niedziela, 13 stycznia 2019

rRycerze ze skazą i zacni rabusie: czyli różne oblicza rycerzy Wielkopolski Wschodniej, cz. 2.




Gruszczyńscy – rodzinka, z którą nie chciałbyś mieć na pieńku.




Jan Gruszczyński.


            Kolejni bohaterowie naszej opowieści o rycerzach i rabusiach wywodzili się z rodu Gruszczyńskich herbu Poraj, i to oni właśnie w latach 1456-1488 byli właścicielami zamku w Odolanowie [1]. 
            Ich przodkowie władali kiedyś Gruszczynem pod Poznaniem, skąd wzięli swoje nazwisko. Bezpośrednio wywodzili się jednak z podkaliskich Iwanowic, gdzie znaleźli się na początku XV w. prawdopodobnie przez ożenek. Iwanowiccy Gruszczyńscy mieli pięciu synów. Trzej z nich – Jan, Andrzej i Maciej – zostali księżmi. Największą karierę zrobił oczywiście Jan – został kanclerzem królewskim, biskupem krakowskim i w końcu arcybiskupem gnieźnieńskim. W dyplomacji polskiej w czasach króla Kazimierza obecność Gruszczyskiego widzimy na każdym kroku – dążył do zakończenia konfliktu z Zakonem, pragnął zjednoczenia Pomorza z Polską, uczestniczył w decydujących pertraktacjach ze Związkiem Pruskim. Z drugiej zaś strony w 1460 r. objął za zgodą króla, ale bez pisemnego zezwolenia papieskiego – katedrę krakowską, nie mając listu odbył ingres i zaczął sie uważać za biskupa krakowskiego, co doprowadziło do trwającego trzy lata ostrego sporu z kapitułą i Rzymem. Gdy w 1464 r. zmarł w Uniejowie arcybiskup gnieźnieński Jan Sprowski, Gruszczyński został przeniesiony na katedrę gnieźnieńską, został więc prymasem Polski. Swojemu następcy na ziemi krakowskiej zostawił jednak ograbione wszystkie włości i dwory biskupie. Ponoć dobra kościelne zostawiał na cele państwowe, nie pozostawił też w spokoju skarbca katedralnego, a zobowiązania i długi, jakie zaciągnął, spłacać mieli jego kolejni następcy jeszcze w XVI wieku [2].
            Jan znany był z tego, że lubił kontrolować swoich braci, mieć ich blisko siebie, tak by móc zawsze mieć na nich oko. Dobitnie uwidaczniało się to w przypadku dwóch pozostałych braci, którym przypadła w udziale kariera kościelna, a których osadził na kanoniach w Gnieźnie. Kolejnemu z braci – Bartłomiejowi, kasztelanowi kaliskiemu i podkomorzemu sieradzkiemu kupił Odolanów, Koźmin i przylegające do nich wsie. Najmłodszemu z braci – Mikołajowi: któremu pozostawił rodzinne Iwanowice. Najmłodsza latorośl rodu miała jednak opinię hulaki, swawolnika, nierządnika i osoby niezbyt wiernej w dotrzymywaniu  powierzonych mu tajemnic [3].
            Wszystko zmieniło się wraz ze śmiercią najstarszego z braci 8 października 1473 r., jak podsumowywał to M. Olejniczak: od tego momentu zaczyna się prawdziwy kryminał z rycerskimi chuliganami w rolach głównych. Kryminał, który potrwa aż do  roku 1526 [4].
            Najpierw zaczęło się od rodzimych swar o majątek po zmarłym dostojniku kościelnym, pomiędzy Bartoszem, a Mikołajem – którzy nie bawiąc się w ceremoniały, ani nie bacząc na zajmowane przez zmarłego stanowisko i zasługi – wyprawili mu w rodzimych Iwanowicach najtańszy z możliwych pogrzebów [5]. W dalszej kolejności rozkradli wszelkie dobra pozostałe po bracie – nie zwrócili zagrabianych dóbr nawet wówczas, gdy domagała się tego kapituła gnieźnieńska. Doszło nawet do tego że arcybiskup gnieźnieński rzucił klątwę na Mikołaja Gruszczyńskiego – jednak za nic nie powstrzymało to rabusiowych zapędów owego awanturnika [6].
            Mikołaj postanowił  przejąć z rąk brata Bartłomieja dobra koźmińskie i odolanowskie. Czekał tylko na odpowiedni moment. Kiedy raz zdarzyło się, że Bartłomiej pojechał do Żelazna na ziemi wieluńskiej, skąd pochodziła jego żona, Mikołaj przy udziale mieszczan, którym musiał chyba nieźle naobiecywać, napadł i dobył Koźmin i Odolanów. Od tego czasu Mikołaja nazywano powszechnie Kośmidrem, co miało oznaczać człowieka zjawiającego się nieoczekiwanie i w różnych miejscach. Koźmina Mikołaj jednak długo nie utrzymał, a sprawa ta znalazła swój finał przed sądem królewskim. Ponieważ  Mikołaj mimo wezwań nie zjawiał sie na rozprawach, proces zatem przegrał. Aby jednak wywinąć się do odpowiedzialności, pan na Odolanowie postanowił znaleźć sobie opiekuna, pod którego skrzydła będzie mógł się w razie czego schować. Ofiarował zatem swoje usługi królowi węgierskiemu Maciejowi Korwinowi, władającego przejściowo Śląskiem [7].





             
Poraj - herb rodowy Gruszczyńskich.
 

Ostatecznie kostucha upomniała się o niego w 1476 roku, jednak Mikołaj zostawił po sobie godnego następcę: syna Wawrzyńca, który nie tylko odziedziczył po nim przydomek, ale i zbójecki charakter. Wraz z księciem oleśnickim Konradem, oraz Krzysztofem Szafrańcem stworzyli zbójeckie trio, które cieszyło się nieciekawą sławą.
Podczas gdy Szafrańca złapano, osądzono i skazano w 1484 r.,  młody Kośmider wciąż z lubością parał się zbójeckim rzemiosłem, toczył wojnę o majątek nie tylko z krewnymi, ale i z przedstawicielami kościoła: biskupem poznańskim Urielem Górką i kapitułą gnieźnieńską. Dokonywał najazdów zbrojnych os Śremu po  Włocławek.  Chcąc położyć kres jego poczynaniom król Kazimierz Jagiellończyk nakazał staroście generalnemu Wielkopolski pojmanie rycerza-rozbójnika – jednak ten zbiegł z zasadzki, z czasem znajdując sobie siedzibę w Sułowie pod Miliczem [8].
            Tamtejszy zamek od dawna uchodził za siedzibę rycerzy-rabusiów, zaś sam Kośmider zajmował go do 1485 roku, kiedy to odebrany mu został przez namiestnika króla Węgier. Od tamtej pory Kośmider dawał o sobie znać w okolicach Kluczborka, Uniejowa, w okolicach rodzimych Iwanowicach – w końcu w 1488 udało mu się powrócić do zamku Sułowie, który to został mu ostatecznie odebrany przez Jana Tarnaka, wspieranego przez Wrocławian. W 1500 roku rozebrano zarówno sam zamek, jak i wykonano wyrok na Wawrzyńcu, skazującym go na szubienicę [9].
            Wawrzyniec nie był jedynym synem Mikołaja „Koświdra” Gruszczyńskiego, gdyż ojciec jego z małżeństwa z Katarzyną Gruszczyńską doczekał się także synów: Jana (także zwanego Kośmidrem), oraz Mikołaja [10].
            Tymczasem Bartłomiej Gruszczyński z pierwszego małżeństwa z Zofią z Oporowa doczekał się trojga dzieci: Jana, Małgorzatę i Katarzynę. Zaś z drugiego małżeństwa zawartego z Jadwigą z Żelaznej następującej gromadki potomków: Macieja, Piotra, Bartłomieja, Wojciecha, Marcina i Barbarę [11].
Jeden z jego synów został księdzem, pozostali zaś - podobnie jak niegdyś Mikołaj i Bartłomiej toczyli ze sobą zaciekłe utarczki o schedę po zmarłym krewnym. Cóż: prawo karmy – chciałoby się rzec…  
            W końcu w 1513 r. bracia dokonali podziału majątku. Trzej z nich – Piotr, Wojciech i Marcin – osiedli jako współdziedzice na zamku w Koźminie. Okazali się wielkimi draniami (szczególnie Marcin, który wyjątkową antypatią darzył kler), nie umieli też żyć w zgodzie, a spółka tak im dokuczała, że w 1519 r. zaczęli pozbywać się majątku. Wreszcie cały klucz nabył od nich Łukasz Górka – największy wówczas wielmoża wielkopolski. Było to w roku 1526. I tak kończą sie dzieje Gruszczyńskich. Następni z nich przyjęli nazwisko Koźmińcy – od Koźmina i rozsypali się po całej Wielkopolsce [12]. I kto to wie: może ktoś z czytelników, jest nawet potomkiem owej awanturniczej rodziny?

             
Mikołaj Przedpełkowic – wielkopolski mistrz intryg.





Łodzia - herb rodowy Mikołaja Przedpełkowica.
 

            Mikołaj Przedpełkowic może rabusiem nie był, ale był jedną z istotniejszych postaci na ówczesnej scenie politycznej. I choć związany był przede wszystkim z zachodnią częścią Wielkopolski, to pamiętać należy, iż od 1286 roku pełnił stanowisko wojewody kaliskiego-gnieźnieńskiego. I z tego też powodu znalazł się w naszym zestawieniu. Przyjrzymy się zatem (w zarysie) życiu tej interesującej postaci.
            Przyszedł on na świat jako potomek znamienitego rodu Łodziów, których wcześniejsze losy nie są dokładnie znane. Pierwszą wybitną postacią, która jako pierwsza z rodu odegrała znaczenie na tamtejszej scenie politycznej był bez wątpienia dziad naszego bohatera – Hugon. Należał on do grupy, która w latach 30-tych XIII wieku poparła starania księcia śląskiego Henryka Brodatego o opanowanie Wielkopolski w walkach z niezbyt lubianym przez rycerstwo księciem tej dzielnicy, Władysławem Odonicem [13]. (…) Już po śmierci Brodatego i objęciu rządów przez jego syna, Henryka Pobożnego – Hugon oddać im musiał poważne usługi. Wprawdzie zmarł niedługo przed 1241 rokiem, ale Pobożny pamiętał o jego zasługach, obdarowując jego syna, Przedpełka sowitym, pięciowioskowym nadaniem na obszarze Wielkopolski [14].
            Synowi jego przyszło dorobić się nie mniej imponującej kariery politycznej.
Kiedy Pobożnemu przyszło polec w starciu z Mongołami pod Legnicą i Śląsk pogrążył się w chaosie, Przedpełk wolał pogodzić się z synami nieżyjącego również Odonica, Przemysłem I i Bolesławem Pobożnym.
  Pod rządami obu tych książąt Przedpełk
(Bniński z Kurnika herbu Łodzia – przyp. autorki) zrobił prawdziwą karierę: w 1244 roku był kasztelanem w Przemecie, w 1245 kasztelanem w Zbąszyniu, w 1246 występował jako kasztelan gnieźnieński, w 1248 poznański, a zakończył ową wspinaczkę po urzędach w 1252, kiedy to objął trzymaną już do śmierci najwyższą godność w Wielkopolsce, mianowicie wojewody poznańskiego. Już z samych awansów wynika, że należał do wąskiego grona najbardziej zaufanych ludzi z otoczenia Przemysła I i Bolesława, zgodnie też twierdzi się, iż położył podwaliny pod późniejsze wielkie znaczenie swojej rodziny w Wielkopolsce [15].
            Zmarł ok. 1273 roku pozostawiając po sobie kilku synów:  Bodzętę, Wincentego (kanclerza wielkopolskiego i proboszcza poznańskiego), Mirosława (podczaszego kaliskiego w 1282, podkomorzego gnieźnieńskiego w 1288, wreszcie kasztelana bnińskiego od 1294), Jarosława oraz pierwszego właściciela miasta Gostynia – wojewodę kaliskiego Mikołaja Przedpełkowica [16].
            Jeszcze za życia swego ojca Mikołaj został obdarzony przez Bolesława Pobożnego urzędem podkomorzego poznańskiego, ofiarowano mu także wieś Sufczyn – jednakże po śmierci Przedpełka  zdegradowano go do niższego raną w hierarchii urzędów, stanowiska: łowczego poznańskiego [17].
Najprawdopodobniej  właśnie to stało się jedną z przyczyn sympatii, jaką w przyszłości rycerz miał darzyć sympatią Przemysława II, u boku którego dokonał wielu znaczących sukcesów. Poparł on młodego księcia w buncie przeciwko stryjowi, za co w 1277 roku otrzymał on pod swoją pieczę dzielnicę poznańską, a także urząd tamtejszego sędziego [18].






Gostyń w Zachodniej Wielkopolsce - miasto, z którym mocno był związany Mikołaj Przedpełkowic.
Widok na: budynek Urzędu Miasta i Kościół p.w. Świętego Ducha.
 

            Po śmierci Bolesława Pobożnego Mikołaj wspierał Przemysława II, w działaniach mających na celu zjednoczenie całej Wielkopolski. Doniosłym krokiem w zespoleniu obu dzielnic stał się zawarty 15 lutego 1282 roku układ w Kępnie, otwierający Przemysłowi drogę do sukcesji po również nie posiadającym męskiego potomka Mściwoju (Mściwoj II, władca Pomorza Gdańskiego – przyp. autorki). Nie znamy niestety bliższych szczegółów technicznych poprzedzających zawarcie tego układu, pewnym jest tylko, iż ze strony wielkopolskiej prowadził wstępne rozmowy właśnie sędzia Mikołaj. O jego roli najlepiej świadczy fakt, iż w końcu 1281 roku udający się już do Kępna Mściwoj nadał Przedpełkowicowi za liczne usługi pomorski majątek Starą Kiszewę z bagatela, 16 jeziorami.
  Zasługi Mikołaja potrafił ocenić i Przemysł II. Przy najbliższej okazji, kiedy tylko zawakował urząd palatyna kalisko-gnieźnieńskiego jednego z dwu (obok poznańskiego) wojewodów w Wielkopolsce, natychmiast powierzył go naszemu Łodzi. Stało się to w 1284 roku i od tej pory Mikołaj wysunął się na czoło możnych wielkopolskich, dystansując coraz wyraźniej nawet swojego kolegę, wojewodę poznańskiego
[19] [20].
            Zgodnie z powszechnie obowiązującym w świadomości historyków poglądem: po tragicznej śmierci Przemysła II w 1296 roku Mikołaj wraz z całym swoim rodem poparł kandydaturę Władysława Łokietka. Jeszcze w kwietniu tego roku miał Mikołaj w interesie tego księcia jeździć do Gdańska, w ogóle do 1300 roku widzi się same tylko przejawy współpracy Łokietka i Przedpełkowica. Nie potrafią więc historycy wyjaśnić, dlaczego w początkach 1299 roku doszło do pozbawienia Mikołaja trzymanej już blisko 15 lat palacji kaliskiej. Ponieważ w tym samym 1299 roku raz jeszcze – z tytułem byłego wojewody – wystąpił on przy Łokietku, degradacja Łodzica stanowi dla wszystkich badaczy zagadkę, której na dobrą sprawę nikt jeszcze nie próbował rozwiązać [21].
            Obszerniejszą próbę jej rozwikłania czytelnicy znajdą w „Poczcie Sobiepanów”, w  rozdziale poświęconemu Przedpełkowicowi, zamieszczonego pod adresem: http://www.ruinyizamki.pl/poczet-sobiepanow/przedpelkowic.htm
            Chcąc uniknąć zapożyczania obszerniejszego cytatu, to właśnie tam odsyłamy czytelników, chcących dokładnie zgłębić szczegóły owej historii. W tym miejscu ważnym jest aby wiedzieć, iż konspiracyjna działalność polityczna Mikołaja Przedpełkowica, u boku Władysława Łokietka, w dużej mierze opierała się na działalności konspiracyjnej. Celem jej było osłabienie wpływów tegoż władcy w regionie Wielkopolski – na czym skorzystać miał popierany przez Mikołaja, oraz jego sojuszników: Henryk III głogowski [22]. 
            Omawiana przez nas postać rycerza, odegrała także znaczącą rolę w stronnictwie pro czeskim. Owocem owego ugrupowania był fakt, iż gdy Łokietek utracił władzę nad Wielkopolską (1300 r.), władzę nad tym regionem przekazano czeskiemu królowi Wacławowi II [23].
            Wspomniana działalność polityczna Mikołaja Przedpełkowica miała niewątpliwy wpływ na utratę przez niego, w nie do końca jasnych okolicznościach urzędu wojewody w 1299 roku, zaś w 1300 roku powrócił na urząd kaliski [24].
W następnych latach wraz ze swymi braćmi i krewnym współpracował z kolejnym starostami Wacława w Wielkopolsce, poświadczał ich pisma, a także samodzielnie wykonywał pewne uprawnienia przysługujące panującemu. Do dziś zachowała się znaczna liczba dokumentów wystawianych przez Mikołaja Przedpełkowica, spisywanych przez pisarzy jego dworu i uwierzytelnionych kilkoma posiadanymi przezeń pieczęciami. Zmarł 8 czerwca 1305 roku. Wielki majątek Mikołaja uległ podziałowi między jego licznych synów. Najstarszy z nich Jakub, kanonik poznański i scholastyk gnieźnieński, objął w 1315 roku ojcowskie dobra pomorskie, by rok później scedować je Krzyżakom. Z młodszych synów Wojciech pisał się z Krosna pod Mosiną i Gostynia. Żaden jednak nie dostąpił większych godności niż Mikołaj Przedpełkowic [ 25].
            Wchodził więc w skład różnych sądów, zatwierdzał nadania różnych osób, a także, patrząc z dzisiejszego punktu widzenia, brał łapówki. W 1304 roku otrzymał bowiem od klasztoru w Łeknie, w podzięce za pomyślny dla klasztoru wyrok, dożywotnie posiadanie części wsi. Taka forma wyrażania wdzięczności świadczyła wówczas o niekwestionowanym stanowisku Mikołaja w Wielkopolsce [26].
            Mikołaj zmarł 8 czerwca 1305 roku w trudnym i przełomowym momencie w dziejach Wielkopolski, kiedy panowanie czeskich Przemyślidów nie tylko w Polsce ale i w Czechach chyliło się ku upadkowi. Bezpotomna śmierć Wacława III (21 czerwca 1305 roku) stała się sygnałem do walki o spadek po nim, angażując kilka dworów europejskich. W Polsce wykorzystał to powracający z wygnania Władysław Łokietek, jednak Wielkopolanie – wśród kierownictwa których znalazł się brat zmarłego, późniejszy kasztelan poznański Przedpełk ze Spławia – przywołali na tron oczekującego ciągle swojej okazji Henryka głogowskiego [27].


Ci o których pamięć przetrwała w legendach.




W podobnym mundurze mógł "grasować" wielkopolski Janosik - rozbójnik Szpik z okolic Kępna.
 

            Postaci rycerzy w oczywisty sposób zapisały się w opowieści przekazywane przez folklor ustny. Znalazło się tam miejsce dla postaci, których zarówno imiona, jak i związana z nimi historia, zatarły się w pamięci ludu. Ich cieniem są relacje dotyczące tych miejsc, w których pojawiają się miały tajemnicze postaci w zbroi, ale nikt już nie potrafi wyjaśnić: dlaczego miałby pokutować po śmierci, błąkając się po ziemskim padole. Czasem z postacią ducha rycerza wiąże się mniej, lub bardziej tragiczna historia.
            Kilka tego typu wzmianek udało nam się odnotować w poszczególnych częściach naszego cyklu „Wielkopolskie Wakacje z Duchami”. Kto nie zdołał się z nimi jeszcze zapoznać – serdecznie do tego zapraszamy!
Na uwagę zasługuje z pewnością opowieść pochodząca z Mikorzyna nad jez. Ślesińskim, której bohaterami byli: piękna Klara, Biały Rycerz, oraz rycerz-rozbójnik Garca (Garczyński). Podanie na ich temat zostało już przez nas opisane we wspomnianym dziale.
            Tymczasem pozwolimy sobie przedstawić jeszcze jedną opowieść, której wcześniej nie publikowaliśmy na łamach naszego portalu. Dotyczyć będzie ona postaci młodego rozbójnika, żyjącego w czasach zaboru pruskiego, grasującego w okolicach Kępna – którego to czyny pozwalają nam przyrównać go do znanego Janosika. I choć z trudem zaliczyć go w poczet rycerzy, wspominamy przez wzgląd na poruszany tutaj przez nas także motyw rabusiów.
            Według spisanej przez Eligiusza Kor-Walczaka wersji podania, jego bohater posługiwać się miał pseudonimem Szpik (być może było to także  jego nazwisko) [28],  początkowo miał on z powodzeniem służyć w oddziałach pruskiego zaborcy. Tak było do czasu gdy z jakiegoś powodu schwytano jego własnego ojcu, i  z rozkazu dowódców wymierzano mu surową karę. Szpik będąc świadkiem tego zdarzenia nie zawahała się zabić jego oprawcy – a będąc doskonałym strzelcem, poradził sobie w wyznaczonym zadaniu znakomicie.
Od tamtej pory uznany za banitę, przyłączył się do bandy rabusiów grasujących na granicy Wielkopolski, Śląska i Królestwa. Niczym słynny Janosik: zabierał bogatym, i pomagał biednym - nawet jeśli ci okazaliby się poczciwymi Niemcami. Jego znakiem rozpoznawczym był noszony przez niego niemiecki mundur z epoki, z charakterystycznym trójkątnym kapeluszem. Ubiór ów pozbawiony był jednak wojskowych odznaczeń - gdyż Szpik mając siebie za zupełnie wolnego, nie zamierzał podkreślać swej podległości  komukolwiek.
I choć na bandę Szpika już od dłuższego czasu polowano, a nawet udało się rozgromić pewną jej część  większości rabusiów wciąż nie pojmano, w tym ich samego herszta. Jak się w tego typu opowieściach zdarza najczęściej: punktem zwrotnym w całej historii okazała się być miłość. W tym przypadku wybranką serca Szpika pozostała piękna córka miejscowego karczmarza - Małgorzatka.  Ojciec dziewczyny był jak najbardziej przeciwny uczuciu tychże dwojga – toteż przyczynił się do wydania młodego rozbójnika, gdy ten przebywał w jego karczmie na schadzce z ukochaną.
Gdy  żołnierze otoczyli miejsce schadzki, na zewnątrz wyszła tylko Małgorzatka, prosząc w imieniu swego wybranka, aby wojskowi pozwolili im nacieszyć się sobą, chociaż przez tę ostatnią godzinę – a wówczas Szpik da się pojmać bez rozlewu krwi. Przystano na ową prośbę, jednak gdy minęła owa godzina, a bandyty wciąż nie było widać wojskowi wtargnęli do środka karczmy. W jednej z izb zastali martwe ciała herszta bandy, oraz Małgorzatki, którzy zakończyli swe życia, wypijając wspólnie zatrute wino.
Na rozkaz namiestnika ciało kochanków zostało pogrzebane na skraju lasu, a ziemia wyrównana – ale mieszkańcy mając w pamięci ich historię i dobroć wielkopolskiego rozbójnika co zabierał bogatym a dawał biednym, usypali  tym miejscu wysoki kopiec. Okoliczne podania mówią, że gdy porastające w tym miejscu brzozy pokryją się listowiem zaczyna straszyć – pojawiać się ma bowiem w tym miejscu para tragicznych kochanków.
Tym oto baśniowym akcentem kończymy naszą podróż w czasie po panteonie wschodnio wielkopolskich rycerzy, których postaci niewątpliwie odbiegały od stereotypowego wyobrażenia o przedstawicielach tegoż stanu.


Przypisy.

[1] zob. M. Olejniczak, Rycerski ród rabusiów czyli fascynujące dzieje Gruszczyńskich, [w:] Między Prosną a Baryczą, Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze, Ostrów Wielkopolski 2001, s. 74.
[2] Tamże, s. 74-75.
[3] zob. Tamże, s. 75.
[4] Tamże, s. 76.
[5] zob. Tamże.
[6] Tamże.
[7] Tamże.
[8] zob. Tamże, s. 77.
[9]zob. Tamże.
[10] zob. Genealogia:
[11] zob. Tamże.
[12] M. Olejniczak, dz. cyt., s. 77.
[13]  Poczet Sobiepanów, „Przedpełkowic”:
[14] Tamże.
[15] Tamże.
[16] Geni.com, Przedpełk Bniński z Kurnika, h. Łodzia:
[17] zob. Poczet Sobiepanów, dz. cyt.
[18] zob. Tamże.
[19] Tamże.
[20] Tamże:
Sprawa podróży na Pomorze jest pierwszym zgrzytem, jaki zabrzmiał w oficjalnej biografii Przedpełkowica. Do dziś ówczesna obecność Mikołaja w orszaku Przemysła uchodzi za rzecz pewną, ale pierwsza zasada badań historycznych brzmi: nie wierz nikomu i niczemu, wszystko sprawdzaj sam. A więc sprawdzamy, stawiając pytanie: skąd o tym wiadomo? Okazuje się, że wiadomo z dokumentu Przemysła wystawionego podczas podróży już w Świeciu nad Wisłą, który to dokument potwierdzili między innymi urzędnicy gnieźnieńscy: wojewoda Mikołaj i kasztelan Adam. Pozornie wszystko się zgadza, jednak dyplom ów znany jest z kopii, czyli z dokonanego później opisu. Wszystko co skopiowane wzbudza u historyka obawy, czy przypadkiem sporządzający kopię czegoś nie dodał, nie opuścił, nie przeinaczył. Traf chciał, że w byłym archiwum krzyżackim zachował się oryginał tego samego dokumentu i tam gdzie w kopii figurują urzędnicy gnieźnieńscy, tylko Adam nazwany jest kasztelanem świeckim (a więc Pomorzaninem), a Mikołaja określono tylko urzędem wojewody. Dalej pójdzie już łatwo, okaże się bowiem, że ów wojewoda, domniemany Łodzic, to również urzędnik pomorski, wojewoda tczewski Mikołaj Zaremba, towarzyszący Przemysłowi jako świadek na kilku dalszych dokumentach wystawionych przez księcia w czasie podróży z 1295 roku. W taki oto sposób dokonaliśmy naukowego odkrycia, wprawdzie faktu drobnego, ale przecież zanim wypowiemy sąd bardziej ogólny, weryfikacji poddać należy całą masę takich drobiazgów.
[21] Tamże.
[22] Tamże.
[23] zob. Geni.com, Mikołaj Łodzia z Gostynia:
[24] Tamże.
[25] Tamże.
[26] Poczet Sobiepanów, dz. cyt.
[27] Tamże.
[28] zob. E. Kor-Walczak, O zbójcy spod Kępna, [w:] Opowieści Czterech jeźdźców. Baśnie i legendy ziemi kaliskiej.


Bibliografia.



1.      Genealogia:
2.      Geni. Com, Przedpełk Bniński z Kurnika, h. Łodzia:
3.      Geni.com, Mikołaj Łodzia z Gostynia:
4.      Kor-Walczak Eligiusz, Opowieści Czterech jeźdźców. Baśnie i legendy ziemi kaliskiej.
5.      Olejniczak Marek, Między Prosną a Baryczą, Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze, Ostrów Wielkopolski 2001.
6.      Poczet Sobiepanów, „Przedpełkowic”:



Spis ilustracji.


1.      Jan Gruszczyński:
Olejniczak Marek,Między Prosną a Baryczą, Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze, Ostrów Wielkopolski 2001.
2.      Poraj – herb Gruszczyńskich:
3.      Łodzia – herb rodowy Mikołaja Przedpełkowica:
4.      Gostyń:  budynek Urzędu Miasta i Kościół p.w. Świętego Ducha:
5.      Mundury pruskie:
https://strategie.net.pl/viewtopic.php?f=156&t=10818&start=30