niedziela, 25 lutego 2018

Świadectwa historii: Opowieści o wojnie i okupacji... cz. 1.





Miło nam poinformować czytelników, że wraz z rozpoczynającym się tygodniem, startujemy z nową serią tematyczną, tym razem poświęconą świadectwom osób, którym bez wątpienia, należy się tytuł - Świadków Historii. Ich opowieści stanowią bowiem narrację, dotyczącą wydarzań rozgrywających się w czasach II Wojny Światowej - których bezpośrednio doświadczyli bohaterowie serii: "Opowieści o wojnie i okupacji...".

Materiały filmowe, które udostępniać będziemy w kilku odcinkach, powstały w ramach projektu zrealizowanego z funduszy Naczelnej Dyrekcji Archiwów Państwowych. Ich wyłącznym właścicielem jest - Archiwum Państwowe w Kaliszu, to właśnie za jego zgodą możliwym jest udostępnienie w/w materiałów na naszej stronie internetowej - za co bardzo serdecznie dziękujemy.  Jednakże zgoda, na przedstawianie wideo została wydana na następujących warunkach:



Główną ideą Kaliskiego Archiwum Filmowego jest umożliwienie szerokiego dostępu do nagrań,
celem powszechnej edukacji na temat tego, co działo się podczas okupacji hitlerowskiej w Kaliszu
i regionie kaliskim (...). Filmy muszą być udostępnione w całości, łącznie z czołówką. Ze względu na ochronę wizerunku osób, które udzieliły nam wywiadów wymagamy, by pod materiałem nie pojawiły się żadne negatywne komentarze pod adresem bohaterów. Najlepiej byłoby zablokować w ogóle możliwość komentowania nagrań, tak, jak my to czynimy. W załączeniu przesyłamy nasze logo do wykorzystania. 

Chcąc uszanować wolę Dyrektor Archiwum Państwowego w Kaliszu, Pani dr Grażyny  Schlender - prosimy naszych czytelników, aby w przypadku odcinków publikacyjnych, omawianej serii nie zamieszczali Państwo komentarzy na naszym profilu FaceBook. Wszelkie komentarze (związane wyłącznie z tym tematem), będą przez nas usuwane. Zaznaczamy także, że prezentowane przez nas filmy, działać będą na zasadzie odnośników, tzn. - materiał źródłowy pochodzi z konta Youtube, należącego do Archiwum Państwowego w Kaliszu, my sami nie kopiowaliśmy go i nie zamieszczaliśmy na żadnym innym serwerze. Niemniej jednak, filmy oglądać można bezpośrednio przez naszą stronę - Region Wschodnia Wielkopolska.
Dziękujemy za wyrozumiałość i zachęcamy do internetowych seansów prezentowanych przez nas filmów. Dziś zamieszczamy wspomnienia czterech pierwszych, przez nas w kolejności osób:

Pana Olecha Podlewskiego:




Pana Władysława Kościelniaka:



Pani Janiny Kościelniakowej:




Pana Yosepha Komema-Flakowicza:





A już za tydzień kolejne spotkanie z kolejnymi czterema relacjami, Świadectw Historii zarejestrowanych w ramach projektu Archiwum Państwowego w Kaliszu.
 

niedziela, 11 lutego 2018

Medycyna ludowa: przykłady i analiza, cz. 2.




Dziś prezentujemy ostatnią część materiałów poświęconych dawnej medycynie - mimo zapowiedzi, ostatecznie postanowiliśmy zamknąć tę część serii, w dwóch częściach. Kontynuować będziemy zatem podróż po ludowych praktykach medycznych, wyjaśniając przy okazji ich znaczenie, wzbogacając treść prezentowanego materiału o ilustracje, zaczerpnięte z dawnych poradników dla medyków.





 Człowiek jako symboliczne odzwierciedlenie kosmosu. Ilustracja przedstawia także przypisanie czterech żywiołów poszczególnym częściom ciała.


Kolejną grupę preparatów, wykorzystywanych w ludowych terapiach, (silnie nacechowanych mediacyjnie), stanowiły środki przygotowywane z części ciał zmarłych. Przytoczyć mogę jednak kilka przykładów pochodzących z kręgów kultury europejskiej:
- W Finlandii, w przypadku przeziębienia zalecano choremu wypicie kieliszka wódki, do której wsypano trzy szczypty ziemi, pobranej z cmentarza ( mamy tu do czynienia ze zdwojeniem elementów mediacyjnych - ziemia pobrana z miejsca poświęconego zmarłym, dodana do napoju uważanego za wprawiającego w stan mediacji) [1].
W przypadku trzech kolejnych przykładów, dotyczących terenów Słowiańszczyzny, wybór kategorii zmarłych, od których miano pobrać „składniki”, niezbędne w zalecanej „terapii”, posiadał swoje znaczenie.  Następuje tutaj bowiem, odwołanie do stanu pogranicza – stanu marginesu, odnoszącego się zarówno do chorego (aktualnie przebywającego nim), jak i  nieboszczyka (zmarłego w stanie „zawieszenia”, a zatem tak naprawdę nie przynależącego do żadnego ze światów):
- Na kołtun należy „postarać się o płód przedwczesny, poroniony, który nie był chrzczony, z niego zrobić proszek i dać choremu do wypicia [2]. - Dziecko którego nie ochrzczono („kto nie ma imienia ten się nie narodził”).
- Na różę: „weź nić ze sznura wisielca, dodaj doń zioła zerwane na skrzyżowaniu miedz w południe dnia św. Jerzego [3]. - Wisielec, to zmarły który nie został należycie pochowany, a zatem w ludowym sposobie myślenia – nie jest on do końca martwy.
- Włos „żenichy” zmarłej  podczas własnego wesela jest najlepszym środkiem na ból głowy (należy go przykładać do skroni) [4]. - Dziewczyna, która zmarła panną – nie została mężatką, a zatem nie miała swego obrzędu inicjacyjnego (kto nie był inicjowany ten nie będzie nigdy dorosły lecz na zawsze zostanie dzieckiem).


            Sytuacje graniczne, w wymiarze symbolicznym podkreślać miały także miejsce i czas, w okolicach których należało zbierać zioła, bądź dokonywać poszczególnych rytów. Granice w kulturze ludowej wyznaczały: mosty, okna, próg, rozdroża, skrzyżowania; zaś daty to, te przypisane okresowi przesilenia poszczególnych pór roku, a także pory dnia i nocy - północ, południe, zmierzch, świt. A oto i przykłady pochodzące z kultury polskiej:
- Aby poprawić cerę, należy  „o wschodzie, w dzień św. Jerzego albo św. Wita udać się na dziewiątą miedzę i tam obmyć twarz mlekiem cielnej krowy [5].
- Zioła do leczenia grypy zrywać należy w miejscu, gdzie schodzą się trzy płoty, w święto maryjne (2 II, 25 III lub 15 VIII, albo o północy, w wigilię dnia urodzin św. Jana Chrzciciela [6].
- Lekarstwo na „zubiszcze” (zapalenie migdałków) należy dziecku podawać „postawiwszy jedną nogę na progu” [7].
-Dziecko, które w nocy płacze, należy wynieść na podwórze i następnie wnieść je do domu, podając kolejno z rąk do rąk przez trzy progi [8].
Podobne praktyki były znane także na ziemiach Wielkopolski Wschodniej, dodać do nich należy także jeden ze sposób pozbywania się na tych ternach kołtuna, które zazwyczaj pozostawało otoczone swoistym ceremoniałem. Najpierw pozwalano kołtunowi się „wywić” z ciała ludzkiego, co zazwyczaj zajmować miało około roku. Następnie – gdy uznano, że „n „nadszedł już czas” - przykładano na pierś sierść bydlęcą w woreczku tak długo, jak długo sierść się nie zbiła; nie czesano oczywiście głowy, szyto specjalny czepek i noszono aż do zwinięcia się kołtuna. Nigdy kołtuna – pod groźbą ciężkiej choroby – nie obcinano nożyczkami, lecz bądź upalano rozpalonym żelazem i to w soboty najlepiej lub- najlepiej – w Wielki Piątek przed wschodem słońca, bądź też ucinano kamykami na kamieniu [9].



 Schemat upuszczania krwi.


            Podstawę ludowych praktyk medycznych stanowiła zasada oddziaływania na siebie dychotomii, które to z kolei można podzielić na następujące kategorie:

a)      Prawe-lewe.

Schemat:

Prawe – męskie – dobro - światło
Lewe – żeńskie – zło - ciemność

            W pierwszej kolejności przychodzą nam tutaj na myśl wszelkie praktyki , mające na celu zapewnienie potomkowi oczekiwanej płci (kobieta pragnąca mieć syna powinna w trakcie współżycia leżeć na prawym boku, lub trzymać męża za prawe jądro – kobieta oczekująca córki, powinna czynić podobnie, jednak kierunkować swoje zachowania ku lewej stronie).
            Zasada ta posiadała swoje zastosowanie także w słowiańskich praktykach medycznych:
- Brud spod paznokci lewej ręki wrzucony do wódki powoduje u osoby, która te wódkę wypije, bóle głowy i ślepotę; brud spod paznokcia prawej ręki odwrotnie – przypadłość tę leczy [10].
- Kto spożyje mały palec lewej reki nieżywo urodzonego dziecka, i do tego o północy, na  krzyżowej drodze, zwrócony na północ, będzie mógł bezkarnie krzywdzić śpiących [11].
Warto zwrócić uwagę na fakt, że drugi z przytoczonych przykładów stanowi swoistą kombinację zasada ludowej magii, oraz medycyny, o których już do tej pory zdołaliśmy sobie powiedzieć. 

b) Cisza – Halas.

Schemat:

Hałas – życie - wiosna – płodność – jasność.
Cisza – śmierć – zima – bezpłodność– ciemność.

Dychotomię tę zilustrować mogą przykłady pochodzące ze słowiańszczyzny, kiedy to w niektórych regionach pokutować miały następujące przekonania: brak hałasu w trakcie wesela, pokutować mógł na niepłodność u panny młodej, zaś brak płaczu u dziecka w trakcie chrztu mogło oznaczać, iż będzie się ono słabo „chować” – a nawet jego śmierć [12].

c) Otwarte-zamknięte.

Najlepsze przykłady, nawiązujące do tego o czym tutaj mowa, pochodzić będą z czynnościami magicznymi mającymi na celu ułatwienie kobiecie porodu, bądź umierania choremu (otwieranie i zamykanie drzwi, lub zawiązywanie, lub rozwiązywanie węzłów).
W medycynie ludowej Wschodniej Wielkopolski, przykład stanowić będzie tutaj  zastosowanie pajęczyny (ugniecionej wraz z odrobiną chleba), jako środka mającego na celu przyspieszenia gojenia ran. Terapia ta  nie była pozbawiona sensu - gdyż występowanie w składzie pajęczyny penicyliny mogło wpływać na jej powodzenie. Ponadto dochodzi tutaj także sens symboliczny: pajęczyna miała na celu zatkać-zamykać określone dolegliwości (w tym przypadku powstałe rany)– stąd znajdujemy racjonalne (dla kultury ludowej) wyjaśnienie, dlaczego stosowano ją także jako okłady na brzuch, w przypadku leczenia rozwolnienia [13].
            A oto i inne metody polegające na „zatykaniu” choroby, pochodzące z  okolic Kalisza:
Na wrzody   i rany przykładano marchew tartą, liście cebuli i kapusty, z rozczynu chleba razowego, lub tak zwanej „maści ogrodowej”. Powszechne było oczywiście przykładanie na otwarte rany pajęczyny z chlebem. Spotyka się też przykładanie surowych tartych ziemniaków  [14].


a)      Na zewnątrz - do wewnątrz.

Schemat:

Orbis exterior (świat zewnętrzny) – na zewnątrz – dalekie – śmierć.
Orbis interior (świat wewnętrzny) – do wewnątrz – bliskie- życie.

            W toku myślenia ludowego wszystko to co znajduje się w obrębie środka danej wspólnoty uchodzi za święte, znane, oswojone – jego przeciwieństwo stanowić będzie, to co przychodzi zza granic wsi, czyli ze świata, który w mistycznym wyrazie zamieszkały miał być przez wszelkie złowrogie człowiekowi siły.
Toteż – aby uleczyć chorego, należało przegnać choroby z jego ciała, co też miały na celu wszelkiego rodzaju formułki słowne („zamówienia”), o których wspomnieliśmy sobie rozprawiając w temacie poświęconym genezie chorób. Przykładem pochodzącym z terenów Wielkopolski Wschodniej będzie następujące zaklęcie, pochodzące z Dobrzycy:
W imię Ojca i Syna i Ducha ŚW. Nie mecz, nie dręcz, nie trzęś, nie ograżaj, idź na lasy, idź na bory, na wody zimne, na pieruny na gorące, z pomocą Boską, z Matką Boską, ze wszystkimi świętymi, z aniołami bożymi [15].

b)      Tył – przód, oraz prawe - lewe.

Obydwie te pary przeciwieństw wynikać będą z pozytywnego, oraz negatywnego cechowania poszczególnych kierunków świata:

Pozytywne: przód – życie – prawe – południe – góra - przyszłość – męskie.
Negatywne: tył – śmierć – lewe – północ – dół - przeszłość – kobiece.

            Przekonania te swoje przekonania odnajdą w następujących rytuałach magicznych, pochodzących z terenów słowiańszczyzny:
- Martwa kości! Ubywaj, jak umarły w grobie” - Wymówiwszy te słowa trzykrotnie, rzuca się kość poza siebie i odchodzi nie oglądając się” [16].
- Na „zimnice”: „Stanąć twarzą na południe i trzykrotnie powtórzyć: „Idź na lasy, bólu z głowy”, po czym jeszcze siedmiokrotnie: „Jak ty, słonce, grzejesz, niech i mnie ciepło będzie”. Następnie odpluń w tył, przez lewe ramie [17].

            Przepisywanie negatywnych stron świata - sferze kobiecej, zaś pozytywnych – męskiej, daje się w zilustrować, wraz z powiązaną z sobą symboliką następującym schematem:

Męskie – niebo – ogień – bezpłodność  - słońce.
Żeńskie – ziemia – woda – płodność – księżyc.

Jego wytłumaczenie przedstawia się następująco: za „nieczyste” uchodzą, te elementy otaczającego nas świata, które w wymiarze symbolicznym odnoszą się do sfery płodności (co automatycznie przypisuje je do domeny kobiecej – uznawanej za gorszą, kalającą). Wynikało to z przekonania, że za czasów rajskich nie było śmierci – nie było zatem konieczności zabiegania o potomstwo. Sytuacja uległa zmianie z chwilą popełnienia grzechu pierworodnego.
Jak wynika z powyższego schematu - żywioły wody, oraz ziemi powiązane są z płodnością, przez wzgląd na zawieranie przez nie (w myśleniu mistycznym), pierwiastków życia. Słońce z kolei łączone z żywiołem ogni, nie zawsze kojarzono z odrodzeniem (jak to ma miejsce, w przypadku motywu feniksa), lecz – jedynie oczyszczeniem. Dowód  na to stanowi, występujący w niektórych regionach świata zwyczaj, zgodnie z którym mężczyzna odbywszy stosunek z kobietą, w sposób symboliczny „oczyszczał” swoją duszę i  ciało – poprzez zwrócenie twarzy ku słońcu [46].  Ponadto słońce, w swym wymiarze symbolicznym, powiązane ze sferą niebiańską (uraniczną), kojarzone było z dominującym w panteonie bóstw, bogiem męskim (do wyjątków należą: celtycka bogini Epona, oraz japońska Amaterasu). Tymczasem ziemię kojarzono z boginią matką-ziemią (wyjątkiem w mitologii egipskiej był bóg Geb, podczas gdy jego partnerka Nut, powiązana była ze sferą niebiańską – lecz nie solarną!).
Słońce kojarzono ze zmartwychwstaniem, gdyż nocą ustępując miejsca na niebie księżycowi, w wierzeniach stępować miało do krainy umarłych, by następnie każdego ranka z niej powrócić i świecić na niebie (królować) żywym. Tymczasem księżycowi powierzano pieczę nad krainą umarłych, czas gdy świecił na nocnym niebie miał być najczęstszą porą, kiedy to miały pojawiać się najróżniejszego rodzaju istoty nadprzyrodzone (jednakże ich wzmożona aktywność przypadać miała na okres nowiu). Księżyc był postrzegany nie tylko jako „pan umarłych”, lecz także „mąż wszystkich kobiet” – bowiem płodność wiązano właśnie z symboliką księżyca, z którą z kolei wiązano cykl rozrodczy kobiety, a nawet zaobserwowano, że niektóre rośliny rosną lepiej, bądź zyskują dodatkowe właściwości właśnie dzięki jego wpływu [18] [19] [20]. 



Schemat stawiania baniek.

            Ostatnie z zasad jakie zostały nam do omówienia, odnosić się będą do mocy słowa, oraz liczb. W przypadku pierwszego z nich - zostało już wiele wyjaśnione w trakcie naszych poprzednich artykułów, jednakże najprościej sprawę ujmując wierzono: iż każde słowo posiada moc, zatem należy wypowiadać słowa zaklęć, życzeń, oraz uroków z rozwagą. Inaczej mogłyby one obrócić się przeciwko wypowiadającemu je człowiekowi. Wierzono, że posiada moc sprawczą – a w przypadku poznania imienia danej istoty, bądź poznania genezy powstania konkretnej choroby – dawało szansę ją pokonać, przepędzić. Wypowiadanie jakichkolwiek zaklęć (w tym przypadku formuł leczniczych) wiązało się z przekonaniem, że zaczerpnięta w ten sposób moc pochodzić będzie od istot, które wzywa się sobie do pomocy. Dlatego też w przypadku zamówień pojawiają się odwołania do postaci boskich, bądź świętych.
            Jednakże – jak zaznaczał J. Burszta, „zamówienia” (w czasach przeprowadzania przez niego badań), stanowiły na terenach zarówno polskich, jak i ogólnie pojmowanej słowiańszczyzny - rzadkość.  Podobnie rzecz się miała  z rozpisywaniem diagramów, które  opierały się na kombinacjach zapisu hasła uważanego za dające moc zwalczania chorób, oraz złych mocy.
            Nie bez znaczenia pozostawało także znaczenie liczb, wyznaczające częstokrotność wykonywanych w trakcie rytuałów leczniczych gestów, czy też określająca ilość składników danego preparatu. Bez wątpienia przeważała tutaj liczba 3, oraz jej wielokrotności, a także powtórzenia. Wynikało to z przekonania, że jest ona liczbą dokonała - symbolizującą trójdzielność wszechświata, Trójcę Świętą, etapy życia człowieka: dzieciństwo, młodość  starość; a także aspekty: duchowość, fizyczność, umysłowość. Czasem pojawiała się także liczba 7 - stanowiąca kombinację omawianej przed chwilą „trójki”, oraz innej liczby doskonałej „czwórki” (cztery pory roku, cztery strony świata, choć w kulturze azjatyckiej liczba ta okryta jest tabu – gdyż w językach takich jak np. japoński i chiński, wypowiada się ją podobnie jak słowo „śmierć”).
            Rzecz jasna, w ludowej medycynie oraz magii pojawiały się także odniesienia do liczb parzystych, głownie do „dwójki”, oraz jej iloczynów: 4, 88, etc. Jednakże istotniejszą rolę odgrywać miały w tym przypadku liczby właśnie nieparzyste, gdyż oznaczały one nadchodzące zmiany. Czynnik powodujący zmiany był istotny dla chorego, któremu zależało przecież , aby wyjść ze stanu choroby; podobnie jak dla panny która wykonując dla siebie wróżbę matrymonialną, opierającą się na mocy liczb, oczekiwała jej nieparzystego wyniku – przeciwny oznaczał by dla niej trwanie w stanie panieństwa. Z tego samego względu w baśniach pojawia się często motyw trzech braci, wg którego głównym bohaterem pozostawać będzie najmłodszy z nich (opowieść tyczy się bowiem jego inicjacji – przemiany). Nieparzysta liczba potraw na wigilijnym stole miała nawiązywać do zmiany – która to jednak okazać się mogła dla rolnika zarówno pomyślna, jak i zgubna w skutkach. W związku z czym – aby zapobiec niepomyślnemu wynikowi wróżby: symbolicznie podrzucano ku górze odrobinę „nieparzystej potrawy”. Dbano jednak o tym by liczba gości przy stole była zawsze parzysta – w przeciwnym razie ktoś mógłby umrzeć. Starano się zatem zapobiec ewentualnej zmianie, zapraszając do stołu gościa, dzięki któremu liczba biesiadników pozostawałaby parzystą. Obwiązywano nogi od stołu łańcuchem, tworząc tym samym zamknięty krąg, którego celem było właśnie zabezpieczenie przed śmiercią  [21].
            Kończąc powyższą dygresję, której celem było wszak dokładniejsze wyjaśnienie znaczenia liczb w myśleniu religijno-magicznym powróćmy do ludowych zabiegów medycznych. Odwołując się do 3 i jej wielokrotności, powtórzeń trzeba zaznaczyć, iż stosowano ją w przypadku chorób, z którymi związane dolegliwości  dawało się łato zlokalizować (np. bóle: gardła, zęba, oraz zranienia); z kolei liczba 7, stosowana była w przypadkach schorzeń ogólnych (febra, żółtaczka, epilepsja) [22].
A oto i przykłady pochodzące z terenów Polski i Słowiańszczyzny, przytoczone przez L. Stommę:
-  Ból zębów przechodzi, gdy się ich dotknie trzy razy kością z cmentarza; na choroby gardła pomagać ma trzykrotne obmycie się w potoku [23].
- Na puchlinę pomaga następujący środek: „ugotować razem dziewięć czubków z choiny, dziewięć gałązek z wiśni, dziewięć gałązek z wiśni, dziewięć gałązek z gruszek i dziewięć z jabłoni, trzy kamienie rozpalić, wlać na nie odwar, i tym się naparzać [24].
A oto  i przykłady z terenów Wschodniej Wielkopolski:
- Kolberg zanotował następująca receptę na oberwanie: czarny kamyszek (bezoar, niedokos żelaza), znaleziony na polu lub zakupiony w aptece, utrzeć w donicy lub w białej misce z dodatkiem odrobiny mleka. „Potem cochrze [trze] się to mocno, zrobi się to mliko czerwoniuśkie jak krew, a wtedy się sleje [zleje] w garnyszek półkwadratowy, zagotuje się, wleje na to masła lub smalcu, albo tłustego i da się ciepło wypić choremu. Daje się  zwykle trzy razy po półkwadratowym garnku” (Dębicz, powiat średzki) [25].
- Na suchoty: dobrze się odżywiać, jeść jajka trzepane z tłuszczem, pić świeże mleko, tłuszcz z psa, gotować siemię lnianie pić je trzy razy dziennie  (Sławsk ,pow. koniński) [26].
- Leczenie żołądka i  dwunastnicy: surową biała kapustę pokroić na kawałki i trzy raz przepuścić przez maszynkę do mięsa. Następnie wydusić przez czystą flanelę i otrzymany sok zmieszany z ciepła wodą pić przed jedzeniem trzy razy dziennie. Inni znów używali do tego zamiast kapusty – surowych ziemniaków  (Mieścisko, powiat wągrowiecki) [27].
-Leczenie postrzału: zanurzyć trzykrotnie na moment palec we wrzątku, następnie połowami rozdartej, jeszcze ciepłej zielonej żaby  obozy chore miejsce, owinąć czystą szmatą i trzymać tak długo, aż okład zupełnie wyschnie (Słowików, pow. mogileński) [28]. Słowem komentarza: z wykorzystywaniem żaby, w ludowych praktykach naszego Regionu pisywaliśmy przy okazji pierwszej części Bestiariusza, poświęconej straszydłom. Tam też zostaje przytoczona opowieść naszej informatorki, wg której: aby uchronić się przed urokiem rzuconym przez wiedźmę - należało rozedrzeć żabę (wcześniej wyhodowaną pod doniczką, trzymaną w sieni) i rzucić ją w twarz czarownicy (Tyniec, Kalisz).
- Przestrach u dzieci: nalej wody na łyżkę i włóż dwie słomki na krzyż. Roztop wosku z gromnicy i jak dziecko uśnie – trzymaj łyżkę nad dzieckiem, polej po tych słomkach roztopionym woskiem na krzyż trzy razy. Łyżkę trzymaj w lewej ręce, a lej po sobie  (Konińskie)[29].
- W przypadku ugryzień wściekłego psa: nazbierać robaków, „maikami” zwanych, odciąwszy niepotrzebne łapki, namoczyć resztę w okowicie i tym trzy razy dziennie smarować chorego  (Kaliskie) [30].

  
Praktyki medyczne ludu wschodniowielkopolskiego.






 Metody leczenia ran od broni wszelakiej.




W medycynie ludowej znano wiele sposobów, za pomocą których starano się zwalczyć choroby. Wiele z nich opierało się na  magicznych (symbolicznych) zasadach, które wyjaśnialiśmy sobie w poprzednim podrozdziale - często też ludowa „kuracja” zakładała łączenie ze sobą części składowych, pochodzących z różnych omawianych grup. W końcu chcąc wyleczyć chorego uciekano się naprzemiennie do metod opierających  na prymitywnych zabiegach (chirurgicznych), zielarstwie – a w końcu, także i magii.
Do fizycznych sposobów pozywania się chorób z ciała pacjenta należałoby wymienić ich: wysysanie, wyciskanie, wytrząsanie (potrząsanie ciałem pacjenta), podawanie środków przeczyszczających/wymiotnych, dmuchanie, ocieranie, zlizywanie / zmywanie, okadzanie, gryzienie, kłucie, drapanie, bicie, przypiekanie ogniem, stawanie baniek.
A oto i przykłady z  terenów naszego Regionu – jak przyjdzie się przekonać czytelnikowi, wiele z metod prócz fizycznej skuteczności w leczeniu  określonych schorzeń, posiadała także magiczne konotacje:
 Babcia informatorki usuwała z oczu ości jęczmienia, kawałki metalu czy szkła przy pomocy swego języka. Innym przykładem jest usuwanie kurzajek przez ich nakłuwanie, przy czym wypływającą krew zbiera się do czerwonej chustki i tę wrzuca, szybko zapominając gdzie (Rożanna, pow. mogileński) [31].
-Innym sposobem pozbycia się kurzajek jest obecnie obcięcie ich brzytwą i przypalanie tych miejsc okowitą (kolskie)  [32].

Przejdźmy teraz do omawiania praktyk, opierających się przede wszystkim na wymiarze symbolicznym. Pierwszą kategorię przykładów stanowić będą te, których rola opierać się będzie na przeniesienie choroby poza otoczenie pacjenta. Prócz przytaczanych przez nas dotychczas formuł słownych, należy wspomnieć także o rytuałach mających na celu przenieść chorobę i związane z nią dolegliwości na: drzewo, rzecz, człowieka, bądź inną istotę.
Odnosząc się do pierwszej z wymienionych grup, przytoczmy taki oto przykład pochodzący z Kaliskiego:
Aby „zgubić” –  „zimną febrę”  dużym gwoździem, jakim przybijają gonty na dachu, trzeba zrobić w wierzbie dziurę; chory powinien trzy razy chuchnąć w wywierconą dziurę i natychmiast tym samym gwoździem zabić dziurę. Wierzba w kilka dni uschnie, lecz chory będzie wyleczony [33].
 Mamy tutaj do czynienia z następującymi motywami: po pierwsze – pojawia się tutaj  omawiana przez nas kategoria „zamknięte-otwarte”, która w tym przypadku zakłada „uwięzienie” choroby, bądź „odesłanie” jej do świata zmarłych oraz istot nadprzyrodzonych. Wierzba jest tutaj nie bez znaczenia – od dawien, dawna postrzegana była jako drzewo skupiające wokół siebie nadprzyrodzone istoty, oaz sama w sobie – będąca zarazem portalem (przejściem), do świata duchów (jeśli posiadała w swym pniu duży otwór). Sugeruje to także, że choroba ta mogła w kulturze omawianego Regionu posiadać przypisaną jej przez kulturę ludową personifikację – być postrzegana jako byt sam w sobie, a nie jedynie jako zbiór dolegliwości. Poza tym (co się pojawiało już we wcześniej przytaczanych przeze mnie przykładach tego typu) – mamy tutaj do czynienia z magią podobieństw i styczności (zależności). Tak długo bowiem choroba miała nękać chorego, póki powiązane z nim poprzez ryt drzewo nie obumarło, zabierając je ze sobą.
            Ponadto na tereny Wschodniej Wielkopolski, mógł przywędrować znany na Kujawach zwyczaj pozbywania się choroby poprzez przenoszenie jej tym razem nie na roślinę – lecz przedmiot:
- Aby pozbyć się kurzajek – zawiązać należało tyle supełków ile kurzajek się miało, a następnie schować ową nitkę w niedostępnym miejscu – kiedy ona zgnije, to kurzajki znikną. Nie wolno było jednak liczyć komuś innemu ile tych kurzajek było, bo by się to na niego przeniosło [34].
            W końcu – choroby można się było pozbyć przenosząc ją na inną osobę, lub zwierzę. W poniższych przykładach pojawiać się odniesienia do omawianych przez nas reguł: naśladownictwa, styczności, kierunków świata, miejsc i czasu granicznego, magią liczb, poprzez styczność ze sferą śmierci. W końcu także – poprzez rytuały opierające się na rytualnym wykorzystaniu pochodnych, oraz fragmentów ciała ludzkiego uznawanych za „marginalne”: włosy, paznokcie, mocz, krew.
- W Konińskim stosowano następującą receptę na gruźlicę kręgosłupa: należało zebrać ziemię z dziewięciu kretowisk, przykładać ją choremu w woreczku na piersi, następnie zanieść o 12 godzinie w nocy na skrzyżowanie drogi, tam tę ziemię wyrzucić i uciec pod warunkiem nieoglądania się wstecz. Chorobę zabierze pierwszy przechodzący przez to skrzyżowanie człowiek [35].
- Reumatyzm leczono w ten sposób, że chory musiał trzykrotnie przed wschodem słońca przeczołgać się przed otwór powstały w pniu rozdwojonego drzewa; bólu krzyża – czołgając sie pod starymi pomnikami na cmentarzu. Można było chorobę zakopać wraz z obciętymi włosami, paznokciami, krwią, czy moczem itp. Można też było zniszczyć ją w całym domu przez polewanie kół wozu wodą pozostałą po myciu nieboszczyka (Średzkie) [36].
            Inne metody magiczne związane z zwalczaniem choroby opierały się  min. na: kreśleniu na ciele chorego magicznych symboli; odstraszaniu choroby (np. poprzez hałas, którego siły nadprzyrodzone, jak już sobie powiedzieliśmy – nie lubią);  czy też na obrzydzaniu jej pobytu w ciele chorego (np. poprzez stosowanie w kuracji odchodów).



Schemat diagnozowania chorób oraz dolegliwości na podstawie barwy moczu.


            W ludowym lecznictwie na terenie Wschodniej Wielkopolski, stosowano także środki pochodzenia roślinnego (o których opowiemy sobie w osobnym podrozdziale), oraz zwierzęcego – wierzono wówczas w to, iż osoba leczona przejmie wówczas pożądaną cechę od danej istoty, od której miałby pochodzić dany specyfik – co z kolei przyczynić się miało do jej wyzdrowienia. A być może niektóre praktyki zakładały prosty związek polegający wiarę, że na daną dolegliwość miał pomóc ten, a nie inny środek. Jak się miało potem okazywać, część z nich posiadała faktyczną siłę działania – inne działały na zasadzie „placebo”, jeśli wręcz – nie zaszkodziły bardziej pacjentowi.
- Stosowanie skóry z węgorza, do leczenia zwichniętej ręki, albo nogi – polegało na obwiązywaniu   nią tegoż miejsca, a następnie noszenie owego „opatrunku”,  aż do czasu całkowitego ustąpienia dolegliwości (Wągrowiec, Mogilno)  [37].
- Żółcią cielęcą (rzadziej świńską) leczono odmrożenia przez smarowanie i przypiekanie przy otwartych drzwiczkach pieca. Podobnie leczono odmrożenia tłuszczem zajęczym zwanym skromem. Tłuszcz z zabitego zająca lekko solono i przechowywano na strychach na wypadek chorób (Wągrowieckie, Mogileńskie) [38].
- Reumatyzm powszechnie leczono przy pomocy mrówek: w maju zbierano w lesie mrówki do worka, zalewano gorącą wodą  i moczono w tym chore ręce i nogi [39].
- Z innych środków  można przykładowo wymienić następujące: leczenie odmrożeń nacieraniem naftą lub ropą naftową i przypiekaniem przy ogni; powszechne (do dzisiaj) leczenie liszai oraz jęczmienia na oku pocieraniem rosą z okna, wziętą przed wschodem słońca, także kobylim mlekiem lub zgniłym jabłkiem (kiedyś rosą z kamieni leczono wyrzuty skórne); stosowanie terpentyny na chore gardło, zaziębienie, katar  [40].

            Na zakończenie tej części publikacji, pozwolę dodać sobie jeszcze kilka ludowych „recept”, na wszelakie dolegliwości:
- Lek na febrę: Trzeba róg szwu u dołu  od koszuli uciąć od tej koszuli, spalić na popiół i ten popiół wsypać do kieliszka wódki. Chory wypić ma tę wódkę duszkiem i zaraz potem iść do gościńca na taniec aż do upadłego (Miłosław powiat wrzesiński) [41].
- Według zaleceń kowala (sic!) wziąć kawałek bursztynu, ubić go na pył świeżo wyklepaną siekierą i pijać ten pył rozpuszczony w wodzie (Królikowo, pow. koniński) [42].
- Szeroko znanym i stosowanym sposobem leczenia raka było używanie grzyba rosnącego na brzozie [43].
- Leczenie fistuły:  okruchy i kwiaty z łąkowego siana zaparzać i przykładać na chore miejsce, następnie robić okłady ze zsiadłego mleka. Po zebraniu się ropy i pęknięciu – smarować zewnętrznie maścią ichtiolową (Słowików, powiat mogileński) [44].
- Przy kokluszu pomaga: picie czystej, zdrowej wody, wywożenie dziecka do lasu na czyste powietrze, smykanie gałązek brzeziny przed ustami dziecka, aby tym oddychało, zrywanie wiosennych bazi, robienie naparu i dawanie do wypicia (okolice Wrześni) [45].


Zielnik ludowy.



Cyrulik przy pracy - do obowiązków osób wykonujących tę profesję należało nie tylko mycie i golenie pacjentów, ale także przeprowadzanie preparacji czaszki, oraz obcinanie kończyn zainfekowanych gangreną.


            Wiedza z dziedziny ziołolecznictwa stanowiła podstawę dawnej medycyny (w tym także ludowej), a co ciekawe: właściwości (niektórych) stosowanych wówczas ziół, znalazło swoje potwierdzenie w medycynie akademickiej, w związku z powyższym stosowane one są jako składniki współcześnie zalecanych leków. Podobnie jak niektóre badania, potwierdzają przekonania dotyczące pewnych ziół - wg których aby mogły one nabyć swoje lecznicze właściwości, powinny one być zrywane o określonej porze roku, dnia, a nawet fazie księżyca (sic!). 
Zioła były stosowane w medycynie wiejskiej na wiele sposobów: naparów, nalewek, okadzeń, etc. W przypadku tych ostatnich z wymienionych, warto wspomnieć iż do ich wykonywania, korzystano z ziół poświęconych w święta takie jak: Boże Ciało, bądź też dzień Matki Boskiej Zielnej. Istotnym było także, aby przygotowany do poświęcenia wówczas wianek pozostawał wykonany z dziewięciu, bądź jedenastu pomniejszych wianuszków, zawierających rośliny takie jak: rozchodnik, rosiczka, „kurze ziele”, macierzanka, czarnyszka, „łzy Matki Boskiej”, marchwica, kobylak, żywokost, rumianek i mięta (Sławsk, pow. koniński) [46].
            Co się zaś tyczy innych ziół, stosowanych w medycynie ludowej naszego Regionu, to poniżej prezentujemy listę roślin, wraz ze skrótowym opisem - wyjaśniającym sposób ich podawania pacjentowi, oraz nazw dolegliwości, na które owe zioła miały okazać się pomocne (w oparciu o publikację prof. J. Burszty [47]):

Babka - na rany, wrzody, odflegmienie płuc.
Bez czarny, „hyczka” – kwiat i jagody jako herbata napotna; na chorobę płuc i bóle głowy. Używany szeroko do zabiegów przesądnych.
Biedrzeniec – herbata na chorobę płuc.
Brzozowe liście – do zmywania liszai.
Chmiel - herbata od przeziębienia.
Chrzan – nalewka przeciw reumatyzmowi.
Czarcie żebro – do kąpanie dzieci i chorych na gruźlicę, do kadzenia przy różnych chorobach, szczególnie przeciw czarom ludzi i bydła.
Czarna jagoda - przeciw biegunce, owsikom, chorobie nerek.
Czosnek ogrodowy – „babskie ziółko”,  przeciw zarazom i sklerozie; „na żołądek” i przeciw kokluszowi u dzieci,  przeciw żółtaczce.
Czyściec „czyścowe ziele” – przeciw bólom głowy i  „przyrokom”.
Dziewanna – od kaszlu i chorób płuc.
Dziurawiec, „krzyżowe ziele” – przeciw róży, chorobom żołądka i wątroby, na brak apetytu, „przeciw ciotom (Konińskie).
Gorczyca Czarna – nalewka do nacierania przy reumatyzmie, „dobra na ból, wrzody i na suchoty, bo grzeje”.
Jaskółcze ziele - przeciw reumatyzmowi, nieżytowi żołądka i jelit.
Kolendra – „na żołądek”.
Kopytnik – przeciw kaszlowi.
Krwawnik  - na choroby żołądka i płuc; też „na stawy” (Blizanów, pow. kaliski).
Len – na wrzody, rany, też do picia („na płuca, astmę; daje też lekki oddech – Leszczyńskie).
Lipa, kwiat – na łamanie w krzyżach.
Łopian - do usuwania łupieżu z głowy.
Macierzanka – „dobra na leczenie brzucha” (Kaliskie), „kobietom na macicę, jak mają boleści (Gnieźnieńskie).
Mięta - na choroby żołądka, zatrzymanie „zwolnienie”, zdrowa na wszystko.
Pietruszka – na chorobę pęcherza, „dobra też na gorączkę”.
Piołun - na regulacje czynności żołądka i wątroby.
Podbiał -  na rany, wrzody, przeciw kaszlowi.
Pokrzywa –„dobra na ciśnienie krwi”, też przeciw reumatyzmowi.
Róża dzika, głóg - na choroby serca,  do kadzenia, do spędzania róży.
Skrzyp, zwany koszczką – „na biegunkę i na pęcherz” (Kaliskie).
Szalej, lulek – na ból zębów, używany powszechnie do kadzenia.
Szałwia – obmywanie ran, w chorobach dziąseł, żołądka.
Tatarak, taterak – przeciw biegunce  reumatyzmowi, służy tez do kąpania dzieci, „dla wzmacniania kości” (Obornickie).
Tysiącznik, centuria, „smakowe ziele” – „nie ma lepszego leku na żołądek”.
Wrotycz – przeciw pasożytom, „na glisty”.

            W końcu pozwolimy sobie także na zaprezentowanie kilku przykładowych „recept” na wybrane kuracje, pochodzące z terenów Wschodniej Wielkopolski:
- Użycie „czarciego ziela”, jako środka przeciw bólowi głowy. Gotuje się zioła w wodzie i bez dolewania zimnej czeka się, aż wystygnie. Wówczas myje się tą wodą dwa – trzy razy dziennie (Gnieźnieńskie) [48].
- Biegunkę u dzieci i  dorosłych leczy się tatarką pospolitą. Bierze się garść ziarna na trzy litry wody i gotuje przez 15 minut. Po ostudzeniu pije się trzy razy dziennie po szklance przed jedzeniem (Mogileńskie) [49].
- Katar żołądka leczy się następująco: wydrąża się nasiona dzikiej róży i zlewa  w butelce ze spirytusem. Po dziesięciu dniach bierze się raz dziennie 10 kropel zwiększając stopniowo dawkę d dwudziestu kropel (Brzeźno Stare, pow. Wągrowiecki) [50].
- Leczenie ischiasu: należy obedrzeć wiosną korę z jałowca i wysuszyć. Garść takiej kory wrzuca się do trzech litrów wody i gotuje pod przykryciem, odstawia i studzi. Pije się trzy razy dziennie przed jedzeniem, zjadając  przy tym siedem ziaren tegoż jałowca (Słowikowo, pow. Mogileński) [51].


Autor: Marta Kaleta.

 Przypisy.


01.  Zob. M. Haavio, Mitologia fińska, Państwowy Instytut Wydawniczy 1979.
02.  L. Stomma, Tablice Mendelejewa,  [w:] Antropologia kultury wsi polskiej XIX wieku. Oraz wybrane eseje, Łódź 2002, Wydawca Piotr Dopierała, s. 192.
03.  Tamże.
04.  Tamże.
05.  Tamże, s. 191.
06.  Tamże, s. 192.
07.  Tamże, s. 191.
08.  Tamże.
09.  J. Burszta, Lecznictwo ludowe,  [w:] Kultura ludowa Wielkopolski, t. III, J. Burszta (red.), Poznań 1967, Wydawnictwo Poznańskie, s. 447.
10.  L. Stomma, dz. cyt., s. 203.
11.  Tamże.
12.  Zob. L. Stomma, dz. cyt.
13.  Zob. Tamże, s. 234-235.
14.  J. Burszta, dz. cyt., s. 427.
15.   Tamże, s. 415.
16.  L. Stomma, dz. cyt., s. 218.
17.  Tamże.
18.  Zob. Tamże, s. 223-224.
19.  zob. M. Eliade, rozdziały: Słońce i kulty solarne, oraz Księżyc i mistyka lunarna, [w:] Traktat o historii religii, Łódź 1993, Wydawnictwo Opus.
20.  Zob. P. Kowalski, hasła: słońce i księżyc, [w:] dz. cyt.
21.   Zob. K. Moszyński, rozdziały: Wierzenia o niebie i słońcu, oraz Wierzenia o księżycu [w:] Kultura Ludowa Słowian, t. II, Kraków 1934, Polska Akademia Umiejętności
22.  Zob. L. Stomma, dz. cyt., s. 212.
23.  Zob. Tamże.
24.  Tamże, s. 209.
25.  Tamże.
26.  J. Burszta, dz. cyt. ,s. 425.
27.  Tamże, s. 426.
28.  Tamże.
29.  Tamże, s. 427.
30.  Tamże.
31.  Tamże, s. 426.
32.  Tamże, s. 427.
33.  Tamże.
34.  Tamże, s. 418.
35.  Tamże.
36.  Tamże, s. 419.
37.  Tamże.
38.  Zob. Tamże, s. 424.
39.  Tamże.
40.  Tamże.
41.  Tamże, s. 425.
42.  Tamże, s. 426.
43.  Tamże.
44.  Zob. Tamże.
45.  Tamże.
46.  Tamże, s. 427.
47.  Zob. Tamże, s. 420.
48.  Zob. Tamże, s. 422.
49.  Tamże, s. 422.
50.  Tamże, s. 423.
51.  Tamże.
52.  Tamże.


Bibliografia.

1.      Burszta Józef, Lecznictwo ludowe,  [w:] Kultura ludowa Wielkopolski, t. III, J. Burszta (red.), Poznań 1967, Wydawnictwo Poznańskie.
2.      Eliade Mircea, Traktat o historii religii, Łódź 1993, Wydawnictwo Opus.
3.      Haavio Martti, Mitologia fińska, Państwowy Instytut Wydawniczy 1979.
4.      Kowalski Piotr, Leksykon znaki świata: omen, przesąd, znaczenia, Wrocław-Warszawa 1998, PWN.
5. Le Goff Jacques, Truong Nicolas, Historia ciała w średniowieczu, Czytelnik.
6.      Łeńska-Bąk Katarzyna, Sztandara Magdalena (red.), Wokół choroby, medycyny i praktyk leczniczych. Teorie – konteksty – interpretacje, Opole 2009, Wydawnictwo Uniwersytetu Opolskiego.
7.      Moszyński Kazimierz, Kultura Ludowa Słowian, t. II, Kraków 1934, Polska Akademia Umiejętności.
8. Płonka-Syroka Bożena,  Medycyna w historii i kulturze, Wydawnictwo DiG 2016.
9.      Stomma Ludwik, Tablice Mendelejewa,  [w:] Antropologia kultury wsi polskiej XIX wieku. Oraz wybrane eseje, Łódź 2002, Wydawca Piotr Dopierała.
10.      Szumowski Władysław, Historia medycyny filozoficznie ujęta, Wydawnictwo Marek Derewiecki.


Spis ilustracji.



  Człowiek jako symboliczne odzwierciedlenie kosmosu: 
A.    Paluch, Etnologiczny atlas ciała ludzkiego i chorób, Wrocław 1995,  Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego.
Schemat upuszczania krwi:
Tamże.
Schemat stawiania baniek:
Tamże.
Metody leczenia ran od broni wszelakiej:
Schemat diagnozowania chorób oraz dolegliwości na podstawie barwy moczu:
Cyrulik przy pracy:
Tamże.