wtorek, 14 listopada 2017

Kalendarz doroczny - wiosna cz.1: Powitanie wiosny i przygotowania do Świąt Wielkiejnocy.


Nadeszła wiosna!... Przynajmniej w naszym "kalendarzowym" cyklu.
Dziś prezentujemy pierwsze z dwóch planowanych spotkań związanych z obrzędowością wiosenną, a w nim: omówimy sobie obrzędy związane z rytualnym uśmierceniem zimy, i powitaniem na jej miejsce wiosny.  Pojawią się także materiały dotyczące obrzędowości wielkanocnej, które to, ze względu na obszerność materiałów podzieliśmy na dwie części. Artykuł ten jest także na tyle nietypowy, przez wzgląd, że w przeciwieństwie do poprzednich przedstawiamy w nim zarówno świąteczne tradycje chłopskie, jak i ziemiańskie.  Mamy nadzieję, że spojrzenie na obrzędowość z perspektywy obydwu tych stron okaże się ciekawym,wzajemnym uzupełnieniem tradycji tego czasu. Entuzjastów kultury ziemiańskiej informujemy, że w przygotowaniu znajdują się także materiały dotyczące obchodów ziemiańskiego Bożego Narodzenia - na materiały te trzeba będzie jednak trochę poczekać :)




Zagubiony porządek rytu rozpoczynającego wiosnę.


            Przed nastaniem Wielkanocy, która oznaczała koniec postu następował ciąg obrzędów związanych z przebudzającą się wiosną.  Najbardziej znanym zwyczajem, z tym związanym jest „topienie Marzanny”, której również nadawano imiona takie jak: Śmiercicha, Mara, Marena. Nadmienić jednak tutaj należy, iż w niektórych regionach (za sprawą działań kościoła katolickiego), zastępowano pogańską postać Marzanny – Judaszem. Zwyczaj „topienia Judasza”, znany był min. w Dobrzecu w pow. kaliskim, oraz Popowie Tomkowym w pow. gnieźnieńskim.
            Ludowy obrządek związany z topieniem którejkolwiek z w/w postaci, oznaczał symboliczne uśmiercenie zimy, po którym nastąpić powinno przebudzenie wiosny. I tutaj pamięć współczesnych pokoleń zawodzi, gdyż praktykuje się zaledwie pierwszą część dawnego rytu. Topienie kukły symbolizuje „śmierć”, a co z „przebudzeniem”/ „odrodzeniem się” wiosny? No bo: „uśmierciliśmy zimę”, ale co dalej? Wszak istota śmierci nie jest tutaj tożsamą z chwilą narodzin – przebudzenia wiosny. Potrzeba ją zaakcentować – wywołać, w inny sposób. Dawniej odbywało się  to poprzez obrzędowe kontinuum, przybierające postać obrzędu opierającego się na wprowadzaniu do wsi gaika / maika / nowego latka, którego rolę odgrywała  pięknie udekorowana gałąź. W swej istocie symbolizował on, znany w wielu kulturach świata, motyw wiecznie zielonego drzewa życia [1]. Motyw ten omawialiśmy przy okazji wyjaśniania znaczenia bożonarodzeniowego drzewka.

Zasięg występowania tegoż zjawiska obejmował obszar południowo-zachodniej („nowe latko”) i południowej Wielkopolski („gaik”), i przybierał następujący obrót: w Wielkopolsce z reguły w czwartą niedzielę Wielkiego Postu grupy dzieci i młodzieży obchodzą wieś, wstępując do poszczególnych zagród. Niosą ścięty wierzchołek świerku (bądź sosny) lub gałązkę świerkową, ozdobioną kolorowymi wstążkami i papierowymi ozdobami. W części południowej osadzona jest na szczycie lalka. Wchodząc do poszczególnych domów, śpiewają pieśni [ A. Brencz, Wielkopolska jako region etnograficzny, Poznań 1996, s. 163-164]. Przykładowo: we wsi Jawór w pow. ostrzeszowskim na czubku udekorowanej gałązki sadzano laleczkę, którą zwano „królewną” [2]. Z okazji, jej przybycia w pow. kaliskim śpiewano pieśni, które mogły brzmieć następująco:


Chociaż śnieżek pada,
Gaika nie zbada,
Chociaż śnieżek prószy, gaika nie zgłuszy.
Wije się śnieg po płotku,
Zejdzie groch w ogródku.
Kładzie się śnieg na roli,
Zejdzie zboże powoli [3].


Niestety, zwyczaj chodzenia z gaikiem (maikiem) z czasem zanikł w pow. kaliskim, a jego zachowane formy zostały „przeniesione” do obrzędowości weselnej[4].




Artystyczna wizja spotkania Marzanny i Młodej Wiosny.


WIELKANOCNY KALENDARZ. 


Niedziela Palmowa.


Źródło: A. Brencz, "Wielkopolska jako region etnograficzny".

Jeśli chodzi o symbolikę tego święta, to przyznać trzeba, że nie inaczej, jak w przypadku poprzednio omawianych zwyczajów świątecznych, przeważają tutaj motywy pogańskie, zaaranżowane do kościelnych potrzeb obrzędowych, związane z odroczeniem i oczyszczeniem.
Pierwszym z etapów przygotowań do świąt była Niedziela Palmowa, dzień ten w kulturze ludowej, znany był także pod następującymi określeniami: „kwietna”, lub „wierzbowa”. W tradycji chrześcijańskiej, zwyczaj święcenia palemek był symbolem upamiętniającym przybycie Jezusa do Jerozolimy. Jednakże posiadać miały one jeszcze inne znaczenie.  Zdaniem badacza, D. Niewiadomskiego, wariantem „gaika” staje się palma święcona w Niedzielę Palmową; stwierdza on: „Idee wyrażane przez palmę mieszczą się w kręgu znaczeniowym drzewa życia [5]. Twierdzenie to potwierdzał także F. Gawełek - jeden z badaczy zwyczajów wielkanocnych, który uważał, że rola świątecznej palmy, którą znamy obecnie, została nadana pod wpływem chrześcijaństwa. Jej geneza sięga jednak czasów wcześniejszych – gdy na ziemiach polskich obowiązywał kult, o pogańskim charakterze (kult drzew, a w ogólności roślin poświęconych pewnym bóstwom) [6]. Palma miała być symbolem odradzania się wiosną sił żyworodnych w ludziach i w naturze [7].
W okresie Wielkanocy odnotować można reliktowe zwyczaje nawiązujące do tego faktu: wiara w lecznicze właściwości połykanych „baziek”, które miało działać leczniczo na problemy z gardłem (W Dobrzecu koło Kalisza, każdy połykał tyle baziek, ile zjadał jajek [8]), czy też w końcu oczyszczające smaganie się palmami lub gałązkami w Lany Poniedziałek [9]. Symbolika ta wiąże wspólnym sensem: bożonarodzeniową palmę, wielkanocną palmę, wiosenny gaik, obchody Zielonych Świątek.
Potwierdzeniem tego faktu, wydaje się być zwyczaj pochodzący z okolic Gniezna, kiedy to w Poniedziałek po kwietnej niedzieli (lub na tydzień przedtem) – a zdarzało się, że dopiero po Wielkanocy chodzili w Gnieźnieńskiem chłopcy z gaikiem, czyli nowym latkiem [10].




J. Ryszkiewicz, "Nieudane baby".



Na Ziemi Wieluńskiej, utrzymał się również zwyczaj przygotowywania i święcenia palm, które następnie przybijane są nad oknami lub umieszczane w innych miejscach. Palmom przypisywano magiczną moc, która jeszcze wzmacniało święcenie. Miały chronić ludzi, domy i zwierzęta przed wszelkim złem, czarami, chorobą i ogniem.  Panowało przekonanie, że połknięcie bazi chroniło przed chorobami gardła i  bólem głowy.  Gospodarz z poświęconych palm wycina krzyżyki i zanosi je w pole, na którym zasiał żyto, aby ustrzec je przed nieszczęściami. Krzyżyki wbija w końcach pola i polewa przyniesioną z kościoła wodą święconą [11].

Jak spostrzegali badacze folkloru wielkopolskiego - w tym regionie (w porównaniu z innymi częściami kraju) gałązki przeznaczone do poświęcenia były dość skromnie zdobione.  Przykładowo, w okolicach Kalisza istniał zwyczaj przybierania „palemek” do święcenia, przy pomocy: bukszpanu, borówek, czasem kolorowych wstążeczek [12]. Na Krajnie składała się ona z: wierzbowych gałązek, przewiązanych wstążką, z zatkniętymi suchymi lub papierowymi kwiatami, także z trzcinowym „piórem”, sporadycznie dodawano też gałązkę brzozy [13].
Palemki do święcenia zanosiły kobiety, bądź dzieci, a po przyniesieniu ich do domu, palemki za obrazy religijne wierząc, że ochronią one dom oraz jego mieszkańców przed niebezpieczeństwem ze strony ognia, oraz piorunów[14] [15]. Na terenach należących do Krajny zatykano je także w pola, by chroniły przyszłe plony. Dymem z palonej palmy okadzano chore zwierzęta. Niekiedy palmy wkładano zmarłym do trumny. Palmę przechowywano do następnej Niedzieli Palmowej, po poświęceniu nowej, starą palono [16].
W Siemianowicach, w pow. kępińskim kładziono gałązki wierzbowe do wody i czekano, czy rozkwitną do Niedzieli Wielkanocnej, jeśli tak się stało – oznaczać to miało szczęście [17].

Poza tym czas Wielkiego Tygodnia, czy też samej Niedzieli Palmowej, był czasem w którym przygotowania do świąt ruszały pełną parą – zarówno w wiejskich chałupach, jak i w ziemiańskim dworze. W majątku ziemskim położonym w Chlewie, znajdującym się w okolicach Kalisza, w latach 30. XX wieku, to właśnie od niedzieli palmowej zaczynały się wielkie porządki na folwarku, domu i w parku. Dworski ogrodnik ostro pracował w ogrodzie, a na wsi domy bielono i robiono wielkie pranie [18]. Także w Polwicy, w okolicach Środy Wlkp., z którego pochodziła Marianna Jasiecka, Wielki Tydzień był czasem, wielkich porządków. Z tej okazji gospodynie pilnowały, aby ich pociechy świętowały Zmartwychwstanie Chrystusa czyste, a każdy z domowników posiadał w tym czasie czyste, odświętne ubrania [19]. Z kolei, pochodząca z majątku w Rzeszynku, Izabela Amrogowiczówna (późniejsza Drwęska), przyznawała, że wraz z rodzeństwem pomagała przy przygotowaniach wędlin, gdyż ojciec uważał, że dzieci powinny pomagać, a nie gapić się: „Krajałyśmy ugotowane mięso na salceson, drewnianym szpikulcem przekłuwałyśmy kiełbasy, ucierałyśmy saletrę z cukrem, przebierałyśmy pieprz [20].
Do mniej znanych praktyk, związanych ze świątecznymi porządkami, oczyszczeniem, mających miejsce w tym okresie należy dodać także, wynoszenie słomy z sienników  na granicę wsi, aby pchły uciekły (okolice Gniezna) [21].




Wielki Czwartek.







 M. E. Andriolli, "Kłopoty Wielkanocne".




Na Krajnie, przed świętami dokładnie sprzątano obejście, chałupę, budynki gospodarcze i podwórze; bielono ściany chałupy, a tam, gdzie była panna na wydaniu, malowano ściany na zewnątrz kolorem niebieskim [22]. Ponadto krajeńskie gospodynie wierzyły, że Wielki Czwartek był najlepszym dniem na przesadzanie kwiatów. W Wielki Czwartek rozpoczynano też wypieki ciast świątecznych [23].
            Nieliczne wzmianki, pochodzące od najstarszych mieszkańców okolic Koźlątkowa pod Kaliszem, oraz Gościeszyna pod Gnieznem, sugerują że w Wielką Środę i Wielki Czwartek palono kukłę Judasza, podczas gdy w innych regionach Wielkopolski miało wówczas dochodzić do jej topienia [24].


Wielki Piątek.


W religijno-magicznym sposobie myślenia ludu, był to dzień upamiętniającym śmierć Chrystusa, a zatem uznawany był za dzień bez Boga. Toteż wszelkie czarty, demony i czarownice mogły hulać dowoli, unikano więc wizyt obcych szczególnie po zachodzie słońca [25]. Z  tego też powodu gospodynie wypiekające świąteczne ciasta, wolały pozostawać w izbie same, aby zabezpieczyć swoje wypieki przed wpływem „złych oczu” [26].
Tego dnia w Wielkopolsce praktykowano obyczaj zwany: „Boże rany”.  Na pamiątkę ran Chrystusowych gospodarz lub w niektórych rodzinach gospodyni, najczęściej wczesnym rankiem, najpierw bili współmałżonka, potem dzieci, mówiąc „Boże rany od deski do ściany” lub „Pan Jezus ciężko cierpiał i umarł za nas na krzyżu”. W niektórych rodzinach rodzice wspólnie smagali dzieci. Chłostano najczęściej gałązkami tarniny, także agrestu, rzadziej jałowca, paskiem lub patykiem [27]. Zwyczaj ten dotyczył każdego, nie omijał nawet ziemiańskich latorośli o czym wspominała, przywoływana wcześniej Izabela Drwęska: Rano budziły nas krzyki z pokoi starszego rodzeństwa, gdzie rózgą dostawali „boże rany”. Nic nie chroniło nas od tradycyjnej „w skóry” [28].
Dodawała także i inne zwyczaje panujące tego dnia w posiadłości jej rodziców, jak chociażby to, że w jej rodzimym domu piło się kakao na wodzie, a na obiad był żur i kartofle. O maśle czy mleku nie było mowy [29]. Ponadto, w Wielki Piątek w Rzeszynku prace w majątku kończyły się po godzinie 14, tak aby każdy  mógł się udać do kościoła w Kościeszkach, odwiedzić Grób Pański [30].

            Ogromne znaczenie, tego dnia odgrywała także tradycja, odbywania rytualnych kąpieli, którym towarzyszył szereg wierzeń. Nim jednak do nich przejdziemy, najpierw pozwolimy sobie na objaśnienie symboliki wody, co pomoże czytelnikom lepiej zrozumieć rolę jaką odgrywał ów żywioł w obrzędowości wielkanocnej.
W pierwszej kolejności powinna ona być rozpatrywana jako pramateria, bogata w pierwiastki, z których powstają zalążki wszelakich form życia. Toteż w mitycznym rozumowaniu deszcz symbolizował nasienie męskiego bóstwa niebiańskiego („ojciec niebo”), zapładniające ono „matki ziemi”. W wielu mitach kosmologicznych, tj. dotyczących powstania świata, wyłania się on stopniowo z wody, która to poprzedza jego istnienie. Z kolei w mitach apokaliptycznych potop jest karą za moralny upadek ludzkości – koniec ów nie jest nigdy ostateczny, bowiem gdy wezbrane wody opadną, ukażą nowy, oczyszczony świat, w którym wszystko rozpocznie się od nowa. Symbolika odrodzenia dotyczy także rytualnych kąpieli, a także chrztu – w myśleniu religijnym, żywioł ten zmywa oczyszcza, bowiem zmywa grzechy, wszelkie niedoskonałości, ślady choroby, czy też zbrukania rytualnego. Występują tutaj odwołania do chaosu, kulturowe znaczenie którego mówiliśmy sobie ostatnim razem. W końcu w wielu mitach i podaniach napicie się „wody życia” zapewnia wieczne  życie. Należy także pamiętać, że woda symbolizuje pierwiastek żeński – fakt ten będzie miał znaczenie, gdy omawiać będziemy zwyczaje związane z polewaniem młodych dziewcząt w Lany Poniedziałek [31].
            W Wielki Piątek myto się na dworze, przed wschodem słońca lub w strumieniu, rzece, jeziorze. Taka kąpiel miała magiczną moc, zapewniała zdrowie i ładną cerę (zwyczaj znany w Krajnie Złotowskiej m.in. w Sławianowie, Buntowie). W Głomsku kąpano się w poniedziałek wielkanocny. W drodze do jeziora lub strumienia i także w drodze powrotnej należało zachować milczenie i nie wolno było się oglądać za siebie [32].
W rejonach Kalisza pokutowało przeświadczenie, że ta „uświęcona” kąpiel ma za zadanie ochronić ciało przed wszelkimi chorobami skóry [33], podobnie w Sulmierzycach wierzono, że zażycie kąpieli w Wielki Piątek, zabezpiecza przed wrzodami [34]. Na Pałukach tłumaczono sobie moc wielkopiątkowej kąpieli w następujący sposób: gdy ktoś stoi niżej, umyje się w tej samej wodzie, zabierze na siebie chorobę płynącą z wodą [35]. Zaś we wsi Topola Wielka, w pow. ostrowskim, młodzież zrywała się rychło do kąpieli w pobliskim rowie z wodą, wyznając zasadę: iż ten kto się w niej wykąpie będzie piękny i gładki [36]. 


Zdobieniem jajek zajmowano się na ogół w Wielki Piątek, bądź Sobotę, a było to zajęcie typowo kobiece. Wykonywano zarówno kraszanki (jajka barwione na jednolity kolor), jak i jak i pisanki (zdobione tradycyjnymi wzorami) – przy czym tradycja wykonywania tych drugich, najdłużej zachowała się we Wschodniej Wielkopolsce [37].
Przykładowo, w okolicach Kalisza do barwienia jajek używano łusek cebuli, buraków, piórek młodego żyta, lub kory olchowej [38]. Dodatkowo, dla ozdoby wykonywano wzory, najczęściej skromne, zgeometryzowane, wydrapywano szpilką. Zdobienie miało wzmocnić siłę magiczną jajka [39].
Na Krajnie nie zachowała się tradycja wykonywania pisanek, czyli nanoszenia wzorów woskiem, a następnie gotowania jajek w barwniku. Najprawdopodobniej jeszcze na pocz. XX wieku w okolicach Złotowa wykonywano pisanki. Do czasów współczesnych zachował się natomiast zwyczaj wykonywania kraszanek, tj. jaj barwionych na jeden kolor. Kraszanki początkowo barwiono w naturalnych, roślinnych barwnikach gotując jaja np. w cebuli, oziminie, owocach tarniny, korze dębu [40].
Na Pałukach znany jest zwyczaj malowania jaj wielkanocnych, w łupinie cebuli, w oziminie lub kolorowych papierkach  powszechny jest na całych Pałukach po dzień dzisiejszy. Jajka malowano bez wzorków i używania wosku. Opowiadają starsi ludzie, że zdarzało się, iż w jajku wielkanocnym znajdywano igłę, która w niewiadomy sposób się tam dostała. Przypisywano to czarom dlatego po wyjęciu jej i przeżegnaniu wyrzucano [41].








Pisanki wielkanocne, w Muzeum Etnograficznym w Pile.






Najwyższa pora by wyjaśnić ogólną symbolikę wielkanocnego jajka – bez względu na to czy to przedstawianego w formie pisanki, czy też kraszanki. Najprościej rzecz ujmując: jajko jest rozumiane w swej symbolice jako symbol życia w zarodku, skondensowana energia życia [42]. Ponadto, w szerszym zakresie jego postać odwołuje się do pojęcia „pierwotnej materii”, ponieważ stanowiło ono harmonijne odzwierciedlenie istoty kosmosu, a każda z części składowych – skorupa, błona, białko i żółtko symbolizowały żywioły powietrze, ziemię, wodę i ogień [43]. W mitologii japońskiej świat został ukształtowany z chaotycznej masy podobnej do jajka o słabo zarysowanych liniach, zawierającej zarodki. Wówczas Niebo i Ziemia nie były jeszcze rozdzielone, a pierwiastki in i yo (chiń.: jin i jang) stanowiły jedność [44]. W mitologii fińskiej, ciało brzemiennej niebiańskiej dziewicy Ilmatar, przez ponad 700 lat unosiło się na bezkresnych  wodach praoceanu. Jako, że nie istniał jeszcze ląd, zesłana przez bogów kaczka poprosiła Córę Powietrza, czy mogłaby na jej kolanie uwić gniazdo i wysiedzieć jaja. Za zgodą bogini, tak też się stało, lecz gdy Ilmatar przypadkiem poruszyła niefortunnie nogą, kacze jaja pospadały w wodę i rozbijając się, przemieniły się w rzeczy „dobre i pożyteczne”: z dolnej skorupy jaja powstała ziemia, z górnej – nieboskłon, z żółtka -zrodziło się słońce, z białka – księżyc, z jasnych skorupek – powstały gwiazdy, a z ciemnych – chmury [45].  
Symbolika ta wykorzystywana była w średniowiecznej alchemii, ale i także w malarstwie do XVIII w., na portretach uczonych, którzy dzierżą w ręku jajko jako atrybut doskonałości [46]. W zabiegach medycyny ludowej Ziemi Wieluńskiej jajko uważano za lekarstwo na chorobę i urok. Chroniło przed pożarem. Taczanie jajka po ciele chorego miało wlewać w niego nowe siły i odmładzać go. Wydmuszki pisanek wielkanocnych położone pod drzewami owocowymi miały je chronić przed szkodnikami [47].

W kręgu pogańskich, słowiańskich tradycji pokutowało przekonanie, że zabarwione na czerwono jajko, to symbol życia odrodzonego, pozwalający na ponowne nawiązanie kontaktów żywych ze zmarłymi przodkami. Składanie jaj barwionych na czerwono (czerwień to przecież kolor krwi, w tradycji słowiańskiej siedliska duszy) w okresie wiosennym na grobach zmarłych to tradycja wcale nie tak odległa w czasie, jeszcze na początku XX wieku na wiosnę zanoszono jajka na cmentarze, toczono je po mogiłach czy je weń wkopywano [48]. Niestety brak śladów na tego typu praktyk, na terenach wielkopolskich [49]. Wg W. Klingera (badacza specjalizującego się w badaniu powiązań tradycji świata klasycznego, z tradycją słowiańską, ze szczególnym uwzględnieniem polskiej), jajku barwionemu na czerwono, przypisywano szczególną magiczną moc znajdująca zastosowanie zarówno w medycynie ludowej, jak i praktykach magicznych, opierających  się na zapewnieniu sobie ochrony, a także pobudzeniu wegetacji. Wierzono bowiem, że zabezpieczało ono żywych od wpływu złych, nieprzyjaznych człowiekowi sił nadprzyrodzonych [50].
Wszystko to za sprawą, symboliki koloru czerwonego, który swoim znaczeniem odwołuje się do istoty ognia – żywiołu, który posiada moc niszczenia uroków, stąd też min. istniał zwyczaj wiązania czerwonych wstążeczek dzieciom, oraz koniom, by zabezpieczyć je od wszelkich uroków.  
Nawiązując do wiary w magiczną moc poświęconego wielkanocnego jaja, trzeba dodać, że w niektórych regionach Wielkopolski (w tym naszego Regionu), istniał obyczaj dodawania go bydłu do paszy (Mikorzyn). W innych wsiach wielkopolskich, zakopywano także w ogrodzie skorupki kraszanek, bądź pisanek. Wiązało się to z przeświadczeniem, iż jajko, w którym zawarte są siły życiowe, przekazuje zawarte w sobie siły twórcze „obdarowanych” nim roślinom i zwierzętom[51].


Wielka Sobota

            Przypuszcza się, że zwyczaj święconki wywodzi się z dawnych, przedchrześcijańskich uczt agrarnych, niewątpliwie powiązanych także kultem przodków (który uobecniał się przy okazji dat, związanych z czasem przesilenia). Święconki do kościoła zanosiły zazwyczaj dzieci, a  święcono je w kościele, a tam gdzie nie było świątyni – przed kapliczką, u bogatego gospodarza, lub we dworze. Ostatni przykład niechaj zilustrują wspomnienia pisarki, Marii Dąbrowskiej, dotyczące okresu Wielkanocnego, w jej rodzinnym Russowie, koło Kalisza: „Przed domem w całym okręgu dziedzińca na jego białych kamieniach siedziały baby ze wsi pobożne jak na mszy […]. „Koszyki ze święconym stały przed nami nie domknięte – pachnące z daleka szafranem, kiełbasą i chlebem” [52]. Z terenów Zachodniej Wielkopolski – dokładniej okolic Konojadu, pochodzi wzmianka, o tym jak we dworze służba: otrzymywała święcone złożone „z trzech gatunków mięsiwa” (zwykle skopowinę, wieprzowinę i kiełbasę), z trzech gatunków chleba (pszennego, placka i baby), z kawałka sera, a nadto jaja, masło, sól i pieprz oraz kieliszek wódki lub wino [53].
     O. Kolberg wspominając o zawartości wielkopolskich koszyczków, wymieniał następujące produkty: musi być u komorników i chałupników wieprzowina wędzona i gotowana, jaja, placki i kiełbasy, u bogatszych gospodarzy też cielęcina (…). Na Wielkanoc pieką placki z pszennej mąki, zarobione na młodziach i mleku, osolone i zasypane bobkiem (korzeniem), wielkości zwyczajnych bochenków chleba ( u uboższych placki te są z mąki rżanej), wędzą mięsiwo, tj. kiełbasy, szynki, głowiznę. Prócz tego stawiają do święcenia: jaja, pieprz, sól, bochenek chleba, oliwę, ocet, wódkę, ser, masło i chrzan [54]. 
W tradycji wielkopolskiej, ciasto było obowiązkowe, najpierw w święconce – a potem na świątecznym stole: W Kaliskiem wspominają, że w czasie wielkiej biedy, kiedy nie starczało na placek na święta Bożego Narodzenia, wypiekano go  jednak zawsze na Wielkanoc [55].
Tradycja wypieku ciast z okazji omawianego ciasta, wynikał z praktykowanego do czasów I Wojny Światowej zwyczaju wypieku jednego tylko placka, sporządzanego z mąki żytniej [56].  Poruszając ów słodki wątek, nie sposób nie wspomnieć wcale o słynnych wielkanocnych babach, których pieczenie obrosło legendą. Istniał szereg przeświadczeń związanych z ich wypiekiem (nie wolno było stawiać ich w przeciągu, starano się nie trzaskać drzwiami, unikać rozmów, etc.), sukces miał stanowić także przepis zalecany przez kucharzy wielkopolskich, zalecających aby na „babę łokciowa wielkanocną” użyć 1 litr żółtek na 2 szklanki mąki [57].
Dopiero w XX wieku pod wpływem miejskim pojawia się w święconce baranek z masła (potem z cukru, czekolady) [58]. Znajdująca się w koszyczku figurka baranka symbolizować miała Chrystusa i jego ofiarę, ale także odwoływać się tradycji składnia rytualnej ofiary z baranka, w takcie trwania święta Paschy. Zwyczaj ten posiadał przede wszystkim mieszczański, bądź szlachecki charakter, na wsiach zdarzał się sporadycznie - a został wprowadzony do obrzędowości wielkanocnej w XVI w., przez papieża Urbana V [ 59].



"Święcone" z majątku w Szubinie, 1938 rok.



Co oczywiste, ziemiańskie święconki były zamożniejsze i okazalsze – ustawiano je przykrytym białym obrusem stole, w specjalnie wyznaczonym do tego miejscu. Tam też na półmiskach ustawiano specjały, przeznaczone do poświęcenia. Wśród nich znajdował się także sękacz, który mógł być oblany czekoladowym lukrem. Był on powszechny w ziemiańskim święconym, ponieważ występował na Kresach, w centralnej Polsce i Wielkopolsce [60]. A same pisanki wielkanocne należały do najczęstszych podarunków wielkanocnych – o czym świadczy ilość, w jakiej postawały w ziemiańskich dworach. W Polwicy u Jasieckich w końcu XIX w. pisanek potrzeba było „najmniej dwie kopy”. Ale bywało, że farbowano na różne kolory 30 kop jajek, tj. 1800 sztuk [ 61].
            Do „święconki” zaliczano także obyczaje, występujące na terenie Krajny: święcono w kościołach wodę i gałązki głogu. Poświęcony głóg przynoszono do domu i wtykano za obrazy. Woda i głóg miały chronić dom przed złem, a głównie przed uderzeniem pioruna. Woda święcona powinna zawsze być w domu, kropiono nią ziemię przed pierwszym wysiewem, kropiono także bydło przed pierwszym wypasem. Przed pierwszym wiosennym wypasem gospodarz kropił krowy święconą wodą i smarował pyski solą [62].
           
W tej części Regionu praktykowano obyczaj palenia ognisk przed kościołem, Na Krajnie w Wielką Sobotę palono ogniska przed kościołem, z których potem przynoszono do domu niespalone gałązki cierni, które zatykano w pole, by zapewniały urodzaj i ochronę plonów przed gradobiciem [63]. Wg A. Brencza, tradycja święcenia ognia, pozostaje charakterystyczną dla terenów południowej Wielkopolski. Z przykościelnego ogniska zabierano węgielki, którymi rozpalano na nowo domowe paleniska. Wykorzystanie owego ognia znajdywało także zastosowanie w ludowej weterynarii, gdyż za jego pośrednictwem wykonywano okadzanie chorych na przyrok (urok) i paskudnika krów [64].
Symbolika oczyszczenia i odrodzenia pozostaje głęboko związany nie tylko z żywiołem wody, ale także i ognia. W wielu kulturach postrzegany był jako dar niebios, a także forma pod jaką postaci teofanii – chwili gdy bóstwa z jakiegoś powodu zdecydowały się ujawnić śmiertelnikom. Miało to związek z powiązaniem tegoż pierwiastka, z symboliką słońca. Ogień posiadał w sobie moc niszczenia wrogich człowiekowi sił nadprzyrodzonych, a także niwelowania skutków rzucanych przez czarownice uroków. Istotnym było, aby święte paleniska, nigdy nie zgasły, bowiem oznaczałoby to, że światłość ustąpiła mrokowi. Znane są także praktyki polegające na gaszenia starego i rozpalania nowego ognia, w obrzędowości związanej z rozpoczynaniem nowego cyklu wegetatywnego. Stąd też żywioł ten został uznany za oczyszczający, ale także odradzający – był niezbędnym czynnikiem w akcie zniszczenia starej „formy”, po którym następowało symboliczne odrodzenie (najsłynniejszym tego przykładem będzie postać feniksa) [65].

            Na sam koniec pierwszej części poświęconej obrzędowości wielkanocnej, warto przywołać kilka charakterystycznych zwyczajów związanych z omawianym okresem.
Na Krajnie w Sobotę Wielkanocną robiono też gniazdka dla zająca, w których dzieci odnajdywały w niedzielę słodycze. Zwyczaj ten pojawił się w XX wieku i jest pochodzenia niemieckiego [66]. Zwyczaj ten zapożyczony z tradycji niemieckiej, najpierw przedostał się do obyczajowości szlacheckiej i mieszczańskiej, a z rzadka można było natrafić na niego na wielkopolskich wsiach, gdzie obchodzony bywał w Wielki Czwartek (tereny: środkowej, północnej, zachodniej i południowo-zachodniej Wielkopolski). Łączy on w sobie zarazem w swej istocie wyobrażenia zalążka przyszłego życia i zająca – reprezentanta i gwaranta dobrej reprodukcji [67]. Odnotowujemy go także we wspomnieniach J. J. Nieżykowskiego, kiedy to w jego rodzinnym majątku położonym w Chlewie koło Kalisza w Niedzielę Wielkanocną od rana dzieci szukały w parku pod drzewami pochowanych przez zajączka olbrzymich jaj pełnych czekoladek i pieniążków [68]. Wśród wielkanocnych łakoci znajdywano także: jajka z marcepana, marcepanowe kiełbaski i zwierzątka z czekolady [69].

            Do tradycji Wielkopolskich należały także odwiedziny Grobów Pańskich.
Charakterystyczny za to dla Ziemi Kaliskiej był i jest do dzisiaj zwyczaj stawiania straży przy grobach Chrystusa urządzanych w kościołach.  Straż ową zowie się „turkami". Kolberg w notatce z Sulmierzyc z 1820 roku podaje dokładny opis takich „turków". W Kaliskiem zwyczaj ten jest nadal żywy. Na wsi rolę tę pełnią często strażacy ubrani w galowe mundury, a również w jednym z najstarszych kaliskich kościołów p.w. św. Mikołaja (obecnie katedra) „turki” strzegą grobu w strojach przypominających mundury szwajcarskiej gwardii papieskiej [70].
            Także ziemiaństwo starało się wykazać w tym czasie gestem. W 1897, ziemianka Maria Jasiecka z Polwicy, posłała do kościoła parafialnego w Śnieciskach, aby ustroić Grób Pański, „bujne hiacynty w trzech kolorach: białe, liliowe i różowe, które wyhodował ogrodnik” [71].  

Pozostając w kręgu ziemiańskiej obrzędowości dotyczącej omawianego święta, warto przywołać wspomnienia Jerzego Jacka Nieżychowskiego, który przedstawiał jak wyglądało wielkosobotnie popołudnie w jego rodzinnym majątku w Chlewie, w latach 30. XX w.: „Zgodnie z przepisami kościelnymi post obowiązywał do godziny 12 w południe, ale wiele domów pościło jeszcze w sobotę” […]. Po poświęceniu stołu przez księdza około godziny 16 jedzono lekki podwieczorek [72]. Ziemianin zapamiętał także, jak w sobotę rano przygotowywano stoły w jadalni jego rodzinnego dworu w Chlewie: „Główny stół […] odsuwano jak najdalej od północnej ściany by pod oknem ustawić stół owalny z salonu matki […]. Ten mahoniowy stół, pozornie niewielki, rozkładał się z zegarmistrzowską precyzją na 20 osoby”. W jadalni Nieżychowskich stały też dwa boczne stoły i barki na kółkach [73].
Ponadto warto odnotować ziemiańską tradycję, wg której jeden z dwóch dni świąt spędzano u siebie w majątku, w otoczeniu rodziny, podczas gdy drugiego udawano się z odwiedzinami do sąsiedniego dworu. U Nieżychowskich co roku spędzano je w gronie rodziny i sąsiadów co roku w innym domu Niżychowski wspominał stary zwyczaj spotykania się w święta Wielkiejnocy w gronie rodziny i sąsiadów co roku w innym domu. W czasie świąt odbywały się też śluby i wesela [74].

Autor: Marta Kaleta.

Przypisy.

[1] zob. M. Eliade, Roślinność: symbole i ryty odnowienia, [w:] Traktat o historii religii, Łódź 1993, Wydawnictwo Opus.
[2] zob. B. Andrzejczak , Obrzędy i obyczaje doroczne w Kaliskiem, [w:] Literatura ludowa, nr.1-2, Warszawa 1964, Polskie Towarzystwo Ludoznawcze, s. 51.
[3] Tamże, s. 54.
[4] zob. Tamże, s. 31-32.
[5] A. Brencz, Wielkopolski Rok Obrzędowy. Tradycja i zmiana, Poznań 2006, Wydawnictwo Poznańskie, s. 160.
[6] Tamże,  s. 168.
[7] Tamże, s. 168-170.
[8] J. Dydowiczowa, Zwyczaje i obrzędy doroczne, [w:] Kultura ludowa Wielkopolski, t. III, J. Burszta (red.), Poznań 1967, Wydawnictwo Poznańskie, s. 56.
[9] zob. A. Brencz, dz. cyt., s. 170.
[10] Tamże, s. 161.
[11] http://www.interklasa.pl/portal/dokumenty/m006/Menu/Obrzedy%20Wierzenia%20i%20zabiegi%20magiczne/index.html
[12] zob. A. Jabłońska-Ważny, Zwyczaje i obrzędy doroczne, [w:] Zachować żywy głos tradycji, Kalisz 2007, Muzeum Okręgowe Ziemi Kaliskiej, s. 19.
[13] Strona Internetowa Muzeum Krajny, Zwyczaje i obrzędy  wielkopostne i wielkanocne na Krajnie, (stan na dnia 12.11.2017): http://sikora.edomena.pl/muzeumkrajny.eu/content.php?kat=3&mod=new
[14] zob. Tamże.
[15] zob. zob. A. Jabłońska-Ważny, dz. cyt., s. 20.
[16] Strona Internetowa Muzeum Krajny, dz. cyt.
[17] zob. J. Dydowiczowa, dz. cyt., s. 56-57.
[18] zob. T. A. Pruszak, O ziemiańskim świętowaniu. Tradycje świąt Bożego Narodzenia i Wielkiejnocy ,Warszawa 2011, PWN, s. 192.
[19] Tamże, s. 192.
[20] Tamże, s. 206.
[21] J. Dydowiczowa, dz. cyt., s. 62.
[22] http://pokazywarka.pl/folklor-krajna/ (stan na dnia 12.11.2017).
[23] Tamże.
[24] zob. A. Brencz, dz. cyt., s. 176.
[25] A. Jabłońska-Ważny, dz. cyt., s. 20.
[26] zob. Tamże.
[27] Strona Internetowa Muzeum Krajny, dz. cyt.
[28] T. A. Pruszak, dz. cyt., s. 222.
[29] Tamże.
[30]Tamże, s. 225.
[31] zob. M. Eliade, Wody i symbolizm akwatyczny, [w:] Traktat o historii religii, Łódź 1993, Wydawnictwo Opus.
[33] A. Jabłońska-Ważny, dz. cyt., s. 20.
[34] J. Dydowiczowa, dz. cyt., s. 57.
[35] A. Brencz, dz. cyt., s. 173.
[36] Tamże.
[37] Tamże, s. 178.
[38] A. Jabłońska-Ważny, dz. cyt., s. 21.
[39] Tamże.
[40] Strona Internetowa Muzeum Krajny, dz. cyt.
[41] K. Skłodowska-Antonowicz, Doroczne obrzędy i zwyczaje na Pałukach, „Ziemia” 1970, Wydawnictwo PTTK, s. 91.
[42] zob. J. Dydowiczowa, dz. cyt., s. 56.
[43] A. Brencz, dz. cyt., s. 176.
[44] zob. J. Tubielewicz, Mitologia Japonii, Warszawa 1986, Wydawnictwo artystyczne i filmowe, s. 26.
[45] zob. Z. Drapella, Mity fińskie, [w:] Mity i legendy morskie, Gdańsk 1978, Wydawnictwo Morskie, s. 130.
[46] A. Brencz, dz. cyt., s. 176.
[47] http://www.interklasa.pl/portal/dokumenty/m006/Menu/Obrzedy%20Wierzenia%20i%20zabiegi%20magiczne/index.html
[48] Tamże, s. 177.
[49] Tamże.
[50] Tamże.
[51] zob. J. Dydowiczowa, dz. cyt., s. 62.
[52] M. Łozińska, W ziemiańskim dworze. Codzienność, obyczaje, święta, zabawy, Warszawa 2011, 2012, PWN, s. 141.
[53] B. Michalakówna, Pożywienie, [w:] Kultura ludowa Wielkopolski, t. III, J. Burszta (red.), Poznań 1967, Wydawnictwo Poznańskie, s. 439-440.
[54] Tamże, s. 439.
[55] Tamże.
[56] Tamże.
[57] zob. T. A. Pruszak, dz. cyt., s. 202.
[58] Strona Internetowa Muzeum Krajny, dz. cyt.
[59] zob. A. Brencz, dz. cyt., s. 181.
[60] T. A. Pruszak, dz. cyt., s. 239.
[61] Tamże, s. 211.
[62] Strona Internetowa Muzeum Krajny, dz. cyt.
[63] Tamże.
[64] A. Brencz, dz. cyt., s. 178.
[65] zob.  P. Kowalski, hasło: ogień [w:]Leksykon znaki świata: omen, przesąd, znaczenia, Wrocław-Warszawa 1998, PWN, s. 237.
[66]  Strona Internetowa Muzeum Krajny, dz. cyt.
[67] A. Brencz, dz. cyt., s. 172.
[68] T. A. Pruszak, dz. cyt., s. 287.
[69] zob. M. Łozińska, dz. cyt., .s 150.
[70] A. Jabłońska-Ważny, dz. cyt., s. 20.
[71] T. A. Pruszak, dz. cyt., s. 209.
[72] Tamże, s. 266.
[73] Tamże, s. 235.
[74] Tamże, s. 282-283.


Bibliografia.
  1. Andrzejczak Barbara, Obrzędy i obyczaje doroczne w Kaliskiem, [w:] Literatura ludowa, nr.1-2, Warszawa 1964, Polskie Towarzystwo Ludoznawcze
  2.  Brencz Andrzej, Wielkopolski Rok Obrzędowy. Tradycja i zmiana, Poznań 2006, Wydawnictwo Poznańskie.
  3. Drapella Zofia, Mity fińskie, [w:] Mity i legendy morskie, Gdańsk 1978, Wydawnictwo Morskie.
  4. Dydowiczowa Janina, Zwyczaje i obrzędy doroczne, [w:] Kultura ludowa Wielkopolski, t. III, J. Burszta (red.), Poznań 1967, Wydawnictwo Poznańskie.
  5. Eliade Mircea,”Traktat o historii religii, Łódź 1993, Wydawnictwo Opus.
  6. Jabłońska-Ważny Anna, Zwyczaje i obrzędy doroczne, [w:] Zachować żywy głos tradycji, Kalisz 2007, Muzeum Okręgowe Ziemi Kaliskiej.
  7. Jarosiński Roman  (red.), Leksykon symboli, Warszawa 1991, Wydawnictwo ROK Corporation SA.
  8. Kolberg Oskar, Dzieła wszystkie. Kaliskie, t. XXIII, Kraków-Warszawa 1964, Polskie Wydawnictwo Muzyczne : Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza.
  9. Kopaliński Władysław, Słownik symboli, Warszawa 1991, Wiedza Powszechna.
  10. Kowalski Piotr, Leksykon znaki świata: omen, przesąd, znaczenia, Wrocław-Warszawa 1998, PWN.
  11. Kukier Ryszard, Kultura ludowa mieszkańców Krajny Złotowskiej, [w:] Ziemia Złotowska, red. Wojciech Wrzesiński, Gdańsk 1969.
  12.  Łozińska Maja, W ziemiańskim dworze. Codzienność, obyczaje, święta, zabawy, Warszawa 2011, 2012, PWN.
  13. Michalakówna Barbara, Pożywienie, [w:] Kultura ludowa Wielkopolski, t. III, J. Burszta (red.), Poznań 1967, Wydawnictwo Poznańskie.
  14. Moszyński Kazimierz, Kultura Ludowa Słowian, t. II, Kraków 1934, Polska Akademia Umiejętności.
  15. Niedźwiecki Jan, Zarys wybranych zagadnień tradycyjnej kultury Krajniaków Złotowskich, „Koszalińskie Zeszyty Muzealne” 1973, nr 3.
  1. Skłodowska-Antonowicz Kalina, Doroczne obrzędy i zwyczaje na Pałukach, „Ziemia” 1970, Wydawnictwo PTTK.
  2. Pruszak Tomasz Adam, O ziemiańskim świętowaniu. Tradycje świąt Bożego Narodzenia i Wielkiejnocy ,Warszawa 2011, PWN
  3. Tubielewicz Jolanta, Mitologia Japonii, Warszawa 1986, Wydawnictwo artystyczne i filmowe.
  4.  Wyrwa Andrzej (red.), Studia i materiały do dziejów Pałuk, Tom V. Współczesne środowisko naturalne, osadnictwo, folklor Pałuk, Poznań 2003, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza.


Źródła internetowe:


I. Dialektologia Polska:
  1. Kultura Ludowa Krainy: http://www.dialektologia.uw.edu.pl/index.php?l1=opis-dialektow&l2=dialekt-wielkopolski&l3=krajna&l4=krajna-kultura
  2. Kultura Ludowa Południowej Wielkopolski: http://www.dialektologia.uw.edu.pl/index.php?l1=opis-dialektow&l2=dialekt-wielkopolski&l3=wielkopolska-poludniowa&l4=wielkopolska-pld-kultura
  3. Kultura Ludowa Północnej Wielkopolski: http://www.dialektologia.uw.edu.pl/index.php?l1=opis-dialektow&l2=dialekt-wielkopolski&l3=wielkopolska-polnocna&l4=wielkopolska-pn-kultura
  4. Kultura Ludowa Wschodniej Wielkopolski: http://www.dialektologia.uw.edu.pl/index.php?l1=opis-dialektow&l2=dialekt-wielkopolski&l3=wielkopolska-wschodnia&l4=wielkopolska-wsch-kultura

II. Krajna. Historia- Etnografia- Folklor:


Źródła ilustracji:

1.  Artystyczna wizja spotkania Marzanny i Młodej Wiosny:
"Mitologie świata: Słowianie", seria wydawana przez Rzeczpospolitą/
2. J. Ryszkiewicz, "Nieudane baby":
https://najednejnodze.files.wordpress.com/2014/04/img203.jpg
3.  M. E. Andriolli, "Kłopoty Wielkanocne":
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/4/4e/Micha%C5%82_Elwiro_Andriolli%2C_K%C5%82opoty_wielkanocne.jpg
4.  Pisanki wielkanocne, w Muzeum Etnograficznym w Pile:
 Brencz Andrzej, Wielkopolski Rok Obrzędowy. Tradycja i zmiana, Poznań 2006, Wydawnictwo Poznańskie.
5.  "Święcone" z majątku w Szubinie, 1938 rok:
Pruszak Tomasz Adam, O ziemiańskim świętowaniu. Tradycje świąt Bożego Narodzenia i Wielkiejnocy ,Warszawa 2011, PWN

Fotografia początkowa, przedstawiająca skansen w Russowie - autorstwo autorki.