Przedstawiamy pierwszy artykuł na
naszej stronie, będący zarazem pierwszą częścią bestiariusza Wielkopolskiego.
Choć skupimy się na omawianiu stworów, potworów, cudaków, w których istnienie
wierzyły pokolenia Wschodnich Wielkopolan, zdarzy się, iż pojawią się tutaj,
także "goście" z pozostałych części krainy. Z różnych przyczyn, w
tutejszym folklorze ludowym niewiele zachowało się świadectw wierzeń
dotyczących istnienia miejscowych bytów nadprzyrodzonych. Podążając ich tropem,
staraliśmy się zdobyć jak najwięcej informacji na temat różnorodności
bestiariusza Wschodniej Wielkopolski - odnaleźć to co udało się zachować z
dawnych przekazów. Niestety nie zawsze okazało się możliwym przedstawić opis
danej istoty wyczerpująco, a czasem zmuszeni byliśmy wprowadzić do naszego
zbioru postaci, których obecność w wierzeniach na wschodnich ziemiach
Wielkopolski nie była do końca pewna. Odkazywało się jednak, że wzmianki o nich
pojawiały się na sąsiednich terenach, a ponieważ na przestrzeni dziejów granice
kulturowe zwykły się przenikać nawzajem, możliwe, że na teren Regionu czasem
zdarzało się pojawić obcym zapożyczeniom.
Niekiedy, odwoływanie się do
sąsiednich wierzeń okazywało się koniecznym, aby wyjaśnić fenomen danego motywu
występującego w miejscowym folklorze. Czasem zdecydowaliśmy się podjąć ów krok,
aby na zasadzie ciekawostki wykazać baśniowe podobieństwa, bądź różnice
przejawiające się w omawianych wierzeniach. Praca nasza jest zatem próbą
rekonstrukcji dawnych wierzeń demonologicznych na ziemiach Wielkopolski, ze
szczególnym naciskiem i uwzględnieniem jej wschodniej części. Zamieszczane
rysunki są tworem autorów tej publikacji, a ich koncepcja oparta została na
pisemnych przekazach, oraz ilustracjach innych autorów, a tam gdzie okazało się
to konieczne - na wyobraźni własnej.
Tyle słowem
wstępu. Rozpoczynając podróż po regionalnym bestiariuszu,zaczniemy od omawiania
"rodziny" najmniejszych istot zamieszkujących tereny Wielkopolski.
Będą nim spokrewnieni ze sobą w większym, bądź mniejszym stopniu
przedstawiciele rodów: plonków, skrzatów i krasnoludków, których dalszych
krewnych napotkać można był także na innych obszarach Polski.
"Plonkiem zwią w Kaliskiem
diablika w postaci czarnego kogutka, który swemu zwolennikowi obfitych plonów
dostarcza" -
pisywał Oskar Kolberg w tomie poświęconemu ziemi sieradzkiej, oraz kaliskiej
[1]. Zapewne informacje o tych istotach, podobnie jak i innych
wierzeniach ludowych z regionu badacz posiadał od Ignacji Piątkowskiej
[2].
"Plonek", nie był
jedyną nazwą pod jaką znano te tajemnicze istoty. W zależności od obszaru
Wschodniej Wielkopolski (i nie tylko), nazywano je także: plunkami (Wielkopolska,
ziemia sieradzka, Pomorze), płonkami (region kaliski), czasem także płonnikami,plonnikami
(Wielkopolska, oraz sąsiadujące z nią ziemie Śląska) [3].
Nadmienić jednak wypada, iż ostatnie terminy odnoszą się raczej do postaci gospodarzy - czarowników, posiadających konszachty z diabłem. Dzięki tego typu układowi potrafili zapewnić sobie pomyślność - urodzaj na własnych polach, co działo się kosztem nieurodzaju w zbiorach sąsiadów. Powiadano, iż osoba będąca plonnikiem potrafiła przybierać postać czarnego psa, bądź zbliżonej do niego wyglądem demonicznej istoty [4].
Nadmienić jednak wypada, iż ostatnie terminy odnoszą się raczej do postaci gospodarzy - czarowników, posiadających konszachty z diabłem. Dzięki tego typu układowi potrafili zapewnić sobie pomyślność - urodzaj na własnych polach, co działo się kosztem nieurodzaju w zbiorach sąsiadów. Powiadano, iż osoba będąca plonnikiem potrafiła przybierać postać czarnego psa, bądź zbliżonej do niego wyglądem demonicznej istoty [4].
Etymologię nazw pojawiających się w
tej części genologii rodu wielkopolskich niziołków i im pokrewnych istot,
należało by wywodzić z czasów pogańskiej Słowiańszczyzny. Tyczyć się miała ona
wiary w praprzodków plonków - nadprzyrodzonych istot sprawujących opiekę nad
urodzajem. Z czasem jednak gdy dawne przekonania zaczęły ustępować ideologii
niesionej przez chrześcijaństwo, w rodzie plonków oraz ich krewniakach zaczęto
dopatrywać się bytów demonicznych.
Dowodem tego może być zgoła inne
rozumienie pojęcia plonka, oraz jemu pokrewnych. Nazwy te bowiem wywodzić się
mogą także od pojęcia: płonny - jałowy, nieurodzajny, daremny, próżny, czczy
[5]. Ponadto nazwę plonka - płonka rozumiano także, jako określenie
"łupieżcy" [6].
Jego
przekorną naturę ilustrować mogą następujące przykłady, kiedy to na obszarze
Wschodniej Wielkopolski postrzegano, go jako kogutka pomnażającego majątek
gospodarza, któremu służył. Czasem bywały to podkradane od innych gospodarzy
ziarna poszczególnych gatunków zbóż. Raz więc była to kupa żyta, kiedy
indziej owsa, jęczmienia, pszenicy lub gryki [7]. Plonki oskarżano także o
przynoszenie majątku pieniężnego, oraz porywanie dzieci!
Ceną za jego
usługi, jak łatwo można się domyślić...była dusza zawierającego z danym bytem
gospodarza. Cóż, w dzisiejszych czasach rzeklibyśmy, iż mamy nadzieję, że
delikwent ów przeczytał to co w owej umowie zamieszczone było drobnym
druczkiem. A jako, że w czasach, gdy wierzono w tajemnicze układy z plonkami
przeciętnemu chłopu sztuka pisania oraz czytania były obce - mamy nadzieję, że
byli o tym informowani przez drugą stronę "kontraktu".
Jako ciekawostkę warto wspomnieć, iż na ziemiach zachodniej Wielkopolski, chłopów chcących się dorobić, acz nie narobić do podobnych konszachtów nakłaniać miał dalszy kuzyn plonków - trach.
Wyobrażano go sobą pod postacią małego smoka, wykradającego dla swego gospodarza różne kosztowności. Co ciekawe, można było mu je podkraść na zasadzie "znalezione, czyli nie kradzione". Co w omawianej sytuacji brzmi wieloznacznie. Zadanie przechytrzenia tracha było przewidziane...dla płci pięknej. Bo jak mówi stare polskie porzekadło: " gdzie diabeł nie może tam babę pośle", w tym wypadku powinno ono raczej brzmieć: "chcesz czarta przechytrzyć, daj mu się babie podjudzić". N czym polegał koncept? Wystarczyło, aby niewiasta dostrzegłszy tracha, ulatującego z cudzymi kosztownościami, zadarła do góry spódnicy i orzekła: "Ja ci swoją rzecz pokazałam, teraz ty pokaż mi swoją!". Zdezorientowany stwór miał wówczas wypuścić wypuścić swoją zdobycz i ulecieć hen w dal [8].
W innych regionach polskich, przekazywano sobie podobne opowieści tyczące się istot wpisanych w jeszcze dalsze gałęzi, omawianego tutaj drzewa genologicznego. Mowa tutaj o bytach zwanych gdzieniegdzie inkluzami, bądź kłobukami (Warmia i Mazury). Ze względu na zbyt dalekie pokrewieństwo, w stosunku do wielkopolskiego rodowodu - ich ta gawęda tyczyć się nie będzie.
Przejdźmy teraz do bliższych kuzynów
omawianych na samym początku plonków, czyli skrzatów. Czasem bowiem
przyjmowano, iż poza postacią kuraka, plonki potrafią przyjąć postaci
humanoidalnych niziołków. W folklorze ludowym czasem postrzegano obydwie te
postaci jako zupełnie osobne byty, a innym razem zlewały się one w jeden,
mogący przybrać różne formy. Wszystko zależało od danego obszaru, gdzie owe
wierzenia występowały. Wraz z różnicami dotyczących, pojawiały się także
wzmianki o zgoła odrębnych zachowaniach.
W
Wielkopolsce istniało określenie: "skrzatka", istoty która pod
postacią ptasią służyć miała człowiekowi, znoszeniem wszelakich dóbr. Cena jak
wspomnieliśmy - była jedna - ludzka dusza [9]. W gwarze wielkopolskiej
można jeszcze usłyszeć zwrot: "nieznośny skrzat"!, "bodaj to /
cię skrzaci wzięli [10]. Gdy skrzat wyruszał na łowy wyobrażano go sobie pod
ognistą postacią i mawiano o "lecącym ognistym skrzacie". W
północnej części wielkopolski nazywano go zwykle lotalica, tj. latawicą
(Buntowo, powiat złotowski), a w skrajnie południowej sporyszem (Bralin,
powiat kępiński). Skrzat lecąc miał wydawać przeraźliwy skrzek, odgłos niby
krakania, niby beczenia [11].
Być może właśnie od owego ognistego
skrzenia się, czy też skrzeczenia wzięła się jego nazwa. Badacze dopatrują się
także etymologii w staroniemieckim słowie "skrat" odoszącym się do
istoty leśnej. Wojciech Szulczewski zaś uznawał, iż nazwę swą
zawdzięcza on słowu : "skryty", tj. mieszkający w
"chęchach", czyli gęstwinie [12].
Miejscami, które najchętniej upodobać miały sobie do zamieszkania te istoty były leśne ostępy, bądź zacisza ludzkich siedzib. Skrzaty wyobrażano sobie pod postacią wspominanych już wcześniej: kogutków, kur, psa, kota, diabełka, lub małego człowieczka o długiej brodzie i dzikawym - nieokrzesanym wyglądzie. Charakterystyczne dla jego wyglądu miało pozostawać spojrzenie skrzących się oczu.
Miejscami, które najchętniej upodobać miały sobie do zamieszkania te istoty były leśne ostępy, bądź zacisza ludzkich siedzib. Skrzaty wyobrażano sobie pod postacią wspominanych już wcześniej: kogutków, kur, psa, kota, diabełka, lub małego człowieczka o długiej brodzie i dzikawym - nieokrzesanym wyglądzie. Charakterystyczne dla jego wyglądu miało pozostawać spojrzenie skrzących się oczu.
W Konopnicy nad Wartą w Wieluńskim,
opowiadano sobie o małych, pokracznych karzełkach zamieszkujących łany zbóż,
żywiące się ich ziarnem. Co więcej etnograf Bohdan Baranowski w swej publikacji
poświęconej demonologii ludowej, wspomniał, iż wierzenia w nie zachowały się w
charakterze reliktowym nie tylko tam, ale przede wszystkim w okolicach
położonych nad środkową Narwią. Idąc tym tropem badacz sugerował, iż być może
rodowodu ich pochodzenia należałoby się doszukiwać właśnie tam [13].
Wiara w istnienie bytów tego
gatunku, prawdopodobnie wywodzi swoje pochodzenie z pogańskich jeszcze czasów,
gdy oddawano cześć siłą natury, sprawujących pieczę nad polnym dobrobytem; ale
także powiązane były z praktykowaniem kultu przodków. Dowodem tego drugiego był
fakt praktykowania obyczaju, polegającego na składaniu „ofiar” w postaci
posiłków, dla istot opiekujących się domostwem, oraz polami danej rodziny gospodarskiej.
W dawnej, pogańskiej słowiańszczyźnie zwykło się oddawać w ten sposób hołd
zmarłym przodkom. A zatem musiano wierzyć, iż istoty takie jak skrzaty, czy krasnoludki musiały
być jeśli nie bezpośrednio zrodzone, to pozostawać powiązane nie tylko ze
światem natury, ale i zmarłych [ 14].
Potwierdzeniem tej funeralnej
teorii, byłby fakt, iż niziołkom przypisywano obieranie sobie miejsc związanych
z podziemiami. Lecz nie tylko! Leśne skrzaty lubiły płatać ludziom figle, były
i takie które zamieszkując ludzkie domostwa współpracowały z gospodarzami, na
tych samych zasadach co wspominane wcześniej plonki. Wspominano także, że
"lubowały się" w porywaniu ludzkich dzieci.
Z kolei dobroczynne skrzaty, zradzać się miały z dusz zmarłych przodków. W zamian za dobre traktowanie, oraz strawę czuwały nad gospodarstwem, pomagały w drobnych czynnościach gdy ich nikt nie widział.
Z kolei dobroczynne skrzaty, zradzać się miały z dusz zmarłych przodków. W zamian za dobre traktowanie, oraz strawę czuwały nad gospodarstwem, pomagały w drobnych czynnościach gdy ich nikt nie widział.
I tutaj przechodzimy do omówienia
ostatniej gałęzi krewniaczego drzewa - krasnoludków. Zapewne wielu
czytelnikom wydadzą się one być w swej naturze tożsame ze skrzatami, wielu
zapewne stosuje te określenia zamiennie w odniesieniu do jednych i tych samych
baśniowych istot. A jednak w kulturze ludowej czasami zwykło się je
rozgraniczać. Podobnie jak w przypadku skrzatów,wierzenia związane z
pochodzeniem pradziadów krasnoludków, przywędrowały na ziemie polskie z kręgu
kultury niemieckiej. W zależności od folkloru danego regionu wierzenia na ich
temat, czy też sposób przedstawiania postaci różnią się od siebie.
Wielkopolskie
krasnoludki przedstawiane były jako ludziki niewielkiego wzrostu,
niemłode już (jak w przypadku skrzatów, tak i tu następuje prawdopodobieństwo
nawiązywania do niegdysiejszego kultu przodków). Ich nazwa odwoływać się miała
do koloru, pewnego elementu ich ubioru - czerwonej czapeczki.
Noszone
przez nie czerwone czapeczki sprawiać miały, iż krasnoludki dla ludzi
pozostawały z reguły niewidzialne.
Dalszą etymologię znaczenia nazwy "krasnoludek", można także wyprowadzić od staropolskiego słowa "krasny", czyli ładny, piękny, urodziwy, jak i kolejnego znaczenia tegoż słowa, oznaczającego tym razem: tęgiego, tłustego, grubego, gdyż takimi w wielu przekazach pokazywano te istoty [15].
W zależności od regionu Polski
krasnoludki określano jeszcze wielorakimi minami, a w niektórych częściach
Wielkopolski nazywano je podziomkami, gdyż postrzegano je
jako: małe, piękne, ludziom sprzyjające istoty, które mieszkają pod ziemią
[16]. Wierzono, iż domowe krasnoludki zamieszkują okolice pieca lub komina, zaś
leśne i polne - w norach pod korzeniami drzew [17].
Co ciekawe
podziomkami nazywano wszelkie duchy zamieszkujące podziemia. I tym sposobem, na
zachodnich ziemiach Wielkopolski w
Kaszczorze duchem podziemnym była „przepiękna kobieta, u której stóp leżał
potwór podobny do niedźwiedzia”. W Lwówku był to lew stale zamieszkujący pod
ziemią, z którym społeczność tutejsza wiązała apokaliptyczną przepowiednię [18].
Być może podanie to nawiązywało do niektórych wierzeń wielkopolskich, według których
w ten sposób ukazywać się miały … smoki (sic!). Istoty, te bardzo rzadko zwykły
ukazywać się w tutejszym folklorze, a jeśli już to czyniły, przybierały dość
nietypowe (jak na powszechne wyobrażenia o nich) postaci. W Kaziopolu wyobrażano je sobie jako „wielkiego lwa o dwóch głowach” ,
a w innych okolicach Rogoźna uznawano, że miał aż siedem takich głów. Pod
Wągrowcem był to „straszny potwór, pół człowiek, pół zwierzę, któremu z pyska
buchał ogień. W okolicach Wronek utożsamiano go z dzikim polowaniem, choć swoją
funkcją przypomina raczej ducha domowego [19]. Podobnie jak plonki, czy też
skrzaty ów wielkopolski smok, przynosić miał swoim „właścicielom” dobrobyt w
postaci: pieniędzy, zboża, mięsa, oraz innych cennych rzeczy. Wierzono, że
smokami, stawali się po śmierci ludzie, którzy zrabowali i ukryli skarby,
których zmuszeni byli strzec, aż do swego wybawienia [20].
Biorąc pod uwagę
ów nietypowy wygląd, oraz charakter tychże istot – nie poświęcimy im osobnego
działu w naszym bestiariuszu, lecz pozostawimy o nich wzmiankę w tym miejscu. Analizując
ich opis w folklorze Wielkopolski, wydaje się, iż pełnionymi przez siebie
funkcjami, najbardziej odpowiadać będą istotom opisywanych w tym dziale.
W przeciwieństwie do większości
istot, rozumianych w Wielkopolsce pod pojęciem "skrzat", krasnoludki
były postrzegane zazwyczaj jako dobroczynne istoty o łagodniejszym charakterze.
Choć bywały wyjątki. Podobnie jak ich krewnych, także i je oskarżano o
uprowadzanie / podmienianie dzieci. Zazwyczaj jednak, te zamieszkujące
obręb gospodarstwa postrzegane miały być jako te pomocne ludziom. Gdy zapadał
zmierzch, aż do ponownego nastania świtu uwijać się miały wokół chałupy, oraz
obejścia pomagając gospodarzom w prostych pracach gospodarskich. W zamian
oczekiwały godnego traktowania, oraz strawy. Raz urażone opuszczały na zawsze
gospodarstwo. Wówczas dawała się we znaki ich złośliwa natura, gdyż potrafiły
czasem po złości... nasikać do mleka, aby skwaśniało.
Autor: Marta Kaleta.
Przypisy.
[1] O.
Kolberg, Dzieła
Wszystkie. Kaliskie i Sieradzkie, t. XLVII, Wrocław-Poznań 1967, Polskie Wydawnictwo
Muzyczne: Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, s. 476.
[2] zob. I.
Piątkowska, Z życia ludu wiejskiego na
ziemi kaliskiej, "Kaliszanin”
1887, przedruk w „Wiśle”, t. III 1889.
[3] B. i A. Podgórscy,
Wielka Księga demonów polskich.
Leksykon i antologia demonologii ludowej,
Katowice 2005, Wydawnictwo KOS, s.346-347.
[4] zob. W.
Łysiak, W kręgu wielkopolskich demonów i
przekonań niedemonicznych,
Międzychód 1993, Wydawnictwo "Eco", s.45-46.
zob. także
P. Zych, W. Vargas, Bestiariusz słowiański. Rzecz o
skrzatach, wodnikach i rusałkach,
Olszanica 2015, BOSZ, s. 146.
[5] B. i A.
Podgórscy, dz. cyt., s. 346-347.
[6] Tamże.
[7] Tamże.
[8] zob. P. Zych, W. Vargas, Bestiariusz słowiański. Część druga. Rzecz o biziach, kadukach i samojadkach, Olszanica 2016, BOSZ, s. 202.
[9] B. i A. Podgórscy B. i A., dz. cyt., s. 413.
[10] zob. W. Łysiak, dz. cyt., s.73.
[8] zob. P. Zych, W. Vargas, Bestiariusz słowiański. Część druga. Rzecz o biziach, kadukach i samojadkach, Olszanica 2016, BOSZ, s. 202.
[9] B. i A. Podgórscy B. i A., dz. cyt., s. 413.
[10] zob. W. Łysiak, dz. cyt., s.73.
zob. także
T. Wróblewski, Demony i wyobrażenia demonologiczne, [w:] Kultura ludowa
Wielkopolski, t. III, J. Burszta (red.), Poznań 1967, Wydawnictwo
Poznańskie, s.
438-440.
[11] T.
Wróblewski, dz. cyt., s. 438.
[12] W.
Łysiak, dz. cyt., s. 73.
[13] zob. B. Baranowski, W W kręgu upiorów i wilkołaków, Łódź 1981, Wydawnictwo Łódzkie, s. 108.
[13] zob. B. Baranowski, W W kręgu upiorów i wilkołaków, Łódź 1981, Wydawnictwo Łódzkie, s. 108.
[14] zob. L.
Pełka, Polska Demonologia Ludowa, Warszawa 1987, Iskry.
[15] B. i A.
Podgórscy, dz. cyt., s. 239.
[16] T. Wróblewski, dz. cyt., s.438.
[16] T. Wróblewski, dz. cyt., s.438.
[17] Tamże.
Bibliografia
1. Baranowski Bohdan, W kręgu upiorów i wilkołaków, Łódź 1981,
Wydawnictwo Łódzkie.
2. Brückner
Aleksander, Mitologia słowiańska
i polska, Warszawa 1985, PWN.
3. Burszta Józef, Obraz
kultury ludowej regionu kaliskiego w „Dziełach” Oskara Kolberga,
„Rocznik Kaliski”, t. III, 1970.
4. Gieysztor Aleksander, Mitologia
Słowian, Warszawa 1986, Wydawnictwo Artystyczne i Filmowe.
5. Kolberg Oskar, Dzieła Wszystkie. Kaliskie i Sieradzkie, t. XLVII, Wrocław-Poznań 1967, Polskie Wydawnictwo
Muzyczne: Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza.
6. Łowmiański Henryk, Religia
Słowian i jej upadek, Warszawa 1979, PWN.
7. Łysiak Wojciech, W kręgu wielkopolskich demonów i przekonań niedemonicznych, Międzychód 1993, Wydawnictwo "Eco".
7. Łysiak Wojciech, W kręgu wielkopolskich demonów i przekonań niedemonicznych, Międzychód 1993, Wydawnictwo "Eco".
8. Moszyński Kazimierz, Kultura Ludowa Słowian, t. II, Kraków 1934, Polska Akademia Umiejętności.
9. Pełka Leonard, Polska
Demonologia Ludowa, Warszawa 1987,
Iskry.
10. Piątkowska Ignacja, Z życia ludu
wiejskiego na ziemi kaliskiej, "Kaliszanin” 1887, przedruk w „Wiśle”,
t. III 1889.
11.Podgórscy Barbara i Adam, Wielka Księga demonów polskich. Leksykon i antologia demonologii ludowej, Katowice 2005, Wydawnictwo KOS.
12. Wróblewski Tadeusz, Demony i wyobrażenia demonologiczne, [w:] Kultura ludowa Wielkopolski, t. III, J. Burszta (red.), Poznań 1967, Wydawnictwo Poznańskie.
13. Zych Paweł, Vargas Witold, Bestiariusz słowiański. Rzecz o skrzatach, wodnikach i rusałkach, Olszanica 2015, BOSZ.
14. Zych Paweł, Vargas Witold, Bestiariusz słowiański. Część druga. Rzecz o biziach, kadukach i samojadkach, Olszanica 2016, BOSZ.
11.Podgórscy Barbara i Adam, Wielka Księga demonów polskich. Leksykon i antologia demonologii ludowej, Katowice 2005, Wydawnictwo KOS.
12. Wróblewski Tadeusz, Demony i wyobrażenia demonologiczne, [w:] Kultura ludowa Wielkopolski, t. III, J. Burszta (red.), Poznań 1967, Wydawnictwo Poznańskie.
13. Zych Paweł, Vargas Witold, Bestiariusz słowiański. Rzecz o skrzatach, wodnikach i rusałkach, Olszanica 2015, BOSZ.
14. Zych Paweł, Vargas Witold, Bestiariusz słowiański. Część druga. Rzecz o biziach, kadukach i samojadkach, Olszanica 2016, BOSZ.
Spis i źródła ilustracji.
1. Kobuk
W. Vargas, P. Zych, „Bestiariusz ludowy, rzecz o skrzatach, wodnikach i rusałkach”,
2. John Bauer, „But how do I get into the mountain, the gnome boy asked”:
https://pl.pinterest.com/pin/553520610432718860/
3. Jean Babtiste Monge:
https://www.artstation.com/artwork/Jlv1WA