poniedziałek, 30 września 2019

Rycerze ze skazą i zacni rabusie, cz.6: fakty i mity dotyczące rodu Gruszczyńskich, cz. I.



Do napisania niniejszego tekstu, skłoniła mnie korespondencja ze współczesnym przedstawicielem rodu Kośmider-Gruszczyńskich, których awanturnicze losy opisywałam w drugiej  odsłonie cyklu, poświęcanego rycerzom - rozbójnikom[1]. Wszystko zaczęło się od maila, którego otrzymałam od owego Pana (osoba, o której piszę prosiła o anonimowość - toteż zachowam jej tożsamość wyłącznie do własnej wiadomości), w nadesłanej treści Autor odwoływał się do nieścisłości, na jakie natrafił w pierwotnej wersji opracowanego przeze mnie artykułu, poświęconego rodowi Gruszczyńskich. Przyznać trzeba i podkreślić na samym początku: iż nie jestem z wykształcenia ani historykiem, ani znawcą genologii wielkich rodów. Zdecydowałam się podjąć tematykę raubritterów, w tym historie tyczące się rodu Gruszczyńskich, gdyż zaintrygowały mnie, i uznałam za warte przedstawieniu szerszemu gronu czytelników. Choć staram się weryfikować materiały, z których korzystam, to nieuniknionym jest, że gdzieś wkradnie się błąd, jakieś niedopowiedzenie.
Niezgodność w faktach, o których mowa wynikały z błędnych informacji zawartych w książce Marka Olejniczaka pt.: „Między Prosną a Baryczą”. Uświadomił mnie o nich mój Szanowny Korespondent. Z całego serca dziękuję zarówno Jemu samemu, jak i Jego Córce za: otrzymane od Nich wskazówki, i materiały którymi się posłużę w celu zrehabilitowania postaci rodu Gruszczyńskich, o których pisałam wcześniej.
Długo zastanawiałam się nad tym, jaką formę powinno przyjąć niniejsze opracowanie, które przez wzgląd na jego obszerność, postanowiłam podzielić na dwie części. W ostateczności postanowiłam oprzeć się na opracowaniu autorstwa mego Korespondenta (choć miejscami przeredagowanym, poskracanym przeze mnie), przesyłanym do mnie w trakcie naszej korespondencji. Czyni go to tym samym prawdziwego autora obecnego artykułu - co pragnę podkreślić. Decyzja taka jest powodowana faktem, iż w przeciwieństwie do mojej, posiadana przez owego Pana wiedza o własnych przodkach,  jest znacznie kompetentniejsza.
Aby ułatwić czytelnikom lekturę niniejszego tekstu, i dać wgląd w konkretne odniesienia zaczerpnięte z wcześniejszego  materiału - pozwoliłam sobie (co też czynił mój Korespondent),w odpowiednich miejscach wtrącać cytaty z wcześniejszej pracy, opartej na fragmentach książki M. Olejniczaka.
Pragnę także zaznaczyć, iż artykuł ten nie jest próbą ośmieszenia, czy też wykpienia autora w/w książki - lecz jedynie stanowi on sprostowanie i dopowiedzenie kwestii, które w książce jego autorstwa okazały się niepewne, bądź niezgodne z faktami historycznymi. 



Materiał zostaje zamieszczony na naszej stronie w charakterze pro publico bono, osobiście zaś pozwolę sobie zadedykować go mojemu Korespondentowi, oraz Jego Córce. 





 Pieczęć Jana Gruszczyńskiego - arcybiskupa Gnieźnieńskiego.


Prawda nie poparta faktami jest bardziej niebezpieczna niż kłamstwa. Przekazy stronnicze (Długosz), insynuacje oparte na stronniczych przekazach bo napisane kilkadziesiąt lub kilkaset lat później (Kromer, Lubieński, Damalewicz) oraz konfrontacje, przy braku konkretnych faktów, stają się legendami, które następnie zostają zakorzenione w umyśle ludzi i stają się czymś więcej, stają się nieusuwalne.
Najważniejsze wypadki z tego okresu dotyczą właściwie Wawrzyńca Kośmider-Gruszczyńskiego i dlatego postaram się skupić bardziej na tej osobistości, którą niesłusznie zalicza się do rycerzy rozbójników, mimo tego że Wawrzyniec był bardzo zdecydowany gdy rodzinę spotykała krzywda i prawda jest ze „nikt nie starał się mieć z im na pieńku”. Zapewniam jednak ze król i szlachta popierała jego sprawę w całości kontra Zbigniewowi Oleśnickiemu Młodemu (nie mylić z kardynałem Oleśnickim), który, prawdę mówiąc, z pewnością był gorszy jako arcybiskup  od Gruszczyńskiego. Ale o tym dalej.


Kolejni bohaterowie naszej opowieści o rycerzach i rabusiach wywodzili się z rodu Gruszczyńskich herbu Poraj, i to oni właśnie w latach 1456-1488 byli właścicielami zamku w Odolanowie. 
            Ich przodkowie władali kiedyś Gruszczynem pod Poznaniem, skąd wzięli swoje nazwisko. Bezpośrednio wywodzili się jednak z pod kaliskich Iwanowic, gdzie znaleźli się na początku XV w. prawdopodobnie przez ożenek[2].

Pierwszą informacją, która wprowadza zamieszanie jest ta, dotycząca pochodzenia omawianego rodu. M. Olejniczak w swej książce sugeruje, iż nazwisko w/w rodziny nawiązywać miało do pod poznańskiego Gruszcza, a w Iwanowicach osiedlili się mieli „przez ożenek[3].
Tymczasem genologia rodowa wskazuje na to, iż było nieco inaczej: Gruszczyńscy wywodzić się mieli ze znajdujących się na Ziemi Sieradzkiej Gruszczyc, powiązani mieli być także z majątkiem znajdującym się w Iwanowicach (tym razem Ziemia Wielkopolski Wschodniej).
Zgodnie z hierarchią starszeństwa braci zrodzonych tych ze związku Jana z Gruszczyc i Iwanowic ( kasztelana mniejszego i chorążego Ziemi Sieradzkiej), oraz Małgorzaty z Naramowic - o których pisywaliśmy w kontekście awanturniczych rycerzy, pozwolimy sobie najpierw na analizę wątków związanych  z postacią Arcybiskupa Jana Gruszczyńskiego.



Iwanowiccy Gruszczyńscy mieli pięciu synów. Trzej z nich – Jan, Andrzej i Maciej – zostali księżmi. Największą karierę zrobił oczywiście Jan – został kanclerzem królewskim, biskupem krakowskim i w końcu arcybiskupem gnieźnieńskim. W dyplomacji polskiej w czasach króla Kazimierza obecność Gruszczyskiego widzimy na każdym kroku – dążył do zakończenia konfliktu z Zakonem, pragnął zjednoczenia Pomorza z Polską, uczestniczył w decydujących pertraktacjach ze Związkiem Pruskim. Z drugiej zaś strony w 1460 r. objął za zgodą króla, ale bez pisemnego zezwolenia papieskiego – katedrę krakowską, nie mając listu odbył ingres i zaczął sie uważać za biskupa krakowskiego, co doprowadziło do trwającego trzy lata ostrego sporu z kapitułą i Rzymem. Gdy w 1464 r. zmarł w Uniejowie arcybiskup gnieźnieński Jan Sprowski, Gruszczyński został przeniesiony na katedrę gnieźnieńską, został więc prymasem Polski. Swojemu następcy na ziemi krakowskiej zostawił jednak ograbione wszystkie włości i dwory biskupie. Ponoć dobra kościelne zostawiał na cele państwowe, nie pozostawił też w spokoju skarbca katedralnego, a zobowiązania i długi, jakie zaciągnął, spłacać mieli jego kolejni następcy jeszcze w XVI wieku[4].


 Na temat owej postaci w źródłach faktograficznych istnieje wiele zarówno pozytywnych, jak i negatywnych materiałów (co też podkreślał mój Korespondent).
Przypomnijmy tutaj o jego ważniejszych poczynaniach politycznych: był on zwolennikiem zjednoczenia Polski, oraz Prus (Związek Pruski), od 1454 roku jako kanclerz koronny współdecydował o kierunku polityki polskiej podczas przebiegu wojny 13-letniej. W późniejszych latach jako prymas realizował politykę króla: dbał o fundusze na wojnę Polski z Krzyżakami, i podejmował działania mające na celu zjednoczenie Pomorza z Polską. I choć w 1469 zrezygnował ze stanowiska kanclerza to wciąż pozostawał czynnym współpracownikiem króla.
            Pomimo tendencyjnych insynuacji ze strony Długosza i późniejszych kronikarzy odnośnie jego działalności jako szefa polskiego kościoła, dokumenty wspomnienia i opisują nieskończoną liczbę fundacji  przekazanych państwu kościelnemu, co można wyjątkowo łatwo zaprezentować.


Gdy zaś Kazimierz brat Władysława Wielki Książę Litewski podniósł broń przeciw Bolesławowi Księciu Mazowieckiemu, żądał w imieniu Króla, ażeby Stany pomoc mu dały. Zawziętość przeciwko Gruszczyńskim ze strony Długosza i kronikarzy którzy wykorzystali jego materiał do napisania historii Polski, ma swój zalążek właśnie od pretensji książąt Mazowieckich do Tronu Polskiego. Za Mazowieckimi stali właśnie kardynał Oleśnicki, Sienieńscy, Długoszowie oraz w pewnym sensie Papieże.
Papież Pius II z ramienia swego, kasując wybór kapituły, naznaczył Biskupem Krakowskim Jakóba z Sienny proboszcza Krakowskiego, krewnego Kardynała Zbigniewa Oleśnickiego; nota bene, bawiącego wówczas w Rzymie i szukającego poplecznictwa w kręgach watykańskich i u Papieża dla swojej „sprawy krakowskiej”. Papież, dopingowany również przez Krzyżaków, zagroził miedzy innymi ekskomuniką Gruszczyńskiemu i królowi. W czasach nowoczesnych nazywałoby się to próbą obalenia władzy. Wszystkie te osoby niebaczące na konsekwencje i wielkie ryzyko - starały się o wyniesienie na tron polski gałęzi Piastów Mazowieckich, czemu Sprzeciwiał się swoją inteligentną polityką Gruszczyński. Za taką postawę Gruszczyńskiego, Długosz nie będzie później wyrażał się o nim w sposób pochlebny, a raczej będzie się zawsze starał pokazać arcybiskupa Jana w złym świetle.
Gdy zaś Władysław zginął pod Warną, a Kazimierz brat jego wyniesiony został na tron, Gruszczyński taką zjednał przychylność i względy nowego Króla, że po śmierci Mikołaja Lassockiego otrzymał za staraniem jego katedrę Władysławowską. Gruszczyński nie szczędząc nakładów, zebrał własnym kosztem nieco żołnierza i wsparty posiłkami braci i krewnych, opierał się potędze Krzyżaków. Przeto Król Kazimierz chcąc wynagrodzić tak ważne zasługi jego dla Króla i Rzeczypospolitej wyświadczone, po śmierci Jana Koniecpolskiego Wielkiego Kanclerza Państwa, wyniósł na tę godność Gruszczyńskiego.
            Jesteśmy już zatem w stanie zauważyć, jak w świetle przedstawionych faktów, zmieniają się nam pewne konteksty historyczne.







Odnośnik dokumentu  na rok 1479: mowa o kontrakcie w którym następuje podział dóbr w sposób polubowny miedzy Bartłomiejem Gruszczyńskim (bratem Mikołaja Gruszczyńskiego Kośmider), kasztelanem Kaliskim, a Kośmidrami Wawrzyńcem i Janem Gruszczyńskimi, synami Mikołaja z Koźmina (Mikołaja Gruszczyńskiego-Kośmider).


    

Przypomnijmy także, że z potomków (pięciu synów) Jana i Małgorzaty, prócz opisanego przed chwilą arcybiskupa Jana, jeszcze dwóch kolejnych (Andrzej i Marcin) wybrało drogę duchowieństwa.
W dalszej części jednak skupimy się na pozostałej dwójce: Bartłomieju i Mikołaju, o których przytaczany wcześniej przeze mnie M. Olejniczak pisywał – iż to właśnie  od nich zacząć się miała rozbójnicza sława rodu Gruszczyńskich. Przechodząc do omawiania ich postaci, pozwólmy sobie na zestawienie informacji zawartych w kartach M. Olejniczaka, z innymi materiałami źródłowymi, o których pisywałam w pierwotnym artykule.
Przypomnijmy:



Najpierw zaczęło się od rodzimych swar o majątek po zmarłym dostojniku kościelnym, pomiędzy Bartoszem, a Mikołajem – którzy nie bawiąc się w ceremoniały, ani nie bacząc na zajmowane przez zmarłego stanowisko i zasługi – wyprawili mu w rodzimych Iwanowicach najtańszy z możliwych pogrzebów. W dalszej kolejności rozkradli wszelkie dobra pozostałe po bracie – nie zwrócili zagrabianych dóbr nawet wówczas, gdy domagała się tego kapituła gnieźnieńska. Doszło nawet do tego że arcybiskup gnieźnieński rzucił klątwę na Mikołaja Gruszczyńskiego – jednak za nic nie powstrzymało to rabusiowych zapędów owego awanturnika[5].


            Rodzina Gruszczyńskich poza rodzinnymi Iwanowicami i Gruszczycami władała wielkim majątkiem ziemskim (co jest potwierdzone w Księgach Ziemskich, Sadowych, Tekach Dworzaczka oraz innych opisach – część z nich zostaje wymieniona w przypisie dolnym o numerze[6]). Przedstawione tam nazwy posiadłości powinny być wystarczające, aby sądzić ze nie mieli potrzeby  wywoływać „swarów o majątek”. Co do zagrabienie dóbr kościelnych, wątpliwości padły nie na Mikołaja Gruszczyńskiego, ale na Bartłomieja, który praktycznie spełniał rolę zarządcy arcybiskupa. Mikołaj Kośmider-Gruszczyński został oficjalnie zwolniony od tych podejrzeń.
          
Ponadto: Anna Lychanowska z posiadanych przez siebie ziem sprzedaje sześć łanów cześnikowi kaliskiemu Mikołajowi Gruszczyńskiemu herbu Poraj, bratu arcybiskupa gnieźnieńskiego Jana. Mikołaj jest znany m.in. z tego, że zakupił dla bernardynów kaliskich sąsiadujące z ich klasztorem domostwo[7].
Z materiałów źródłowych opartych na badaniach historycznych wynika że: pozycja Gruszczyńskich w XVI-X wieku, klasyfikowała ich ród na czwartym miejscu hierarchii ważności i prestiżu sieradzkich rodzin szlacheckich (sic!).
Warto także wyjaśnić sobie dokładnie kwestię podziału / rozdania majątku, jaki arcybiskup Jan Gruszczyński zamierzał pozostawić swoim braciom. Aby to czytelnikowi unaocznić, pozwolę sobie przytoczyć konkretny cytat, pochodzący z wcześniej opublikowanego przeze mnie materiału z cyklu o rycerzach-rabusiach:



Kolejnemu z braci – Bartłomiejowi, kasztelanowi kaliskiemu i podkomorzemu sieradzkiemu kupił Odolanów, Koźmin i przylegające do nich wsie. Najmłodszemu z braci – Mikołajowi: któremu pozostawił rodzinne Iwanowice. Najmłodsza latorośl rodu miała jednak opinię hulaki, swawolnika, nierządnika i osoby niezbyt wiernej w dotrzymywaniu  powierzonych mu tajemnic[8].


Zapis kupna Koźmina z sądu w Pyzdrach (Terr.Pyzdr. z r.1471) został z całą pewnością zredagowany w tajemnicy przed Mikołajem. Umowa zaś miała dzieli na pół własność między braćmi, prawdopodobnie także i z powodu finansowego uczestnictwa Mikołaja w kupnie tego miasta (majątek w Tłokinii). Kiedy zapis ten zostanie publicznie rozpowszechniony (listy wysłane przez Bartłomieja do rajców wrocławskich w sierpniu 1472 na rok przed śmiercią Jana), gniew Mikołaja przyczyni się do zbrojnej reakcji, zakończonej najazdem na zamek w Opatowcu i oblężeniem siedziby-biskupiej, w której przebywał brat-arcybiskup Jan Gruszczyński (1405) wraz z  drugim bratem Bartłomiejem i wymuszeniu na bracie Janie Gruszczyńskim nie tylko zwrotu połowy majątku, ale całkowitego zrzeczenia się miasta na rzecz Mikołaja Kośmider-Gruszczyńskiego. Od tego momentu przez okres kilku lat, do śmierci Mikołaja Kośmider-Gruszczyńskiego(21 maja 1476 roku),  który to poza nazwami z Sarn, Szkaradowa, Gruszczyc, mianował się również „panem na Koźminie“,  panuje spokój.
Zdarzenie świadczy o silnej pozycji Mikołaja Gruszczyńskiego przezwanego Kośmider wśród rycerstwa i korony. W przeciwnym wypadku nie przeszedł by bezkarnie epizod najazdu i oblężenia prymasa Polski i kanclerza królestwa. Linia Mikołaja Gruszczyńskiego znana była w królestwie z zasług rycerskich (mianowali się tzw. „vaidus” - pasowani), oddanych państwu bądź to w wyprawach wojennych jak, też dyplomatycznych misjach i cieszyła się dużą sympatią, oraz poparciem tak ze strony szlachty jak i monarchy.
Dotyczy to Mikołaja jak tez tzw. „zbója-rabusia” Wawrzyńca, wysłanego przez króla w misje przeciwko: Ślązakom, Maciejowi Korwinowi i Wrocławianom, w latach 1480-1500.

Spór o Koźmin odnawia się ponownie z chwilą kiedy to rodzony brat przyszłego arcybiskupa Zbigniewa Oleśnickiego, Feliks Jan Oleśnicki, żeniąc się z córką Bartłomieja Gruszczyńskiego - Katarzyną, marzy o zdobyciu dla siebie łatwego dziedzictwa i zaostrza się bardziej, po objęciu stolicy gnieźnieńskiej przez Zbigniewa w 1480-1493.




Obraz ufundowany przez arcybiskupa Jana Gruszczyńskiego dla rodzinnego kościoła w Iwanowicach,  przedstawiający Sw. Anne, “Misericordia Domini”, oraz fundatora wraz z herbem rodzinny. 



Wszystko zmieniło się wraz ze śmiercią najstarszego z braci 8 października 1473 r., jak podsumowywał to M. Olejniczak: od tego momentu zaczyna się prawdziwy kryminał z rycerskimi chuliganami w rolach głównych. Kryminał, który potrwa aż do  roku 1526 [4].
Mikołaj postanowił  przejąć z rąk brata Bartłomieja dobra koźmińskie i odolanowskie. Czekał tylko na odpowiedni moment. Kiedy raz zdarzyło się, że Bartłomiej pojechał do Żelazna na ziemi wieluńskiej, skąd pochodziła jego żona, Mikołaj przy udziale mieszczan, którym musiał chyba nieźle naobiecywać, napadł i dobył Koźmin i Odolanów. Od tego czasu Mikołaja nazywano powszechnie Kośmidrem, co miało oznaczać człowieka zjawiającego się nieoczekiwanie i w różnych miejscach[9].

Materiały dotyczące rodu Gruszczyńskich są bardzo obszernie poparte dokumentami, obejmującymi jego przedstawicieli w odstępach czasu między XIII a XVII wiekiem. Ze względu na wypadki w okresach wojen napoleońskich, zaborów, pierwszego i drugiego konfliktu światowego, jest o wiele trudniej wejść w posiadanie oryginalnych dokumentów dotyczących ostatnich generacji aniżeli wcześniejszych przedstawicieli rodziny.
Wątki  dotyczące „sprawy koźmińskiej” i wspomnianych w tekście osób (XV w.) są dokładniej opisane w niżej podanych pracach. Informacje te jednak nie zawsze są dokładne, co jest zrozumiale, z powodu czerpania ze źródeł będących pod wpływem otartych opinii, lub ignorowania innych źródeł, co wielce ogranicza same badania.

Kętrzyński jak Gansiniec, oraz większość heraldyków i historyków, nie zawsze mogli posłużyć sie właściwym opisem osób jak również ich akcji, ze względu na to ze opisy te – w miarach możliwości – można  było skonstruować dokładniej tylko po otworzeniu pełnych danych zachowanych w licznych archiwach, i dopiero dzisiaj dostępnych w sposób bardziej szerszy i kompletny. Dlatego, w pracy tej łatwo znaleźć można dużo niedokładności i pomyłek.
Ks. Łukomski w swoim opracowaniu „Koźmin Wielki i Nowy“ opiera swoja prace głównie na przekazach Długosza oraz, będąc duchownym, pod wpływem innych antagonistów:“...Dopóki arcybiskup żył, nie miał Mikołaj śmiałości otwarcie wystąpić, ale z chwila śmierci arcybiskupa, która nastąpiła nagle w r. 1473, rozpoczął się długoletni przykry spor tak z kapitułą Gnieźnieńską jak miedzy samymi  członkami rodziny...“[10].
W takim wypadku niezrozumiałym staje sie sens wysłania pisma przez Bartłomieja (3 sierpnia 1472, na rok przed śmiercią brata Jana arcybiskupa) do rajców wrocławskich którym gwarantuje, podczas jarmarków, nieagresje ze strony brata Mikołaja. Powstaje zapytanie: dlaczego upraszając brata swojego chorążego kaliskiego osobnym listem aby kupcom nie przeszkadzał, jeżeli twierdzi się, że klucz został nabyty przez niego w sposób niepodzielny, i w takim razie bezsprzecznie powinien należeć do niego?
Dr Paweł Karge z Wrocławia  udziela prof. Kętrzyńskiemu notatki dotyczące dwóch listów, oryginały których znajdują się we wrocławskim archiwum miejskim. A mianowicie, dnia 27 października r. 1473 Mikołaj Kośmider zaprasza (nota bene siedemnaście dni po śmierci brata Jana arcb gnieźnieskiego) „... Nicolaus Gruszczynski heres in maiori Coszmyn, vexillifer Calissiensis et  capitaneus in Odolanow...” radę i mieszczan w Miliczu, aby na nowo odwiedzali roczny jarmark w Wielkim Koźminie „ sub treuga pacis”, gdyż książę uwięził rozbójników, którzy niepokoili jego dziedzictwo.
Ks. S. Łukomski w swoim opracowaniu  pisze dalej: “... rozpoczął sie długoletni przykry spor z kapitułą Gnieźnieńską...“. Z pewnością chodzi mu o sprawę zagrabienia kosztowności kościelnych (sreber i infuły), i próby przywłaszczenia przez Bartłomieja Gruszczyńskiego skarbów kapituły po śmierci brata, arcybiskupa Jana Gruszczyńskiego .
Z tej hańby i z posądzeń zostali zwolnieni członkowie linii Mikołaja Kośmidra-Gruszczyńskiego, zrehabilitowani oficjalnie przez arcybiskupa Jakuba Sienieńskiego. Jadwiga z Żelazna, żona Bartłomieja, z wielkim wysiłkiem starać się będzie o to, aby zmazać hańbę oraz negatywną opinię różnymi darowiznami, ale potomstwo Bartłomieja Gruszczyńskiego i przyszłych Koźmińskich da o sobie niebywale smutne świadectwo w latach następujących (sądy, napady, grabieże, oszustwa[11]),  a także (dokument ks. Korytkowskiego, 9 werset od dołu, w sprawie srebra, które nie wróciło w oznaczonym terminie, arcybiskup gnieźnieński Jakub z Sienna, następca Jana Gruszczyńskiego, toczył jeszcze w 1478 roku proces z Bartłomiejem w tej sprawie[12].
W walkach przeciwko kuzynom z gałęzi Kośmider-Gruszczyńscy synowie Bartłomieja nie brali udziału ponieważ, według Łukomskiego: „...czuli się zbyt słabymi na siłach aby mogli stanąć przeciw tak silnemu przeciwnikowi jakim był Kośmider...“. Walki te toczył za nich arcybiskup  Zbigniew Oleśnicki.
Zamiar braci Oleśnickich i wuja Bartłomieja Gruszczyńskiego odebrania majątku koźmińskiego okaże się bezskuteczny, mimo odwoływania się do nieuczciwych chwytów i nadużyć pozycji państwowej, jak: rzucenie klątwy przez arcb. Oleśnickiego na linię Mikołaja Kośmider-Gruszczyński. Powtarzające się niepowodzenia wojenne przeciwko Kośmidrom świadczą ponownie o prestiżu i silnej pozycji w ówczesnym społeczeństwie potomków Mikołaja Gruszczyńskiego.
Arcybiskup Oleśnicki podczas dwudziestoletnich akcji skierowanych przeciwko Kośmidrom nie znajdzie poparcia na dworze królewskim, a bracia: Wawrzyniec, Jan i Mikołaj (synowie Mikołaja Kośmider-Gruszczyńskiego), na prośbę króla i tylko po obietnicy przyznania wysokiego odszkodowania ustanowionego na sejmie w Kole (które zresztą nigdy nie zostało wypłacone: cytowania sadowe Wawrzyńca przeciwko rodzinie wuja), zgodzą się w końcu (…dobrowolnie...) na odstąpienie Koźmina.

Konflikt, który przybierze miary otwartej wojny obejmie szeroki krąg krewnych i powinowatych, wśród nich także arcybiskupa gnieźnieńskiego Zbigniewa Oleśnickiego. W imieniu króla mediacji w rokowaniach z Kośmidrami podejmie się Paweł z Jasieńca, kasztelan Sandomierski i starosta malborski, ożenion z Katarzyna Oleśnicką, siostrą Zbigniewa i Feliksa Oleśnickich. Na początku września 1484, po prawie czternastu latach panowania Kośmidrów w Koźminie, uda się mu wynegocjować zwrot zamku i miasta Koźmina na rzecz Bartłomieja oraz uwolnienia jeńców z obu stron.       
Dobra Koźmińskie nie powróciły jednak do rąk dziedziców Bartłomieja, skoro jeszcze w 1489 rajcy wrocławscy tytułują Wawrzyńca Kośmider-Gruszczyńskiego dziedzicem koźmińskim; i skoro, 20 października t.r., na sejmie w Radomiu, król udzielił glejtu wojewody łęczyckiego i starosty wielkopolskiego. Bartłomiej zmarł po 29 sierpnia 1486, a przed 23 stycznia 1487. Konflikt z synami brata Mikołaja trwać będzie jeszcze w roku 1494[13].







Tablica podaje blednie miejsce pochówku. Arcybiskup został pochowany w Gnieźnie. Wokół miejsca pochowania istnieje jeszcze większą problematyka od sprawy Koźmińskiej.


  Kętrzyński pisze: „...Jak w początkach XV w. pierwsza powstała epopeja w łacińskim języku opiewająca dzieje ojczyste – a utrata jej tem więcej budzi żalu, że sądząc z pozostałych  epitafiów, Adam Świnka był poeta niepoślednim – tak w końcu tegoż stulecia ujrzała światło dzienne druga epopeja, wyrosła na gruncie polskim. O niej tu właśnie mówić zamierzamy...„...Niestety jak nad epopeja Adama Świnki, tak i nad epopeja wzmiankowana zawisł los nienawistny, bo, jeżeli pierwsza  dotychczas całkiem nieznana, drugiej przechował się tylko fragment  niewielki, liczący 72 heksametrów łacińskich, nie mających początku ani końca...”.
Autorem epopei jest sekretarz Oleśnickiego Mikołaj Kotwicz, i nie dziwi jego parcjalne i negatywne podejście do przedstawicieli rodziny Kośmider-Gruszczyńskich.
„...Bohaterem[14] epopei jest Zbigniew Oleśnicki, arcybiskup gnieźnieński (1480-1493), brataniec sławnego kardynała. Ułamek przedstawia właśnie chwile, gdzie Zbigniew znużony i zrozpaczony próżnymi zabiegami o ulżenie doli podległego sobie duchowieństwa, dręczonego od lat juz dziesięciu przez nieprzyjaciół, postanawia chwycić za broń i z broną w ręku odeprzeć napaści nieprzyjaciela, a w tym celu zgromadza kolo siebie swych krewnych, przyjaciół i zwolenników...”[15].

Tekst brzmi w wiernym, o ile to być może przekładzie z łaciny, jak następuje:

Gdy już krzywda i boleść zachęcały do srogiej broni, spokojny i łagodny ojciec Zbigniew postanowił  naprzód próbować  jeszcze rożnych trudów (około zgody). Aby zaś chytry KOŚMIDER, kryjąc się za płaszczyk sprawiedliwości, nie bałamucił czasem ludu, do tego naprzód dąży arcybiskup, by nieprzyjaciel stanął na sejmie i otrzymał od króla, od świętego senatu i Panów naganę. Naznaczono dzień zjazdu; zeszli się wszyscy i wszyscy  poznali krzywdę wyrządzoną  arcybiskupowi. Nakazano wtedy spokój oszalałemu wrogowi. Ale -nędznicy ci, chciwi bogactw obcych, nie przystają stawać mu zasadzek i nie chcą zaniechać wojny. Jak wilki drapieżne, gdy twardy głód, gryząc rozpalone wnętrzności, przymusza je szukać zdobyczy po owczarniach, tak oni szaleją! Od dziesięciu lat juz wierzą święty kler; jednych kaleczą okrutnicy rana haniebna, innych zabijają; niektórych trzymają w twardych kajdanach a innych znów w lochach cuchnących. Od tych tu żądają pieniędzy, od tamtych broni i sukien. Kto dobra jeszcze posiada ojczyste, tego zmuszają do zrzeczenia sie ich i każą takowe zapisać w księgach sadowych; zgłodniali przebiegając liczne dwory i łupiąc wieśniaków, hulają sobie bezmiernie.

Tymczasem płacząc nad dolą swą i swego kleru, dobry pasterz o wszystkim naprzód donosi królowi i nakłania wszelkimi sposoby godziwymi zwolenników wszystkich i przyjaciół wroga, aby zbrodniom nie dawali poparcia.  
Widząc zaś potem że się króla usiłowania przewlekają, walczy naprzód świętym orężem: zamyka bowiem wszystkie świątynie i od ołtarzy każe oddalić lud. Gdy jednak spostrzegł że złe coraz bardziej sie szerzy, ze nie ma już żadnej nadziei ratunku, ze łzami rzekł i wbrew woli: Na gwiazdy przysięgam, trud podejmuje i chwytam za bron Maworta! Gdyż sama modlitwa juz nic świętemu klerowi nie pomaga, nic łzy. Bóg inną nasuwa mi broń, abym ją podniósł. Mojżesz także, który wprzód był duchownym, wojnę prowadził nareszcie i Abram! Ale po cóż przywodzę tu starożytnych mężów dawne przykłady?
Po śmierci Pawła papieża albowiem, papież ostatni Syxtus nawiedził wojną brzegi toskańskie, spowodowany ogromem twej zbrodni Florentczyku, któryś na wysokich oknach swego pałacu powiesił arcybiskupa wraz z innymi duchownymi.
Do drogich zatem pisze Zbigniew przyjaciół aby spiesznie przygotowali się odeprzeć wroga duchowieństwa, świątyń, Bogów i zarazem własnego.
Pierwszy na ten głos staje przy nim rodzony brat jego Andrzej, który się dawnym obyczajem sławił po całym świecie chwałą rycerską.
            Za nim spieszy zięć jego Andrzej, zbrojny w sam kołczan, któremu silny zamek kaliski przysporzył godność kasztelana a miasteczko ojczyste Szamotuły nadało rodowe nazwisko. Jego piękność, rod, obyczaje, mądrość, cnota i wielka potęga znane są wszystkim sąsiadom.
I siostrzeniec jego wnet chwyta za bron, Jan chorąży. Młodzieńcowi temu, gdy się bawił twarda dzida, rycerz blizna oszpecił piękne oblicze.
Przyszedł inny znów Jan, syn brata jego, zdolny on do ksiąg i zręczny do broni Maworta.
Mikołaj także z Kościelca, porzuciwszy małżonkę, pośpieszył na wojnę. Twarz jego wprawdzie niekształtną, duch jednak w nim dzielny a męstwo wypróbowane.
I bracia bliźnięta, którzy nazwisko swe noszą od zamku bobrów (Bobrowniki) i sam Sylwan Gorący (Borowski), wspierając, co sił i zdolności starczy, wojnę domowa przeciw wspólnemu występują wrogowi.
Przybył także wesoły Ścibor Poniecki, ów żartowniś który krotochwilne umie składać wiersze w polskim języku a z wysokiej twierdzy swojej pilnie strzeże obydwóch granic (Wielkopolski).
Tudzież Firlej wymowny, który był ciała rosłego i wielkoduszny, z odwagą wytrwałą, rzucił się w wir przygód, także Kozłowski, również ochoczy jak on, waleczny i w znoju wytrwały, obaj towarzysze dzielni walczyli z odwaga ochocza.
Książę Bogusław także, jeżeli który naród przywódcę.
.........................................................................................
„...Widząc zaś potem że się króla usiłowania przewlekają, walczy naprzód świętym orężem...” To znaczy ze zsyła na Wawrzyńca KLĄTWĘ[16].


CDN...

Przypisy. 



[1] Zob. M. Kaleta, Rycerze ze skazą i zacni rabusie: czyli różne oblicza rycerzy Wielkopolski Wschodniej, cz. 2:
[2] Tamże.
[3] Zob. M. Olejniczak, Rycerski ród rabusiów czyli fascynujące dzieje Gruszczyńskich, [w:] Między Prosną a Baryczą, Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze, Ostrów Wielkopolski 2001, s. 74.
[4] M. Kaleta, dz. cyt.
[5] Tamże.
[6] Mój Korespondent wymienił następujące majętności, spośród innych licznych należących do tejże rodziny w XIV i XV w.:
Mikolaj Kośmider-Gruszczyńki dysponował dość dużym majątkiem. Siedziba rodu była w Gruszczycach a w sklad majątku wchodziły posiadłości jak: Gorniewice, Sarny, Kotulin, Duszniki, Dolsko, Kotki, Lubczyny, wieś Wtorek (k. OstrowaWielk.), 12 łanów w Wysocku (k. Kalisza), Tłokini. Przypadała mu w udziale również i tenuta odolanowska oraz posiadłości w Ziemi Wieluńskiej i Kaliskiej. W 1461 matka Małgorzata przekazała mu wieś Parcice w Wieluńskim, ktorą Mikolaj zamienił w 1465 na Zagorzyn (dziś Zagorzynek k. Kalisza) dopłacając 400 grzywien. W 1469 nabył inne części Zagorzyna i Zalesia. Po wyprawie krzyżowej w roku 1442 Mikołaj Kośmider-Gruszczyński otrzymuje od króla Polski, Wladyslawa III Warneńczyka klucz na Russowie, oraz podlegle majątki zabohaterstwo i poświęcenie w walce przeciwko niewiernym. Ciekawy jest również fakt, że matka Mikołąja Kośmider-Gruszczynskiego, a także: Jana, Jendrzeja, Marcina i Bartłomieja (Małgorzata Naramowska z Naramnic, herbu Lodzia) zapisze w spadku swój majątek jedynie synowi Mikołajowi, ignorujac Bartlomieja. Większość jego posiadłości znajdowała sie w powiecie kaliskim, ciągnąc się od Kalisza (Rajsków, Zagorzynek), po Pleszew (Kotlin, Kurcew) i Dobrzyce (Borucin, Janków, Karmin, Kotarby). Miał ponadto Wyganki (k. Stawiszyna) Górzyce (k. Ostrowa) i Dobiesław. Po żonie Annie z Niechanowa: trzecie częsci Niechanowa, Żelazkowa, NowejWsi, Miroszkach i Ambrożkowie.
[7] M. Błachowicz, Z historii majątku i wsi Tłokinia do roku 1843, ZESZYTY Kaliskiego Towarzystwa Genealogicznego KALISIA, Tom IV.
[8] M. Kaleta, dz. cyt.
[9] Tamże.
[10] Ks. S. Łukomski, Koźmin Wielki i Nowy – Monografia historyczna, Poznań 1914, drukarnia Św. Wojciecha, str.27.
[11] Zob. tamże,  str 44 – 52.
[12] AC, t,I, nr2057, 2061.
[13] ASPK, t.I, nr 164; MRPS cz I nr 2057.
[14] W. Kętrzyński, O nieznanej epopei z XV wieku, odczyt z dnia 13 Października 1887 na Walnym Zgromadzeniu Zakładu nar. Im. Ossolińskich.
[15] Tamże.
[16]  Tamże.



Bibliografia (wybrana).


1.      Bielski, M., Kronika polska Marcina Bielskiego nowo ... przez syna jego wydana.
2.      Gansiniec R., „Sbigneis” Mikołaja Kotwicza, Pamiętnik Literacki: czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 48/1.
3.      Kaleta M., Rycerze ze skazą i zacni rabusie: czyli różne oblicza rycerzy Wielkopolski Wschodniej, cz. 2: https://regionwielkopolskawsch.blogspot.com/2019/01/rycerze-cz-2.html
4.      Kętrzyński W., O nieznanej epopei z XV wieku, odczyt z dnia 13 Października 1887 na Walnym Zgromadzeniu Zakładu nar. Im. Ossolińskich.
5.      Korytkowski J. I., Prałaci i kanonicy katedry metropolitalnej gnieźnieńskiej od roku 1000 aż do dni naszych, 1883.
6.      Kozierowski S., Ród Porajów Różyców, rok wydania 1930.
7.      Letowski, hasło: Koźmin, {w:} Bibliografia Polska
8.      Łukomski S., Koźmin Wielki i Nowy – Monografia historyczna, Poznań 1914, drukarnia Św. Wojciecha.
9.      Moraczewski J., Dzieje Rzeczpospolitej Polskiej do XV wieku.
10.  Niesiecki K, Herbarz Polski, wyd. J.N. Bobrowicz, Lipsk 1839-1845.
11.  Olejniczak M., Rycerski ród rabusiów czyli fascynujące dzieje Gruszczyńskich, [w:] Między Prosną a Baryczą, Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze, Ostrów Wielkopolski 2001.
12.  Papee F., Polska i Litwa na przełomie wieków średnich, T. I.
13.  Paprocki B, Herby Rycerstwa Polskiego 1584, Krakow 1858.
14.  Szczegóła H., Koniec Panowania Piastowskiego nad środkową Odrą, Poznań 1968, WYDAWNICTWO. POZNANSKIE. Publikacja częściowo dotowana przez Lubuskie Towarzystwo Naukowe w Zielonej Górze.
15.  Włodarski Ł., Listy Biskupa Włocławskiego i Arcybiskupa Jana Gruszczyńskiego Gnieźnieńskiego do Rady Miasta Gdańska.
16.  Zapisy  sądowe średniowieczne.


Źródła ilustracji:
Wykorzystane przeze mnie ilustracje, zostały nadesłane przez mojego korespondenta, i pochodzą z wykorzystywanych przez niego źródeł.