboliczne przełamanie tegoż stanu i pobudzenie sił wegetatywnych do życia. W dokładnie tym samym kontekście należy rozpatrywać postać „niedźwiedzia” (identycznego strojem z maszkarą zapustną), przejawiającą się w zwyczajach weselnych w okolicach Załęcza Wielkiego (pow. wieluński)[11].  

 


Eric Fan "Pszczoła robotnica".

Źródło: https://fineartamerica.com/featured/worker-bee-eric-fan.html?product=canvas-print


            Pszczoły – skoro była już mowa o niedźwiedziu, to warto przytoczyć sobie wątek pszczół, które są przecież odpowiedzialne za produkcję niedźwiedziego przysmaku. Wedle wierzeń Słowian, Perun powołał do życia pszczołę, by pomogła mu w stworzeniu świata. W starych kolędach z motywem kosmicznego drzewa jego pień zamieszkują właśnie pszczoły, będąc łącznikami między niebem a podziemiem. W polskiej tradycji ludowej, pszczoła jest zwierzęciem świętym. Pochodzi od Boga, jako jedyna ma, taką samą jak ludzka, duszę. Kary za zabicie pszczół były porównywane do kar za zabicie człowieka. Na pszczoły przysięgano, co może być pokłosiem ich związku z bóstwami słonecznymi – strażnikami obietnic[12].

            Ponadto, profesja pszczelarza, przez wzgląd na swój charakter uchodziła w społeczności wiejskiej za autorytet. Z drugiej jednak strony, trochę się  pszczelarzy obawiano - gdyż nie do końca pozostawało jasnym, w jakich dokładnie okolicznościach weszli oni w posiadanie dostępnej sobie wiedzy, potrafili zyskać władzę nad pszczołami. Kto im jej użyczył? Profesja pszczelarza, była zatem postrzegana w kulturze ludowej za swego rodzaju magiczną.

            W tradycji Wielkopolski Wschodniej istniał ponadto także zwyczaj, zgodnie z którym, po śmierci gospodarza informowano o tym fakcie należące do niego zwierzęta – w tym pszczoły. Wierzono, że gdyby tego nie uczyniono owady te podążyłyby na „tamten świat” zaraz za swoim opiekunem.

 


Mikalojus Konstantinas Čiurlionis , Finale, fourth in series ‘Sonata of the Sun’.

Źródło: https://eclecticlight.co/2017/06/17/arachne-and-her-web-spiders-in-paintings-and-prints/


Pająk – w ludowych apokryfach Wielkopolski Wschodniej, jak ten pochodzący z okolic Tykadłowa (pow. kaliski) zawarte było przesłane mówiące o ty, że pająka nie należało uśmiercać. Tłumaczono to faktem, iż w dawnych czasach, gdy Święta Rodzina zmuszona była uciekać do Egiptu, zdarzyło im się schronić w grocie. Wejście do niej zostało zasnute przez pracowitego pająka, dzięki czemu Jezusowi, Maryi i św. Józefowi udało się umknąć przed swymi prześladowcami. 

W okolicach Kalisza przetrwało także pewne powiedzenie, wypowiadane do zbyt krnąbrnego dziecka: „Nie mądruj się tak, bo cię pająki wciągną za obraz”. Jest to skrócona wersja znanego w różnych częściach Wschodniej Wielkopolski (pow.: kaliski, pleszewski, gnieźnieński), podania o tzw. „kurzych płuckach”, które poruszać się miały na słomianych, bądź pajęczych nóżkach.

Historię tę współcześnie zaliczylibyśmy do tzw. „legend miejskich”. Przytaczana opowieść przedstawia się następująco.

 Pewna gospodyni miała męża, który bardzo lubił jeść gotowane płucka. Pewnego razu zbyt późno wybrała się na targ i nie zdążyła ich zakupić. Obawiając się mężowskiego gniewu, wycięła ów narząd z ciała wisielca, które napotkała na swej drodze wracając do domu. Następnie przygotowała potrawę, tak jak miała to w zwyczaju, a następnie podała mężowi – który zresztą zjadł ją ze smakiem, niczego nie podejrzewając. W nocy przyszedł do gospodyni ów wisielec, który okazał się być czarownikiem i domagał się zwrotu swoich płuc. Kobieta nie mogła mu ich bezpośrednio zwrócić, toteż ofiarowała mu… kurze płucka[13].

I od tamtej pory duch wisielca-czarownika pojawia się pod postacią kurzych płucek na słomianych, bądź pajęczych nóżkach. Miał on w zwyczaju zamieszkiwać ciemne strychy domostw, bądź kryć się za świętymi obrazami. Tam też miał wyczekiwać na niesforną dziatwę, którą mógłby porwać.

Jest to podanie niemalże już zapomniane, zwrot „kurze płucka” nie mówi większości osób zbyt wiele. Podobnie jak w Kaliszu, także i  w większości obszarów mógł przetrwać jego skrócony wariant, o pająkach czyhających na przemądrzałe / niegrzeczne dzieci, by je porwać.

 

 

PRZYPISY.


[1] zob. Słowiańska Agencja Prasowa, Serbołużyckie duchy i demony, wywiad z Justyną Michniuk:

https://www.youtube.com/watch?v=exjG0xmJkLU (stan na dnia 25.06.2022).

[2] zob. Tamże.

[3] Zob. P. Zych, W. Vargas, Bestiariusz słowiański. Część druga. Rzecz o biziach, kadukach i samojadkach, Olszanica 2016, BOSZ, s. 202.

[4] K. Gołdowski, Żmij – słowiański smok:

https://www.slawoslaw.pl/zmij-slowianski-smok/ (stan na dni 29.06.2022).

[5] zob. Zob. T. Wróblewski, Pojęcia o świecie, [w:] Kultura Ludowa Wielkopolski, J. Burszta (red.), t.. III, Poznań 1967.

[6] Zob. T. Wróblewski, dz. cyt., s. 533.

[7] Zob. Archiwalne materiały Konkursu Folklorystycznego w Kaliszu z 1982 r.

[8]A. Dąbrowska, Tę żabę trzeba zjeść. Językowo-kulturalny obraz żaby w polszczyźnie, [w:] Język, a kultura, t. XIII, Wrocław 2000, s. 186.

[9] Zob. T. Wróblewski, dz. cyt.

[10] Zob. A. Kowalik, Ad earum ubera catulos applicare non horruerit, infantulis abiectis. „Kwiatek retoryczny” czy relikt rytu inicjacyjnego?, [w:] Bestie, żywy inwentarz i bracia mniejsi: motywy zwierzęce w mitologiach, sztuce i życiu codziennym / red. nauk. Piotr Kowalski, Opole 2007, Wydawnictwo Uniwersytetu Opolskiego.

[11] Zob. J. P. Dekowski, Obrzędy i zwyczaje weselne w Załęczu wielkim, [w:] Prace i materiały Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi. Seria Etnograficzna nr 5., s. 119.

[12] Polskie Radio – Radiowe Centrum Kultury Ludowej, Pszczoła, słowiański psychopompos:

https://www.polskieradio.pl/377/8957/Artykul/2647430,Pszczola-slowianski-psychopompos (stan na dnia. 29.0.2022).

[13] O. Knoop, Podania i opowiadania z W. Ks. Poznańskiego, Wisła 1894, t. 8; 1895, t. 9, s. 13.


BIBLIOGRAFIA.


1.      Archiwalne materiały Konkursu Folklorystycznego w Kaliszu z 1982 r.

2.      Dąbrowska Anna, Tę żabę trzeba zjeść. Językowo-kulturalny obraz żaby w polszczyźnie, [w:] Język, a kultura, t. XIII, Wrocław 2000,

3.      Dekowski Jan Piotr, Obrzędy i zwyczaje weselne w Załęczu wielkim, [w:] Prace i materiały Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi. Seria Etnograficzna nr 5.

4.      Etnografia Lubelszczyzny – ludowe wierzenia o zwierzętach:

https://teatrnn.pl/leksykon/artykuly/etnografia-lubelszczyzny-ludowe-wierzenia-o-zwierzetach/

5.      Gołdowski Kamil, Żmij – słowiański smok:

https://www.slawoslaw.pl/zmij-slowianski-smok/

6.      Knoop Otto, Podania i opowiadania z W. Ks. Poznańskiego, Wisła 1894, t. 8; 1895, t. 9.

7.      Kowalik Anna, Ad earum ubera catulos applicare non horruerit, infantulis abiectis. „Kwiatek retoryczny” czy relikt rytu inicjacyjnego?, [w:] Bestie, żywy inwentarz i bracia mniejsi: motywy zwierzęce w mitologiach, sztuce i życiu codziennym / red. nauk. Piotr Kowalski, Opole 2007, Wydawnictwo Uniwersytetu Opolskiego.

8.      Polskie Radio – Radiowe Centrum Kultury Ludowej, Pszczoła, słowiański psychopompos:

https://www.polskieradio.pl/377/8957/Artykul/2647430,Pszczola-slowianski-psychopompos

9.      Słowiańska Agencja Prasowa, Serbołużyckie duchy i demony, wywiad z Justyną Michniuk:

https://www.youtube.com/watch?v=exjG0xmJkLU

10.  Vargas Witold, Bestiariusz. Zwierzęta, BOSZ.

11.  Wróblewski Tadeusz, Pojęcia o świecie, [w:] Kultura Ludowa Wielkopolski, J. Burszta (red.), t.. III, Poznań 1967.

12.  Zych Paweł, Vargas Witold, Bestiariusz słowiański. Część druga. Rzecz o biziach, kadukach i samojadkach, Olszanica 2016, BOSZ.