W tej części
wscodniowielkopolskiego bestiariusza, przedstawiamy czytelnikom kilka postaci
najbliżej związanych ze sferą natury – lasem. Podobnie jak w przypadku
wcześniej omawianych przez nas istot, tak i te dziś omawiane mogą być reliktem
dawnych wierzeń, w których pełniły role duchów opiekuńczych leśnych
ostępów.
Na pierwszy plan
wyłaniają się przekonania dotyczące pary opiekunów kniei, którzy w należności
od regionu Polski, czy też słowiańszczyzny byli wyobrażani, czy też nazywani z
goła inaczej. W odniesieniu do męskiego opiekuna lasu, z omawianych terenów,
utarło się powszechne określenie: leśnika.
Miał to być półczłowiek – półzwierzę, który swoim
wołaniem wciągał ludzi głęboko do lasu, gdzie ich dusił. Towarzyszką „leśnika”, była „leśna dziewica”, równie niebezpieczna, choć nie tak straszna z
wyglądu. W innym wypadku wyobrażenie dusza leśnego, identyfikowano ze skrzatem,
nosiło nazwę „Borowca” – ducha opiekującego się zwierzyną leśną. Poza nim las
zamieszkiwał także Boruta, skrzat, dziki myśliwy(…). W odległej przeszłości
znacznie więcej było wyobrażeń demonicznych zamieszkujących las. Z biegiem
czasu jedne zostały utożsamiane z diabłem (co widoczne jest także tutaj), o
innych zapomniano
[1]. Według wersji opowiadanej w okolicy
Pleszewa, Borutę nazywano także synomicznymi określeniami borowiec i błotnik
[2].
Dla badaczy Wschodniej
Wielkopolski szczególnie ciekawy wydać się może obszar Puszczy Pyzdrskiej. Biorąc
pod uwagę wielkość obszaru, oraz jego dzikość, zastanawia ile podań i wierzeń
ludowych, mogło niegdyś krążyć w okolicy. Ile z tego przepadało, a ile mogło
się zachować? Trudno ocenić, wypadałoby przeprowadzić badania terenowe na tym
obszarze, na ten moment brak nam jednak czasu, ani funduszy aby „wyruszyć w
tern”. Staraliśmy się skontaktować z jednostkami powiązanymi z Puszczą, wypytać
o wątki podaniowe. Niestety, udało nam się otrzymać jedynie strzępki informacji
na temat legend krążących na terenie Puszczy, od innych instytucji wciąż
czekamy na odzew.
Kolejnym
określeniem odwołującym się do postaci pana boru, było po prostu nazywanie go: „rogaczem”. Mogło ono wynikać z faktu
przedstawiania go sobie jako leśnego diabła, bądź po prostu – jelenia, którego
uważano za króla kniei. Na terenach ziemi wieluńskiej, a dokładniej w okolicach Załęcza Wielkiego, ochrzczono go lokalnym
imieniem – lejin. Starał się on ściągać ludzi na bezdroża i na
moczary. Oto np. idący lasem młody chłopak zobaczył jelenia tonącego w
torowisku. Postanowił on dorżnąć go i
wyciągnąć na suche miejsce. Gdy jednak zbliżył się do jelenia, ten zaczął go
walić kopytami i próbował zepchnąć do bagna. Gdy to mu się nie udało, wyskoczył
na drogę i zaczął „rechotać” z chłopca, a następnie znikł. W Bobrownikach w
Wieluńskiem, „leijn” próbował kopytami i rogami atakować dzieci zbierające
jagody. Jednocześnie wydawał ludzkie okrzyki [ 3].
Warto nadmienić,
iż postać jelenia – władcy lasu, pojawia się w podaniach założycielskich miast
takich jak chociażby: Wieleń, Wieluń, Złotów oraz Gołuchów. Jego obecność w nich, a
dokładniej – symboliczna rola, jaką przyszło mu odegrać wskazywać może na
duchowe relikty dawnych, pogańskich wierzeń.
Ciekawy przykład tego typu wierzeń dotyczyć miał także, podań związanych z dębem "Stefanem", we wsi Bądecz, gdzie: miejscowa ludność wciąż opowiada legendę, jakoby o określonej godzinie zjawiały się przy nim jelenie z wiankami na głowach i tańczyły w rytm jakiejś nieziemskiej muzyki [4].
Jak już
wspomnieliśmy na samym początku naszych wywodów, opiekę nad knieją sprawowała
zazwyczaj para duchów / bóstw. O jej męskiej części właśnie zdążyliśmy sobie
przedstawić, pora teraz na omówienie kobiecej „połówki” tego „leśnego owocu”…
wszak, określenie „jabłka”, nie bardzo
tutaj pasuje.
Partnerką pana
lasu, była zazwyczaj kobieca postać, której wygląd, charakter oraz miano mogły
się od siebie różnić w zależności od regionu Polski. W Wielkopolsce, zazwyczaj
była to osoba młodej, kuszącej dziewczyny, której osobność przywodziła na myśl,
znaną z innych części kraju – błędnicę.
Z materiałów
źródłowych dotyczących naszego regionu, udało nam się ustalić, iż na ziemi
wieluńskiej nazywano ją Czerwoną, bądź Zieloną Panią. Przeważnie była to młoda i ładna dziewczyna, ubrana w czerwoną, lub też
w innych miejscowościach, w zieloną sukienkę. Wabiła ona młodych mężczyzn,
którzy za nią idąc gubili drogę. Dość
typowa była np. czerwona pani znana z opowiadań mieszkańców wsi nad górną Wartą
(Bobrowniki, Załęcze Wielkie, Kochlew, Drobnice, Raduczyce). Najczęściej
pokazywała się ona mężczyzną w godzinach południowych, przy słonecznej
pogodzie, i tak swoim wyglądem potrafiła ich oczarować, że zapominając o
wszystkim szli za nią w głąb lasu [5].
Innym przykładem
opiekuńczego ducha lasu, o zbliżonym charakterze, o którym mówią podania z
okolic Załęcza Wielkiego, był niewidzialny prowadnik. Wyprowadzał
on ludzi „w takie błędy”, że potrafili siedem razy przechodzić koło jednego miejsca
nie zdając sobie sprawy gdzie się znajdują. Prowadnik miał jednak swoje godziny
działania. Dlatego też jedyną obroną przed jego działalnością było położenie
się na ziemi i odczekanie odpowiedniego momentu, gdyż „gdy ta godzina wyjdzie,
od razu się przytomnieje” [6].
Wniosek jaki
nasuwa się po przedstawieniu tych postaci jest taki, że wielkopolskie duchy
leśne, z reguły nie były przychylnie nastawione w stosunku do ludzi. Analizując
opowieści pochodzące z pozostałych regionów Polski, zdarza się natrafić na wzmianki, iż
mieszkańcy leśnych ostępów zwykli czasem przejawiać bardziej dobrotliwy
stosunek. Wszystko zależało od tego, kto był jakim człowiekiem i czy okazywał
szacunek naturze. Dobrym wędrowcom - wskazywano drogę, oraz obdarzano bogactwem
leśnych owoców, złych - karano atakiem leśnych zwierząt, skazywano na błądzenie
po manowcach, a nawet śmierć.
Być może wielkopolskie
duchy, nie lubiły ludzkiej obecności w swoim królestwie gdyż, jak pisywał Białczyński
– zbyt pachniemy cywilizacją, udomowieniem, podczas gdy teren lasu to sfera dzikości? Dlatego nasza
obecność wydaje się być tak nieznośna leśnym duchom [7]?
Pora wspomnieć o
kolejnej kategorii leśnych istot, do których należeć będą istoty określane
mianem: dzikiego gonu, dzikiego
polowania, dzikich / leśnych myśliwych.
Szulczewski zauważał ponadto, że wszędzie tam, gdzie
w Wielkopolsce mieszkali Niemcy w większych skupiskach, zjawisko to zwano
„dzikim strzelcem (…). Postać pojawiała się głownie na ternach
północno-zachodniej Wielkopolski, oraz terenów Pomorza, „wysuwano przypuszczenie, że jest to polska wersja dość znanego niemieckiego
motywu demonicznego tzw. wilde Jagd. Przeczyłby temu jednak fakt, że i w wielu
innych okolicach Polski, tam gdzie wpływy niemieckie były bardzo słabe, w
opowiadaniach ludowych pojawiał się niekiedy ów dziki jeździec. Także Tadeusz Wróblewski skłaniał się ku
poglądowi o rodzimym pochodzeniu tegoż zjawiska, gdy pisał iż „wyobrażenie
leśnego jeźdźca może reprezentować jakiś archaiczny szczątkowej rodzimej przedchrześcijańskiej
demonologii, jednakże tej tezy nie podparł żadnym argumentem [8].
Jeśli zaś chodzi
o tereny Wschodniej Wielkopolski, na których pojawiać się miały podania
zawierające tenże motyw, z pewnością należy wymienić obszary na których, w lasach pod Piłą, od Margonina do Szamocina [9], a także:
Zaniemyśla, oraz Zamczyska (w dolinie Noteci) [10].
W podaniach
podkreśla się, że duch tajemniczego łowcy był za życia bezbożnikiem, którego po
śmierci potępiono i skazano na wieczne łowy po okolicznych lasach. Czasem mowa
jest o pojedynczej postaci bezgłowego jeźdźca (choć nie zawsze, bowiem mawia
się, iż odziany jest w głęboką czerń), innym razem wzmianki wspominają o grupie
jeźdźców, którym towarzyszy sfora widmowych psów. Wierzono, iż spotkanie z nimi
nie wróży niczego dobrego, dlatego nawet gdy do niego doszło należało starać
się ukryć swoją obecność, tak by nie zwrócić na siebie uwagi Dzikiego Gonu. Przekazy
ludowe sugerowały także, że najlepszą ochronę w takim wypadku stanowić miała
modlitwa. Zdarzać się jednak miały przypadki (choć należały do zupełnej
rzadkości), kiedy to dziki jeździec zdecydował się wynagrodzić / odwdzięczyć
się za coś śmiertelnikowi [11].
Biorąc pod uwagę
fakt, iż na terenie Puszczy Pyzdrskiej obowiązywało osadnictwo olęderskie,
które w znacznej części stanowili przybysze z terenów Niemiec, oraz Holandii,
przypuszczamy, iż podania tego typu mogły zagościć i tutaj. Niestety na ten
czas, brak nam jakichkolwiek danych na ten temat.
Kolejną postacią
w korowodzie naszych leśnych stworzeń niech będzie osoba wilkołaka, choć nie kryjemy, iż posiadaliśmy pewne wątpliwości aby
zamieścić go akurat tutaj. Wydaje się on bowiem bardziej pasować do będącego w
opracowaniu artykułu dotyczącego upiorów, oraz straszydeł. Z drugiej jednak
strony swym charakterem wpasowuje się ona także w szereg istot powiązanych ze
sferą natury, dlatego też (podobnie jak niektórzy autorzy opracowań na temat
ludowej demonologii) zdecydowaliśmy się zamieścić go w tymże miejscu.
Nazwa „wilkołak” posiada swoją etymologię, wynikającą z
połączenia dwóch słów: „wilk” i „dłaka”, z
którego drugie oznacza „sierść” [12]. Wg podań wilkołakiem stawała się
osoba żyjąca, która w określonych okolicznościach była w stanie przybrać postać
wilka. Mógł to być czarownik, jak i człowiek, na którego rzucono klątwę –
została ona na niego rzucona w wybranym momencie życia, bądź też został nią
naznaczony jeszcze przed swymi narodzinami.
Postać
wilkołaka, podobnie jak wampira została przez ostatnie dekady dość szeroko wypromowana
przez kulturę masową, a zatem można założyć, iż wydają się one być bardzo
dobrze znane naszym czytelnikom. Do najpopularniejszych motywów związanych z
postacią monstrum w wilczej skórze, zapożyczonych z folkloru ludowego wymienić
należy: przemianę podczas pełni księżyca, spożywanie ludzkiego mięsa, oraz
śmierć w wyniku rany zadanej srebrną kulą.
Zdaniem T. Wróblewskiego „istnieją ślady, które
uzasadniają przypuszczenie, że w głębokiej przeszłości pogańskiej wilk,
podobnie jak niedźwiedź, był teriomorficznym bóstwem walki i władcą kniei . Toteż
pojecie wilkołaka można omówić przy okazji charakteryzowania demonicznych postaci
leśnych [13].
A oto i kilka przykładów, potwierdzających niniejsze stwierdzenie.
W kulturze
wikingów spotykamy wzmianki, na temat osób będących w stanie przyjąć postać
niedźwiedzia (berserk), bądź wilka (ulfhednar) [14] [15] [16]. Przykłady tego
typu wierzeń występowały także na terenie słowiańszczyzny.
Jako ciekawostkę
można wymienić szereg przekonań dotyczących wilkołactwa, pochodzących z terenów
Bałkanów. Imiona takie jak: Vlk, Vuk(a), Vukica, Vukobrat, Vukomil, Vukoslav,
Vukovoj, Doborvuk, Milovuk nadawano w rodzinach,
w których dzieci często chorowały lub umierały, a także aby zabezpieczyć je
przed przerażającymi czarownicami, wilkołakami i wilkami(…). Jak wynika z przetłaczających
danych, środkiem ochronnym noworodków przed wilkami oraz wilkołakami oraz urokami czarownic była werbalna identyfikacja
ze szczenięciem wilczym (u ludów kaukaskich i autajskich – psim). Oznacza to,
że dla zachowania dziecka przy życiu, rodzice dobrowolnie dedykowali je
patronowi wilków. Wilkołaków i czarownic (…) Bułgarski zwyczaj wkładania
noworodkowi czaszki wilka lub psa dla ochrony
przed duchami naviaci, navi i powodowaną przez nie chorobą navjasvane,
stanowi przesłankę do łączenia
zagrożenia osesków z Nyją – znanym z
XV-wiecznych przekazów Jakuba Parkosza i Jana Długosza „bogiem
podziemnym i stróżem oraz opiekunem dusz” [17].
Temat poświęcony
postaciom związanych ze sferą lasu / natury, zamkniemy omówieniem dość
krótkiego wątku postaci olbrzymów w
folklorze Wschodniej Wielkopolski. Podobnie jak przed chwilą omawiane
wilkołaki, także i te istoty przysporzyły nam niewielkich problemów z
zakwalifikowaniem ich do konkretnej kategorii naszego bestiariusza. Ostatecznie
jednak, biorąc pod uwagę fakt, iż w wierzeniach wiązano je ze sferą natury,
zdecydowaliśmy się przedstawić je do „wspólnego worka”, z omawianymi wcześniej
istotami. To właśnie w ich działalności
mającej miejsce w odległych czasach, dopatrywano się oddziaływania na okoliczne
ukształtowanie terenu. Niezwykłe
wzniesienia, góry, rozpadliny, wyrwy, jeziora – były w przekonaniu ówczesnych
wynikiem działalności ongiś olbrzymów [18].
Warto też
zauważyć, iż postaci olbrzymów zwykły bardzo rzadko pojawiać się w tutejszym
folklorze, co też odnotowali i inni badacze regionu Wielkopolski. Niewiele
zatem można o nich powiedzieć, ponad to, co już o nich wspomnialiśmy.
Na sam koniec możemy jednak
przytoczyć następujące podanie dotyczące tychże istot, a pochodzi ono z
krajeńskiego Grodna, i dotyczy znajdującego się tam kamiennego kręgu:
W lesie koło Grodna znajdowało się czterdzieści
kamieni ułożonych w koło, a w środku dwa duże. Nikt nie znał ich
pochodzenia, tylko legenda wyjaśniała zagadkę. Dawno temu, niedaleko wsi
Grodno rósł święty gaj – miejsce kultu religijnego mieszkańców. Pewnej
sobótkowej nocy przybyło tu 42 olbrzymów i rozpoczęło hulankę. Gdy bóg
Światowid pojawił się nad Grodnem, usłyszał muzykę i wycia pijanych
biesiadników, którzy zakłócali spokój bóstwom i mieszkańcom. Rozgniewany wezwał
do pomocy innych bogów, m. in. Peruna, który przybył na ognistym rydwanie i
oświetlił święty gaj i ucztujących olbrzymów. Wtedy rozbawiona zgraja z
przerażeniem wyraziła skruchę, co jednak nie powstrzymało rozgniewanych bogów.
Na ich rozkaz olbrzymi ustawili się w koło, a w środku dwóch grajków wygrywało
hymn. Powoli zostawali poddawani karze – kamieniały im nogi, ręce i kolejno
reszta ciała. Zostali zamienieni w kamienie ku przestrodze o uszanowaniu
miejsc świętych i wszechwładnych potęg [19].
Autor: Marta Kaleta.
Przypisy.
[1] W. Łysiak, W kręgu wielkopolskich demonów i przekonań
niedemonicznych, Międzychód 1993, Wydawnictwo "Eco", s. 78.
[2] T. Wróblewski, Demony i wyobrażenia demonologiczne,
[w:] Kultura ludowa Wielkopolski, t.
III, J. Burszta (red.), Poznań 1967, Wydawnictwo Poznańskie, s. 443.
[3] B. Baranowski, W
kręgu upiorów i wilkołaków, Łódź 1981, Wydawnictwo Łódzkie, s. 167.
[4] M. Mikołajczak, Tajemnice słowiańskich bogów, Wydawnictwo Dolnośląskie, s. 33.
[4] M. Mikołajczak, Tajemnice słowiańskich bogów, Wydawnictwo Dolnośląskie, s. 33.
[5] B. Baranowski, dz. cyt., s.
163.
[6] Tamże, s.
169.
[7] zob. Cz.
Białczyński, Stworze i Zdusze, czyli
Starosłowiańskie boginki i demony, Strzelce 1993, Slovianskie Slovo.
Słowem
komentarza: autorska pragnie nadmienić, iż powołuje się na wymienioną powyżej
publikację jedynie w formie ciekawostki.
Niektóre treści w niej zwarte nie zawsze znajdują bowiem potwierdzenie
naukowe, a stanowią jedynie luźne domysły, a wręcz są tworem bezpośredniej
wyobraźni autora. Niemniej publikacja zasługuje na uwagę, jeśliby podejść do
niej jako do literatury z pogranicza fantastyki, opierającej się na faktach
naukowych. Powszechnie jednak odradza się powoływanie na nią, jako na źródło
ściśle naukowe – do czego też skłania się autorka.
[8] W. Łysiak, dz. cyt., s. 81.
[9] Tamże.
[10] Zob. J.
Sobczak, Księga zjaw i duchów wielkopolskich czyli Przewodnik po
nawiedzanych zamkach, pałacach i dworach oraz innych miejscach tajemnych, Poznań, Wydawnictwo Zysk i S-ka.
[11] Zob. W.
Łysiak, dz. cyt., s. 81-85.
[12] Zob. T. Wróblewski, dz. cyt., s. 445.
[13] W. Łysiak, dz. cyt., s. 54.
[14] Zob. E.
Petoia, Wampiry i wilkołaki. Źródła,
historia, legendy od antyku do współczesności, Kraków 2004, Universitas.
[15] Zob. L. P.
Słupecki, Mitologia skandynawska w epoce
wikingów, Kraków 2006, Zakład Wydawniczy „Nomos”.
[16] Zob. Tenże,
Wojownicy i wilkołaki, Warszawa 1994,
Wydawnictwo Naukowe PWN.
[17] A. Kowalik,
Ad earum ubera catulos applicare non
horruerit, infantulis abiectis. „Kwiatek retoryczny” czy relikt rytu
inicjacyjnego?, [w:] Bestie, żywy inwentarz i bracia mniejsi : motywy
zwierzęce w mitologiach, sztuce i życiu codziennym / red. nauk. Piotr Kowalski,
Opole 2007, Wydawnictwo Uniwersytetu Opolskiego, s. 103-104.
[18] J. Burszta, Obraz kultury
ludowej regionu kaliskiego w „Dziełach” Oskara Kolberga, „Rocznik Kaliski”,
t. III, 1970, s. 41.
[19] Strona Internetowa Muzeum Krajny, Legenda ,,O
kamiennym kręgu z Grodna”:
http://sikora.edomena.pl/muzeumkrajny.eu/content.php?cms_id=1199&dzial=&kat=5&p=p1&s=s14 (stan na dnia 04.05.2018).
Bibliografia.
1.
Baranowski Bohdan, W kręgu upiorów i wilkołaków, Łódź 1981,
Wydawnictwo Łódzkie.
2.
Białczyński
Czesław, Stworze i Zdusze, czyli
Starosłowiańskie boginki i demony, Strzelce 1993, Slovianskie Slovo.
3.
Brückner
Aleksander, Mitologia słowiańska i polska, Warszawa 1985, PWN.
4.
Burszta
Józef, Obraz kultury ludowej regionu kaliskiego w „Dziełach” Oskara Kolberga,
„Rocznik Kaliski”, t. III, 1970.
5.
Gieysztor
Aleksander, Mitologia Słowian, Warszawa 1986, Wydawnictwo Artystyczne i
Filmowe.
6.
Kolberg
Oskar, Dzieła Wszystkie. Kaliskie i Sieradzkie, t. XLVII,
Wrocław-Poznań 1967, Polskie Wydawnictwo Muzyczne: Ludowa Spółdzielnia
Wydawnicza.
7.
Kowalik
Anna, Ad earum ubera catulos applicare
non horruerit, infantulis abiectis. „Kwiatek retoryczny” czy relikt rytu
inicjacyjnego?, [w:] Bestie, żywy
inwentarz i bracia mniejsi: motywy zwierzęce w mitologiach, sztuce i życiu
codziennym / red. nauk. Piotr Kowalski, Opole 2007, Wydawnictwo
Uniwersytetu Opolskiego.
8.
Linkner
Tadeusz, Słowiańskie bogi i demony. Z
rękopisu Bronisława Tentowskiego, Gdańsk
1998, Marpress.
9.
Łowmiański
Henryk, Religia Słowian i jej upadek, Warszawa 1979, PWN.
10.
Łysiak Wojciech, W kręgu
wielkopolskich demonów i przekonań niedemonicznych, Międzychód 1993,
Wydawnictwo "Eco".
11. Mikołajczak Mariola, Tajemnice słowiańskich bogów, Wydawnictwo Dolnośląskie.
11. Mikołajczak Mariola, Tajemnice słowiańskich bogów, Wydawnictwo Dolnośląskie.
12.
Moszyński Kazimierz, Kultura Ludowa Słowian, t. II, Kraków 1934, Polska Akademia Umiejętności.
13.
Pełka Leonard, Polska Demonologia Ludowa, Warszawa 1987, Iskry.
14.
Petoia
Erberto, Wampiry i wilkołaki. Źródła,
historia, legendy od antyku do współczesności, Kraków 2004, Universitas.
15.
Podgórscy Barbara i Adam, Wielka
Księga demonów polskich. Leksykon i antologia demonologii ludowej, Katowice
2005, Wydawnictwo KOS.
16. Sala Bartłomiej Grzegorz, Wycie w ciemności. Wilki i wilkołaki Europy, Olszanica 2017, BOSZ.
17.
Słupecki
Leszek Paweł, Mitologia skandynawska w
epoce wikingów, Kraków 2006, Zakład
Wydawniczy „Nomos”.
18.
Słupecki
Leszek Paweł, Wojownicy i wilkołaki,
Warszawa 1994, Wydawnictwo Naukowe PWN.
19.
Sobczak
Jerzy, Księga zjaw i duchów wielkopolskich czyli Przewodnik po nawiedzanych
zamkach, pałacach i dworach oraz innych miejscach tajemnych, Poznań,
Wydawnictwo Zysk i S-ka.
20.
Wróblewski Tadeusz, Demony i
wyobrażenia demonologiczne, [w:] Kultura
ludowa Wielkopolski, t. III, J. Burszta (red.), Poznań 1967, Wydawnictwo
Poznańskie.
21.
Zych Paweł, Vargas Witold, Bestiariusz
słowiański. Rzecz o skrzatach, wodnikach i rusałkach, Olszanica 2015, BOSZ.
22.
Zych Paweł, Vargas Witold, Bestiariusz
słowiański. Część druga. Rzecz o biziach, kadukach i samojadkach, Olszanica
2016, BOSZ.
Spis i źródła ilustracji:
1. Leszy:
https://storiedistoria.com/2017/06/le-creature-fantastiche-nella-mitologia-europea/leszy_martaemilia/
2. Lejiń:
Zych Paweł, Vargas Witold, Bestiariusz słowiański. Rzecz o skrzatach, wodnikach i rusałkach, Olszanica 2015, BOSZ.
3. Zielona Pani:
Hanna Dola (strona Facebook, wpis z dnia 11 czerwca 2021)
https://www.facebook.com/HannaDolaArt
4. Duchy natury:
5. Jeździec bez głowy:
Wikipedia.
6. Wilkołak:
Regnum Barbaricum (strona Facebook z dnia 9 kwietnia 2020):
7. Olbrzym:
Wikipedia