poniedziałek, 25 listopada 2019

Damy Wielkopolski Wschodniej, cz. 8: Osobistości wszelakie.


Dzisiejszym odcinkiem zamykamy cykl: "Damy Wielkopolski Wschodniej" . Stanowić będzie on zbiór osobistości wszelakie począwszy od: na wpół legendarnej pierwszej polskiej studentki, skandalistek, działaczki społeczne, na świętych (dosłownie) kończąc. 
Jeśli zatem chcecie się dowiedzieć: jakie sekrety pozwalały Aleksandrze Zajączek ciszyć się wieczną młodością, kto spopularyzował Hatha Yogę w Polsce, albo która polska polityk przeszła do historii, jako pierwsza używając w trakcie spotkań sejmowych wymówek w stylu: "muszę wyjść bo mam pilny telefon"... To zachęcamy do lektury! Poznacie te, i znacznie więcej ciekawostek związanych z naszym Regionem!

Uprzejmie także informujemy, że wszystkie zamieszczone przez nas materiały, są opublikowane przez nasz portal, w charakterze pro publico bono.  




Nawojka.



Nawojka, domniemana pierwsza polska studentka. 

           
Nie jest znana dokładna data jej urodzenia, ani pochodzenie – kwestią sporną pozostaje: czy kiedykolwiek istniała? Niektóre źródła zdają się sugerować, iż była ona córką rektora gnieźnieńskiej szkoły parafialnej. Najwyraźniej zamiłowanie do nauki odziedziczyła po ojcu  zamiłowanie do nauki, i ponoć to on był tym, który nauczył ją sztuki pisania i czytania w łacinie.  Jeśli istniała była bezwątpienia inteligentna, a przede wszystkim: bardzo odważna, bowiem czasach, gdy dostęp do nauki nie był możliwy dla kobiet, podjęła się niezwykle ryzykownego fortelu.
Pozorując siebie na chłopca, i otrzymawszy odpowiednie wsparcie finansowe od ojca udała się w podróż do Krakowa, gdzie przez  trzy lata przez nikogo nie zdemaskowana, pobierała nauki na miejscowym uniwersytecie. Z czasem jednak wydało się, że domniemany Andrzej/ Jakub, to tak naprawdę kobieta. I wybuchł skandal, który dziewczyna mogła przypłacić życiem płonąc na stosie. Ostatecznie: biorąc wstawiennictwo jej wykładowców, którzy podkreślać mieli, iż pilna z niej była studentka –zamieniono karę śmierci, na pokutę. w drodze łaski złagodzono i skazano ją na dożywotnią pokutę w klasztorze. Do końca życia uczyła mniszki sztuki czytania i pisania.
Istnieje też wersja, według której Nawojka uzyskała stopień bakałarza i otrzymała uni­wersytecką togę. Paradowała w niej po Krakowie akurat w Poniedziałek Wielkanoc­ny. Zdemaskowana została podczas polewania się wodą. Niektórzy opowiadają, że student zachorował i w trakcie badania przywołany medyk odkrył tajemnicę; inne źródła wspominają, że studentowi temu zaproponowano służbę u jednego z profesorów, a wtedy obowiązkiem takiego służącego było uczęszczanie z mistrzem do publicznej łaźni[1].
 Ziarnem prawdy w legendzie jest modlitew­nik, przy pomocy którego modliła się królowa Jadwiga. Wiemy, że ten nieistniejący już dziś XV-wieczny rękopis został napisany przez kobietę o imieniu Nawojka. I była to modlitwa pokutna[2].


Aleksandra Zajączek. 




Polska „Elżbieta Batory”, choć nie tak krwawa… Aleksandra Zajączek.
 

            Postać damy, którą mamy w tej chwili przyjemność przedstawić czytelnikom, była nie mniej barwna i kontrowersyjna co jej późniejszy mąż gen. Józef Zajączek. Jego przeciwnicy drwili z jego nazwiska, jak i herbu, a także z faktu jak bardzo potrafił on zabiegać o w względy cara. Skupmy się jednak na jego małżonce, która swego czasu uchodziła za żywą legendę.
            Przyszła pani generałowa Zajączkowa urodziła się ok. 1754 r. w Słonimie koło Grodna, w szlacheckiej, pochodzącej z Francji rodzinie Pernett. Jej ojciec Franciszek Pernett, był pułkownikiem wojsk litewskich i adiutantem hetmana Michała Kazimierza Ogińskiego[3].  Pierwszym jej mężem był pochodzący  z Francji nadworny lekarz Jana Klemensa Branickiego – pan Isaure, i był dużo starzy od swojej zachwycającej urodą małżonki.
            Małżeństwo doczekało się syna, jednak przetrwało zaledwie dziesięć lat. W tamtym czasie Aleksandra miała poznać swojego przyszłego (a zarazem kolejnego już) męża – gen. Józefa Zajączka. Między parą istniała niewielka, bowiem dwuletnia różnica wieku, a oni sami niemalże od razu przypadli sobie bardzo do gustu. Staraniami gen. Zajączka, i dzięki posiadanym przez niego wpływowym znajomościom udało się unieważnić pierwsze małżeństwo jego wybranki. Ostatecznie para stanęła na ślubnym kobiercu w 1786 roku.
            Będąc żoną wysokiego urzędnika państwowego, Zajączkowa aktywnie uczestniczyła w życiu najwyższych sfer towarzyskich. Organizowała przyjęcia i sama brała w nich udział, goszcząc w najlepszych salonach Warszawy i Paryża, gdzie mieszkała z mężem przez kilka lat. W 1815 roku generał został mianowany przez cara Aleksandra I namiestnikiem Królestwa Polskiego, księciem i generałem piechoty. Zajączkowie zamieszkali po tym fakcie w Pałacu Namiestnikowskim (Pałac Prezydencki) w Warszawie. Tytuł książęcy, herbu Świnka, otrzymali w 1818 roku[4].
            Jednakże tym z czego słynęła Aleksandra była jej nie przemijająca z biegiem lat uroda. Aby ją zatrzymać przy sobie dama miała własne sposoby:
Chłód uznawała za największego sprzymierzeńca pięknej skóry. Dzień rozpoczynała od kąpieli w wannie z lodowatą wodą. Codzienne uprawiała kilkukilometrowe spacery i jeździła konno. Jadła przede wszystkim owoce i warzywa, najczęściej surowe lub ochłodzone po ugotowaniu. Unikała gorących potraw. Przez całe życie sypiała przy szeroko otwartych oknach, trzymając pod łóżkiem balie z lodem, mające za zadanie jeszcze bardziej obniżać temperaturę w pomieszczeniu. By całkiem nie zamarznąć, otulała się na noc sarnią skórką. Przed każdym balem nacierała ciało lodem, dzięki czemu jej skóra napinała się i nabierała rumieńców. W późnym wieku stosowała również inne metody, dzięki którym wyglądała niezwykle młodo. Jak podają źródła, świeży wygląd skóry na ramionach zawdzięczała cienkiej warstwie wosku[5]. Nawet gdy była w wieku, w którym uznawana powinna być za starszą kobietę, wciąż wyglądała młodo i olśniewająco. Dopisywali jej młodzi kochankowie… nie raz dużo młodsi od niej samej. Nie zmieniło się to do ostatnich lat jej życia, kiedy ponoć Honoriusz Balzak oszacował jej wiek na trzydzieści pięć lat, podczas gdy księżna miała już liczyć sobie osiemdziesiąt dwie wiosny[6]!
            Małżeństwo Aleksandry i Józefa , mimo wzlotów i upadków, romansów jakie miewali od czasu do czasu obydwoje przetrwało, aż czterdzieści lat – do chwili śmierci księcia w 1826 roku. Para nie doczekała się wspólnych dzieci, toteż spadkobiercą ich majątku został zięć brata Józefa Zajączka – Józef Radoszewski.
Aleksandra z kolei dożyła sędziwego wieku dziewięćdziesięciu lat, zmarła w Warszawie 13 lutego 1845 roku, i tam też została pochowana.


Marianna Skórzewska



Marianna co Niemca zechciała....

 

Marianna z Ciecierskich Skórzewska, córka Józefa Ciecierskiego, cześnika podlaskiego i Anny z Malechowskich, urodziła się 6 grudnia 1741 r. prawdopodobnie na zamku w Gołańczy, należącym do babki ze strony matki — Marianny z Golińskich. Z dzieciństwa Marianny znany jest jeden epizod — ciężka choroba i cudowne uzdrowienie w 1746 r. za sprawą łaskami słynącego krucyfiksu w sanktuarium w Kcyni. Wykształcenie zdobywała przyszła pani Skórzewska w jakiejś szkole klasztornej[7].
Jako panna na wydaniu Marianna, poza swoim pokaźnym posagiem, zwracała uwagę bystrością swego umysłu (mimo pewnych braków, jak np. niedostateczna znajomość jęz. francuskiego). Twórca tekstu polskiego hymnu, przyjaciel Skórzewskich, Józef Wybicki, napisał o niej, że jej uroda, to połączenie piękna Greczynek z przymilnym uśmiechem właściwym Polkom[8].
Ostatecznie w 1755 roku, decyzją rodziny wyszła za mąż za starszego od siebie o trzydzieści dwa lata starszego od siebie Franciszka Skórzewskiego. Małżonek Marianny był „generałem dragonii zatrudniającym się służbą wojskową”. J. Wybicki pisał o nim, że „z chudego kapitana cały majątek zawdzięczał swej bogatejżonie”. Wniosła ona w posagu klucz margoniński. Wkrótce po ślubie, dzięki pieniądzom i koligacjom rodzinnym żony, Franciszek dobra te powiększył o majętność łabiszyńską.
Marianna górowała intelektem i temperamentem nad małżonkiem, „kądziel  przewodziła w tym stadle”. Najwyraźniej ujawniły to wydarzenia konfederacji barskiej, gdy generał Skórzewski bez zgody małżonki nie chciał przyjąć ofiarowanego mu „rejmentarstwa generalnego prowincji pruskiej”[9].
            W majątku położonym w Margonińskiej Wsi, Marianna zgromadziła zasoby pokaźnej biblioteki liczącej sobie ponad 300 tytułów: w tym literatury angielskiej, oraz prac naukowych z dziedzin nauk przyrodniczych i ścisłych. We dworze częstymi gośćmi byli pisarze oraz naukowcy.
            Pani Skórzewska posiadała także przyrządy naukowe: mikroskop, mikroskop słoneczny, barometr, termometr, globusy oraz model mózgu ludzkiego z brązu15. Owocem jej naukowych pasji była rozprawa: „O pochodzeniu Polaków”, odczytana w 1769 r. na posiedzeniu Akademii Berlińskiej. Zachowały się też próbki poetyckiej twórczości pani Marianny, m.in. wiersz: „Na portret W.J.Pana Starosty Nakielskiego Kaspra Rogalińskiego”, utwór niezbyt wysokich lotów, ale dowcipny i zgrabnie skomponowany[10].
             Marianna Skórzewska była także propagatorką ekonomicznego i cywilizacyjnego rozwoju ziem nadnoteckich – owa rola matki dla tej części regionu, miał być nader często i skwapliwie podkreślana przez jej syna.
            Pewnym jest, iż od 1764 roku znalazła się w ówczesnej śmietance uczonych, znajdujących się w bliskim otoczeniu króla Fryderyka II. On też notabene został ojcem chrzestnym jedynego syna Skórzewskich, Fryderyka Wilhelma, ur. 1768. Poza nim małżonkowie doczekali się wcześniej dwóch córek. 


Przyjaźń to była, czy też kochanie?... Król Niemiec Fryderyk II Wielki.


            Co się zaś tyczy wątku samego Fryderyka Wilhelma, to niektóre źródła sugerują wręcz, iż  jego prawdziwym ojcem miał być, nie kto inny… Jak sam król. Postać Fryderyka II jest doprawdy intrygująca, i kontrowersyjna. Miewał liczne kontakty z kobietami, a efektem  jego rozpasanej chuci miała być choroba weneryczna, której nabawić się miał, przebywając na dworze Augusta Mocnego II  Sasa. Kobietami miał ponoć gardzić, ba! Miały nawet chodzić słuchy iż jest on homoseksualistą (czy raczej biseksualistą). Aby  im zadać kłam zgodził się na małżeństwo z z księżniczką Elżbietą Krystyną Braunschweig-Bevern, o której podobno powiedział, słuchając o jej pobożności, że wolałby „od bigotki jakąś największą zdzirę w Berlinie”. Elżbieta mimo urody nie olśniewała inteligencją. Odpowiadała na każde pytanie zdawkowo, najczęściej „tak” lub „nie” po czym wydawała z siebie raczej głupawy chichot. Była jednym z 14 dzieci swoich rodziców i była skoligacona z dworami Austriackimi, Angielskimi i Rosyjskimi. Małżeństwo doprawdy strategiczne. Fryderyk żył w separacji z żoną, w nosie mając osobiste starania w spłodzenie potomka[11].
            Marianna Skórzewska miała spędzić na berlińskim dworze aż trzy lata, jej osobowość musiała znacząco wpłynąć na osobę króla, który traktował ją zdecydowanie bardziej wyjątkowo od pozostałych kobiet.  W przeciwieństwie do nich traktował ją z szacunkiem, sympatią, chętnie też przystawał na projekty naukowe, bądź modernizatorskie jej autorstwa. Nie trudno zatem dopatrzeć się tutaj wątku romansu pary, choć pewności co do tego, jak było naprawdę nie ma[12].
            Zastanawia także fakt, iż po śmierci Skórzewskich, Fryderyk II decydując o dalszych losach ich dzieci, pozwolił obydwu córkom powrócić do Margonińskiej Wsi, podczas, gdy Fryderyk Wilhelm miał pozostać na dworze, i w zamyśle zostać wychowanym na Niemca[13].  Plany te zostały pokrzyżowane przez babkę chłopca, której dzięki pomocy sojuszników udało się wywieźć potajemnie wnuka z Berlina, a następnie oddać na wychowanie stryjowi – Michałowi Skórzewskiemu, osiadającemu majątek w Komorze koło Wrześni.
            Koneksje Marianny z dworem pruskim skłoniły konfederatów barskich, by uczynić z niej pośredniczkę w rozmowach z Fryderykiem II. Hrabina chętnie zaangażowała się w tę dyskretną dyplomatyczną misję, deklarując, że dla dobra konfederacji „gotowa jest położyć na szali swój los, gdyby nawet nakazano jej wyjechać z Berlina”20. Józef Wybicki prowadzący rozmowy jako przedstawiciel konfederatów, odnosił się wówczas z wielką estymą do Marianny, a swoje wrażenia ze spotkania z nią wyraził na kartach pamiętnika: „Cnotliwa Polko! Czułem wtenczas jak twoje westchnienia dobywały się z gruntu najpiękniejszej duszy”.
Gdy zmagające się z konfederatami wojska rosyjskie pustoszyły majątki Skórzewskich,
Marianna schroniła się w Drezdenku, przygranicznym miasteczku pruskim. Udzielała pomocy
uchodźcom z Rzeczypospolitej. Wielu konfederatów uchroniła od śmierci. Im jednak bliższa
była polityczna katastrofa kraju, tym szybciej gasł patriotyczny zapał pani Skórzewskiej. Zwierzyła się Wybickiemu, że nie może dłużej angażować się po stronie konfederatów „z obawy o utratę całego majątku”. Po rozbiorze absorbowała ją przede wszystkim ochrona własnych dóbr. Krążyły plotki, że Marianna miała wpływ na przebieg nowej polsko-pruskiej granicy.
Świadczyć miały o tym częste wizyty tajnego radcy Franza Balthasara Schönberg von Brenkenhoffa w majętnościach Skórzewskich. August Gottlieb Meissner, autor wydanej w 1782 r. biografii von Brenkenhoffa, opisywał jak wrześniowej nocy 1772 r. Marianna w przebraniu, na chłopskim wozie, przyjechała pod Szamocin, gdzie tajny radca nadzorował wytyczanie granicy. Przerażona rozwojem sytuacji w kraju błagała go rzekomo, aby — wbrew ustaleniom traktatu rozbiorowego — włączył jej dobra do Prus[14]





Na temat antypolskiej działalności Marianny za czasów konfederacji barskiej świadczą także i inne źródła, przedstawiając jej rolę nieco dobitniej:
Poproszona przez konfederatów o pomoc hrabina Marianna skontaktowała się z królem, informując go o planach konfederatów. Ten takiej okazji nie miał zwyczaju wypuszczać z rąk. Zapewne dlatego Generałowa Skórzewska przeniosła się w 1769 roku do Drezdenka, w którym przebywał jej mąż, z tajną misją. W miasteczku urzędował już tajny radca Fryderyka II znany nam już Brenckenhoff. Tajny radca wybudował w Drezdenku całą dzielnice dla napływających z Polski emigrantów. Sypał groszem i obietnicami. Umilał im życie balami i przyjęciami. Na nich pierwsze skrzypce oczywiście grała nasza hrabina, którą często odwiedzali znaczący Polacy. Para stworzyła klasyczny szpiegowski duet, który o wszystkim co trzeba donosił Fryderykowi, a jednocześnie grał na emocjach konfederatów. Klasyka gatunku.
Działalność tej pary tak przedstawia August Meisner, pierwszy biograf Brenckenhoffa w swej pracy z roku 1782.
„Skórzewska była kobietą bardzo wielkich sił ducha, a duszą i ciałem usposobiona korzystnie dla Prus. Miała nie tylko mnóstwo najcenniejszych stosunków w Warszawie, ale i wszyscy marszałkowie konfederacji bywali u niej, starali się o przyjaźń i odkrywali swe zamiary. Codziennie w Drezdenku można było u niej widzieć najwybitniejszych ludzi, którzy stali u steru w Polsce. Ta dama była Brenckenhoffa najgorętszą przyjaciółką i przez nią dowiadywał się o tajemnicach warszawskich, często i petersburskich, a oprócz tego o zamiarach marszałków konfederacji. O tym wszystkim referował swemu panu, a ten wyzyskiwał to dla swoich planów w sposób najkorzystniejszy”[15].
Pamiętnikarka i zarazem sąsiadka Wirydianna Fiszerowa, wspominała, że jak jej matka, słynąca z urody Katarzyna Radolińska, odwiedziła Margonińską Wieś w 1772 r. , zastała Mariannę zamkniętą w pokoju. Według relacji matki pamiętnikarki Skórzewska, „ubóstwiająca Fryderyka we wszystkich jego poczynaniach i nie podzielająca powszechnej żałości, cieszyła się sławą Fryderyka bez przeszkód ze strony jego ofiar”[16].

We wrześniu 1773 roku zmarł mąż Marianny, zaś ona sama poważnie chora (prawdopodobnie na gruźlicę), w celach zdrowotnych udała się w podróż do Berlina, gdzie też zmarła niedługo potem w listopadzie, tegoż samego roku. Jej syn Fryderyk Wilhelm wychowany na patriotę, swoją działalnością nie raz miał dawać temu wyraz. To właśnie on podejmował on także gorące próby rehabilitacji postaci rodzicielki, starając się stworzyć wokół jej postaci tzw. „białą legendę”.



Felicja Chełkowska.



Przyszła na świat 12 maja 1854 roku w Moczeniu koło Kępna, jako córka Feliksa z Osin Wężyka z Mroczenia i Katarzyny z Lipskich. Jak przystało na młodą szlachciankę: zdobyła staranne wykształcenie, które otrzymała w domu.
            16 października 1867 roku wyszła za mąż za Franciszka Chełkowskiego, małżeństwo to doczekało się jedynego syna – Józefa (ur. 1868 r.).
Dzieliła zainteresowania swego męża, dlatego po jego śmierci przejęła m.in. działalność w Towarzystwie Tatrzańskim. W spisie członków Towarzystwa Tatrzańskiego z 1906 r. wymieniona jest jako delegat z Wielkiego Księstwa Poznańskiego na powiat krotoszyński i koźmiński. Była założycielką i do 1922 r. prezesem krotoszyńskiego Koła Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego. Za swoją działalność otrzymała też tytuł Honorowego Członka Towarzystwa[17].  
            Znana była także ze swej działalności charytatywnej i dobroczynnej np. dla kościoła w Starymgrodzie ufundowała: nowe organy, złocony krzyż, kobierzec przed wielki ołtarz i ornaty[18]. Była również współzałożycielką i prezeską Koła Ziemianek na powiat krotoszyński[19].
            Zmarła 23 marca 1932 roku w Starymgrodzie, i została pochowana w grobowcu, u boku swego męża.

Helena Cichowicz.


Helena Cichowicz, wraz z córką Wiesławą - kontynuatorką działań folklorystycznych.

            Przyszła na świat 14 lutego 1860 roku w Krotoszynie, w domu zamożnej rodziny kupieckiej Praksedy (zd. Weichmanns–Robińskiej), oraz Antoniego Cichowiczów.
Zdobyła wykształcenie w Zakładzie Sióstr Urszulanek we Wrocławiu, zaś w 1885 r. wyszła za mąż za Ludwika Zachariasza Cichowicza – znanego poznańskiego adwokata. Mieszkali w kamienicy przy Placu Wolności 18, w kamienicy nazywanej "Polskim Domem Przemysłowym"[20].  Para doczekała się czwórki dzieci, choć dorosłości dożyło tylko dwoje: Wiesławy (1886) i Zbigniewa (1890).
            Helena zapisała się na kartach społecznych jako działaczka społeczna. Z chwilą powstania Towarzystwa Muzycznego „Lutnia” w Poznaniu, prowadziła tam zajęcia  chóru; była także współzałożycielką Towarzystwa Ludoznawczego i Zbiorów Ludoznawczych w Poznaniu w roku 1910.
            Jej zamiłowania ludoznawcze podzielała także jej córka, która potem stała się kontynuatorką pasji matki, oraz opiekunką wspólnie zebranych zabytków materialnej kultury ludowej. Ponadto wspólne osiągnięcia Wiesława udokumentowała także sporządzając następujące publikacje: Przewodnik ilustrowany po Dziale Ludoznawczymi (1929), księdze jubileuszowej XXV-lecie Zbiorów Ludoznawczych, im. H. i W. Cichowicz (1939).
Nigdy nie założyła rodziny, za to całkowicie poświęciła się odziedziczonej po swej matce pasji. Po zakończeniu II Wojny Światowej podjęła starania obudowy wcześniejszej kolekcji zbiorów, która w trakcie okupacji uległa zniszczeniu. Podejmowała także działania mające na celu popularyzację kultury ludowej: organizowała warsztaty i  konkursy z haftu ludowego.
            Helena Cichowicz zmarła 10 września 1929 roku, w Knocke-sur-Mer w Belgii.
Adam Fiszer podsumował jej badania terenowe następującymi słowy: "Działalność ś. p. Heleny Cichowiczowej posiada dla etnografii bardzo wielkie znaczenie, ponieważ na terenie wielkopolskim, szczególnie narażonym na niwelacyjne wpływy cywilizacyjne zachodnioeuropejskie, przystąpiła do zbierania ludoznawczych okazów muzealnych, wtedy, gdy .jeszcze można było je znaleźć i ocalić od zniszczenia. Twórczyni Muzeum Ludoznawczego w Poznaniu pozostawiła po sobie istotnie niezatarty dowód "gorliwości obywatelskiej i miłości dla ludu"[21].


Maria Gałczyńska i Emilia Bohowiczowa.


            Wyjątkowo postaci te decydujemy się opisać razem, mimo iż w Każdym z podrozdziałów staramy się przedstawiać po jednej postaci. W dalszej części lektury wyjaśni się dlaczego.
            Obydwie kobiety były siostrami, córkami pochodzącego z radomskiego rodu ziemiańskiego. Osiedli w Smotryszewie rodzice dziewcząt: Zofia z Zabokrzyckich, i  Edmund Chrzanowski. Każda z nich została opisana przez Marię Dąbrowską na kartach jej powieści „Noce i dnie”, posiadając wśród bohaterów własną odpowiedniczkę: Maria (1857-1930) – pojawia się tam jako Michalina Ostrzeńska, zaś Emilia (1862-1954) – występuje jako Stefania Holszańska.
            Związek obydwu sióstr z Kaliszem zaczął się z chwilą, zawarcia przez każdą z nich małżeństwa. Maria wyszła za Bronisława Gałczyńskiego, kaliskiego urzędnika, a następnie nauczyciela; Emilia zaś za Władysława Bohowicza – prawnika.
            Obie prowadziły  aktywne życie towarzyskie, udzielały się społecznie.
Emilia  udzielała się w Towarzystwie  Higienicznym (…), Towarzystwie Dobroczynności, tj. popularnej kaliskiej ochronce  i Kropli Mleka, organizacji stawiającej sobie za cel dożywienie niemowląt i małych dzieci[22].
W 1909  r. założyła w Kaliszu Stowarzyszenie Sług św. Zyty (…) Organizacja pełniła rolę biura pośrednictwa pracy, miała także pomagać w ładzeniu sporów między  służącymi, a pracodawczyniami. Projektowano  utworzenie  kasy ubezpieczeniowej, która pomogłaby „zytkom” przeżyć lata starości[23].
            Maria zaś zasłynęła z utworzenia tzw. Bazaru Szkolnego, czyli sklepu-księgarni, adresowanego dla uczniów kaliskich szkół, w którymi ci mogli kupić niezbędne dla siebie wyprawki szkolne. W tym samym miejsc sprzedawała wyroby platerowane znanych warszawskich firm, bibeloty, galanterię, cygara i papierosy[24].
            Losy sióstr na pewien czas zostały rozdzielone, przez wybuch I Wojny Światowej, i ogormne zniszczenie miasta Kalisza.  Po tych wydarzeniach Maria wrz z rodziną znagla się w Terjokach nad Zatoką Fińską[25], Emilia zaś: osiadła w Wilnie, gdzie wciąż aktywnie udzielała się towarzysko. Ich drogi ponownie zeszły się, gdy syn Marii zakupił w pod warszawskim Piasecznie ziemię, na której wbudowana została rodzinna posiadłość, w której obie siostry dożyć miały w spokoju swoich dni.


Malina Michalska 


            Roztańczona  Malina Michalska zapisała się na kartach historii jako popularyzatorka jogi w Polsce.


            Maria Michalina Michalska (bo tak naprawdę się nazywała) przyszła na świat 28 października 1916 roku w Ostrzeszowie. Jej ojciec Kazimierz, powstaniec 1918 roku, był lekarzem. Matka Halina z domu Adamska – pianistką. Wyrastała w otoczeniu intelektualistów. Wśród znajomych rodziców był m.in. Wincenty Lutosławski, jeden z pierwszych propagatorów systemu jogi w Polsce.
Malina Michalska była młodszą siostrą popularnej pisarki walczącej o prawa kobiet Jadwigi Żylińskiej – „Złota włócznia”, „Dzikie ptaki”, „Muzykanci z Bremy” i m.in. sfilmowane przez Jerzego Hasa „Rozstanie”. Właściwie miała imię Maria Aleksandra, a Jadwiga nazywała ja Mają lub „małą siostrą”. Jako Malina występowała na scenie[26].
            Malina lubiła występować, zapamiętana była jako zdolna tancerka, występująca w charakterystycznych dla epoki strojach scenicznych. Jej nauczycielem tańca był sam Mieczysław Pianowski - dawny baletmistrz Anny Pawłowej. Debiutowała w grudniu 1034 roku na scenie Teatru Wielkiego w Warszawie[27]. Potem występowała i winnych miejscach.
            Po wojnie założyła studium w którym szkoliła przyszłych artystów cyrkowych, występowała także sama w miastach takich jak Praga, czy Budapeszt[28].
W 1957 r. założyła eksperymentalne studium gimnastyki tanecznej w Staromiejskim Domu Kultury. W 1960 r. przeszła ciężką operację i – by odzyskać pełną sprawność – zainteresowała się medycyną tybetańską[29]. Zdobytą przez siebie wiedzę przekazywała uczniom z własnego studium: nigdy nie pojechała do Indii, ale osiągnęła bardzo wysoki poziom w praktyce jogi. Na tyle wysoki, że w 1966 r. jej studium zostało wpisane na listę Międzynarodowego Stowarzyszenia Ruchu Jogi[30]. Przez kolejne lata, aż do swej śmierci była zagorzałą propagatorką tej orientalnej „dyscypliny”: prowadziła elitarne wykłady, kursy, występowała w telewizji. I tak też ją zapamiętano.
            Zmarła 11 listopada 1973 rok UW Warszawie.



Melania Parczewska.



Wielki brat, wielka ona - choć niewielu już o nich pamięta.
Melania Parczewska.


            Urodziła się 18 grudnia 1850 roku w Wodzierdach, jako córka ziemiańskiej pary: Hipolita i Aleksandry Parczewskich. Ponadto była także siostrą Alfonsa Parczewskiego, znanego: prawnika, historyka, etnografa, regionalisty i działacza społecznego i politycznego.
Matka Melanii była  działaczką społeczną na rzecz kobiet, oraz tłumaczką  - i to ona zaszczepiła w sercu swej córki ideały i wartości, które sprawiły, że dziewczyna poszła dokładnie tą samą drogą co jej matka. Obie panie były założycielkami Szkoły Rzemiosł dla Kobiet – instytucji, która przyjmowała w swe szeregi także kobiet pochodzenia żydowskiego.
Zgodnie ze swoją ideą – miała to być szkoła dla wszystkich. Także w sensie materialnym, opłaty za uczestnictwo były dostosowywane do zamożności każdej z podopiecznych, a jeśli trzeba było – niekiedy uczestniczki szkoleń były zupełnie zwalniane z opłat. Program zakładał naukę praktycznych umiejętności i kwalifikacji, niezbędnych do zdobycia konkretnego zawodu, ale także program jej przewidywał zajęcia z historii Polski, oraz ojczystej literatury. Jak  się można domyślić, w tamtych czasach: nie były to zajęcia, których przebiegowi byłby przychylny rosyjski zaborca.
Co więcej: zarówno  Melania jak i Alfons podejmowali się prowadzenia tajnych lekcji w języku polskim dla młodzieży, jak wówczas nazywano chłopców w gimnazjum. (…) wykładali przedmioty po macoszemu traktowane w rządowych szkołach. Wtajemniczeni, aby nie wzbudzać podejrzeń carskich służb, przychodzili pojedynczo. Nikt nie używał dzwonka, ale o wyznaczonej porze czekał przed drzwi amina zaproszenie gospodyni. Rodzeństwo wspólnie prowadziło także kaliską organizację Narodowej Demokracji. Po strajku szkolnym w 1905 r. ich dom stał się głównym miejscem cichego oporu przeciwko władzom. Idąc za ciosem Melania założyła Stowarzyszenie Narodowe Kobiet Polskich[31].
Melania pracowała także jako publicystka (na uwagę zasługują jej szkice o kobietach słowiańskich), oraz pracowała jako tłumaczka, głownie z języków: słowackiego i serbołużyckiego. Ponadto była także jedną z osób, które przyczyniły się do otwarcia Muzeum Ziemi Kaliskiej.
Zmarła 19 sierpnia 1920 w Kaliszu.


Felicja Zadora- Łączkowska



Felicja Zadora-Łączkowska.

Miała ziemiańskiego korzenie: jej rodzicami byli Żelisław Zadora-Łączkowski, właściciel majątku w Korzeniewie, na Ziemi wieluńskiej, oraz Józefy z Białobrzeskich. Felicja przyszła na świat 12 lipca 1860 roku, jednak wychowywana była przez swoich dziadków ze strony matki w Kaliszu. Łączkowska uczyła się początkowo na tajnych kompletach Bronisławy Dębnickiej; były to pierwsze tajne, zorganizowane około 1870 r., z wykładowym językiem polskim[32]. Następnie kończyła pensję Emilii Krajewskiej w Warszawie, uczęszczała na kursy buchalteryjne im. Łojki w Warszawie oraz kursy pedagogiczne. Od 1878 mieszkała w Kaliszu. W gimnazjum męskim w Kaliszu (obecnie A. Asnyka) zdała egzamin państwowy uzyskując kwalifikacje nauczyciela jęz. polskiego. Od 1885 uczyła w tajnych kaliskich pensjach żeńskich B. Dębnickiej i L. Wojciechowskiej. W 1890-1914 prowadziła w Kaliszu własną nielegalną pensję. Była inicjatorką i długoletnią przewodniczącą piątków literackich, działających w Kaliszu od listopada 1892. Były to spotkania kobiet z kręgu kaliskiej inteligencji poświęcone tematyce literackiej i kulturalnej[33].
Była członkiem zarządu Polskiej Macierzy Szkolnej (zał. w Kaliszu 8 IX 1906), należała do założycieli Tow. Oświatowego w Kaliszu (1907), w którym pracowała do wybuchu I wojny światowej, była członkiem zarządu[34]. Ponadto podejmowała się wielu inicjatyw społeczno-dobroczynnych. W czasie trwania I Wojny Światowej udała się do Moskwy i Petersburga, gdzie w tamtejszych szkołach nauczała dzieci polskie ojczystego języka (z inicjatywy Komitetu Pomocy Ofiarom Wojny)[35]. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości  m.in.  wykładała literaturę na Uniwersytecie Powszechnym  im. Henryka Sienkiewicza. Całe swoje życie podporządkowała służbie w oświacie, pomocy innym – nigdy sama nie założyła własnej rodziny.
Zmarła 16 września 1932 r. w Kaliszu.


Maria Moczydłowska zd. Grzymkowska



Jedna z pierwszych polskich posłanek... zasłynęła z dość "osobliwych" zagrywek na sali sejmowej.
 


            Przyszła na świat w Łomży 4 października 1886 roku, na kartach historii zapisała się jako pierwsza posłanka, która zabrała głos w polskim Sejmie, tuż po pierwszych parlamentarnych wyborach z 26 stycznia 1916 oku.
            Związana  z Narodowym Zjednoczeniem Ludowym do polityki weszła  z okręgu częstochowskiego dzięki poparciu  proboszcza z Liskowa, ks. Wacława Blizińskiego, znanego działacza społeczno-ludowego, z którym przez lata współpracowała. Doświadczenie zdobywała jako nauczycielka i popularyzatorka ruchy spółdzielczego. Pracowała w szkołach, Łomży i Warszawie. W „Gazecie Kaliskiej” opublikowała kilka tekstów dotyczących higieny, wychowania i wydarzeń okolicznościowych, napisała także książkę „wieś lisków” (1913). W parlamencie należała do komisji: ochrony pracy, oświatowej, oraz opieki społecznej. Zasłynęła jako główna autorka ustawy o ograniczeniu sprzedaży napojów alkoholowych[36]. Ustawa prohibicyjna z 1920 roku, miała za zadanie otoczenie opieki nad kobietami – żonami alkoholików, przed grożącą im ze strony mężów agresją.
            Moczydłowska okazała się także prekursorką w stosowaniu różnego rodzaju wybiegów, od zasłabnięcia, po: „muszę wyjść, bo mam pilny telefon”, gdy przewidywany wynikł głosowań nie układał się po jej myśli (…)[37].
Pierwszym jej mężem był Mieczysław Moczydłowski – dyrektora szkoły rolniczej w Liskowie, po  jego śmierci powtórnie wyszła za mąż za urzędnika urzędu skarbowego – Tymoteusza Niekrasza[38].
            26 kwietnia 1969 roku w Sopocie.


Maria Angela Truszkowska.



Maria Angela Truszkowska... jej drugie imię adekwatnie oddawało jej charakter.


Właściwie: Zofia Kamila Truszkowska, urodziła się 16 maja 1825 r. w Kaliszu jako pierwsza córka Józefa i Józefy Truszkowskich. Pochodzili oni ze szlacheckiej rodziny ziemiańskiej, byli wykształconymi, gorliwymi katolikami i patriotami. Zofia była inteligentnym, wielkodusznym, pełnym życia ale bardzo wątłym dzieckiem. Wykształcenie rozpoczęła pod kierunkiem prywatnej nauczycielki. Kiedy rodzina przeniosła się do Warszawy kontynuowała naukę na Wyższej Pensji pani Guerin, gdzie wielki wpływ wywarł na nią poeta - Stanisław Jachowicz. W wieku 23 lat Zofia w swoim życiu duchowym doświadczyła głębokiej przemiany, którą sama nazywała nawróceniem. Bardzo poważnie myślała o wstąpieniu do klauzurowego zakonu sióstr wizytek, jednak spowiednik poradził jej by nie opuszczała schorowanego ojca[39].
Wraz z chorym ojcem udała  się na kurację do Salzbrunn w Niemczech. Po zakończonej kuracji powracając do kraju zatrzymali się w Koloni, gdzie modląc się w tamtejszej katedrze Zofia doświadczyła kolejnego objawienia. Wiedziała już że nie powinna wstępować do zgromadzenia sióstr wizytek, ale doskonale miała świadomość tego jaką drogę powinna obrać.
Gdy w Warszawie 1854 roku zaczęto organizować Stowarzyszenie Pań Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo przy kościele Św. Krzyża, przyszła matka Maria Angela zgłosiła się do pomocy biednym i potrzebującym. W listopadzie tegoż roku wynajęła jedno z warszawskich mieszkań, przeznaczając je na schronisko dla bezdomnych sierot i starszych kobiet.
Dzięki swemu nowemu spowiednikowi bł. Honoratowi Koźmińskiemu OFMCap, poznała głębiej duchowość franciszkańską i w maju 1855 r. wstąpiła do Trzeciego Zakonu św. Franciszka, przyjmując imię Angela. 21 listopada tego roku wraz ze swoją cioteczną siostrą, późniejszą s. Weroniką, przed obrazem Matki Bożej Jasnogórskiej przyrzekły służyć Bogu. Tę datę uważa się jako dzień założenia Zgromadzenia Sióstr Felicjanek. Opiekę duchową nad rozwijającym się zgromadzeniem objęli Ojcowie Kapucyni[40].
Przez trzy kolejne kadencje była wybierana na główną przełożoną zgromadzenia, ustąpiła z tej funkcji dopiero w wieku czterdziestu czterech lat, wciąż jednak aktywnie udzielała się w życiu zgromadzenia. Przez kolejne 30 lat żyła w ukryciu spowodowanym postępującą głuchotą, złośliwym rakiem i dręczącymi bólami głowy. Jako założycielka i Matka Zgromadzenia pomagała w napisaniu jego Konstytucji oraz była inicjatorką nowych apostolatów (…).Matka Maria Angela zmarła 10 października 1899 r. Za specjalnym pozwoleniem władz miasta Krakowa została pochowana w kaplicy przylegającej do kościoła sióstr Felicjanek przy ulicy Smoleńsk[41].


Przypisy.



[1] Fafner, Nawojka - pierwsza polska studentka:
[2] Tamże.
[3] sofisocha.com, Kobieta, która zatrzymała czas:
[4] Tamże.
[5] Tamże.
[6] Zob. Dlamorsa.pl, Aleksandra Zajączek. Królowa lodu, która zatrzymała swą młodość:
[7] A. Jankowski, Patronka cywilizacyjnej przemiany. Biała legenda Marianny Skórzewskiej wykreowana w dobie upadku Rzeczypospolitej, Kwartalnik Historii Kultury Materialnej, 2014, R. 62 Nr 2, s. 228.
[9] A. Jankowski, dz. cyt.,  228-229.
[10] Tamże.
[11] K. Chmielnik, dz. cyt.
[12] Zob. Tamże.
[13] Zob. tamże.
[14] A. Jankowski, dz. cyt., s. 30.
[15] K. Chmielnik, dz. cyt.
[16] Tamże.
[17] M. Pietrowski, Kaplica – grobowiec, panteon rodziny Kembłan herbu „Wczele” Chełkowskich w Starymgrodzie, [w:] Dobrzyckie Studia Ziemiańskie, t. V, s.38.
[18] Zob. Tamże.
[19] Tamże.
[20] Zob. E. Fryś-Pietraszkowa, A. Kowalska-Lewicka, A. Spiss, Etnografowie i ludoznawcy polscy : sylwetki, szkice biograficzne, Kraków, s. 45
[21] A. Fischer, Helena Cichowiczowa, „Lud”, nr. 9, 1930, s. 177.
[22] A. Tabaka, P. Dunaj, Wszystko dla pań, Kalisz 2018, s. 30.
[23] Tamże.
[24] Tamże, s. 32.
[25] Tamże.
[26]B. Zatońska, Prekursorka jogi w Polsce - Malina Michalska, tancerka, która pokazała, jak praktykować jogę:
[27] Zob. tamże.
[28] Tamże.
[29] Tamże.
[30] Tamze.
[31] A. Tabaka, P. Dunaj, dz. cyt., s.  67.
[34] Tamże. 
[35] Tamże. 
[36] A. Tabaka, P. Dunaj, dz. cyt., s.  57.
[37] Tamże.
[38] Zob. tamże.
[39] Franciszkanie.pl, Bł. Maria Angela Truszkowska (1825-1899):
[40] Tamże.
[41] Tamże.


Bibliografia.

1.      Andrysiak Ewa, Felicja Łączkowska (1860-1932) -twórczyni biblioteki publicznej i działaczka społeczna, Acta Universitatis Lodziensis. Folia Librorum, t. XI, 2002.
2.      Dlamorsa.pl, Aleksandra Zajączek. Królowa lodu, która zatrzymała swą młodość:
3.      Chmielnik Krzysztof, Mata Hari z Drezdenka:
4.      Fafner, Nawojka - pierwsza polska studentka:
5.      Fischer Adam, Helena Cichowiczowa, „Lud”, nr. 9, 1930.
6.      Franciszkanie.pl, Bł. Maria Angela Truszkowska (1825-1899):
7.      Fryś-Pietraszkowa Ewa, Kowalska-Lewicka Anna, Spiss Anna, Etnografowie i ludoznawcy
polscy : sylwetki, szkice biograficzne, Kraków.
8.      Jankowski Aleksander, Patronka cywilizacyjnej przemiany. Biała legenda Marianny
Skórzewskiej wykreowana w dobie upadku Rzeczypospolitej, Kwartalnik Historii Kultury Materialnej, R. 62 Nr 2, 2014.
9.      Łączkowska Felicja:
10.  Pietrowski Michał, Kaplica – grobowiec, panteon rodziny Kembłan herbu „Wczele”
Chełkowskich w Starymgrodzie, [w:] Dobrzyckie Studia Ziemiańskie, t. V.
11.  sofisocha.com, Kobieta, która zatrzymała czas:
12.  Tabaka Anna, Dunaj Przemysław, Wszystko dla pań, Kalisz 2018.
13.  Zatońska  Beata, Prekursorka jogi w Polsce - Malina Michalska, tancerka, która pokazała, jak praktykować jogę:
 http://www.joga-joga.pl/pl179/teksty2433/prekursorka_jogi_w_polsce_malina_michalska_tancerk


Spis i źródła ilustracji:



1.      Nawojka, domniemana pierwsza polska studentka:

2.      Polska „Elżbieta Batory”, choć nie tak krwawa… Aleksandra Zajączek.
3.      Marianna co Niemca zechciała....
4.      Przyjaźń to była, czy też kochanie?... Król Niemiec Fryderyk II Wielki.
5.      Relief z Marianna Skórzewską i Fryderykiem II
Jankowski Aleksander, Patronka cywilizacyjnej przemiany. Biała legenda Marianny
Skórzewskiej wykreowana w dobie upadku Rzeczypospolitej, Kwartalnik Historii Kultury Materialnej, R. 62 Nr 2, 2014.
6.      Felicja Chełkowska:
Pietrowski Michał, Kaplica – grobowiec, panteon rodziny Kembłan herbu „Wczele”
Chełkowskich w Starymgrodzie, [w:] Dobrzyckie Studia Ziemiańskie, t. V.
7.      Helena Cichowicz, wraz z córką Wiesławą - kontynuatorką działań folklorystycznych:
8.      Malina Michalska:
9.      Melania Parczewska:
10.  Felicja Zadora- Łączkowska w młodości
11.  Maria Moczydłowska:
12.  Maria Angela Truszkowska: