poniedziałek, 24 maja 2021

Archiwum X Wielkopolski Wschodniej: tajemnice podziemnych tuneli.

 


 


Motywem, który łączyć będzie wszystkie miejscowości opisane w niniejszym artykule łączą legendy o tajemniczych tunelach, podziemnych… a nawet podwodnych połączeniach, stanowiących połączenie pomiędzy dwoma, odległymi od siebie miejscowościami. Poza opowieściami, które z naukowego punktu widzenia zaliczyć należy do „podań wierzeniowych”, nie istnieją żadne potwierdzono dowody, które wskazywałyby na ich autentyczność. Artykuł ten nie ma też na celu dowodzenia prawdziwości tego typu historii, lecz jedynie wskazanie na mapie Regionu miejsc, z którymi się one wiążą. Większość z historii, które tutaj przytoczę zaliczyłabym do tzw. „legend miejskich”.

Skojarzenie wątku tajemnych tuneli, przywołuje w mojej głowie wspomnienie pierwszych studenckich praktyk terenowych, jakie odbyłam na odległej Suwalszczyźnie. Naszym zadaniem było wędrowanie po wsiach, znajdujących się w pobliżu dawnego zakonu kamedułów w Wigrach, i wypytywanie mieszkających tam osób o znajomość lokalnych legend. Bardzo często w opowieściach tych pojawiał się motyw tunelu biegnącego pod dnem jeziora Wigierskiego. Jego początek znajdować się miał w obrębie klasztoru, a prowadzić miał… no właśnie, nie jest to fakt do końca jasny. Zdarzało się bowiem, że mieszkańcy danej wsi posiadali teorie, jakoby wyjście z owego tajemnego tunelu, miało znajdować się w ich pobliskiej okolicy. Mawiano wówczas o jakiś zagruzowanych piwnicach, o tajemniczych murach ciągnących się pod powierzchnią wody. Co wieś, co osoba pytana o ten wątek – to inna historia, jednak oficjalnego potwierdzenia, na prawdziwość tych pogłosek: brak.

 

Co się zaś tyczy terenów Wielkopolski Wschodniej, to przypomnieć trzeba, że w artykule z serii „Archiwum X…”, dotyczącym tajemnic Kalisza, pisywaliśmy obszerniej o rzekomo istniejącej w tym mieście siatce podziemnych przejść. Oficjalnie ich istnienie nie zostało jak dotąd potwierdzone, prawdziwość tego typu opowieści wykluczać miały także badania przeprowadzone georadarem. Jednak nadal istnieje grono osób, które wierzą, że legendy miejskie o tajemniczych tunelach, w okolicach kaliskiej starówki są prawdziwe.

Chcąc uniknąć powtórzeń odsyłam czytelników do artykułu dotyczącego tajemnic Kalisza. Znajdują się tam obszerniejsze relacje świadków, które zdają się sugerować, że być może w tego typu opowieściach tkwi ziarnko prawdy.  Tutaj natomiast pozwolę przytoczyć sobie zebrane przez siebie relacje, których nie miałam okazji opublikować wówczas.

Pierwszy z informatorów, na których chcę się w tym miejscu powołać, przytaczać miał przygodę swego dobrego znajomego. W swych wczesnych młodzieńczych latach, osoba ta miała z ciekawości zapuścić się w głąb piwnicy znajdującej się na ulicy Ciasnej. Podróż przez nią wydawała się dłużyć, niż bohater tej opowieści się spodziewał. Zaczynało brakować powietrza. Wtem ujrzał przed sobą drzwi, w które począł łomotać głośno z nadzieją na ratunek. Po chwili tworzył mu je człowiek, który okazał się być… strażnikiem w miejscowym ratuszu. Historia ta sugeruje zatem, iż w Kaliszu znajdować się mogą tajemne przejścia, które prowadzić do ratusza. Podobnych historii we wspomnianym wcześniej artykule przytaczałam więcej. Wg nich tajemne połączenia łączyć miały z sobą różne punkty na mapie starówki.

Jednak wg niektórych relacji tajemne przejścia miałby znajdować się nie tylko na obszarze samego miasta. Istnieją podania sugerujące, że podziemne tunele miałby łączyć Kalisz chociażby z Ołobokiem, czy też z Kościelną Wsią. W drugiej z miejscowości spotkaliśmy się z informatorem, który relacjonować miał jakoby na ternie Kościelnej Wsi, znajdować się miał długi na kilkanaście kilometrów tunel. Istnieje związana z nim relacja, pochodząca z czasów II Wojny Światowej, kiedy to jeden z niemieckich żołnierzy miał zapuścić się w jego wnętrza… z których nie udało mu się już powrócić o własnych siłach. Odnaleźć go mieli współtowarzysze, którzy poinformowani przez kogoś, że zaginiony był ostatnio widziany w okolicach tajemnego przejścia, właśnie tam udali się na jego poszukiwania. Na ciało nieprzytomnego żołnierza, istotnie miano natrafić w owych  podziemiach, w odległości co najmniej kilometra od wejścia. Powodem utraty przez niego przytomności miała być słaba wentylacja we wnętrzu tunelu.

Gdy poprosiliśmy informatora by udał się z nami w miejsce, gdzie znajdować się miałoby wejście do legendarnego tunelu – odmówił, twierdząc, iż jest ot teren prywatny, w związku z czym nie może on nas tam zaprowadzić.

 


Król Jan Kazimierz w Zdunach. Fragment obrazu autorstwa Z. Szwaji 1966 r. znajdującego się w zbiorach Izby Muzealnej w Zdunach.

 

            W stronę Kalisza prowadzić miał także przebiegający pod Wartą tunel, znajdujący się na terenie Pyzdr. Lokalne podania przytaczają historię Kazimierza Wielkiego, który będąc jeszcze księciem, miał uciekać tędy przed wojskami krzyżackimi. W późniejszych latach, chcąc odwdzięczyć się tutejszym mieszczanom, za ocalenie swego życia, przyszły król miał wspomóc odbudowę tegoż miasta.

            Podobna opowieść pochodzi ze Zdun, tyczyć się ma ona jednak osoby innego władcy - króla Jana Kazimierza. W czasach „potopu szwedzkiego” zamierzał udać się na Śląsk, aby tam szukać schronienia i wsparcia w trudnych czasach. Tutejsi mieszkańcy mieli wspomóc władcę, wskazując mu drogę ucieczki poprzez podziemny tunel, rzekomo mający swój początek w centrum miasta, a kończąc się w lesie nieopodal Cieszkowa.

Wg okolicznych podań: w późniejszych czasach, różne dziwne rzeczy zaczęły dziać się w tajemniczym, podziemnym korytarzu. Wierzono, że miejsce to zamieszkały okrutne złe moce. Wielu było takich, którzy próbowali zbadać tajemne przejście, nikt jednak nie mógł wejść dalej niż na dwadzieścia metrów. Na drodze zawsze pojawiały się groźne przeszkody. Coś lub ktoś ciągnął śmiałków za ubrania, zatrzymywał, przewracał. Spora część odważnych badaczy nigdy nie powróciła z podziemnych wypraw. Tajemnica podziemnego korytarza jest więc wciąż nie odkryta[1].

 

Rekonstrukcja pałacu Opalińskich w Radlinie.


            Istnienie tajemnych podziemnych przejść wiąże się często z posiadłościami zamożnych i wpływowych rodów. Publikując cykl o masonerii, wspominałam o tym, że historie związane z pałacem w Lubostroniu sugerują, iż znajdować się ma tam tunel łączący pałacowy gmach, z budynkiem pobliskiej oficyny. Jak dotąd nie udało się udowodnić istnienia takowego przejścia, jednak legendy uparcie wspominają o jego istnieniu. Opowieści te podsyca fakt, iż miejsce to  należeć miało to rodu związanego z masońskim bractwem.

              Inną posiadłością, z którą wiążą się podobne tajemne historie, miał być niegdyś należący do rodu Sapiehów zamek w Radlinie. Ponoć posiadłość tę, oraz kościół św. Marcina w Jarocinie łączyć miał podziemny przejazd. Wiąże się z nim następujące podanie.

Tunel był niebezpieczny i krążyły wieści, że kto chce go przebyć, musi zaprzedać się diabłu, bo ten stawia swoje warunki. Jeden z członków rodu Sapiehów zakochał się w hrabinie z Jarocińskiego zamku, która w tajemnicy przed mężem przyjmowała go w swych komnatach. Gdy dowiedział się o tym mąż doszło między konkurentami do sprzeczki i bójki na terenie otaczającego zamku w parku. Sapieha zamordował hrabiego , a sam podziemną drogą w ukryciu chciał wrócić do Radlina. Przy wejściu do tunelu czekała na niego dziwna postać-diabeł, który zapewnił go o bezpiecznym powrocie-pod warunkiem, że zrobi to co ten mu każe. Magnat wracając do domu, miał nie oglądać się za siebie. W obawie przed schwytaniem Sapieha zgodził się wykonać to polecenie i w pośpiechu udał się w drogę powrotną. Będąc w połowie drogi do swego zamku, usłyszał z oddali stukot końskich kopyt. Przestraszony zbliżającą się pogonią, zlekceważył daną obietnicę i odwrócił się. Wtedy konie spłoszyły się, stanęły dęba i dał się słyszeć huk walącego się sklepienia. Gruzy i ziemia odcięły drogę z obu stron. Sapieha nigdy do domu nie wrócił. Został w podziemiach. Od tego czasu ta podziemna droga nie jest używana. Pozostała tylko legenda[2].

 


            Ostatnia opowieść, którą pragnę przytoczyć, różni się od pozostałych tym, iż rzekomy tajemniczy tunel znajdować się miałby pod powierzchniami lądu oraz dwóch jezior. Wg przekazu z Połajewa: Przed wieloma laty pewna kobieta orała pole nad brzegiem jeziora pługiem zaprzężonym w dwa woły. Woły te – nie wiadomo, z jakiej przyczyny- spłoszyły się nagle, pociągnęły kobietę i rozpędzone wpadły do wody, gdzie razem z nią się utopiły. Długo mieszkańcy Połajewa szukali  ciał kobiety i zwierząt, lecz nie mogli znaleźć. Po pewnym czasie z Margonina nadeszła wiadomość, że tam zanleziono utopione woły i kobietę. Zostali oni w niewiadomy sposób  - pod wodą i pod ziemią – przeniesieni do odległego jeziora Margonińskiego. Matka kobiety dniami i nocami szukała kobiety dniami i nocami szukała córki nad brzegiem jeziora, aż wreszcie z rozpaczy wrzuciła do wody sierp i od tej pory jezioro zaczęło zarastać. Okolica, gdzie dawniej było jezioro, nazywa się jeszcze dzisiaj „Wielkim Jeziorem”. A w Margoninie do dzisiaj stoi kamień, na którym odbity jest wizerunek młodej kobiety z wołami. Zwraca tu uwagę dość nieprawdopodobna odległość, jaka dzieli oba jeziora, bowiem w lini prostej wynosi ona blisko dwadzieścia siedem kilometrów[3].

            Ciekawa to opowieść dla badacza folkloru. Odwołując się do tego co pisałam w swoich artykułach, zamieszczonych w dziale „Bestiariusz i Legendarz”, pragnę wskazać w tym miejscu czytelnikom część owego cyklu poświęconą duchom wodnym. Tam też znajduje się odwołanie do podań z Trzemeszna oraz Kochlewa nad Wartą, których istnienie i motywy nakazujące co roku składanie ofiar do wody, zostały zinterpretowane przez Bohdana Baranowskiego jako echo dawnych, przedchrześcijańskich wierzeń. Być może w Połajewie oraz Margoninie istniały ośrodki kultowe poświęcone duchom wodnym, którym składano ofiary. Możliwe, że wersja podania, którą przedstawiłam mogła zatracić swój pierwotny  sens, związany z jeziorem znajdującym się w Połajewie. W zamian nadbudowano nań historię o kobiecie, która utopiła się wraz z parą wołów? Być może znajdujący się w Margoninie kamień, o którym wspominał W. Łysiak, także był związany z dawnym kultem? Czy wyobraźnia ludowa połączyła te obydwa miejsca i związane z nimi fakty w jedną opowieść? Tego nie możemy być pewni.

           

Ciekawy wątek, choć nie związany już bezpośrednio z tajemnymi przejściami, stanowią podania o zatopionych wsiach, obiektach bądź miastach. W cyklu związanym z wielkopolskimi legendami przytaczaliśmy sobie kilka tego typu podań. Ciekawy przykład tego typu podania opisaliśmy także w cyklu „Archiwum X…”, nawiązujący do tajemnic powiatu gnieźnieńskiego. Mam tutaj na myśli opowieści związane z rzekomo zatopioną wsią Utrata.  Trudno jednoznacznie orzec, czy opowieści te odwołują się do rzeczywiście istniejących w przeszłości miejsc, które z jakiegoś powodu (np. z powodu najazdu, czy też klęski żywiołowej) zostały unicestwione. Mając jednak w pamięci definicje podania wierzeniowego,  uznając je za przekaźnik ludowej wiedzy o minionych wydarzeniach; można przyjąć, że w pewnym stopniu, część z tych opowieści nawiązuje do wydarzeń, które mogły mieć miejsce. Oczywiście, należy tutaj wykluczyć wpływy działania sił nadprzyrodzonych. Ich występowanie w opowieściach jest efektem mityzacji, stopniowego zniekształcania rzeczywistych faktów, nadbudowywania wątków, które z pierwotnym wariantem historii nie miały zbyt wiele wspólnego. Możliwe, że został on zaszyfrowany w symbolice wydarzeń, oraz postaci pojawiających się w podaniu, którego wersję znamy, ale przekazu tego nie jesteśmy już w stanie odczytać.

W przypadku podań o tajemnych tunelach sprawa wydaje się mniej jasna. Historie te bowiem nie wyjaśniają: kto i po co miałby owe przejścia tworzyć. Nie ma także naukowych dowodów na ich istnienie, pozostają jedynie w sferze okolicznych podań. Rozbudzają one ludzką wyobraźnię na tyle, że w niektórych przypadkach nadal wierzy się w ich istnienie, dodaje nowe związane z nimi opowieści. 

 

Przypisy.



[1] Jan Kazimierz uciekał przez Zduny:

http://zduny.pl/turysta/historia-gminy-zduny/legendy-i-podania.html (stan na dnia 21.05.2021).

[2] O podziemnym tunelu i umowie z diabłem:

http://legendy-jarocina.blogspot.com/2012/04/o-podziemnym-tunelu-i-umowie-z-diabem.html (stan na dnia 21.05.2021).

[3] W. Łysiak, W kręgu wielkopolskich demonów i przekonań niedemonicznych, Międzychód 1993, Wydawnictwo "Eco", s. 171.

 

Bibliografia.

 

1.      Jan Kazimierz uciekał przez Zduny:

http://zduny.pl/turysta/historia-gminy-zduny/legendy-i-podania.html

2.      Łysiak Wojciech, W kręgu wielkopolskich demonów i przekonań niedemonicznych, Międzychód 1993, Wydawnictwo "Eco".

3.      O podziemnym tunelu i umowie z diabłem:

http://legendy-jarocina.blogspot.com/2012/04/o-podziemnym-tunelu-i-umowie-z-diabem.html

 

Spis i źródła ilustracji.

 

1.      Podziemny tunel:

https://uwalls.pl/fototapety-podziemny-tunel-8553/

2. Jan Kazimierz uciekający przez Zduny:

http://zduny.pl/turysta/historia-gminy-zduny/legendy-i-podania.html

3. Pałac w Radlinie:

http://polskaniezwykla.pl/web/gallery/photo,284886.html

1.      Jezioro Margonińskie:

https://wedkuje.pl/l/jezioro-margolinskie/94