niedziela, 14 maja 2017

Najmniejsi mieszkańcy Wielkopolski? Czyli rzecz o rodzie skrzatów, plonków oraz krasnoludków.



Przedstawiamy pierwszy artykuł na naszej stronie, będący zarazem pierwszą częścią bestiariusza Wielkopolskiego. Choć skupimy się na omawianiu stworów, potworów, cudaków, w których istnienie wierzyły pokolenia Wschodnich Wielkopolan, zdarzy się, iż pojawią się tutaj, także "goście" z pozostałych części krainy. Z różnych przyczyn, w tutejszym folklorze ludowym niewiele  zachowało się świadectw wierzeń dotyczących istnienia miejscowych bytów nadprzyrodzonych. Podążając ich tropem, staraliśmy się zdobyć jak najwięcej informacji na temat różnorodności bestiariusza Wschodniej Wielkopolski - odnaleźć to co udało się zachować z dawnych przekazów. Niestety nie zawsze okazało się możliwym przedstawić opis danej istoty wyczerpująco, a czasem zmuszeni byliśmy wprowadzić do naszego zbioru postaci, których obecność w wierzeniach na wschodnich ziemiach Wielkopolski nie była do końca pewna. Odkazywało się jednak, że wzmianki o nich pojawiały się na sąsiednich terenach, a ponieważ na przestrzeni dziejów granice kulturowe zwykły się przenikać nawzajem, możliwe, że na teren Regionu czasem zdarzało się pojawić obcym zapożyczeniom.

Niekiedy, odwoływanie się do sąsiednich wierzeń okazywało się koniecznym, aby wyjaśnić fenomen danego motywu występującego w miejscowym folklorze. Czasem zdecydowaliśmy się podjąć ów krok, aby na zasadzie ciekawostki wykazać baśniowe podobieństwa, bądź różnice przejawiające się w omawianych wierzeniach. Praca nasza jest zatem próbą rekonstrukcji dawnych wierzeń demonologicznych na ziemiach Wielkopolski, ze szczególnym naciskiem i uwzględnieniem jej wschodniej części. Zamieszczane rysunki są tworem autorów tej publikacji, a ich koncepcja oparta została na pisemnych przekazach, oraz ilustracjach innych autorów, a tam gdzie okazało się to konieczne - na wyobraźni własnej.

Tyle słowem wstępu. Rozpoczynając podróż po regionalnym bestiariuszu,zaczniemy od omawiania "rodziny" najmniejszych istot zamieszkujących tereny Wielkopolski. Będą nim spokrewnieni ze sobą w większym, bądź mniejszym stopniu przedstawiciele rodów: plonków, skrzatów i krasnoludków, których dalszych krewnych napotkać można był także na innych obszarach Polski.








"Plonkiem zwią w Kaliskiem diablika w postaci czarnego kogutka, który swemu zwolennikowi obfitych plonów dostarcza" - pisywał Oskar Kolberg w tomie poświęconemu ziemi sieradzkiej, oraz kaliskiej [1]. Zapewne informacje o tych istotach, podobnie jak i innych  wierzeniach ludowych z regionu  badacz posiadał od Ignacji Piątkowskiej [2].
"Plonek", nie był jedyną nazwą pod jaką znano te tajemnicze istoty. W zależności od obszaru Wschodniej Wielkopolski (i nie tylko), nazywano je także: plunkami (Wielkopolska, ziemia sieradzka, Pomorze), płonkami (region kaliski), czasem także płonnikami,plonnikami (Wielkopolska, oraz sąsiadujące z nią ziemie Śląska) [3].
Nadmienić jednak wypada, iż ostatnie terminy odnoszą się raczej do postaci gospodarzy - czarowników, posiadających konszachty z diabłem. Dzięki tego typu układowi potrafili zapewnić sobie pomyślność - urodzaj na własnych polach, co działo się kosztem nieurodzaju w zbiorach sąsiadów. Powiadano, iż osoba będąca plonnikiem potrafiła przybierać postać czarnego psa, bądź zbliżonej do niego wyglądem demonicznej istoty [4].
Etymologię nazw pojawiających się w tej części genologii rodu wielkopolskich niziołków i im pokrewnych istot, należało by wywodzić z czasów pogańskiej Słowiańszczyzny. Tyczyć się miała ona wiary w praprzodków plonków - nadprzyrodzonych istot sprawujących opiekę nad urodzajem. Z czasem jednak gdy dawne przekonania zaczęły ustępować ideologii niesionej przez chrześcijaństwo, w rodzie plonków oraz ich krewniakach zaczęto dopatrywać się bytów demonicznych.
Dowodem tego może być zgoła inne rozumienie pojęcia plonka, oraz jemu pokrewnych. Nazwy te bowiem wywodzić się mogą także od pojęcia: płonny - jałowy, nieurodzajny, daremny, próżny, czczy [5]. Ponadto nazwę plonka - płonka rozumiano także, jako określenie "łupieżcy" [6].
Jego przekorną naturę ilustrować mogą następujące przykłady, kiedy to na obszarze Wschodniej Wielkopolski postrzegano, go jako kogutka pomnażającego majątek gospodarza, któremu służył. Czasem bywały to podkradane od innych gospodarzy ziarna poszczególnych gatunków zbóż. Raz więc była to kupa żyta, kiedy indziej owsa, jęczmienia, pszenicy lub gryki [7]. Plonki oskarżano także o przynoszenie majątku pieniężnego, oraz porywanie dzieci!
Ceną za jego usługi, jak łatwo można się domyślić...była dusza zawierającego z danym bytem gospodarza. Cóż, w dzisiejszych czasach rzeklibyśmy, iż mamy nadzieję, że delikwent ów przeczytał to co w owej umowie zamieszczone było drobnym druczkiem. A jako, że w czasach, gdy wierzono w tajemnicze układy z plonkami przeciętnemu chłopu sztuka pisania oraz czytania były obce - mamy nadzieję, że byli o tym informowani przez drugą stronę "kontraktu".

Jako ciekawostkę warto wspomnieć, iż na ziemiach zachodniej Wielkopolski, chłopów chcących się dorobić, acz nie narobić do podobnych konszachtów nakłaniać miał dalszy kuzyn plonków - trach.
Wyobrażano go sobą pod postacią małego smoka, wykradającego dla swego gospodarza różne kosztowności. Co ciekawe, można było mu je podkraść na zasadzie "znalezione, czyli nie kradzione". Co w omawianej sytuacji brzmi wieloznacznie.  Zadanie przechytrzenia tracha było przewidziane...dla płci pięknej. Bo jak mówi stare polskie porzekadło: " gdzie diabeł nie może tam babę pośle", w tym wypadku powinno ono raczej brzmieć: "chcesz czarta przechytrzyć, daj mu się babie podjudzić". N czym polegał koncept?  Wystarczyło, aby niewiasta dostrzegłszy tracha, ulatującego z cudzymi kosztownościami, zadarła do góry spódnicy i orzekła: "Ja ci swoją rzecz pokazałam, teraz ty pokaż mi swoją!". Zdezorientowany stwór miał wówczas wypuścić  wypuścić swoją zdobycz i ulecieć hen w dal [8].

W innych regionach polskich, przekazywano sobie podobne opowieści tyczące się istot wpisanych w jeszcze dalsze gałęzi, omawianego tutaj drzewa genologicznego. Mowa tutaj o bytach zwanych gdzieniegdzie inkluzami, bądź kłobukami (Warmia i Mazury). Ze względu na zbyt dalekie pokrewieństwo, w stosunku do wielkopolskiego rodowodu - ich ta gawęda tyczyć się nie będzie.


Przejdźmy teraz do bliższych kuzynów omawianych na samym początku plonków, czyli skrzatów. Czasem bowiem przyjmowano, iż poza postacią kuraka, plonki potrafią przyjąć postaci humanoidalnych niziołków. W folklorze ludowym czasem postrzegano obydwie te postaci jako zupełnie osobne byty, a innym razem  zlewały się one w jeden, mogący przybrać różne formy. Wszystko zależało od danego obszaru, gdzie owe wierzenia występowały. Wraz z różnicami dotyczących, pojawiały się także wzmianki o zgoła odrębnych zachowaniach.
W Wielkopolsce istniało określenie: "skrzatka", istoty która pod postacią ptasią służyć miała człowiekowi, znoszeniem wszelakich dóbr. Cena jak wspomnieliśmy - była jedna - ludzka dusza [9].  W gwarze wielkopolskiej można jeszcze usłyszeć zwrot: "nieznośny skrzat"!, "bodaj to / cię skrzaci wzięli [10]. Gdy skrzat wyruszał na łowy wyobrażano go sobie pod ognistą postacią i mawiano o "lecącym ognistym skrzacie". W północnej części wielkopolski nazywano go zwykle lotalica, tj. latawicą (Buntowo, powiat złotowski), a w skrajnie południowej sporyszem (Bralin, powiat kępiński). Skrzat lecąc miał wydawać przeraźliwy skrzek, odgłos niby krakania, niby beczenia [11].
Być może właśnie od owego ognistego skrzenia się, czy też skrzeczenia wzięła się jego nazwa. Badacze dopatrują się także etymologii w staroniemieckim słowie "skrat" odoszącym się do istoty leśnej. Wojciech Szulczewski zaś uznawał, iż nazwę  swą  zawdzięcza on słowu : "skryty", tj. mieszkający w "chęchach", czyli gęstwinie [12].

Miejscami, które najchętniej upodobać miały sobie do zamieszkania te istoty były leśne ostępy, bądź zacisza ludzkich siedzib. Skrzaty wyobrażano sobie  pod postacią wspominanych już wcześniej: kogutków, kur, psa, kota, diabełka, lub małego człowieczka o długiej brodzie i dzikawym - nieokrzesanym wyglądzie. Charakterystyczne dla jego wyglądu miało pozostawać spojrzenie skrzących się oczu.
W Konopnicy nad Wartą w Wieluńskim, opowiadano sobie o małych, pokracznych karzełkach zamieszkujących łany zbóż, żywiące się ich ziarnem. Co więcej etnograf Bohdan Baranowski w swej publikacji poświęconej demonologii ludowej, wspomniał, iż wierzenia w nie zachowały się w charakterze reliktowym nie tylko tam, ale przede wszystkim w okolicach położonych nad środkową Narwią. Idąc tym tropem badacz sugerował, iż być może rodowodu ich pochodzenia należałoby się doszukiwać właśnie tam [13].
Wiara w istnienie bytów tego gatunku, prawdopodobnie wywodzi swoje pochodzenie z pogańskich jeszcze czasów, gdy oddawano cześć siłą natury, sprawujących pieczę nad polnym dobrobytem; ale także powiązane były z praktykowaniem kultu przodków. Dowodem tego drugiego był fakt praktykowania obyczaju, polegającego na składaniu „ofiar” w postaci posiłków, dla istot opiekujących się domostwem, oraz polami danej rodziny gospodarskiej. W dawnej, pogańskiej słowiańszczyźnie zwykło się oddawać w ten sposób hołd zmarłym przodkom. A zatem musiano wierzyć, iż istoty  takie jak skrzaty, czy krasnoludki musiały być jeśli nie bezpośrednio zrodzone, to pozostawać powiązane nie tylko ze światem natury, ale i zmarłych [ 14].
Potwierdzeniem tej funeralnej teorii, byłby fakt, iż niziołkom przypisywano obieranie sobie miejsc związanych z podziemiami. Lecz nie tylko! Leśne skrzaty lubiły płatać ludziom figle, były i takie które zamieszkując ludzkie domostwa współpracowały z gospodarzami, na tych samych zasadach co wspominane wcześniej plonki. Wspominano także, że "lubowały się" w porywaniu ludzkich dzieci.
Z kolei dobroczynne skrzaty, zradzać się miały z dusz zmarłych przodków. W  zamian za dobre traktowanie, oraz strawę czuwały nad gospodarstwem, pomagały w drobnych czynnościach  gdy ich nikt nie widział.









I tutaj przechodzimy do omówienia ostatniej gałęzi krewniaczego drzewa - krasnoludków. Zapewne wielu czytelnikom wydadzą się one być w swej naturze tożsame ze skrzatami, wielu zapewne stosuje te określenia zamiennie w odniesieniu do jednych i tych samych baśniowych istot. A jednak w kulturze ludowej czasami zwykło się je rozgraniczać. Podobnie jak w przypadku skrzatów,wierzenia związane z pochodzeniem pradziadów krasnoludków, przywędrowały na ziemie polskie z kręgu kultury niemieckiej. W zależności od folkloru danego regionu wierzenia na ich temat, czy też sposób przedstawiania postaci różnią się od siebie.
Wielkopolskie krasnoludki przedstawiane  były jako ludziki niewielkiego wzrostu, niemłode już (jak w przypadku skrzatów, tak i tu następuje prawdopodobieństwo nawiązywania do niegdysiejszego kultu przodków). Ich nazwa odwoływać się miała do koloru, pewnego elementu ich ubioru - czerwonej czapeczki.
Noszone przez nie czerwone czapeczki sprawiać miały, iż krasnoludki dla ludzi pozostawały z reguły niewidzialne.

Dalszą etymologię znaczenia nazwy "krasnoludek", można także wyprowadzić od staropolskiego słowa "krasny", czyli ładny, piękny, urodziwy, jak i kolejnego znaczenia tegoż słowa, oznaczającego tym razem: tęgiego, tłustego, grubego, gdyż takimi w wielu przekazach pokazywano te istoty [15].
W zależności od regionu Polski krasnoludki określano jeszcze wielorakimi minami, a w niektórych częściach Wielkopolski nazywano je podziomkami, gdyż postrzegano je jako: małe, piękne, ludziom sprzyjające istoty, które mieszkają pod ziemią [16]. Wierzono, iż domowe krasnoludki zamieszkują okolice pieca lub komina, zaś leśne i polne - w norach pod korzeniami drzew [17].

Co ciekawe podziomkami nazywano wszelkie duchy zamieszkujące podziemia. I tym sposobem, na zachodnich ziemiach Wielkopolski w Kaszczorze duchem podziemnym była „przepiękna kobieta, u której stóp leżał potwór podobny do niedźwiedzia”. W Lwówku był to lew stale zamieszkujący pod ziemią, z którym społeczność tutejsza wiązała apokaliptyczną przepowiednię [18]. Być może podanie to nawiązywało do niektórych wierzeń wielkopolskich, według których w ten sposób ukazywać się miały … smoki (sic!). Istoty, te bardzo rzadko zwykły ukazywać się w tutejszym folklorze, a jeśli już to czyniły, przybierały dość nietypowe (jak na powszechne wyobrażenia o nich) postaci. W Kaziopolu wyobrażano je sobie jako „wielkiego lwa o dwóch głowach” , a w innych okolicach Rogoźna uznawano, że miał aż siedem takich głów. Pod Wągrowcem był to „straszny potwór, pół człowiek, pół zwierzę, któremu z pyska buchał ogień. W okolicach Wronek utożsamiano go z dzikim polowaniem, choć swoją funkcją przypomina raczej ducha domowego [19]. Podobnie jak plonki, czy też skrzaty ów wielkopolski smok, przynosić miał swoim „właścicielom” dobrobyt w postaci: pieniędzy, zboża, mięsa, oraz innych cennych rzeczy. Wierzono, że smokami, stawali się po śmierci ludzie, którzy zrabowali i ukryli skarby, których zmuszeni byli strzec, aż do swego wybawienia [20].
Biorąc pod uwagę ów nietypowy wygląd, oraz charakter tychże istot – nie poświęcimy im osobnego działu w naszym bestiariuszu, lecz pozostawimy o nich wzmiankę w tym miejscu. Analizując ich opis w folklorze Wielkopolski, wydaje się, iż pełnionymi przez siebie funkcjami, najbardziej odpowiadać będą istotom opisywanych w tym dziale.
W przeciwieństwie do większości istot, rozumianych w Wielkopolsce pod pojęciem "skrzat", krasnoludki były postrzegane zazwyczaj jako dobroczynne istoty o łagodniejszym charakterze. Choć bywały wyjątki. Podobnie jak ich krewnych, także i je oskarżano o uprowadzanie / podmienianie dzieci.  Zazwyczaj jednak, te zamieszkujące obręb gospodarstwa postrzegane miały być jako te pomocne ludziom. Gdy zapadał zmierzch, aż do ponownego nastania świtu uwijać się miały wokół chałupy, oraz obejścia pomagając gospodarzom w prostych pracach gospodarskich. W zamian oczekiwały godnego traktowania, oraz strawy. Raz urażone opuszczały na zawsze gospodarstwo. Wówczas dawała się we znaki ich złośliwa natura, gdyż potrafiły czasem po złości... nasikać do mleka, aby skwaśniało.

Autor: Marta Kaleta.


Przypisy.

[1] O. Kolberg, Dzieła Wszystkie. Kaliskie i Sieradzkie, t. XLVII,  Wrocław-Poznań 1967, Polskie Wydawnictwo Muzyczne: Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, s. 476.
[2] zob. I. Piątkowska, Z życia ludu wiejskiego na ziemi kaliskiej, "Kaliszanin” 1887, przedruk w „Wiśle”, t. III 1889.
[3] B. i A. Podgórscy, Wielka Księga demonów polskich. Leksykon i antologia demonologii ludowej, Katowice 2005, Wydawnictwo KOS, s.346-347.
[4] zob. W. Łysiak, W kręgu wielkopolskich demonów i przekonań niedemonicznych, Międzychód 1993, Wydawnictwo "Eco", s.45-46.
zob. także P. Zych, W. Vargas, Bestiariusz słowiański. Rzecz o skrzatach, wodnikach i rusałkach, Olszanica 2015, BOSZ, s. 146.
[5] B. i A. Podgórscy, dz. cyt., s. 346-347.
[6] Tamże.
[7] Tamże.
[8] zob. P. Zych, W. Vargas,
Bestiariusz słowiański. Część druga. Rzecz o biziach, kadukach i samojadkach, Olszanica 2016, BOSZ, s. 202.
[9] B. i A. Podgórscy B. i A., dz. cyt., s. 413.
[10] zob. W. Łysiak, dz. cyt., s.73.
zob. także T. Wróblewski, Demony i wyobrażenia demonologiczne, [w:] Kultura ludowa Wielkopolski, t. III, J. Burszta (red.), Poznań 1967, Wydawnictwo Poznańskie, s. 438-440.
[11] T. Wróblewski, dz. cyt., s. 438.
[12] W. Łysiak, dz. cyt., s. 73.
[13] zob. B. Baranowski, W
W kręgu upiorów i wilkołaków, Łódź 1981, Wydawnictwo Łódzkie, s. 108.
[14] zob. L. Pełka, Polska Demonologia Ludowa, Warszawa 1987, Iskry.
[15] B. i A. Podgórscy, dz. cyt., s. 239.
[16] T. Wróblewski, dz. cyt., s.438.
[17] Tamże.

   Bibliografia
1. Baranowski Bohdan, W kręgu upiorów i wilkołaków, Łódź 1981, Wydawnictwo Łódzkie.
2. Brückner Aleksander, Mitologia słowiańska i polska, Warszawa 1985, PWN.
3. Burszta Józef, Obraz kultury ludowej regionu kaliskiego w „Dziełach” Oskara Kolberga, „Rocznik Kaliski”, t. III, 1970.
4. Gieysztor Aleksander, Mitologia Słowian, Warszawa 1986, Wydawnictwo Artystyczne i Filmowe.
5. Kolberg Oskar, Dzieła Wszystkie. Kaliskie i Sieradzkie, t. XLVII,  Wrocław-Poznań 1967, Polskie Wydawnictwo Muzyczne: Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza.
6. Łowmiański Henryk, Religia Słowian i jej upadek, Warszawa 1979, PWN.
7. Łysiak Wojciech, W kręgu wielkopolskich demonów i przekonań niedemonicznych, Międzychód 1993, Wydawnictwo "Eco".
8. Moszyński Kazimierz, Kultura Ludowa Słowian, t. II, Kraków 1934, Polska Akademia Umiejętności.
9. Pełka Leonard, Polska Demonologia Ludowa, Warszawa 1987, Iskry.
10. Piątkowska Ignacja, Z życia ludu wiejskiego na ziemi kaliskiej, "Kaliszanin” 1887, przedruk w „Wiśle”, t. III 1889.
11.Podgórscy Barbara i Adam, Wielka Księga demonów polskich. Leksykon i antologia demonologii ludowej, Katowice 2005, Wydawnictwo KOS.
12. Wróblewski Tadeusz, Demony i wyobrażenia demonologiczne, [w:] Kultura ludowa Wielkopolski, t. III, J. Burszta (red.), Poznań 1967, Wydawnictwo Poznańskie.
13. Zych Paweł, Vargas Witold, Bestiariusz słowiański. Rzecz o skrzatach, wodnikach i rusałkach, Olszanica 2015, BOSZ.
14. Zych Paweł, Vargas Witold, Bestiariusz słowiański. Część druga. Rzecz o biziach, kadukach i samojadkach, Olszanica 2016, BOSZ.
 
 

Spis i źródła ilustracji.

1.      Kobuk

W. Vargas, P. Zych, „Bestiariusz ludowy, rzecz o skrzatach, wodnikach i rusałkach”,

2.      John Bauer, „But how do I get into  the mountain, the gnome boy asked”:

https://pl.pinterest.com/pin/553520610432718860/

3.      Jean Babtiste Monge:

https://www.artstation.com/artwork/Jlv1WA